Zgryźliwość kojarzy mi się z radością, która źle skończyła.
12 najczęstszych błędów, które popełniają rodzice
11.02.2011 Dorota Smoleń
Rodzice chcą dla swojego dziecka jak najlepiej – tyle że nie zawsze im to wychodzi. Bardzo często nawet nie zdają sobie sprawy, że robią dziecku krzywdę. Jakie błędy popełniają najczęściej?
1. Nie ufają swojej intuicji
Kiedy Renata patrzyła na swoją maleńką, nowo narodzoną córeczkę, najchętniej nie odrywałaby od niej oczu, tuliła i pieściła bez końca. A jednak dała się przekonać mamie, która mówiła: nie noś jej tyle, bo się przyzwyczai; uwierzyła koleżance, która przestrzegała: nie wolno spać z dzieckiem, bo później nie będzie chciało zasypiać samodzielnie, rozpieścisz i będziesz miała!... Więc odkładała córeczkę do łóżeczka, chociaż mała płakała, trzęsła się z rozpaczy, żalu i samotności, a Renata płakała pochylona nad nią, umęczona podnosiła i odkładała dziecko setki razy i myślała, że łatwiej byłoby zabrać z łóżeczka, przytulić i razem zasnąć, ale mityczne „przyzwyczajenie” jawiło się jej jako największy kataklizm w dziejach ludzkości.
Komentuje psycholog, Karolina Piękoś*: Przez tysiące lat ewolucji spanie przy dorosłych osobnikach oznaczało dla małych ssaków większe bezpieczeństwo w razie ataku drapieżnika, chroniło przed wiatrem i chłodem. Dziecko potrzebuje być blisko nas – to jego potrzeba fizjologiczna, potrzeba poczucia bezpieczeństwa.
2. Nie okazują dziecku uczuć
Zimny chów, chwała Bogu, wyszedł z mody, dziś coraz więcej mówi się o rodzicielstwie bliskości, podkreśla wagę kontaktu fizycznego, przytulania, propaguje noszenie dzieci w chustach. Człowiek, który nie zaznał bezwarunkowej miłości rodziców, nie będzie umiał jej okazywać swoim dzieciom. Mówmy dzieciom jak najczęściej, że są piękne, dobre, mądre i że je kochamy. Przecież słysząc takie słowa skierowane do nas czujemy się lepsi i stajemy się lepsi.
3. Lekceważą uczucia dziecka
Dziecko przewróci się, przestraszy, zgubi ukochaną przytulankę – rodzice najczęściej mówią: nic się nie stało, poboli i przestanie, nie płacz, bądź dzielny, to tylko miś, kupimy nowego. Dziecko potrzebuje wsparcia, oczekuje zrozumienia, a dostaje garść truizmów świadczących o tym, że rodzice nawet nie próbują wczuć się w jego położenie. Lepiej spytać: Boli cię? Jest ci przykro? Przestraszyłeś się? Rozumiem, to musi być trudne. Przytulić. Wiedząc, że ma w nas oparcie, dziecko szybciej się uspokoi.
4. Zamiast rozmowy i wspólnej zabawy kupują kolejną zabawkę
Dziecko - jak każdy z nas - potrzebuje bliskości tych, których kocha. Wyobraźmy sobie męża, który obsypuje żonę prezentami, ale kiedy ona chce z nim porozmawiać – wręcza jej naszyjnik i zasłania się gazetą, a kiedy chce z nim wyjść do kina – daje jej na bilet, a sam zostaje w domu lub idzie na piwo. Ta kobieta nie czuje się kochana tak samo jak dziecko, które obsypujemy zabawkami, zamiast z nim porozmawiać i pobawić się. Dziecko bardziej niż zabawek potrzebuje zabawy z rodzicami, rozmowy, zainteresowania, patrzenia w oczy, uważnego słuchania, co dziecko do nas mówi.
Komentarz psychologa: Dziecko zarzucone zabawkami nie może się skupić na żadnej z nich. Pamiętajmy również, że prezent - zabawka jest pozytywnym wzmocnieniem, nagrodą. Wykorzystujmy to, uważając równocześnie, by prezenty nie zastąpiły ciepłych słów i bliskości. Małe dziecko naprawdę bardziej potrzebuje uwagi i czasu spędzanego wspólnie z mamą i tatą niż kolejnej zabawki. Warto się zastanowić, co tak naprawdę chcemy dziecku wynagrodzić, zasypując je prezentami, którymi nie może się naprawdę nacieszyć z powodu ich mnogości. Zdarza się, że takie zachowanie rodziców jest wywołane poczuciem winy z powodu częstej nieobecności w domu.
