Zgryźliwość kojarzy mi się z radością, która źle skończyła.
Ostatnimi czasy świat nawiedza nowy rodzaj chorób dotąd niespotykanych.
Oszalały już krowy, ptaki dostały grypy, a ostatnio i świnie. Zewsząd słychać wielkie hasła
“Pandemia!”, “Epidemia!” - innymi słowy buduje się zbiorową panikę i ogólnonarodową
histerię. Stacje telewizyjne relacjonują przebieg zdarzeń niemal z sekundy na sekundę.
Panikujący ludzie domagają się od rządów zagwarantowania wystarczającej ilości
szczepionek. Co bardziej bojaźliwi pędzą co tchu do apteki, by “w razie czego” mieć
antidotum. Tym czasem nikt nie zdaje s0bie sprawy, że choroba ta zabiła raptem 64 osoby na
niemal 6000 chorujących (!). Więcej ludzi umiera przez papierosy.
Ludzka tragedia
W samym Meksyku potwierdzono już 2446 przypadków zachorowania na grypę A, z tego
powodu zmarło tam 60 osób.
W Stanach Zjednoczonych 3352 osoby chorują z powodu wirusa A/H1N1, trzy osoby zmarły.
Trzecim krajem pod względem wykrytych przypadków jest Kanada – 398 osób. Jeden
przypadek zachorowania okazał się śmiertelny.
(PAP/Rynek Zdrowia)
Zachęcam do przeczytania poniższej rozmowy, która mówi akurat o ptasiej grypie, ale
doskonale traktuje o wszystkich możliwych zwierzo-grypach.
Ptasia grypa i H5N1, szczepienia oraz AIDS
Bez paniki – cała prawda o ptasiej grypie, H5N1, szczepieniach oraz AIDS
Christopher Ray - wywiad z dr Stefanem Lanka z dnia 27.10.2005
Panie doktorze Lanka, grozi nam w Niemczech ptasia grypa?
Tylko pośrednio.
W przyszłym roku w Niemczech będzie o wiele mniej dzieci. Jeśli wierzyć mediom,
wszystkie bociany wymrą w rezultacie ptasiej grypy. Na to powinniśmy się już teraz
przygotować.
Mówi Pan poważnie?
Tak poważnie, jak poważne jest istnienie niebezpieczeństwa ze strony wirusa ptasiej grypy
H5N1. Problem niebezpieczeństwa czy katastrofy tkwi całkiem gdzie indziej.
W czym zatem tkwi według Pana niebezpieczeństwo czy nawet katastrofa?
Odzwyczailiśmy się używać własnej inteligencji. To jest właśnie rzeczywistym
niebezpieczeństwem czy też katastrofą. Polityka i media wmawiają nam wiele rzeczy. Na
przykład, że ptaki w Azji wylatujące na południe zaraziły się śmiertelnym wirusem. Te
śmiertelnie chore ptaki przemieszczają się tygodniami. Fruną one tysiące kilometrów,
zarażając przy tym kury, gęsi i inne ptaki w Rumunii, Turcji i Grecji, z którymi nie miały w
ogóle kontaktu, a które w krótkim czasie zdychają. Jednakże ptaki wędrowne nie chorują i nie
umierają, lecz przemieszczają się dalej i to tygodniami, tysiące kilometrów. Kto w to wierzy,
ten wierzy również, że dzieci są przynoszone przez bociany. I rzeczywiście większość ludzi w
Niemczech wierzy w zagrożenie ptasią grypą.
Czy to miałoby oznaczać, że problem ptasiej grypy w ogóle nie istnieje?
Od końca XIX wieku obserwuje się problem zachorowań drobiu w hodowli masowej:
niebieskie zabarwienie grzebienia, zmniejszenie ilości znoszonych jaj, matowe upierzenie a
czasem przypadki śmierci zwierząt. Objawy chorobowe tego typu określano jednakże jako
ptasia zaraza.
W dzisiejszym sposobie masowej hodowli drobiu, szczególnie zaś w hodowli kur, w klatkach
umiera codziennie wiele zwierząt, co jest skutkiem nieodpowiedniego (nienaturalnego)
sposobu trzymania tych ptaków. Skutki takiego postępowania nazwano później nie jako ptasią
zarazą, lecz jako ptasią grypą. Od dziesięcioleci wmawia się nam, iż powodem tego ma być
rzekomo przenoszony wirus, by odwrócić uwagę od rzeczywistych powodów.
