Zgryźliwość kojarzy mi się z radością, która źle skończyła.
czwartek, 27 maja 2010 20:22 | Wpisany przez Piotr
Charakter narodowy kształtują warunki geograficzne, klimatyczne, układy społeczne,
ekonomiczne i polityczne. Gdy mówimy o charakterze narodowym Polaków, mamy
zwykle na myśli zalety i wady szlachty polskiej, pomijamy zaś dwa pozostałe stany:
mieszczan i chłopów. Jeśli chcemy oceniać nasz charakter narodowy, musimy przede
wszystkim odnieść się do wielu jego cech w następujących epokach dziejowych:
piastowskiej, jagiellońskiej, elekcyjnej, rozbiorów, w okresie pełnej suwerenności II
Rzeczypospolitej, II wojnie światowej oraz w PRL. Zauważymy wówczas, że wiele cech
nie zmieniło się do dnia dzisiejszego, ale zaobserwujemy też istotne zmiany w
charakterze narodowym, jakie dokonały się pod wpływem wydarzeń historycznych.
Położenie geograficzne Polski sprzyjało ukształtowaniu się takich cech charakteru narodowego Polaków, jak
bezpośredniość, gościnność, łatwość w nawiązywaniu stosunków z cudzoziemcami oraz umiłowanie
wolności. To pragnienie wolności było największą przeszkodą dla dwóch potężnych sąsiadów – Niemiec i
Rosji, zasobnych w surowce naturalne i potężnych demograficznie – w pokonaniu Polaków. Szlaki
bursztynowe wiodące przez ziemie polskie sprzyjały szerzeniu się wpływów kulturalnych i cywilizacyjnych.
Klimat i żyzność gleb pozwalały Polakom na samowystarczalność żywnościową, przyciągały kolonistów do
osiedlania się na ziemiach polskich, ale były też źródłem zachłanności sąsiadów.
Z pierwszego okresu naszych dziejów, piastowskiego, zachowało się niewiele źródeł świadczących o
polskim charakterze narodowym. Widukind z Korwei, obserwując w X w. zmagania polsko-niemieckie,
napisał: „Zaiste, długo jeszcze doświadczać będziemy zmiennych losów wojny, walcząc o sławę i
rozszerzenie państwa, a oni o wolność i ochronę przed najgorszą niewolą”. Arcybiskup magdeburski
Adelgut wzywał Sasów do rugowania ludności słowiańskiej z Pomorza szczecińskiego tymi słowami: „Ci
poganie są najgorsi ludzie na ziemi, ale ziemia ich za to najlepsza, bo tak obfitująca w mięso, miód, mąkę,
ptactwo, że żadna ziemia z nią nie może się równać”. Kronikarz niemiecki Thietmar, opisując oblężenie
Niemczy w 1017 r., zdumiony był bohaterską postawą Polaków: „Nigdy nie słyszałem o załodze, która by z
większą zaciętością i pomysłowością broniła swego grodu. Co więcej, nie wyśpiewywali radośnie w razie
powodzenia, ale też nie popadali w rozpacz w razie przegranej”.
Polscy kronikarze nie opisywali cech charakteru rycerstwa i prostego ludu. Kroniki były poświęcone
panującym. Gall Antonim napisał o Bolesławie Krzywoustym, że „odznaczał się wybitnymi cechami:
sprawiedliwością i pokorą, zachował postawę rycerską”. Wincenty Kadłubek dodał, że surowo karcił
przestępców i zjednywał ich dobrocią. Kadłubka zapis dotyczący sprawowania władzy powinien
obowiązywać i dzisiaj, ponieważ oddaje istotę prawidłowo funkcjonujących wzajemnych relacji pomiędzy
panującym i poddanym: „albowiem sprawiedliwość bez miłosierdzia jest okrucieństwem, a miłosierdzie bez
sprawiedliwości głupotą”. Stanisław z Dąbrówki uszczegółowił cechy charakteru dobrego władcy.
Wymienił jego obowiązki: obwarowywanie grodów, strzeżenie i poszerzanie granic, dbanie o prestiż
państwa, dotrzymywanie tajemnic i wystrzeganie się zdrad, łagodzenie sporów i poszanowanie praw. Jeśli
więc – dodał – „król pragnie cieszyć się miłością poddanych, niechaj będzie sprawiedliwy, szczodry i
wielkoduszny”. Stanisław ze Skarbimierza widział potrzebę, „aby rządy opierały się na słusznej ustawie
zachowującej jedną dla wszystkich sprawiedliwość, na doskonałej zgodzie gwarantującej jedność, na
szczerym zaufaniu pozwalającym się wspierać wzajemnie”.
Cechy charakteru wymienione wyżej przez polskich i obcych kronikarzy decydowały o obliczu państwa
polskiego w okresie piastowskim. Młode państwo toczyło z Niemcami bój o niepodległość i samodzielność,
której symbolami były metropolia i korona, oraz o ziemie leżące w basenie Morza Bałtyckiego. Piastowie
przejrzeli politykę niemiecką, dlatego też z niezwykłą konsekwencją realizowali własną strategię,
polegającą na wytyczeniu naturalnych granic, opierających się o Bałtyk, Odrę, Karpaty i Bug, a także, na ile
to było możliwe, przesunięcie granicy na zachód do Łaby i Sali. Bronili ziemi przed agresją niemiecką i
dbali o zachowanie swoich wpływów przy obsadzaniu tronów kijowskiego i węgierskiego.
Bolesław Chrobry po szesnastoletnich zmaganiach zajął Milsko i Łużyce, a Bolesław Krzywousty opanował
Pomorze Gdańskie i Pomorze Zachodnie. Pierwsi Piastowie wygrali z Niemcami wyścig o opanowanie ziem
leżących na szlaku bałtyckim. Dopiero w okresie rozbicia dzielnicowego swoją zwierzchność Polsce
narzucił cesarz Fryderyk Rudobrody w Krzyszkowie w 1157 r. Po cesarzach politykę uzależniania ziem
polskich przejęła Marchia Brandenburska, powstała na gruzach słowiańskiego Braniboru, i Krzyżacy
sprowadzeni przez Konrada Mazowieckiego w 1226 r. do nawracania Prus na wiarę chrześcijańską. Ponadto
Niemcy, przybyli na ziemie polskie w okresie tzw. kolonizacji, zaczęli rozsadzać państwo od wewnątrz.
Podnieśli bunt przeciwko Władysławowi Łokietkowi, który podjął próbę zjednoczenia ziem polskich,
ponieważ chcieli osadzić na tronie Luksemburczyka. Legła też w gruzach polityka bałtycka Piastów. Od
Polski na rzecz Brandenburgii odpadło Pomorze Zachodnie, Krzyżacy zajęli w 1283 r. ziemie pruskie,
następnie podstępem w 1308 r. Gdańsk wraz z Pomorzem Wschodnim i utworzyli w 1309 r. własne
państwo. U ujścia Niemna usadowił się Zakon Kawalerów Mieczowych.