5. Nie stawiają wyraźnych granic
Dziecko nie może mieć pełnej swobody i robić tylko tego, na co ma ochotę. Umiejętność stawiania granic to trudna sztuka, ale rodzice powinni opanować ją jak najszybciej – dziecko oczekuje, że wyraźnie powiedzą mu co jest dobre, a co złe.
Komentarz psychologa: Dziecko nie przychodzi na świat z ustalonym systemem wartości. Empatia, współczucie, umiejętność rozróżniania dobra i zła są wynikiem nieustannego rozwijania się malucha. Dla niego bezpieczny jest świat, który jest przewidywalny, ponieważ w ogromnej ilości napływających ze wszystkich stron bodźców trudno się mu odnaleźć.
6. Wymagają bezwzględnego posłuszeństwa, karzą wszelkie przejawy niezależności dziecka, tresują, zakazują
Weronika ciągle słyszy zakazy: nie wolno dotykać brudnych kamyczków, nie wolno siadać na mokrym piasku, nie wolno wchodzić do kałuży, nie wolno bawić się papierem toaletowym, nie wolno wchodzić na krzesełko, nie wolno gryźć łyżeczki, nie wolno wkładać rączki do talerza... Karzą i krzyczą, gdy dziecko łamie któryś zakaz. Warto zastanowić się, czy wszystkie wprowadzone zakazy mają sens. Im więcej rzeczy zabronionych, tym mniej dziecko się nimi przejmuje. Może lepiej zarezerwować zakazy dla rzeczy naprawdę niebezpiecznych, a na całą resztę przymknąć oko? Rączki umyć po kontakcie z kamyczkami, założyć kalosze i pozwolić na brodzenie w kałużach, pozwolić na jedzenie rękami?
Komentarz psychologa: Dziecko wychowane w domu, gdzie niczego nie wolno, nie otrzymuje od rodzica prawdziwej szansy poznawania świata. Dotyk jest bardzo ważnym zmysłem, o którym zdajemy się czasami zapominać. Dotykanie przedmiotów o różnych kształtach, fakturach, gęstości i cieple jest fantastycznym sposobem stymulowania rozwoju. Zabawa kamykami, patykami znalezionymi na spacerze i darcie papieru na malutkie kawałeczki stymulują równie dobrze, jak drogie, kolorowe, plastikowe zabawki ze sklepu.
7. Porównują dzieci, stawiają jedno drugiemu za wzór do naśladowania
Marysia miała trzy lata, kiedy urodziła się Kasia. Mama angażowała starszą córeczkę do pomocy przy noworodku, chwaliła ją często i opowiadała gościom, jak Marysia przynosi jej pieluszki dla siostrzyczki i podaje zasypkę. Później okazało się, że Marysia jest bardziej posłuszna, spokojna, lepiej się uczy, więc Kasia nieustannie słyszała: zobacz, jaka twoja siostra jest miła, jak ładnie pisze, jak dobrze się uczy, bierz z niej przykład! Marysia dumnie zadzierała nosa, a Kasia coraz bardziej nie cierpiała swojej idealnej siostry i robiła na przekór.
Komentarz psychologa: Żyjąc między ludźmi, nie jesteśmy w stanie uniknąć porównywania. Zastanówmy się jednak, co zyskamy porównując dziecko do jego rodzeństwa? Taka próba motywacji przynosi więcej szkody niż pożytku. Czy dorosłemu byłoby miło, gdyby szef w pracy porównywał go w ten sposób z innym pracownikiem? Sugestia: zobacz jaka ona jest miła, może zostać przez dziecko odebrana jako: Ty nie jesteś TAK miła jak ona. A to sprawia niepotrzebną przykrość i może stać się powodem zazdrości między rodzeństwem o uczucia rodziców.
8. Są niekonsekwentni
Kiedy Karolek poprosił o cukierka przed obiadem, mama odpowiedziała NIE. Kiedy Karolek drugi raz poprosił – mama ponownie odmówiła. Ale kiedy Karolek rzucił się na podłogę i zaczął wrzeszczeć, mama szybko podała mu cukierka, żeby tylko nie krzyczał. Jest wiele powodów, którymi rodzice tłumaczą brak konsekwencji w postępowaniu z dziećmi, np. kiedy dziecko domaga się czegoś w sklepie, wolą ulec, niż być obiektem powszechnego zainteresowania.