W takim razie powodem 100 milionów rzekomo na ptasią grypę umarłych ptaków był
stres i / czy niedobory oraz zatrucie?
Nie! Jeżeli kura znosi mniej jaj czy też ma niebieskawy grzebień i do tego po zbadaniu
stwierdzi się, że jest nosicielem H5N1, wówczas wszystkie inne kury zostają natychmiast
poddane zagazowaniu. W ten a nie inny sposób powstała liczba 100 milionów uśmierconych
kur, rzekomo przez wirusa H5N1.
Jeśli się jednak przypatrzeć dokładniej problemowi, zobaczy się starą strategię, stosowaną od
dziesięcioleci: w ten sposób duże zakłady na zachodzie zwiększają zyski, gdyż zwierzęta
umarłe na skutek „epidemii” zostają sfinansowane po najwyższej cenie na koszt
społeczeństwa, podczas gdy rynki Azji i wszędzie, gdzie hodowla drobiu odnosi sukcesy,
zostają świadomie i z zamysłem niszczone przez FAO
(Food and Agriculture Organization -
Organizacja Narodów Zjednoczonych Do Spraw Wyżywienia I Rolnictwa)
pod
przewodnictwem UNO.
Wszyscy duzi hodowcy drobiu na Zachodzie milczą i starają się, by ich weterynarze
zdiagnozowali zarazę w momencie, gdy spadają ceny drobiu na rynku. W ten sposób możliwe
jest pozbycie się drobiu z większym zyskiem, niż to jest możliwe przy normalnym zbycie, za
zagwarantowaną przez państwo najwyższą cenę, i to dużej ilości za jednym zamachem.
Sprowadzając to w szystko do wspólnego mianownika: jest to nowoczesne oszustwo
subwencyjne, którego wynikiem jest przy okazji paraliżujący strach, a który gwarantuje
jednocześnie, że nikt nie pyta o jakiekolwiek dowody.
(Przyp. tłumacza: nie wiem jak to jest w Polsce, ale w Niemczech państwo zwraca hodowcom
pieniądze za zwierzęta zabite w wyniku zdiagnozowania zarazy)
Na co zmarło 61 osób, u których stwierdzono wirus H5N1?
Jest tylko niewiele ogólnie dostępnych publikacji, w których opisane by było, jakie symptomy
zaobserwowano i jakiej terapii poddano chorych. Te przypadki są jednoznaczne: ludzie z
symptomami przeziębienia, którzy mieli pecha i wpadli w sidła tropiących H5N1, zostali
zabici ogromną dawką chemioterapii, która miała zahamować rzekomego wirusa.
Odizolowani w plastikowym namiocie, otoczeni przez szleńców w skafandrach
kosmonautów, zmarli w panicznym strachu na zapaść funkcji wielu organów.
Czy miałoby to oznaczać, że nie ma właściwie w ogóle wirusa ptasiej grypy?
W człowieku, we krwi czy też innych płynach organizmu, w zwierzęciu czy też w roślinie
nigdy nie znaleziono ani nie udowodniono struktur, które można by było określić jako wirusa
ptasiej grypy czy ogólnie wirusa grypy, ani też jakiegokolwiek wirusa chorobotwórczego.
Powody chorób, również u zwierząt, których przyczyną miałby być wirus, a które szybko po
kolei czy też jednocześnie mogą wystąpić u wielu indywiduów, są już dawno znane. Więcej:
Dla wirusów chorobotwórczych po prostu nie ma w biologii miejsca.
Tylko ignorując zdobycze Nowej Medycyny Dr Hamera, według której powodem wielu
chorób jest szok wywołany różnymi wydarzeniami, a także wiedzę chemiczną na temat
następstw zatruć i niedoborów, jak również wiedzę z dziedziny fizyki na temat następstw
promieniowania, wówczas znajdzie się miejsce na urojenia, takie jak istnienie wirusów
wywołujących choroby.
Dlaczego zatem twierdzi się, że chorobotwórcze wirusy istnieją?