Niemcom, którym przyświecało hasło: „Nach Ostland wollen wir reiten” (Chcemy szarżować na wschód),
zawsze i niezmiennie chodziło o utrwalenie wpływów politycznych w państwie polskim. Dla Polaków był to
okres zmagania o charakter narodowy i ocalenie wolności. Ostry kontrast pomiędzy narodem niemieckim i
polskim wystąpił na tle nawracania Prusów na wiarę chrześcijańską. Stanisław Zachorowski napisał, że
Krzyżacy dokonali podboju Prus „z żelazną konsekwencją, [...] kamiennym sercem i nieludzkim sumieniem.
Zdrada i przekupstwo otwierały im niejednokrotnie drogę, straszliwa zemsta, dzikie okrucieństwo, rzeki
krwi i zgliszcza miały umocnić ich panowanie i zabezpieczyć zdobycze, a postrach miał utrzymać w
karbach podbite sumienia”. Leszek Biały przedłożył projekt założenia w środku ziem pruskich miasta z
targowiskiem, aby Prusowie „kupując mogli słuchać z ust kaznodziejów Dobrej Nowiny”. Jakże odmienne
były obie koncepcje – krzyżacka i polska – zjednywania pogan dla Kościoła!
Polaków w okresie piastowskim cechowało idealistyczne podejście w wielu dziedzinach życia, prostota i
surowość obyczajów. Przede wszystkim byli religijni. Podstawę życia rodzinnego i narodowego stanowiła
modlitwa. Prosili Boga o pomoc i dziękowali Mu za zwycięstwa. Klęski przyjmowali jako karę za grzechy.
Zadośćuczynieniem były wszelkiego rodzaju fundacje kościołów, szpitali, przytułków. Żywy temperament
Polaków przejawiał się w gościnności, rozrywkach, zabawach itd. Księgi sądowe odkrywają też wady
Polaków, takie jak oszustwa, pobicia, zranienia, awanturnictwo, chciwość, pieniactwo.
Dominującą cechą narodową Polaków okresu piastowskiego był patriotyzm, który osiągnął wysoki stopień
moralny, ponieważ był oparty na miłości. Utrwalił to zapis w unii horodelskiej: „nikt nie dostąpi łaski
zbawienia, kogo nie wesprze cud miłości [...], miłością stoją prawa, rządzą się królestwa i miasta, a cała
Rzeczpospolita osiąga najlepiej cele, niech przeto połączy ich (Litwinów – T.B.) i uczyni z nami równymi
miłość, jak połączyła już religia, jedność praw i przywilejów...”. Po tylu wiekach nikt nie wymyślił
piękniejszego i trwalszego fundamentu dla zgodnego współżycia narodów.
W okresie panowania pierwszych Piastów cechami odróżniającymi nas od narodów europejskich,
podlegających partykularyzmom, była solidarność wewnętrzna, zwartość i uświadomienie narodowe. Polacy
przestrzegali zasady praworządności i lojalności wobec władców.
Więcej o cechach narodowych Polaków dowiadujemy się ze źródeł XV- i XVI- wiecznych. W dziele pt.
Polska czyli o położeniu ludności, obyczajach, urzędach i sprawach publicznych Królestwa Polskiego
Marcin Kromer napisał, że Polacy mają usposobienie otwarte, są zgodni, uprzejmi, łagodni, wytrzymali na
niewygody, chętnie podejmują dalekie podróże. Uwypuklił ich zdolności językowe i dążenie do zgłębiania
teorii naukowych. Zauważył jednak, że bogaci oddają się „beztroskiej bezczynności i przyjemnym
zabawom”, pozostawiając biedniejszym „pracę umysłową i rozwijanie pomysłowości”. Jan Rybiński
zachwycał się uprzejmością, grzecznością, gościnnością i hojnością Polaków oraz wytwornością języka
polskiego. Szymon Starowolski stwierdził, że Polacy „bardziej przykładają się do gruntownego
przyswajania cudzych wynalazków niż do wynajdowania czegoś samym”, co w konsekwencji prowadziło
do używania cudzych wyrobów. Uszczegółowił i wyjaśnił te braki Maciej Skarbiewski. Polacy mają
chłonny umysł i ogromne zdolności – przyznał – ale są podatni na obce wpływy, mało wytrwali, pobłażliwi,
nie lubią ciągłego wysiłku, co sprawia, iż wiele rzeczy zaczynają, ale ich nie kończą. Zarzucił Polakom, że
ojczyznę kochają dopiero wtedy, kiedy przebywają od niej z daleka, poza granicami. „Nad Hiszpanami
górują pobudliwością, nad Francuzami wytrwałością, nad Niemcami wielkodusznością, nad
Portugalczykami zwinnością, nad Włochami siłą”.
Cechami narodowymi dominującymi w okresie jagiellońskim było przestrzeganie tolerancji religijnej i
utrwalenie przez szlachtę zakresu wolności i przywilejów, jakich nie miał żaden naród w Europie. Szlachta
wybierała króla w elekcji wewnętrznej, stanowiła prawa, sprawowała kontrolę nad rządem, została
zwolniona z podatków, otrzymała nietykalność osobistą i majątkową oraz całkowitą władzę nad chłopem. Z
dumą mówiła, że „prócz Boga, praw i sądów” nie podlega nikomu. W XVI i XVII w. Rzeczpospolita była
najswobodniejszym państwem w Europie, państwem, w którym przestrzegano wolności konstytucyjnej,
obywatelskiej i umysłowej.
Polska tolerancja religijna wyprzedziła pojęcia i kulturę ówczesnego świata. Swobodę wyznawania wiary i
pielęgnowania tradycji otrzymali wszyscy obywatele zamieszkujący terytorium państwa. Była to sytuacja
niepojęta dla państw zachodnich, a nawet dla Kościoła. Warto przypomnieć, że konfederacja warszawska w
1573 r. nadała innowiercom pełne prawa obywatelskie. Katolicy podobne prawa otrzymali we Francji
dopiero w 1784 r., w Anglii – w 1829 r., a w Danii w 1849 r. Stąd, być może, brała się opinia o niesfornym
warcholstwie Polaków, którzy żyli wśród państw doskonalących ustroje absolutne. Trzeba zgodzić się
jednak z tym, że niepohamowany indywidualizm szlachecki rozsadził więź państwową, doprowadzając do
unicestwienia władz wykonawczych.
Inną cechą narodową Polaków w czasach Jagiellonów był brak agresywności wobec sąsiadów. Joseph
Conrad napisał, że „duch agresji całkowicie jest obcy polskiemu temperamentowi, dla którego zachowanie
własnych instytucji i swobód było znacznie cenniejsze niż jakakolwiek myśl o podbojach. Prowadzone
przez Polaków wojny były obronne i toczyły się zwykle wewnątrz kraju”.
