Zgryźliwość kojarzy mi się z radością, która źle skończyła.

//-->.pos {position:absolute; z-index: 0; left: 0px; top: 0px;}ACTA UNIVERSITATIS LODZIENSISKSZTAŁCENIE POLONISTYCZNE CUDZOZIEMCÓW 18, 2011Andrzej ZieniewiczUniwersytet WarszawskiWYOBRAśENIA O POLSKIEJ PRZESZŁOŚCIW LITERATURZE DWUDZIESTOLECIA MIĘDZYWOJENNEGOI W LITERATURZE WSPÓŁCZESNEJSłowa kluczowe: wiedza o Polsce w nauczaniu jpjo, dwudziestolecie międzywojenne, Cze-sław MiłoszTekst dotyczy nauczania wiedzy o przeszłości Polski z wykorzystaniem tekstów literackich(głównie autorstwa Czesława Miłosza). Autor zwraca uwagę na problem toŜsamości narodowejPolaków oraz na „trudne miejsca” w historii związane z rokiem 1918 i 1989 (dwukrotne odzyski-wanie niepodległości).W jaki sposób przekazać odbiorcy zanurzonemu w innej niŜ polska kulturzezasadnicze informacje na temat narodowej przeszłości, informacje równoznacz-ne przecieŜ z posiadaną pamięcią historyczną i z wyobraŜeniami o miejscu Pol-ski w dziejach Europy, a takŜe – powiedzmy – ze sposobami myślenia Polakówo współczesności? Informacje takie nie mają charakteru archiwalnego ani nie sąprzeglądaniem dokumentacji i „źródłowych” zapisów, lecz stanowią specjalnyrodzaj opowieści, narracji zbliŜonych do tworów mitycznych (w sensie mitówspołecznych), a takŜe do pomników, monumentów pamięci, s t r u k t u ro r i e n t u jąc y c h, narracji mających obniŜyć poziom kontekstualizacji wiedzypotrzebnej (naszym zdaniem) do rozpoznania współczesnej złoŜoności faktów,obyczajów, zachowań typowych w naszej kulturze i tym samym dać klucz,schemat, zespół wskazań pomocnych, by rozpoznawane nowe zjawiska układaćwokół juŜ ustabilizowanego problemowego centrum.ZauwaŜmy dwie kwestie. Najpierw – taka wiedza „kluczowa” jest przej-ściemz bazy danych do narracji. Jest więc pewną mnemotechniką. Po drugie –przedmiotem takiej o p o w i eśc i o r i e n t u jąc e j musi być jakieś zasadniczezdarzenie dziejowe, wobec którego inne zdarzenia, refleksje, symbole układająsię hierarchicznie, przyczynowo, wynikowo, następczo. Słowem,Ŝebytworzyćf i g u r y r o z u m i e n i a tego, co skomplikowane, nieoczywiste, pogmatwane,[165]166Andrzej Zieniewicza co teraz – n a s k u t e k p r a c y o p o w i eśc i o r i e n t u jąc e j – racjonali-zuje się, porządkuje i rozjaśnia. To ostatnie podejście zakłada,ŜetoŜsamośćnarodowa, kulturowa, historyczna Polaków (o nas mówimy) nie jest samą ko-lekcją (bazą danych) wiedzy, pamięci, kodów kulturowych, aleŜeje wszystkiewokół jakiegoś centrum orientuje (por. Assmann 2009). Takim centralnym zda-rzeniem-procesem, które obramowuje toŜsamość polską jest pewnie porozbio-rowa walka Polaków o niepodległość, więc półtora stulecia dowodzenia własnejhistorycznej prawomocności, politycznej i kulturowejŜywotności,półtora stule-cia dzielone z innymi ofiarami rozbiorów czy inkorporacji, jak Litwa, Ukraina,Białoruś, ale i Czechy, Słowacja, Węgry... Wokół tego wcześniejsze opowieścio Rzeczypospolitej Obojga Narodów, o początkach państwowości, chrzcie Pol-ski, Mieszku, Chrobrym, krzyŜakach, Grunwaldzie...Szczególną rolę odgrywa fakt podwójnego, w 1918 i w 1989 r. odzyskanianiepodległości oraz wiek XX, będący czasem walki o suwerenność, toczonejnajpierw przeciw imperiom, a potem przeciw systemom totalitarnym. Wokół tejsprawy wcześniejsze kwestie, a przede wszystkim mit romantyczny, „bluszczu-ją” się niejako, układają i owijają.W jaki sposób obrazy polskiej przeszłości tworzą właśnie opowieści orien-tujące? Ciekawej odpowiedzi na to pytanie udziela Czesław Miłosz (1999)w swojej antologiiWyprawa w Dwudziestolecie1. Powiada we wstępie,Ŝeukła-da antologię wypisów z prasy, publicystyki i literatury po to, by oddać osobliwą„aurę” Dwudziestolecia, zarysować