Lekarze medycyny szkolnej potrzebują paraliżującego, ogłupiającego i destruktywnego
strachu przed wirusami wywołującymi choroby. To główna podstawa ich egzystencji:
Po pierwsze
: aby masowo zaszkodzić ludziom poprzez szczepienia, tworząc w rezultacie krąg
chorowitych i chronicznie chorych obiektów, które pozwalają ze sobą zrobić wszystko.
Po drugie:
aby nie musieć się przyznać przed samym sobą, że przy leczeniu chorób
chronicznych całkowicie zawiedli i uśmiercili oraz uśmiercają więcej ludzi, niż dokonały tego
wojny. Każdy lekarz medycyny szkolnej jest tego świadom, jednak tylko niektórzy mają
odwagę o tym mówić. Dlatego też nie ma się co dziwić, że - biorąc pod uwagę grupy
zawodowe - najwyższa ilość samobójców to lekarze.
Po trzecie:
lekarze medycyny szkolnej potrzebują paraliżującego i ogłupiającego strachu
przed diabelskimi wirusami, by zatuszować swoje pochodzenie od powstającego Watykanu
jako instrument ucisku i śmierci, który rozwinął się z kolei na drodze puczu armii zachodnio -
rzymskiej.
Medycyna szkolna była i jest najważniejszą podporą wszystkich dyktatur i rządów, które nie
chciały się poddać prawu pisanemu, konstytucjom, prawom człowieka, czyli demokratycznie
uznanej umowie społecznej. Wyjaśnia to również, dlaczego medycynie szkolnej rzeczywiście
wolno zrobić wszystko i nie podlega ona przy tym absolutnie żadnej kontroli. Jeżeli tego nie
przezwyciężymy, wszyscy pod jej wpływem zginiemy.
Czy Pan czasem trochę nie przesadza?
Niestety nie! Każdy, kto otworzy oczy, zobaczy ten problem tak jak ja. Ivan Illich ostrzegał
przed tym już w 1975 r. w swojej analizie ”Wywłaszczenie zdrowia ”. Również dzisiaj
możnaznaleźć tę książkę pod tytułem „Arogancja medycyny”
(”Limits to Medicine: Medical
Nemesis, the Expropriation of Health” ISBN 0714529931 | “Die Nemesis der Medizin. Die
Kritik der Medikalisierung des Lebens.” ISBN 3406392040)
.
Goethe opisał stan medycyny szkolnej bardzo trafnie w “Doktorze Fauście”, gdzie lekarz
przyznaje :
„Tutaj była medycyna, pacjenci umierali i nikt nie pytał, kto wyzdrowiał, …”
Tutaj muszę wskazać na nasze publikacje, gdyż to my jako pierwsi zadaliśmy medycynie
niewygodne pytania, dokumentując i komentując odpowiedzi.
Informacje na ten temat są dostępne pod:
ra
W jaki sposób to akurat Pan odkrył to oszustwo tysiąclecia?
Studiowałem biologię molekularną. Podczas moich studiów wykazałem (stwierdziłem)
pierwszy wirus w morzu, w aldze morskiej. Dowód na ten wirus został udokumentowany
zgodnie ze do standardami nauk przyrodniczych i opublikowany po raz pierwszy w roku 1990
w publikacji naukowej
(”Botanica Acta” - Journal of the German Botanical Society, Georg
Thieme Verlag, 1.2.1990)
.
Udowodniony przeze mnie wirus rozmnaża się w aldze, może ją opuścić i rozmnażać się w
innych algach tego samego rodzaju, bez jakigokolwiek negatywnego oddziaływania na te algi.
Wirus ten nie stoi w związku z jakąkolwiek chorobą.
I tak w jednym litrze wody morskiej znajduje się np. ponad 100 milionów różnego rodzaju
wirusów. Na szczęście nie zauważyły tego żadne placówki zdrowia ani lekarze, w
przeciwnym razie już dawno powstałoby jakieś prawo zezwalające na kąpiel w morzu pod
warunkiem nałożenia kondoma na całe ciało.
Natomiast nie stwierdzono struktur biologicznych powodujących negatywne skutki. Podstawą
życia biologicznego jest wspólnota, symbioza, a tam nie ma miejsca na wojny i zniszczenia.