Unia w Krewie (1385 r.) połączyła dwa państwa: Koronę i Litwę. Polacy oprócz wielości kultur, wierzeń,
obyczajów i ogromnych przestrzeni, przejęli wady i kompleksy Litwinów, strzegących zazdrośnie swojej
niezależności i skłonnych do buntu, oraz Rusinów, stojących na niższym poziomie cywilizacyjnym. Litwini
nie znali zasady własności prywatnej, zaszczepili im ją dopiero Polacy wraz z chrześcijaństwem. Nie byli
też przywiązani do rdzennych terytoriów, kilkakrotnie bowiem chcieli oddać Krzyżakom Żmudź. Historyk
amerykański Robert H. Lord napisał: „Pokoleniami zużywała Polska nieskończone zasoby wysiłków w celu
urządzania i oświecania tych ziem wschodnich i ochronienia ich od Szweda, Moskwy, Turka i Tatara.
Kościoły tych ziem pełne są grobowców bohaterów polskich, ich łany polską przesiąknięte krwią”.
Po unii lubelskiej (1569 r.) powstała Rzeczpospolita Obojga Narodów, w której fundamentem państwa
przestał być naród polski, a stała się nim szlachta polsko-litewska, którą łączył stanowy interes, a dzieliło
dziedzictwo cywilizacyjne. Interes stanowy przejawiał się w narzuceniu poddaństwa chłopom, osłabieniu
stanu kupieckiego i zaniechaniu rzetelnej analizy sytuacji geopolitycznej.
Trzeba obiektywnie stwierdzić, że dwie pierwsze epoki: piastowska i jagiellońska, siłę państwa opierały na
orężu, mądrym prawodawstwie, ładzie wewnętrznym, rozwoju nauki, handlu i rolnictwie.
W epoce królów elekcyjnych zanikł typ Polaka-gospodarza. Przegrała szlachta, ponieważ nie umiała
uszanować swoich praw. Demokracja przerodziła się w oligarchię magnacką pochodzenia polsko-litewsko-
ruskiego. Przekupni, rozrzutni i żądni władzy magnaci w niczym nie różnili się od arystokracji państw
zachodnich. Dla własnych prywatnych interesów demoralizowali szlachtę nieposesjonacką, pozyskując za
pomocą przekupstwa jej głosy do zrywania sejmów. Magnaci rozpowszechniali spreparowaną przez siebie
opinię o nikczemności i niedołęstwie narodu, o jego braku kwalifikacji do rozwijania rzemiosła i handlu.
Szlachta uwierzyła w moc przywilejów i urodzenia, lekceważyła pracę i pogardzała ludźmi żyjącymi z
pracy. Jan Karłowicz napisał, że za szlachtę pracował na roli chłop, w przemyśle i handlu – Żyd i Niemiec.
Ten nieproduktywny tryb życia uzasadniała filozoficznie sloganem: „Nic nie było i nie będzie”. W czasie
kryzysów szukała ratunku w koligacjach, a jeżeli one zawodziły, wpadała w pesymizm, fatalizm bądź
mesjanizm. Nie zrealizowane plany rekompensowała próżnością: zaletami ciała, fortuny, krasomówstwem,
zabiegami o dorównywanie magnatom pod względem znaczenia. Ta pogoń bardzo często kończyła się
zaciąganiem długów i licytacją majątków szlacheckich.
Królowie elekcyjni – poza Stefanem Batorym i Janem III Sobieskim – dbali o własny interesem
dynastyczny. Zygmunt III Waza nie znosił Polski, uwikłał ją w liczne wojny i tęsknił do odzyskania korony
szwedzkiej. Jego syn Władysław miał wielkie plany, ale nie umiał ich zrealizować. Sasowie – August II i
August III – gotowi byli zdradzić Rzeczpospolitą za cenę przyłączenia Inflant do swoich dziedzicznych
posiadłości. Wettinowie złamali charakter narodu, pogłębili rozkład moralny do tego stopnia, że utarło się
wówczas wiele urągających powiedzeń, z których najbardziej znane to: „Za króla Sasa jedz, pij i popuszczaj
pasa” oraz „Polska nierządem stoi”. Stefan Batory ze względu na swoje przymioty charakteru i kierowanie
się polską rację stanu otrzymał podatki, odzyskał Inflanty, założył Uniwersytet Wileński i powołał Trybunał
Koronny. To współdziałanie szlachty z królem świadczyło o jej wyrobieniu politycznym i poczuciu
odpowiedzialności za kraj, ale i o tym, że tylko władca wielkiego formatu, utożsamiający się z potrzebami
narodu, mógł zdyscyplinować rozpolitykowane, chełpiące się znaczeniem masy szlacheckie i zmusić je do
uchwalenia podatków.
Epoka królów elekcyjnych naznaczona została konfederacjami cywilnymi i kapturowymi, rokoszami,
zrywaniem sejmów, burzliwymi sejmikami, kongresami, związkami dysydenckimi, dysputami i wojnami
chłopskimi. W chwilach przełomowych magnaci i szlachta bronili własnego interesu i dlatego nie poderwali
do walki ludu. Zawsze brakowało rządzącym silnej woli. Magnaci wycofując się z walki o słuszną sprawę,
zniechęcali patriotyczne rzesze szlachty do czynnego działania. Niepodległość została przefrymarczona
poprzez rozkład wewnętrzny, oderwanie klasy rządzącej od ziemi i dobrowolne poddaństwo w dziedzinie
kultury. Ostatecznie więc demoralizacja elity rządzącej, do której należeli magnaci, karłowatość ducha
królów elekcyjnych i upadek moralny szlachty doprowadziły do upadku państwa.
W okresie rozbiorów szlachta wzbogaciła charakter narodowy o poczucie dumy i własnej godności,
szczególne umiłowanie ojczyzny i ziemi, męstwo, prawość w życiu prywatnym i publicznym oraz
szlachetne poświęcenie dla kraju. Polacy wykazali nade wszystko żelazną wolę bycia narodem. Były to
piękne cechy, uosabiane przez zaledwie dziesiątą część narodu, toteż nie można było z jej pomocą odzyskać
niepodległości. Świadczą o tym klęski w powstaniach narodowych i udział Polaków, przeważnie
szlacheckiego pochodzenia we wszystkich europejskich zrywach rewolucyjnych. Szlachta musiała więc
odwołać się do chłopów, którzy własną ciężką pracą tworzyli bogactwo narodu. Już Tadeusz Kościuszko
dostrzegł ratunek w polskich chatach: „Wśród biedy największej, wśród mieszczan i kmieci, Ojczyzno
kochana, poszukaj swych dzieci”.
Jakimi cechami charakteru odznaczali się chłopi, że z nimi wiązano nadzieją na odzyskanie niepodległości?
Chłopów cechował wielki realizm życiowy, silne poczucie odpowiedzialności za swój los, zaradność, a
największym ich pragnieniem było posiadanie ziemi na własność. Unikali gwałtownych sposobów
działania, byli wytrwali w dążeniu do celu, odznaczali się zmysłem organizacyjnym, lojalnym i cierpliwym
stosunkiem do władz państwowych. Mieli poczucie godności osobistej i wartości społecznej, znosili
upokorzenia i przebaczali doznane krzywdy, byli wyrozumiali, choć sprawiedliwi. Chłopi czuli oddech
ziemi, a wylany pot cementował ich odwieczną przyjaźń z ziemią. Mówiono, że trzymali się ziemi
„pazurami”. Chłopski honor, jak napisał Franciszek Bujak, uchronił mowę rodzinną, ziemię, obyczaje i
tradycję.