zasadniczy podział między ludźmi tamtegoczasu, ale nie prosty podział polityczny na zwolenników i przeciwników Piłsud-skiego, lecz głębszy spór o charakterze symbolicznym, historiozoficznym, mito-logicznym. Pragnie wskazać jakiś zasadniczy, choć trudny do ukazania, rozłamsposobów myślenia na temat przeszłości i teraźniejszości Polski. Ale u k a z ać,a nie zreferować czy opowiedzieć, poniewaŜ – zwierza się – „nie umiałbympisać ksiąŜki o Dwudziestoleciu, a forma antologii, którą wybrałem jest dla mniejedynie moŜliwa. Gdyby nie ona nie zdobyłbym się naŜadenopis całości, ogra-niczając się doŜyciorysów”(WD 542). To „nie zdobyłbym się” jest bardzoistotne jako wyznanie literata, który przecieŜ nie techniczne trudności opisaniaDwudziestolecia ma na myśli, tylko pewną sytuację, nader psychologicznieskomplikowaną. Sytuację „rozejścia siꔜwietnieznanych faktów, realiów, epi-zodów z jakąś koncepcją u c h w y c e n i a c a ł ośc i. Na taką koncepcję pisarznie umie, jak powiada, „zdobyć się”, czyli wyłonić z siebie postaci narratoradającego coś w rodzaju spójnego opowiadania. Zamiast tej opowieści, tej narra-cji, tej spójności będzie więc antologia cytatów, czyli tekstów mających mówićza siebie. Wkrótce orientujemy się, dlaczego autor nie chce tu umieścić własne-go komentującego głosu. Cytaty dobiera tak, by ukazywały r o z ł a m h i s t o -r i o z o f i c z n e j r e f l e k s j i Polaków, myślących w ten, albo w radykalnieinny sposób, a więc odmiennych i „nieuzgadnialnych” narratorów opowieści1Cytaty lokalizuję w tekście i oznaczam: WD z numerem strony.WyobraŜenia o polskiej przeszłości w literaturze dwudziestolecia międzywojennego167narodowej. Inaczej: cytaty mające ów rozłam ilustrować Miłosz układa tak, byukazać f e d e r a c y j nąi d eęPiłsudskiego (jego koncepcję Polski i polskiejracji stanu w Dwudziestoleciu) i jednocześnie te aspektyświadomościPolaków,które owej federacyjnej idei zaprzeczały. Więc – g łęb o kąs p r z e c z n oś ćn a s z e jśw i a d o m ośc i h i s t o r y c z n e j.Ale po kolei. Federacyjna idea Piłsudskiego obejmowała oprócz Polski tak-ŜeLitwę, Białoruś, Ukrainę, więc jakby pamięć Wielkiego Księstwa Litewskie-go, a i Rzeczpospolitą Obojga Narodów. JednakŜe idei tej nie podzielał nasta-wiony nacjonalistycznie polski sejm i niedawno narodzone nacjonalizmy: litew-ski, białoruski i ukraiński. I oto pierwsze waŜne zdarzenie polityczne czasu nie-podległości: Piłsudski walnie przyczynia się do odzyskania przez Litwę suwe-renności, po I wojnie, ale odbiera Litwinom Wilno. Ten kresowiak i romantykpragnął więc dwóch wykluczających się rzeczy jednocześnie – dogadać sięz „bratem Litwinem” i ustanowić Wilno polskim miastem. W swojej antologiiMiłosz dokumentujeświadectwamiliteratury, reportaŜu, publicystyki, cały sze-reg podobnych sytuacji, takich, w których – rzec moŜna – p o l s k i s e n o f e -deracyjności kończy sięjawąnacjonalistycznych pre-t e n s j i. Miłoszowa teczka wycinków z Dwudziestolecia gromadzi takie właśniemateriały. Oprócz ich sensu widocznego, oczywistego, znajdujemy głębiej ukry-te zaprzeczenie – układają się one w róŜne „ciemne plamy” na wyśnionej ideiPolski federacyjnej i wielonarodowej.Znajdziemy obszerne relacje,Ŝepolska delegacja przed podpisaniem trakta-tu ryskiego dostała 7 milionów w złocie od Joffego (sowiecki negocjator) za to,Ŝezgodziła się na granice z Białorusią, okrojone względemŜądańPiłsudskiego(WD,Traktat ryski).Takiej granicy, nie za daleko wysuniętej na wschód, chciałaNarodowa Demokracja, nie Piłsudski, poniewaŜ endecy wierzyli,ŜereŜim Leni-na zaraz upadnie i trzeba będzie na nowo negocjować granice z Białorusią, boRosja (wkrótce pewnie znowu carska) nigdy się na takie ustępstwa nie zgodzi.Cytuje teŜ Miłosz