Wojna i zniszczenie w życiu
biologicznym jest dopiskiem chorych i kryminalnych umysłów.
Podczas moich studiów, nie mogliśmy wraz z kolegami znaleźć nigdzie dowodu na istnienie
wirusów chorobotwórczych. Później przedstawiliśmy to publicznie i wezwaliśmy wręcz ludzi
do tego, aby nam nie wierzyli, by po prostu sami sprawdzili, czy istnieją wirusy powodujące
choroby. W ten sposób powstała akcja klein-klein, która przez ponad 5 lat pytała placówki i
urzędy zdrowia o dowody, aż wreszcie otrzymała potwierdzenie i pewność, że nie ma
dowodów na istnienie wirusów powodujących choroby, ani też dowodów na korzystne
działanie szczepień. Aby móc bez przekłamań informować o wynikach tych działań,
założyliśmy przed trzema laty (2002) wydawnictwo klein-klein.
W takim razie jakie wirusy w ogóle istnieją i jak działają?
Struktury, które można określić jako wirusy, stwierdzone zostały w wielu rodzajach bakterii
oraz w wielu prostych, podobnych do bakterii formach życia. Są to samodzielne elementy
wspólnego życia wewnątrz różnych komórek jednego typu. To swoista symbioza,
wewnętrzna symbioza, która wynikająca z procesu łączenia się różnorodnych typów komórek
i struktur, z których powstał obecny typ komórki, z której składa się człowiek, zwierzę czy
roślina.
Tak jak bakterie we wszystkich naszych komórkach, które “przerabiają” nasz tlen,
mitochondria czy bakterie we wszystkich roślinach, które produkują tlen czy chloroplasty,
wirusy są częściami składowymi komórek.
Bardzo ważne: wirusy są częściami składowymi bardzo prostych organizmów, jak np. alg
niciowatych - odmiany chlorelli - i wielu bakterii. Te wirusowe części składowe nazywane są
fagami. W kompleksowych
organizmach, szczególnie w człowieku, zwierzęciu czy roślinie, struktur, które można by było
nazwać wirusami nigdy nie dostrzeżono.
W przeciwieństwie do bakterii w naszych komórkach, mitochondrii, czy bakterii w każdej
roślinie lub chloroplastów, które nie mogą opuścić wspólnej komórki, gdyż zdane są na
przemianę materii wspólnej komórki, wirusy mogą opuszczać komórki, gdyż nie spełniają
one w obrębie komórki żadnego niezbędnego do przeżycia zadania. Wirusy są zatem
częściami składowymi komórki, które całą przemianę materii pozostawiły wspólnej komórce
i dlatego mogą tę komórkę opuścić. Pomagają one innym komórkom, transportując substancje
budujące i energetyczne. Niczego innego nigdy nie zaobserwowano.
Rzeczywiste, naukowo stwierdzone wirusy spełniają w obrębie kompleksowych interakcji
międzykomórkowych funkcję wspomagającą, wspierającą, a w żadnym przypadku niszczącą.
Wirusów nie dopatrzono się ani w organizmach ani w płynach ustrojowych u chorych.
Stwierdzenie istnienia jakiegoś wirusa powodującego choroby jest jawnym oszustwem,
fatalnym kłamstwem z dramatycznymi następstwami.
Chyba nie twierdzi Pan, że niebezpieczny wirus AIDS jest czysto wirtualny?
Nie tylko ja twierdzę, że ten tzw. AIDS – wirus „HIV” nigdy nie został stwierdzony
naukowo, lecz jest jedynia uważany za naukowo stwierdzony na podstawie konsensu.
Minister zdrowia Niemiec, Ulla Schmidt, napisała z datą 5.1.2004 do posła federalnego,
Rudolfa Krausa:
„Selbstverständlich gilt das Humane Immundefizienz-Virus –
im
internationalen wissenschaftlichen Konsens
– als wissenschaftlich nachgewiesen.“
(„Oczywiście uważa się wirusa HIV - w międzynarodowym konsensie naukowym - za
naukowo dowiedziony”).