Dopiero współdziałanie szlachty z chłopami i wykorzystanie dogodnej sytuacji międzynarodowej, jaką był
wybuch I wojny światowej, doprowadziły do odzyskania w 1918 r. niepodległości.
Nastąpił dwudziestoletni okres pełnego rozwoju państwowego. Od samego początku odrodzenia państwa
naród musiał liczyć się z wrogą polityką dwóch sąsiadów: Niemiec i Rosji bolszewickiej. W latach 1919-
1920 Polska prowadziła dramatyczny bój o swoje „być albo nie być”. Edgar Vincent d’Abernon, obserwując
stosunek Polaków do jeńców rosyjskich, zauważył w polskim charakterze narodowym znamienne cechy:
wielkoduszność, brak wyniosłości i samochwalstwa. Angielski powieściopisarz stwierdził bez ogródek, że
nieprzyjaciółmi Polski są osobnicy o „niewolniczej duszy, uprawiający lichwę i kult terroru, grzęznący w
bagnie materialistycznej polityki”, podczas gdy Polacy, nazywani przez nich „histerycznymi dziećmi”,
zadali cios bolszewikom i uratowali Europę przed niewolą komunistyczną.
W lipcu 1922 r. szef sztabu Reichswehry Hans von Seekct i kanclerz Rzeszy Josef Wirth zgodnie
stwierdzili, że istnienie Polski jest nie do zniesienia. Musi ona zniknąć i to powinno być głównym celem
polityki niemieckiej. Żądali więc Niemcy rewizji granic, a gdy ich roszczenia nie zostały spełnione,
rozpoczęli w 1925 r. wojnę celną. „Frankfurter Zeitung” – demokratyczny organ prasowy w Republice
Weimarskiej, 14 czerwca 1925 r. donosił: „Tak czy inaczej Polska musi wyjść z wojny celnej śmiertelnie
ranna. Z jej krwią odpłyną jej siły, a wreszcie i niepodległość, a wtedy, za lat kilka, w porozumieniu z Rosją,
dobijemy umierającą”. Karol Sorel – profesor języka i literatury francuskiej w Edynburgu, wyraźnie
oskarżył Niemców o przypisywanie Polakom antysemityzmu: „[...] te same dzienniki niemieckie, które
oskarżają Polaków o antysemityzm, nawołują do zamknięcia granic niemieckich przed napływem polskich
Żydów”.
Naród na oszczerstwa i zamach na swoją wolność odpowiedział wytężoną pracą. Zachęcił do niej rodaków
Ignacy Jan Paderewski tymi słowami: „Sprawa narodu to praca ciągła, praca stała, wytrwałość niezłomna,
ofiarność nieprzerwana z pokolenia na pokolenie. Zaniechać jej nigdy nie wolno...”. Polacy wygrali wojnę o
granice, zbudowali prawdziwie demokratyczny ustrój i umożliwili narodowościom wchodzącym w skład II
Rzeczpospolitej swobodne wyznawanie wiary i rozwijanie kultury. Z trzech zaborów powstała silna
struktura państwowa. Znakomici ekonomiści – Władysław Grabski i Eugeniusz Kwiatkowski – uratowali
gospodarkę. Polskie produkty przemysłowe zdecydowanie wygrywały konkurencję na rynkach
zagranicznych, ze szkół odrodzonej Polski wyszli obywatele o wysokich kwalifikacjach moralnych i
umysłowych
W 1939 r. hitlerowskie Niemcy i bolszewicka Rosja, zgodnie z wcześniejszymi planami, po
sześciotygodniowej, dramatycznej i osamotnionej walce unicestwiły II Rzeczpospolitą. Polacy wykazali się
męstwem i hartem ducha. Nie było wśród nich Quislingów. Stali się wzorem oporu przeciwko Niemcom,
nazywano ich „najlepszymi żołnierzami świata”. Nie wyrzekli się ani polskości, ani wiary w okresie
podwójnej okupacji. Swą religijnością i przywiązaniem do Kościoła katolickiego zadziwili nawet Hansa
Franka do tego stopnia, że stwierdził, iż „Kościół jest dla umysłów polskich centralnym punktem zbornym,
który promieniuje stale w milczeniu i spełnia przez to funkcję jakby wiecznego światła”. Z wiary czerpali
Polacy siłę do obrony Żydów skazanych na eksterminację – być może niektórzy z nich „wdzięczni” za
ocalenie, nazywają nas teraz antysemitami i ksenofobami.
Komunizm wycisnął niezatarte piętno na naszym charakterze narodowym. Zaatakował przede wszystkim
sumienie. Zostały podważone zasady moralne, pojawiła się dwulicowość i dwutorowość w zachowaniach
Polaków. Doszło do alienacji życia społecznego, zawodowego i narodowego. Nieuczciwość, nieprawość,
nadużycia, marnotrawstwo, powszechne złodziejstwo stały się niemalże normą. Komunistom nie udało się
wyrwać z polskich serc wiary, pragnienia wolności i wydziedziczyć Polaków z ziemi. Wiary bronił
niezłomnie prymas Stefan Wyszyński; wolności – robotnicy w latach 1956, 1970, 1976 i 1980; ziemi przed
kolektywizacją – chłopi, klasa najbardziej ciemiężona i pogardzana w państwie o ustroju robotniczo-
chłopskim. To współdziałanie robotników i chłopów doprowadziło do ocalenia majątku, którego
właścicielem pozostawał cały naród. Co zrobiliśmy z majątkiem narodowym w III Rzeczpospolitej? A
przecież Prymas Tysiąclecia, Stefan Wyszyński, przestrzegał nas przed pokusą nowej Targowicy.
Należałoby zadać pytanie, dlaczego najczęściej wymieniane są negatywne cechy polskiego charakteru
narodowego?
Wydaje się, że opinię Polakom urabiali polskojęzyczni literaci i publicyści, nie czujący i nie myślący po
polsku, w ogóle nie rozumiejący ducha polskiego. Wady przypisywane wyłącznie Polakom są typowymi
wadami ludzi wszystkich ras i języków. Wyolbrzymianie ich ma służyć zohydzeniu Polaków jako narodu
katolickiego. Można by zaryzykować twierdzenie, że w takich warunkach geopolitycznych, w jakich
przyszło żyć Polakom, nie ostałby się żaden naród. Józef Feldman napisał, że „od słynnej uczty Gerona, w
której wymordowano zaproszonych książąt słowiańskich [...], od wyrżnięcia słowiańskiej ludności Gdańska
w 1308 r. aż do obozów koncentracyjnych w II wojnie światowej” istnieje element ciągłości we wschodniej
polityce niemieckiej. Czy istnieje element ciągłości w polityce polskiej względem Niemiec, wytyczony
przez Piastów? Gdyby istniał, bronilibyśmy piastowskiego dziedzictwa – Ziem Odzyskanych, które
powróciły do macierzy dopiero po II wojnie światowej.