Komentarz psychologa: Konsekwencja w wychowaniu przynosi dobre rezultaty. Rodzice muszą się stosować do ustalanych przez siebie norm i traktować dzieci z szacunkiem i delikatnością, których sami wymagają. Od opinii przypadkowych ludzi w sklepie ważniejsze jest to, co czujemy my i nasze dziecko. Nie pozwólmy, by lęk przed komentarzami obcych osób decydował o naginaniu naszych ustalonych wcześniej metod wychowawczych.
9. Stosują przemoc
Częstym argumentem za stosowaniem kar cielesnych jest powiedzenie „mnie ojciec bił i wyrosłem na porządnego człowieka”.
Komentarz psychologa: Kary cielesne, czyli bicie dzieci - a podkreślam, ze klaps też jest biciem - są nie metodą wychowawczą, a wyładowaniem agresji na słabszym, niepotrafiącym się obronić dziecku. Są okrucieństwem, przynoszą lęk i poczucie krzywdy, a posłuszeństwo, które dzięki nim osiągamy, jest posłuszeństwem ze strachu.
Czy argumentujący „wyrosłem na porządnego człowieka” czuli się w tamtej chwili kochani i szczęśliwi? Czy dzisiaj chcieliby dostać w twarz od sprzedawcy w sklepie, kiedy go zdenerwują niepotrzebnymi pytaniami? Albo od swoich rodziców - klapsa przy dyskusji na rodzinnym spotkaniu? Dlaczego nie bijemy tych, którzy mogą nam oddać? Przemoc to najgorsza istniejąca metoda, pseudowychowawcza.
10. Narzucają dzieciom określone role
„Patryczek jest taki łobuz, za to Halinka to anioł nie dziecko”, wzdycha babcia. „Patryczek daje popalić” - komentuje ojciec. „Halinka to złote dziecko, zawsze taka miła, a do Patryczka to już nie mam siły” - narzeka mama.
Komentarz psychologa: Nasze dzieci się różnią. Mają różne zalety i wady. Sygnalizując im w taki sposób nasze spostrzeżenia wtłaczamy dzieci w stereotypowe role, które one zaczną w pewnym momencie pełnić, by w dziecięcym rozumieniu spełnić nasze oczekiwania.
11. Chętniej krytykują, niż chwalą
Każdą rzecz można powiedzieć na dwa sposoby: z zachwytem „wspaniale tu dziś posprzątałeś, brawo!” albo z przekąsem „co się stało, że tu taki porządek, cud jakiś?” Doceniajmy trud dzieci, nie bójmy się, że je rozpuścimy chwaleniem!
Komentarz psychologa: Pochwała za trud włożony w wykonanie jakiejś pracy jest bardzo ważnym elementem w procesie wychowawczym; niesamowitą i oczekiwaną przez dziecko nagrodą. Motywuje do dalszego wysiłku, wzmacnia poczucie wartości. I nic nas nie kosztuje! :)
12. Nie wyznaczają dziecku obowiązków domowych.
Każdy członek rodziny ma swoje prawa i obowiązki, powinno je mieć także dziecko. Warto od najmłodszych lat przyzwyczajać malucha do konkretnych zadań: sprzątania swoich zabawek, pomagania w pracach domowych. Dzieci chętnie angażują się w pracę, która jest dla nich okazją do zabawy w naśladowanie dorosłych, trzeba im tylko dokładnie wytłumaczyć, co mają robić. Pamiętajmy o konkretach! Mówmy: „Jasiu, wrzuć klocki do tego pudełka, a samochodziki ustaw na półce”, a nie „Posprzątaj swój pokój”.
Każdy z nas popełnia w życiu błędy, niestety są nieuniknione także w wychowywaniu dzieci. Pamiętajmy jednak, że potknięcia w tej materii mogą boleśnie odbić się na życiu dziecka i przysporzyć nam samym wielu problemów. Zatem gorąco namawiam, byśmy uczyli się na cudzych!
* Karolina Piękoś jest psychologiem, trenerem umiejętności interpersonalnych, pracuje w jednym z krakowskich żłobków. Prywatnie jest mamą czterolatki i dwulatka.