Dzisiaj, kiedy obywatele zaczęli zadawać pytania na temat dowodów na istnienie
domniemanych odpowiedzialnych za choroby wirusów, placówki i urzędy zdrowia nie
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl hannaeva.xlx.pl
Oszalały już krowy, ptaki dostały grypy, a ostatnio i świnie. Zewsząd słychać wielkie hasła
“Pandemia!”, “Epidemia!” - innymi słowy buduje się zbiorową panikę i ogólnonarodową
histerię. Stacje telewizyjne relacjonują przebieg zdarzeń niemal z sekundy na sekundę.
Panikujący ludzie domagają się od rządów zagwarantowania wystarczającej ilości
szczepionek. Co bardziej bojaźliwi pędzą co tchu do apteki, by “w razie czego” mieć
antidotum. Tym czasem nikt nie zdaje s0bie sprawy, że choroba ta zabiła raptem 64 osoby na
niemal 6000 chorujących (!). Więcej ludzi umiera przez papierosy.
Ludzka tragedia
W samym Meksyku potwierdzono już 2446 przypadków zachorowania na grypę A, z tego
powodu zmarło tam 60 osób.
W Stanach Zjednoczonych 3352 osoby chorują z powodu wirusa A/H1N1, trzy osoby zmarły.
Trzecim krajem pod względem wykrytych przypadków jest Kanada – 398 osób. Jeden
przypadek zachorowania okazał się śmiertelny.
(PAP/Rynek Zdrowia)
Zachęcam do przeczytania poniższej rozmowy, która mówi akurat o ptasiej grypie, ale
doskonale traktuje o wszystkich możliwych zwierzo-grypach.
Ptasia grypa i H5N1, szczepienia oraz AIDS
Bez paniki – cała prawda o ptasiej grypie, H5N1, szczepieniach oraz AIDS
Christopher Ray - wywiad z dr Stefanem Lanka z dnia 27.10.2005
Panie doktorze Lanka, grozi nam w Niemczech ptasia grypa?
Tylko pośrednio.
W przyszłym roku w Niemczech będzie o wiele mniej dzieci. Jeśli wierzyć mediom,
wszystkie bociany wymrą w rezultacie ptasiej grypy. Na to powinniśmy się już teraz
przygotować.
Mówi Pan poważnie?
Tak poważnie, jak poważne jest istnienie niebezpieczeństwa ze strony wirusa ptasiej grypy
H5N1. Problem niebezpieczeństwa czy katastrofy tkwi całkiem gdzie indziej.
W czym zatem tkwi według Pana niebezpieczeństwo czy nawet katastrofa?
Odzwyczailiśmy się używać własnej inteligencji. To jest właśnie rzeczywistym
niebezpieczeństwem czy też katastrofą. Polityka i media wmawiają nam wiele rzeczy. Na
przykład, że ptaki w Azji wylatujące na południe zaraziły się śmiertelnym wirusem. Te
śmiertelnie chore ptaki przemieszczają się tygodniami. Fruną one tysiące kilometrów,
zarażając przy tym kury, gęsi i inne ptaki w Rumunii, Turcji i Grecji, z którymi nie miały w
ogóle kontaktu, a które w krótkim czasie zdychają. Jednakże ptaki wędrowne nie chorują i nie
umierają, lecz przemieszczają się dalej i to tygodniami, tysiące kilometrów. Kto w to wierzy,
ten wierzy również, że dzieci są przynoszone przez bociany. I rzeczywiście większość ludzi w
Niemczech wierzy w zagrożenie ptasią grypą.
Czy to miałoby oznaczać, że problem ptasiej grypy w ogóle nie istnieje?
Od końca XIX wieku obserwuje się problem zachorowań drobiu w hodowli masowej:
niebieskie zabarwienie grzebienia, zmniejszenie ilości znoszonych jaj, matowe upierzenie a
czasem przypadki śmierci zwierząt. Objawy chorobowe tego typu określano jednakże jako
ptasia zaraza.
W dzisiejszym sposobie masowej hodowli drobiu, szczególnie zaś w hodowli kur, w klatkach
umiera codziennie wiele zwierząt, co jest skutkiem nieodpowiedniego (nienaturalnego)
sposobu trzymania tych ptaków. Skutki takiego postępowania nazwano później nie jako ptasią
zarazą, lecz jako ptasią grypą. Od dziesięcioleci wmawia się nam, iż powodem tego ma być
rzekomo przenoszony wirus, by odwrócić uwagę od rzeczywistych powodów.