Juliusza Kadena-BandrowskiegoWiosnę 20,jak to polscykawalerzyści, niosący wszak, w 1918 r., wolność Ukrainie, nie mogli kupićw Berdyczowie rzemieni do siodeł, bośydziwszystkie sklepy przed nimi zam-knęli. Zestawia to, co pisały polskie dzieci podczas obrony Lwowa w 1918 r.z tym, jak poseł tarnopolski Jan Zamojski porównywał w sejmie Ukraińców do„czerni, rezunów i hajdamaków” (WD 78), najwyraźniej pod wpływem literatu-ry Sienkiewicza. Albo ukazuje, ile energii wykazała Polska w przygotowaniuzwycięstwa nad Armią Czerwoną w 1920 r., jak czekano na rozkazy wodza (cy-taty zPokolenia MarkaŚwidyAndrzeja Struga) i co drukowano w wojennychulotkach, obiecujących chłopom ziemię za wstąpienie do wojska na ochotnika(ale pobór i tak będzie!), iloma kostkami przydziałowego cukru Julian Mar-chlewski słodził herbatę i jaki gorzki miał przy tymŜaldo polskich chłopów,Ŝenie opowiedzieli się po stronie Armii Czerwonej (Naprobostwie w WyszkowieStefanaśeromskiego,WD 135-146), ale i jak budziła sięświadomośćnarodowa168Andrzej Zieniewiczchłopów Białoruskich (fragmentyświetnychreportaŜy Jerzego Wyszomirskie-go). I czemu tak wieluśydówwstąpiło w 1920 r. do armii polskiej, a ilu z nichgen. Sosnkowski zaraz internował w Jabłonnie.Strona za stroną idą fragmenty z prasy warszawskiej, wileńskiej, lwowskiej,z gazet endeckich i lewicowych, artykuły publicystówŜydowskichi ześrodo-wisk ziemiańskich, komunistów i konserwatystów... a w czytelniku kiełkujepodejrzenie,Ŝeto nie są tylko wypisy z tzw. „klimatu” epoki, z lewa, z prawaitp.,Ŝeich „auratyczność” polega na przenoszeniu strzępów opowieści wypiera-nej. Tej opowieści Miłosz, jak sam mówi, nie umiałby napisać, czyli zdefinio-wać się jako jej narrator, gromadzi więc w teczce wycinków materiały, z którychcoś bardzo dziwnego wynika –Ŝemianowicie „aurę” Dwudziestolecia tworzyswoista przemienność romantycznego fantazmatu w nacjonalistyczny fetysz.śew tym Dwudziestoleciu zawsze spoza fantazmatu zgody wychyla się fetysz wła-dzy. Spoza mesjanicznego odkupienia – polityczna manipulacja. Jakby zza Pił-sudskiego – Dmowski. PoniewaŜ zaś polskaświadomośćhistoryczna zdolna jestrozpoznawać te postawy i przekonania tylko oddzielnie, więc gdy akcentujejedne, drugie musi wypierać.Jakby rozwijając mroczną wizję Broniewskiego, daje długie wypisy z pro-wokacji policyjnych, rozbijania manifestacji, nasyłania wojska na robotnikówprzez sanacyjnych, czyli wcześniej – socjalizujących – ministrów, a zwaŜmy,Ŝemiędzywojnie to nie tylko zmiana dominanty sanacyjnej w nacjonalistycznąi faszyzującą, ale i czas, w którym ideowy bojowiec przeistacza się w aparatczy-ka, Marchlewski z komunisty idzie w (o mało co!) okupanta Polski, Narutowiczto dla jednychświetlanapostać naukowca patrioty, gdy dla innych agentŜydo-masonerii. W ten sposób z cytatów, wskazań, zestawień Miłosz rysuje mapę, naktórej wcześniejszy konflikt federacyjnych snów z nacjonalistyczną jawą rozwi-ja się w ogólniejszy wzór dwuznacznej i znamiennej dla całego Dwudziestoleciaskłonności do wychylania się spoza siebie „wschodnio-europejskiego” fanta-zmatu i „narodowego” fetysza, wymiennej współobecności myślenia utopijnegoi spiskowych stereotypów. Nie o to więc chodzi,Ŝeone są – jako dwie koncep-cje polskiej autonarracji – ale,Ŝeprzezierają jedne spoza niedomówień drugich,będąc dla siebie wzajemnie tym, co zamiecione pod dywan. Nie dopełniają się,a przeciwnie, denuncjują jako nierzeczywiste. W kaŜdej opowieści skryta jestniedopowiedziana druga jako jej zaprzeczenie,ŜyczeniowaalboŜenującapod-szewka tej pierwszej. Hipokryzja koncepcji federacyjnej, która musi się kończyćpolonizacją, zostaje odsłonięta w praktyce nacjonalistycznej arogancji. Ale zno-wu idea federacyjna odsłania całą ksenofobię i