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl hannaeva.xlx.pl
Charakter narodowy kształtują warunki geograficzne, klimatyczne, układy społeczne,
ekonomiczne i polityczne. Gdy mówimy o charakterze narodowym Polaków, mamy
zwykle na myśli zalety i wady szlachty polskiej, pomijamy zaś dwa pozostałe stany:
mieszczan i chłopów. Jeśli chcemy oceniać nasz charakter narodowy, musimy przede
wszystkim odnieść się do wielu jego cech w następujących epokach dziejowych:
piastowskiej, jagiellońskiej, elekcyjnej, rozbiorów, w okresie pełnej suwerenności II
Rzeczypospolitej, II wojnie światowej oraz w PRL. Zauważymy wówczas, że wiele cech
nie zmieniło się do dnia dzisiejszego, ale zaobserwujemy też istotne zmiany w
charakterze narodowym, jakie dokonały się pod wpływem wydarzeń historycznych.
Położenie geograficzne Polski sprzyjało ukształtowaniu się takich cech charakteru narodowego Polaków, jak
bezpośredniość, gościnność, łatwość w nawiązywaniu stosunków z cudzoziemcami oraz umiłowanie
wolności. To pragnienie wolności było największą przeszkodą dla dwóch potężnych sąsiadów – Niemiec i
Rosji, zasobnych w surowce naturalne i potężnych demograficznie – w pokonaniu Polaków. Szlaki
bursztynowe wiodące przez ziemie polskie sprzyjały szerzeniu się wpływów kulturalnych i cywilizacyjnych.
Klimat i żyzność gleb pozwalały Polakom na samowystarczalność żywnościową, przyciągały kolonistów do
osiedlania się na ziemiach polskich, ale były też źródłem zachłanności sąsiadów.
Z pierwszego okresu naszych dziejów, piastowskiego, zachowało się niewiele źródeł świadczących o
polskim charakterze narodowym. Widukind z Korwei, obserwując w X w. zmagania polsko-niemieckie,
napisał: „Zaiste, długo jeszcze doświadczać będziemy zmiennych losów wojny, walcząc o sławę i
rozszerzenie państwa, a oni o wolność i ochronę przed najgorszą niewolą”. Arcybiskup magdeburski
Adelgut wzywał Sasów do rugowania ludności słowiańskiej z Pomorza szczecińskiego tymi słowami: „Ci
poganie są najgorsi ludzie na ziemi, ale ziemia ich za to najlepsza, bo tak obfitująca w mięso, miód, mąkę,
ptactwo, że żadna ziemia z nią nie może się równać”. Kronikarz niemiecki Thietmar, opisując oblężenie
Niemczy w 1017 r., zdumiony był bohaterską postawą Polaków: „Nigdy nie słyszałem o załodze, która by z
większą zaciętością i pomysłowością broniła swego grodu. Co więcej, nie wyśpiewywali radośnie w razie
powodzenia, ale też nie popadali w rozpacz w razie przegranej”.
Polscy kronikarze nie opisywali cech charakteru rycerstwa i prostego ludu. Kroniki były poświęcone
panującym. Gall Antonim napisał o Bolesławie Krzywoustym, że „odznaczał się wybitnymi cechami:
sprawiedliwością i pokorą, zachował postawę rycerską”. Wincenty Kadłubek dodał, że surowo karcił
przestępców i zjednywał ich dobrocią. Kadłubka zapis dotyczący sprawowania władzy powinien
obowiązywać i dzisiaj, ponieważ oddaje istotę prawidłowo funkcjonujących wzajemnych relacji pomiędzy
panującym i poddanym: „albowiem sprawiedliwość bez miłosierdzia jest okrucieństwem, a miłosierdzie bez
sprawiedliwości głupotą”. Stanisław z Dąbrówki uszczegółowił cechy charakteru dobrego władcy.
Wymienił jego obowiązki: obwarowywanie grodów, strzeżenie i poszerzanie granic, dbanie o prestiż
państwa, dotrzymywanie tajemnic i wystrzeganie się zdrad, łagodzenie sporów i poszanowanie praw. Jeśli
więc – dodał – „król pragnie cieszyć się miłością poddanych, niechaj będzie sprawiedliwy, szczodry i
wielkoduszny”. Stanisław ze Skarbimierza widział potrzebę, „aby rządy opierały się na słusznej ustawie
zachowującej jedną dla wszystkich sprawiedliwość, na doskonałej zgodzie gwarantującej jedność, na
szczerym zaufaniu pozwalającym się wspierać wzajemnie”.
Cechy charakteru wymienione wyżej przez polskich i obcych kronikarzy decydowały o obliczu państwa
polskiego w okresie piastowskim. Młode państwo toczyło z Niemcami bój o niepodległość i samodzielność,
której symbolami były metropolia i korona, oraz o ziemie leżące w basenie Morza Bałtyckiego. Piastowie
przejrzeli politykę niemiecką, dlatego też z niezwykłą konsekwencją realizowali własną strategię,
polegającą na wytyczeniu naturalnych granic, opierających się o Bałtyk, Odrę, Karpaty i Bug, a także, na ile
to było możliwe, przesunięcie granicy na zachód do Łaby i Sali. Bronili ziemi przed agresją niemiecką i
dbali o zachowanie swoich wpływów przy obsadzaniu tronów kijowskiego i węgierskiego.
Bolesław Chrobry po szesnastoletnich zmaganiach zajął Milsko i Łużyce, a Bolesław Krzywousty opanował
Pomorze Gdańskie i Pomorze Zachodnie. Pierwsi Piastowie wygrali z Niemcami wyścig o opanowanie ziem
leżących na szlaku bałtyckim. Dopiero w okresie rozbicia dzielnicowego swoją zwierzchność Polsce
narzucił cesarz Fryderyk Rudobrody w Krzyszkowie w 1157 r. Po cesarzach politykę uzależniania ziem
polskich przejęła Marchia Brandenburska, powstała na gruzach słowiańskiego Braniboru, i Krzyżacy
sprowadzeni przez Konrada Mazowieckiego w 1226 r. do nawracania Prus na wiarę chrześcijańską. Ponadto
Niemcy, przybyli na ziemie polskie w okresie tzw. kolonizacji, zaczęli rozsadzać państwo od wewnątrz.
Podnieśli bunt przeciwko Władysławowi Łokietkowi, który podjął próbę zjednoczenia ziem polskich,
ponieważ chcieli osadzić na tronie Luksemburczyka. Legła też w gruzach polityka bałtycka Piastów. Od
Polski na rzecz Brandenburgii odpadło Pomorze Zachodnie, Krzyżacy zajęli w 1283 r. ziemie pruskie,
następnie podstępem w 1308 r. Gdańsk wraz z Pomorzem Wschodnim i utworzyli w 1309 r. własne
państwo. U ujścia Niemna usadowił się Zakon Kawalerów Mieczowych.