W takim razie powodem 100 milionów rzekomo na ptasią grypę umarłych ptaków był
stres i / czy niedobory oraz zatrucie?
Nie! Jeżeli kura znosi mniej jaj czy też ma niebieskawy grzebień i do tego po zbadaniu
stwierdzi się, że jest nosicielem H5N1, wówczas wszystkie inne kury zostają natychmiast
poddane zagazowaniu. W ten a nie inny sposób powstała liczba 100 milionów uśmierconych
kur, rzekomo przez wirusa H5N1.
Jeśli się jednak przypatrzeć dokładniej problemowi, zobaczy się starą strategię, stosowaną od
dziesięcioleci: w ten sposób duże zakłady na zachodzie zwiększają zyski, gdyż zwierzęta
umarłe na skutek „epidemii” zostają sfinansowane po najwyższej cenie na koszt
społeczeństwa, podczas gdy rynki Azji i wszędzie, gdzie hodowla drobiu odnosi sukcesy,
zostają świadomie i z zamysłem niszczone przez FAO
(Food and Agriculture Organization -
Organizacja Narodów Zjednoczonych Do Spraw Wyżywienia I Rolnictwa)
pod
przewodnictwem UNO.
Wszyscy duzi hodowcy drobiu na Zachodzie milczą i starają się, by ich weterynarze
zdiagnozowali zarazę w momencie, gdy spadają ceny drobiu na rynku. W ten sposób możliwe
jest pozbycie się drobiu z większym zyskiem, niż to jest możliwe przy normalnym zbycie, za
zagwarantowaną przez państwo najwyższą cenę, i to dużej ilości za jednym zamachem.
Sprowadzając to w szystko do wspólnego mianownika: jest to nowoczesne oszustwo
subwencyjne, którego wynikiem jest przy okazji paraliżujący strach, a który gwarantuje
jednocześnie, że nikt nie pyta o jakiekolwiek dowody.
(Przyp. tłumacza: nie wiem jak to jest w Polsce, ale w Niemczech państwo zwraca hodowcom
pieniądze za zwierzęta zabite w wyniku zdiagnozowania zarazy)
Na co zmarło 61 osób, u których stwierdzono wirus H5N1?
Jest tylko niewiele ogólnie dostępnych publikacji, w których opisane by było, jakie symptomy
zaobserwowano i jakiej terapii poddano chorych. Te przypadki są jednoznaczne: ludzie z
symptomami przeziębienia, którzy mieli pecha i wpadli w sidła tropiących H5N1, zostali
zabici ogromną dawką chemioterapii, która miała zahamować rzekomego wirusa.
Odizolowani w plastikowym namiocie, otoczeni przez szleńców w skafandrach
kosmonautów, zmarli w panicznym strachu na zapaść funkcji wielu organów.
Czy miałoby to oznaczać, że nie ma właściwie w ogóle wirusa ptasiej grypy?
W człowieku, we krwi czy też innych płynach organizmu, w zwierzęciu czy też w roślinie
nigdy nie znaleziono ani nie udowodniono struktur, które można by było określić jako wirusa
ptasiej grypy czy ogólnie wirusa grypy, ani też jakiegokolwiek wirusa chorobotwórczego.
Powody chorób, również u zwierząt, których przyczyną miałby być wirus, a które szybko po
kolei czy też jednocześnie mogą wystąpić u wielu indywiduów, są już dawno znane. Więcej:
Dla wirusów chorobotwórczych po prostu nie ma w biologii miejsca.
Tylko ignorując zdobycze Nowej Medycyny Dr Hamera, według której powodem wielu
chorób jest szok wywołany różnymi wydarzeniami, a także wiedzę chemiczną na temat
następstw zatruć i niedoborów, jak również wiedzę z dziedziny fizyki na temat następstw
promieniowania, wówczas znajdzie się miejsce na urojenia, takie jak istnienie wirusów
wywołujących choroby.
Dlaczego zatem twierdzi się, że chorobotwórcze wirusy istnieją?
