Zgryźliwość kojarzy mi się z radością, która źle skończyła.
odniosła wrażenie, że twój przypadek należy do stosunkowo błahych, pragnę ci powiedzieć, że tak właśnie wygląda typowa pierwsza reakcja u większościjnych pacjentek. Każda bagatelizuje na początku własną sprawę („nie jest ze mną aż tak źle") i z pasją prawi o fatalnej sytuacji innych kobiet, które mają „prawdziwe problemy".
Jeden z paradoksów życia polega na tym, że kobiety reagują ze współczuciem i zrozumieniem na nieszczęścia cudze, a zarazem nie dostrzegają kompletnie (jak gdyby zaślepione) nieszczęść, które przygniatają je same. Znam to doskonale z autopsji. Kochałam za bardzo przez wiele lat i dopiero znaczny uszczerbek zdrowia fizycznego i psychicznego zmusił mnie do analizy dotychczasowych układów z mężczyznami. Udało mi się zmienić chorobliwy schemat, co przyniosło skutki zbawienne.
Toteż mam nadzieję, że lektura pomoże ci nie tylko zrozumieć lepiej własną kondycję, lecz także zachęci do przełomu: do skierowania owej troskliwej uwagi nie na związek z partnerem, ale na twoje życie i twoje zdrowie.
Trzeba tu wystąpić z kolejną przestrogą. Książka ta przedstawia — wzorem większości poradników — szereg kroków, jakie należy poczynić dla zmiany sytuacji. Jeżeli się na nie zdecydujesz, czekają cię lata pracy i całkowitego zaangażowania w sprawę. Nie istnieje bowiem żadna „droga na skróty", która wywiedzie z pułapki schematu. Wyuczyłaś się go dawno temu i stosowałaś wielokrotnie. Nic więc dziwnego, że próby wydobycia się zeń wymagać będą wytrwałości, hartu i odwagi. Lecz głowa do góry! Jeżeli niczego nie zmienisz, czekają cię i tak ciężkie boje. Wolisz walczyć o zwykłe przetrwanie, czy też o swój rozwój? Jeżeli wybierzesz rekonwalescencję, zamiast kobiety kochającej kogoś aż do bólu pojawi się kobieta, która kocha siebie na tyle, by położyć bólowi kres.
1. KOCHAĆ MĘŻCZYZNĘ BEZ WZAJEMNOŚCI
Męczennico miłości
Nie podziwia cię nikt, nie współczuje,
Choć prawdziwy i ogromny jest Twój ból,
Niewolnico miłości
Tak okrutnie zły los cię traktuje,
Choć grasz świetnie tę najprostszą z damskich ról.
Raz namiętność, raz kopniak — balansujesz na linie Cały świat niech przepadnie, lecz Twoja miłość nie zginie.
Męczennica miłości
Było to pierwsze spotkanie Jill z terapeutą, sprawiała więc wrażenie nieco speszonej. Żwawa i drobna, z blond loczkami w stulu królewny z bajek, przycupnęła sztywno na brzegu krzesła. Wszystko w niej wydawało się okrągłe: twarz, dość pełna figura, a zwłaszcza błękine oczy, którymi zlustrowała dyplomy zawieszone na ścianie gabinetu. Wypytała mnie o studia i zezwolenie na praktykę, wspominając nie bez widocznej dumy, że sama studiuje prawo.
Potem zamilkła. Przyjrzała się własnym splecionym palcom.
— Chyba powinnam powiedzieć, dlaczego tu przyszłam — wyrzuciła z siebie nagle, jakby nabierając z każdym słowem odwagi — przyszłam tu, to znaczy na psychoterapię, bo jestem nieszczęśliwa. Oczywiście chodzi o mężczyzn. Zawsze zrobię coś takiego, że odchodzą. Zaczyna się niby dobrze. Zalecają się, i tak dalej, ale kiedy
13
...