głupotę „nacjonalizmu” na kre-sach, które nie mająŜadnejdominującej narodowości. Podobnych kontradykcjinie uda sięŜadnemunarratorowi zebrać w „całość”, bo musiałby wciąŜ przesta-wiać się z toŜsamości „federacyjnej” w „narodową” i z powrotem.Aby jednak choć trochę tę ciemną aurę Dwudziestolecia rozjaśnić, Miłoszprzywołuje formułę Aleksandra Wata,ŜePolska po I wojnieświatowejwyłoniłaWyobraŜenia o polskiej przeszłości w literaturze dwudziestolecia międzywojennego169się jako „kraj urzędniczy”. Z pewną jednak róŜnicą, poniewaŜ Watowi chodziłoo to,Ŝelegioniści obsadzili resorty i przenieśli tam całą kulturę „konspiracjidomowej”, tworząc jednocześnie Polskę szlacheckich korzeni i ministerialnychsynekur, patriotycznej legendy iśrodowiskowychkoligacji. Dla Miłosza nato-miast kluczową kwestią okaŜe się zestawienie urzędnik – chłop. OtóŜ „było tojakby przedłuŜenie dawnego podziału na szlachtę i chłopów”, przy czym „cał-kowicie poza krajem urzędniczo-chłopskim pozostawaliśydzi,i to właśnie od-dzielenie pozwala zrozumieć wynikające stąd napięcia” (WD 267). I dalej: „Po-nad trzy milionyśydówpolskich moŜna było uwaŜać za odrębny naród, róŜnią-cy się od reszty współobywateli religią, obyczajem i zajęciem, którym był prze-waŜnie handel i szynkarstwo, częściowo rzemiosło i praca wolnonajemna” (WD268). Ta utkana z cytatów i, jak zastrzega się Miłosz, „nieautoryzowana” narra-cja prowadzi nas więc, rzec moŜna, ku tropom z Brzozowskiego, ani bowiemurzędnicy, ani chłopi, czyli dwie dominujące polskie zbiorowości, to nie są gru-py społeczne „świadomych wytwórców dziejów”. To nie są sprawcy własnejhistoryczności.śadnaz tych grup nie mówi: będzie to, co zrealizujemy, albo:stało się to, co zrobiliśmy. Przeciwnie, zarówno federacyjna Polska z jej roman-tycznym mesjanizmem, jak i naturalistyczne mity krwi i ziemi, sprowadzającedzieje do walki ras, do walki z obcym, to postaci zbiorowego samo-nie--poznania, a więc – fetysza. Obie te grupy rozpoznają historię narodu poza jegowłasną aktywnością, na planie kompensacyjnych utopii, np. mesjanicznych,z których wyrastała federacyjna idea misji Polski wobec krajów wschodu, w ste-reotypach aktywności cudzej, spiskowej, wrogiej społecznie, rasowo lub religijnie.Federacyjny fantazmat „zgody narodów” i nacjonalistyczny fetysz władzy,państwa zdolnego oprzeć się spiskom „obcych” oraz stojące za nimi idee Piłsud-skiego i Dmowskiego (więc koncepcje Polski „jagiellońskiej” czy „piastow-skiej”) są tu dwiema legendami toŜsamości narodowej, zapewne konkurującymi,ale i dwiema postaciami podobnej praktyki, polegającej na rozpoznawaniu wła-snej historyczności z zewnątrz jako fantazmatu boŜych zamysłów albo efektucudzych działań. Praktyka ta wypiera urzędniczo-chłopską, a wcześniej szla-checko-chłopską wiedzę o zasadniczych siłach kształtujących przemiany cywili-zacyjne w XIX wieku (fabryki, przemysł, handel) poza „formę polską”. I to jestforma – sugerują materiały Miłosza – w jakiej pół-Ŝyje Polska zbyt słaba, bywedle własnych narodowych zamierzeń kształtować swą toŜsamość. Dwudzie-stolecie – cytuje Miłosz artykuł Eugeniusza Kwiatkowskiego, jednego z budow-niczych Polski międzywojennej – to wielkie prace dokonane „w przemyślei w rolnictwie, w nauce i technice, w miastach i na wsi, na morzu i na lądzie [...],ale gdy wyskoczymy na chwilę z ksiąŜki ilustrującej nasz dorobek [...] «podcią-gania Polski wzwyŜ» i dotrzemy do chaty chłopskiej związanej z karłowatymgospodarstwem, do mieszkania bezrobotnego na przedmieściach Warszawy czyŁodzi, do budŜetu domowego małego urzędnika, to cały nasz optymizm wyrosłyna tle syntezy przekształca się w głęboki pesymizm, ilustrowany i umocniony
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hannaeva.xlx.pl