Lekarze medycyny szkolnej potrzebują paraliżującego, ogłupiającego i destruktywnego
strachu przed wirusami wywołującymi choroby. To główna podstawa ich egzystencji:
Po pierwsze
: aby masowo zaszkodzić ludziom poprzez szczepienia, tworząc w rezultacie krąg
chorowitych i chronicznie chorych obiektów, które pozwalają ze sobą zrobić wszystko.
Po drugie:
aby nie musieć się przyznać przed samym sobą, że przy leczeniu chorób
chronicznych całkowicie zawiedli i uśmiercili oraz uśmiercają więcej ludzi, niż dokonały tego
wojny. Każdy lekarz medycyny szkolnej jest tego świadom, jednak tylko niektórzy mają
odwagę o tym mówić. Dlatego też nie ma się co dziwić, że - biorąc pod uwagę grupy
zawodowe - najwyższa ilość samobójców to lekarze.
Po trzecie:
lekarze medycyny szkolnej potrzebują paraliżującego i ogłupiającego strachu
przed diabelskimi wirusami, by zatuszować swoje pochodzenie od powstającego Watykanu
jako instrument ucisku i śmierci, który rozwinął się z kolei na drodze puczu armii zachodnio -
rzymskiej.
Medycyna szkolna była i jest najważniejszą podporą wszystkich dyktatur i rządów, które nie
chciały się poddać prawu pisanemu, konstytucjom, prawom człowieka, czyli demokratycznie
uznanej umowie społecznej. Wyjaśnia to również, dlaczego medycynie szkolnej rzeczywiście
wolno zrobić wszystko i nie podlega ona przy tym absolutnie żadnej kontroli. Jeżeli tego nie
przezwyciężymy, wszyscy pod jej wpływem zginiemy.
Czy Pan czasem trochę nie przesadza?
Niestety nie! Każdy, kto otworzy oczy, zobaczy ten problem tak jak ja. Ivan Illich ostrzegał
przed tym już w 1975 r. w swojej analizie ”Wywłaszczenie zdrowia ”. Również dzisiaj
możnaznaleźć tę książkę pod tytułem „Arogancja medycyny”
(”Limits to Medicine: Medical
Nemesis, the Expropriation of Health” ISBN 0714529931 | “Die Nemesis der Medizin. Die
Kritik der Medikalisierung des Lebens.” ISBN 3406392040)
.
Goethe opisał stan medycyny szkolnej bardzo trafnie w “Doktorze Fauście”, gdzie lekarz
przyznaje :
„Tutaj była medycyna, pacjenci umierali i nikt nie pytał, kto wyzdrowiał, …”
Tutaj muszę wskazać na nasze publikacje, gdyż to my jako pierwsi zadaliśmy medycynie
niewygodne pytania, dokumentując i komentując odpowiedzi.
Informacje na ten temat są dostępne pod:
ra
W jaki sposób to akurat Pan odkrył to oszustwo tysiąclecia?
Studiowałem biologię molekularną. Podczas moich studiów wykazałem (stwierdziłem)
pierwszy wirus w morzu, w aldze morskiej. Dowód na ten wirus został udokumentowany
zgodnie ze do standardami nauk przyrodniczych i opublikowany po raz pierwszy w roku 1990
w publikacji naukowej
(”Botanica Acta” - Journal of the German Botanical Society, Georg
Thieme Verlag, 1.2.1990)
.
Udowodniony przeze mnie wirus rozmnaża się w aldze, może ją opuścić i rozmnażać się w
innych algach tego samego rodzaju, bez jakigokolwiek negatywnego oddziaływania na te algi.
Wirus ten nie stoi w związku z jakąkolwiek chorobą.
I tak w jednym litrze wody morskiej znajduje się np. ponad 100 milionów różnego rodzaju
wirusów. Na szczęście nie zauważyły tego żadne placówki zdrowia ani lekarze, w
przeciwnym razie już dawno powstałoby jakieś prawo zezwalające na kąpiel w morzu pod
warunkiem nałożenia kondoma na całe ciało.
Natomiast nie stwierdzono struktur biologicznych powodujących negatywne skutki. Podstawą
życia biologicznego jest wspólnota, symbioza, a tam nie ma miejsca na wojny i zniszczenia.