Niemcom, którym przyświecało hasło: „Nach Ostland wollen wir reiten” (Chcemy szarżować na wschód),
zawsze i niezmiennie chodziło o utrwalenie wpływów politycznych w państwie polskim. Dla Polaków był to
okres zmagania o charakter narodowy i ocalenie wolności. Ostry kontrast pomiędzy narodem niemieckim i
polskim wystąpił na tle nawracania Prusów na wiarę chrześcijańską. Stanisław Zachorowski napisał, że
Krzyżacy dokonali podboju Prus „z żelazną konsekwencją, [...] kamiennym sercem i nieludzkim sumieniem.
Zdrada i przekupstwo otwierały im niejednokrotnie drogę, straszliwa zemsta, dzikie okrucieństwo, rzeki
krwi i zgliszcza miały umocnić ich panowanie i zabezpieczyć zdobycze, a postrach miał utrzymać w
karbach podbite sumienia”. Leszek Biały przedłożył projekt założenia w środku ziem pruskich miasta z
targowiskiem, aby Prusowie „kupując mogli słuchać z ust kaznodziejów Dobrej Nowiny”. Jakże odmienne
były obie koncepcje – krzyżacka i polska – zjednywania pogan dla Kościoła!
Polaków w okresie piastowskim cechowało idealistyczne podejście w wielu dziedzinach życia, prostota i
surowość obyczajów. Przede wszystkim byli religijni. Podstawę życia rodzinnego i narodowego stanowiła
modlitwa. Prosili Boga o pomoc i dziękowali Mu za zwycięstwa. Klęski przyjmowali jako karę za grzechy.
Zadośćuczynieniem były wszelkiego rodzaju fundacje kościołów, szpitali, przytułków. Żywy temperament
Polaków przejawiał się w gościnności, rozrywkach, zabawach itd. Księgi sądowe odkrywają też wady
Polaków, takie jak oszustwa, pobicia, zranienia, awanturnictwo, chciwość, pieniactwo.
Dominującą cechą narodową Polaków okresu piastowskiego był patriotyzm, który osiągnął wysoki stopień
moralny, ponieważ był oparty na miłości. Utrwalił to zapis w unii horodelskiej: „nikt nie dostąpi łaski
zbawienia, kogo nie wesprze cud miłości [...], miłością stoją prawa, rządzą się królestwa i miasta, a cała
Rzeczpospolita osiąga najlepiej cele, niech przeto połączy ich (Litwinów – T.B.) i uczyni z nami równymi
miłość, jak połączyła już religia, jedność praw i przywilejów...”. Po tylu wiekach nikt nie wymyślił
piękniejszego i trwalszego fundamentu dla zgodnego współżycia narodów.
W okresie panowania pierwszych Piastów cechami odróżniającymi nas od narodów europejskich,
podlegających partykularyzmom, była solidarność wewnętrzna, zwartość i uświadomienie narodowe. Polacy
przestrzegali zasady praworządności i lojalności wobec władców.
Więcej o cechach narodowych Polaków dowiadujemy się ze źródeł XV- i XVI- wiecznych. W dziele pt.
Polska czyli o położeniu ludności, obyczajach, urzędach i sprawach publicznych Królestwa Polskiego
Marcin Kromer napisał, że Polacy mają usposobienie otwarte, są zgodni, uprzejmi, łagodni, wytrzymali na
niewygody, chętnie podejmują dalekie podróże. Uwypuklił ich zdolności językowe i dążenie do zgłębiania
teorii naukowych. Zauważył jednak, że bogaci oddają się „beztroskiej bezczynności i przyjemnym
zabawom”, pozostawiając biedniejszym „pracę umysłową i rozwijanie pomysłowości”. Jan Rybiński
zachwycał się uprzejmością, grzecznością, gościnnością i hojnością Polaków oraz wytwornością języka
polskiego. Szymon Starowolski stwierdził, że Polacy „bardziej przykładają się do gruntownego
przyswajania cudzych wynalazków niż do wynajdowania czegoś samym”, co w konsekwencji prowadziło
do używania cudzych wyrobów. Uszczegółowił i wyjaśnił te braki Maciej Skarbiewski. Polacy mają
chłonny umysł i ogromne zdolności – przyznał – ale są podatni na obce wpływy, mało wytrwali, pobłażliwi,
nie lubią ciągłego wysiłku, co sprawia, iż wiele rzeczy zaczynają, ale ich nie kończą. Zarzucił Polakom, że
ojczyznę kochają dopiero wtedy, kiedy przebywają od niej z daleka, poza granicami. „Nad Hiszpanami
górują pobudliwością, nad Francuzami wytrwałością, nad Niemcami wielkodusznością, nad
Portugalczykami zwinnością, nad Włochami siłą”.
Cechami narodowymi dominującymi w okresie jagiellońskim było przestrzeganie tolerancji religijnej i
utrwalenie przez szlachtę zakresu wolności i przywilejów, jakich nie miał żaden naród w Europie. Szlachta
wybierała króla w elekcji wewnętrznej, stanowiła prawa, sprawowała kontrolę nad rządem, została
zwolniona z podatków, otrzymała nietykalność osobistą i majątkową oraz całkowitą władzę nad chłopem. Z
dumą mówiła, że „prócz Boga, praw i sądów” nie podlega nikomu. W XVI i XVII w. Rzeczpospolita była
najswobodniejszym państwem w Europie, państwem, w którym przestrzegano wolności konstytucyjnej,
obywatelskiej i umysłowej.
Polska tolerancja religijna wyprzedziła pojęcia i kulturę ówczesnego świata. Swobodę wyznawania wiary i
pielęgnowania tradycji otrzymali wszyscy obywatele zamieszkujący terytorium państwa. Była to sytuacja
niepojęta dla państw zachodnich, a nawet dla Kościoła. Warto przypomnieć, że konfederacja warszawska w
1573 r. nadała innowiercom pełne prawa obywatelskie. Katolicy podobne prawa otrzymali we Francji
dopiero w 1784 r., w Anglii – w 1829 r., a w Danii w 1849 r. Stąd, być może, brała się opinia o niesfornym
warcholstwie Polaków, którzy żyli wśród państw doskonalących ustroje absolutne. Trzeba zgodzić się
jednak z tym, że niepohamowany indywidualizm szlachecki rozsadził więź państwową, doprowadzając do
unicestwienia władz wykonawczych.
Inną cechą narodową Polaków w czasach Jagiellonów był brak agresywności wobec sąsiadów. Joseph
Conrad napisał, że „duch agresji całkowicie jest obcy polskiemu temperamentowi, dla którego zachowanie
własnych instytucji i swobód było znacznie cenniejsze niż jakakolwiek myśl o podbojach. Prowadzone
przez Polaków wojny były obronne i toczyły się zwykle wewnątrz kraju”.
Unia w Krewie (1385 r.) połączyła dwa państwa: Koronę i Litwę. Polacy oprócz wielości kultur, wierzeń,
obyczajów i ogromnych przestrzeni, przejęli wady i kompleksy Litwinów, strzegących zazdrośnie swojej
niezależności i skłonnych do buntu, oraz Rusinów, stojących na niższym poziomie cywilizacyjnym. Litwini
nie znali zasady własności prywatnej, zaszczepili im ją dopiero Polacy wraz z chrześcijaństwem. Nie byli
też przywiązani do rdzennych terytoriów, kilkakrotnie bowiem chcieli oddać Krzyżakom Żmudź. Historyk
amerykański Robert H. Lord napisał: „Pokoleniami zużywała Polska nieskończone zasoby wysiłków w celu
urządzania i oświecania tych ziem wschodnich i ochronienia ich od Szweda, Moskwy, Turka i Tatara.
Kościoły tych ziem pełne są grobowców bohaterów polskich, ich łany polską przesiąknięte krwią”.
Po unii lubelskiej (1569 r.) powstała Rzeczpospolita Obojga Narodów, w której fundamentem państwa
przestał być naród polski, a stała się nim szlachta polsko-litewska, którą łączył stanowy interes, a dzieliło
dziedzictwo cywilizacyjne. Interes stanowy przejawiał się w narzuceniu poddaństwa chłopom, osłabieniu
stanu kupieckiego i zaniechaniu rzetelnej analizy sytuacji geopolitycznej.
Trzeba obiektywnie stwierdzić, że dwie pierwsze epoki: piastowska i jagiellońska, siłę państwa opierały na
orężu, mądrym prawodawstwie, ładzie wewnętrznym, rozwoju nauki, handlu i rolnictwie.
W epoce królów elekcyjnych zanikł typ Polaka-gospodarza. Przegrała szlachta, ponieważ nie umiała
uszanować swoich praw. Demokracja przerodziła się w oligarchię magnacką pochodzenia polsko-litewsko-
ruskiego. Przekupni, rozrzutni i żądni władzy magnaci w niczym nie różnili się od arystokracji państw
zachodnich. Dla własnych prywatnych interesów demoralizowali szlachtę nieposesjonacką, pozyskując za
pomocą przekupstwa jej głosy do zrywania sejmów. Magnaci rozpowszechniali spreparowaną przez siebie
opinię o nikczemności i niedołęstwie narodu, o jego braku kwalifikacji do rozwijania rzemiosła i handlu.
Szlachta uwierzyła w moc przywilejów i urodzenia, lekceważyła pracę i pogardzała ludźmi żyjącymi z
pracy. Jan Karłowicz napisał, że za szlachtę pracował na roli chłop, w przemyśle i handlu – Żyd i Niemiec.
Ten nieproduktywny tryb życia uzasadniała filozoficznie sloganem: „Nic nie było i nie będzie”. W czasie
kryzysów szukała ratunku w koligacjach, a jeżeli one zawodziły, wpadała w pesymizm, fatalizm bądź
mesjanizm. Nie zrealizowane plany rekompensowała próżnością: zaletami ciała, fortuny, krasomówstwem,
zabiegami o dorównywanie magnatom pod względem znaczenia. Ta pogoń bardzo często kończyła się
zaciąganiem długów i licytacją majątków szlacheckich.
Królowie elekcyjni – poza Stefanem Batorym i Janem III Sobieskim – dbali o własny interesem
dynastyczny. Zygmunt III Waza nie znosił Polski, uwikłał ją w liczne wojny i tęsknił do odzyskania korony
szwedzkiej. Jego syn Władysław miał wielkie plany, ale nie umiał ich zrealizować. Sasowie – August II i
August III – gotowi byli zdradzić Rzeczpospolitą za cenę przyłączenia Inflant do swoich dziedzicznych
posiadłości. Wettinowie złamali charakter narodu, pogłębili rozkład moralny do tego stopnia, że utarło się
wówczas wiele urągających powiedzeń, z których najbardziej znane to: „Za króla Sasa jedz, pij i popuszczaj
pasa” oraz „Polska nierządem stoi”. Stefan Batory ze względu na swoje przymioty charakteru i kierowanie
się polską rację stanu otrzymał podatki, odzyskał Inflanty, założył Uniwersytet Wileński i powołał Trybunał
Koronny. To współdziałanie szlachty z królem świadczyło o jej wyrobieniu politycznym i poczuciu
odpowiedzialności za kraj, ale i o tym, że tylko władca wielkiego formatu, utożsamiający się z potrzebami
narodu, mógł zdyscyplinować rozpolitykowane, chełpiące się znaczeniem masy szlacheckie i zmusić je do
uchwalenia podatków.
Epoka królów elekcyjnych naznaczona została konfederacjami cywilnymi i kapturowymi, rokoszami,
zrywaniem sejmów, burzliwymi sejmikami, kongresami, związkami dysydenckimi, dysputami i wojnami
chłopskimi. W chwilach przełomowych magnaci i szlachta bronili własnego interesu i dlatego nie poderwali
do walki ludu. Zawsze brakowało rządzącym silnej woli. Magnaci wycofując się z walki o słuszną sprawę,
zniechęcali patriotyczne rzesze szlachty do czynnego działania. Niepodległość została przefrymarczona
poprzez rozkład wewnętrzny, oderwanie klasy rządzącej od ziemi i dobrowolne poddaństwo w dziedzinie
kultury. Ostatecznie więc demoralizacja elity rządzącej, do której należeli magnaci, karłowatość ducha
królów elekcyjnych i upadek moralny szlachty doprowadziły do upadku państwa.
W okresie rozbiorów szlachta wzbogaciła charakter narodowy o poczucie dumy i własnej godności,
szczególne umiłowanie ojczyzny i ziemi, męstwo, prawość w życiu prywatnym i publicznym oraz
szlachetne poświęcenie dla kraju. Polacy wykazali nade wszystko żelazną wolę bycia narodem. Były to
piękne cechy, uosabiane przez zaledwie dziesiątą część narodu, toteż nie można było z jej pomocą odzyskać
niepodległości. Świadczą o tym klęski w powstaniach narodowych i udział Polaków, przeważnie
szlacheckiego pochodzenia we wszystkich europejskich zrywach rewolucyjnych. Szlachta musiała więc
odwołać się do chłopów, którzy własną ciężką pracą tworzyli bogactwo narodu. Już Tadeusz Kościuszko
dostrzegł ratunek w polskich chatach: „Wśród biedy największej, wśród mieszczan i kmieci, Ojczyzno
kochana, poszukaj swych dzieci”.
Jakimi cechami charakteru odznaczali się chłopi, że z nimi wiązano nadzieją na odzyskanie niepodległości?
Chłopów cechował wielki realizm życiowy, silne poczucie odpowiedzialności za swój los, zaradność, a
największym ich pragnieniem było posiadanie ziemi na własność. Unikali gwałtownych sposobów
działania, byli wytrwali w dążeniu do celu, odznaczali się zmysłem organizacyjnym, lojalnym i cierpliwym
stosunkiem do władz państwowych. Mieli poczucie godności osobistej i wartości społecznej, znosili
upokorzenia i przebaczali doznane krzywdy, byli wyrozumiali, choć sprawiedliwi. Chłopi czuli oddech
ziemi, a wylany pot cementował ich odwieczną przyjaźń z ziemią. Mówiono, że trzymali się ziemi
„pazurami”. Chłopski honor, jak napisał Franciszek Bujak, uchronił mowę rodzinną, ziemię, obyczaje i
tradycję.