Wojna i zniszczenie w życiu
biologicznym jest dopiskiem chorych i kryminalnych umysłów.
Podczas moich studiów, nie mogliśmy wraz z kolegami znaleźć nigdzie dowodu na istnienie
wirusów chorobotwórczych. Później przedstawiliśmy to publicznie i wezwaliśmy wręcz ludzi
do tego, aby nam nie wierzyli, by po prostu sami sprawdzili, czy istnieją wirusy powodujące
choroby. W ten sposób powstała akcja klein-klein, która przez ponad 5 lat pytała placówki i
urzędy zdrowia o dowody, aż wreszcie otrzymała potwierdzenie i pewność, że nie ma
dowodów na istnienie wirusów powodujących choroby, ani też dowodów na korzystne
działanie szczepień. Aby móc bez przekłamań informować o wynikach tych działań,
założyliśmy przed trzema laty (2002) wydawnictwo klein-klein.
W takim razie jakie wirusy w ogóle istnieją i jak działają?
Struktury, które można określić jako wirusy, stwierdzone zostały w wielu rodzajach bakterii
oraz w wielu prostych, podobnych do bakterii formach życia. Są to samodzielne elementy
wspólnego życia wewnątrz różnych komórek jednego typu. To swoista symbioza,
wewnętrzna symbioza, która wynikająca z procesu łączenia się różnorodnych typów komórek
i struktur, z których powstał obecny typ komórki, z której składa się człowiek, zwierzę czy
roślina.
Tak jak bakterie we wszystkich naszych komórkach, które “przerabiają” nasz tlen,
mitochondria czy bakterie we wszystkich roślinach, które produkują tlen czy chloroplasty,
wirusy są częściami składowymi komórek.
Bardzo ważne: wirusy są częściami składowymi bardzo prostych organizmów, jak np. alg
niciowatych - odmiany chlorelli - i wielu bakterii. Te wirusowe części składowe nazywane są
fagami. W kompleksowych
organizmach, szczególnie w człowieku, zwierzęciu czy roślinie, struktur, które można by było
nazwać wirusami nigdy nie dostrzeżono.
W przeciwieństwie do bakterii w naszych komórkach, mitochondrii, czy bakterii w każdej
roślinie lub chloroplastów, które nie mogą opuścić wspólnej komórki, gdyż zdane są na
przemianę materii wspólnej komórki, wirusy mogą opuszczać komórki, gdyż nie spełniają
one w obrębie komórki żadnego niezbędnego do przeżycia zadania. Wirusy są zatem
częściami składowymi komórki, które całą przemianę materii pozostawiły wspólnej komórce
i dlatego mogą tę komórkę opuścić. Pomagają one innym komórkom, transportując substancje
budujące i energetyczne. Niczego innego nigdy nie zaobserwowano.
Rzeczywiste, naukowo stwierdzone wirusy spełniają w obrębie kompleksowych interakcji
międzykomórkowych funkcję wspomagającą, wspierającą, a w żadnym przypadku niszczącą.
Wirusów nie dopatrzono się ani w organizmach ani w płynach ustrojowych u chorych.
Stwierdzenie istnienia jakiegoś wirusa powodującego choroby jest jawnym oszustwem,
fatalnym kłamstwem z dramatycznymi następstwami.
Chyba nie twierdzi Pan, że niebezpieczny wirus AIDS jest czysto wirtualny?
Nie tylko ja twierdzę, że ten tzw. AIDS – wirus „HIV” nigdy nie został stwierdzony
naukowo, lecz jest jedynia uważany za naukowo stwierdzony na podstawie konsensu.
Minister zdrowia Niemiec, Ulla Schmidt, napisała z datą 5.1.2004 do posła federalnego,
Rudolfa Krausa:
„Selbstverständlich gilt das Humane Immundefizienz-Virus –
im
internationalen wissenschaftlichen Konsens
– als wissenschaftlich nachgewiesen.“
(„Oczywiście uważa się wirusa HIV - w międzynarodowym konsensie naukowym - za
naukowo dowiedziony”).
Dzisiaj, kiedy obywatele zaczęli zadawać pytania na temat dowodów na istnienie
domniemanych odpowiedzialnych za choroby wirusów, placówki i urzędy zdrowia nie