Dopiero współdziałanie szlachty z chłopami i wykorzystanie dogodnej sytuacji międzynarodowej, jaką był
wybuch I wojny światowej, doprowadziły do odzyskania w 1918 r. niepodległości.
Nastąpił dwudziestoletni okres pełnego rozwoju państwowego. Od samego początku odrodzenia państwa
naród musiał liczyć się z wrogą polityką dwóch sąsiadów: Niemiec i Rosji bolszewickiej. W latach 1919-
1920 Polska prowadziła dramatyczny bój o swoje „być albo nie być”. Edgar Vincent d’Abernon, obserwując
stosunek Polaków do jeńców rosyjskich, zauważył w polskim charakterze narodowym znamienne cechy:
wielkoduszność, brak wyniosłości i samochwalstwa. Angielski powieściopisarz stwierdził bez ogródek, że
nieprzyjaciółmi Polski są osobnicy o „niewolniczej duszy, uprawiający lichwę i kult terroru, grzęznący w
bagnie materialistycznej polityki”, podczas gdy Polacy, nazywani przez nich „histerycznymi dziećmi”,
zadali cios bolszewikom i uratowali Europę przed niewolą komunistyczną.
W lipcu 1922 r. szef sztabu Reichswehry Hans von Seekct i kanclerz Rzeszy Josef Wirth zgodnie
stwierdzili, że istnienie Polski jest nie do zniesienia. Musi ona zniknąć i to powinno być głównym celem
polityki niemieckiej. Żądali więc Niemcy rewizji granic, a gdy ich roszczenia nie zostały spełnione,
rozpoczęli w 1925 r. wojnę celną. „Frankfurter Zeitung” – demokratyczny organ prasowy w Republice
Weimarskiej, 14 czerwca 1925 r. donosił: „Tak czy inaczej Polska musi wyjść z wojny celnej śmiertelnie
ranna. Z jej krwią odpłyną jej siły, a wreszcie i niepodległość, a wtedy, za lat kilka, w porozumieniu z Rosją,
dobijemy umierającą”. Karol Sorel – profesor języka i literatury francuskiej w Edynburgu, wyraźnie
oskarżył Niemców o przypisywanie Polakom antysemityzmu: „[...] te same dzienniki niemieckie, które
oskarżają Polaków o antysemityzm, nawołują do zamknięcia granic niemieckich przed napływem polskich
Żydów”.
Naród na oszczerstwa i zamach na swoją wolność odpowiedział wytężoną pracą. Zachęcił do niej rodaków
Ignacy Jan Paderewski tymi słowami: „Sprawa narodu to praca ciągła, praca stała, wytrwałość niezłomna,
ofiarność nieprzerwana z pokolenia na pokolenie. Zaniechać jej nigdy nie wolno...”. Polacy wygrali wojnę o
granice, zbudowali prawdziwie demokratyczny ustrój i umożliwili narodowościom wchodzącym w skład II
Rzeczpospolitej swobodne wyznawanie wiary i rozwijanie kultury. Z trzech zaborów powstała silna
struktura państwowa. Znakomici ekonomiści – Władysław Grabski i Eugeniusz Kwiatkowski – uratowali
gospodarkę. Polskie produkty przemysłowe zdecydowanie wygrywały konkurencję na rynkach
zagranicznych, ze szkół odrodzonej Polski wyszli obywatele o wysokich kwalifikacjach moralnych i
umysłowych
W 1939 r. hitlerowskie Niemcy i bolszewicka Rosja, zgodnie z wcześniejszymi planami, po
sześciotygodniowej, dramatycznej i osamotnionej walce unicestwiły II Rzeczpospolitą. Polacy wykazali się
męstwem i hartem ducha. Nie było wśród nich Quislingów. Stali się wzorem oporu przeciwko Niemcom,
nazywano ich „najlepszymi żołnierzami świata”. Nie wyrzekli się ani polskości, ani wiary w okresie
podwójnej okupacji. Swą religijnością i przywiązaniem do Kościoła katolickiego zadziwili nawet Hansa
Franka do tego stopnia, że stwierdził, iż „Kościół jest dla umysłów polskich centralnym punktem zbornym,
który promieniuje stale w milczeniu i spełnia przez to funkcję jakby wiecznego światła”. Z wiary czerpali
Polacy siłę do obrony Żydów skazanych na eksterminację – być może niektórzy z nich „wdzięczni” za
ocalenie, nazywają nas teraz antysemitami i ksenofobami.
Komunizm wycisnął niezatarte piętno na naszym charakterze narodowym. Zaatakował przede wszystkim
sumienie. Zostały podważone zasady moralne, pojawiła się dwulicowość i dwutorowość w zachowaniach
Polaków. Doszło do alienacji życia społecznego, zawodowego i narodowego. Nieuczciwość, nieprawość,
nadużycia, marnotrawstwo, powszechne złodziejstwo stały się niemalże normą. Komunistom nie udało się
wyrwać z polskich serc wiary, pragnienia wolności i wydziedziczyć Polaków z ziemi. Wiary bronił
niezłomnie prymas Stefan Wyszyński; wolności – robotnicy w latach 1956, 1970, 1976 i 1980; ziemi przed
kolektywizacją – chłopi, klasa najbardziej ciemiężona i pogardzana w państwie o ustroju robotniczo-
chłopskim. To współdziałanie robotników i chłopów doprowadziło do ocalenia majątku, którego
właścicielem pozostawał cały naród. Co zrobiliśmy z majątkiem narodowym w III Rzeczpospolitej? A
przecież Prymas Tysiąclecia, Stefan Wyszyński, przestrzegał nas przed pokusą nowej Targowicy.
Należałoby zadać pytanie, dlaczego najczęściej wymieniane są negatywne cechy polskiego charakteru
narodowego?
Wydaje się, że opinię Polakom urabiali polskojęzyczni literaci i publicyści, nie czujący i nie myślący po
polsku, w ogóle nie rozumiejący ducha polskiego. Wady przypisywane wyłącznie Polakom są typowymi
wadami ludzi wszystkich ras i języków. Wyolbrzymianie ich ma służyć zohydzeniu Polaków jako narodu
katolickiego. Można by zaryzykować twierdzenie, że w takich warunkach geopolitycznych, w jakich
przyszło żyć Polakom, nie ostałby się żaden naród. Józef Feldman napisał, że „od słynnej uczty Gerona, w
której wymordowano zaproszonych książąt słowiańskich [...], od wyrżnięcia słowiańskiej ludności Gdańska
w 1308 r. aż do obozów koncentracyjnych w II wojnie światowej” istnieje element ciągłości we wschodniej
polityce niemieckiej. Czy istnieje element ciągłości w polityce polskiej względem Niemiec, wytyczony
przez Piastów? Gdyby istniał, bronilibyśmy piastowskiego dziedzictwa – Ziem Odzyskanych, które
powróciły do macierzy dopiero po II wojnie światowej.