Zgryźliwość kojarzy mi się z radością, która źle skończyła.

REDAKTORZY PROWADZĄCY
JÓZEF STACHÓW
JERZY LEWIŃSKI
DYŻUR REDAKCYJNY
W GODZ
. 11-21
TEL
.
12 629 52 31
Piotr
Hamarnik
piotr.hamarnik@krakow.agora.pl
www.krakow.gazeta.pl
W poniedziałek 12 kwietnia 2010
Kraków
imieniny obchodzą: Juliusz, Wiktor
Wnaszych sercach jest ból iwielki żal. Próbujemy
zrozumieć to tragiczne wydarzenie. Stając wobec
niespodziewanej śmierci, usiłujemy pojąć ten
dramat iwytłumaczyć gosobie. Na usta ciśnie się
pytanie:
Dlaczego?
KARD
. S
TANISŁAW
D
ZIWISZ
,
METROPOLITA KRAKOWSKI
,
PODCZAS ŻAŁOBNEJ MSZY W KATEDRZE WAWELSKIEJ
, 10
KWIETNIA
N
A ZDJĘCIU
:
KRAKOWIANIE POD KRZYŻEM KATYŃSKIM
KR
2
Nekrologi
l
Kraków
www.nekrologi.wyborcza.pl
Poniedziałek 12 kwietnia 2010
l
Gazeta Wyborcza
l
www.wyborcza.pl
KRL 1
Słowa nie potrafią oddać bólu i żalu, które
odczuwamy w obliczu tej straszliwej katastrofy.
Naród Polski, tak naznaczony przez historię,
po raz kolejny doznał ogromnej straty.
Na liście Ofiar tragedii, na czele
z Panem Prezydentem
prof. Lechem Kaczyńskim
wraz z Małżonką ,
jest wielu wybitnych Małopolan.
Wszystkim, których życie zostało
tak przedwcześnie przerwane, oddajemy hołd,
pamiętając o Ich dokonaniach
na rzecz kraju i regionu.
W imieniu samorządu województwa Rodzinom Ofiar
pragniemy złożyć wyrazy najgłębszego współczucia.
Łączymy się w modlitwie
ze wszystkimi mieszkańcami Małopolski.
Andrzej Sztorc
Marek Nawara
Przewodniczący Sejmiku
Marszałek Małopolski
29171466
Kraków
l
Nekrologi
3
www.nekrologi.wyborcza.pl
www.wyborcza.pl
l
Gazeta Wyborcza
l
Poniedziałek 12 kwietnia 2010
1 KRL
W imieniu mieszkańców
Stołecznego Królewskiego Miasta Krakowa
łączymy się w bólu ze wszystkimi rodakami
dotkniętymi jedną z największych tragedii
w historii Polski.
Rodzinie i Bliskim
Ś
>
P
Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej
Pana Lecha Kaczyńskiego
oraz
Rodzinom Wszystkich,
którzy towarzyszyli Panu Prezydentowi
w tej ostatniej, tragicznej drodze,
składamy wyrazy najgłębszego współczucia.
Józef Pilch
Jacek Majchrowski
Przewodniczący
Prezydent
Rady Miasta Krakowa
Miasta Krakowa
29171485
4
Małopolska w żałobie
1
Kraków
www.krakow.gazeta.pl
Poniedziałek 12 kwietnia 2010
1
Gazeta Wyborcza
1
www.wyborcza.pl
KSIĘGI KONDOLENCYJNE
NIC NIE ZOSTANIE ZAPOMNIANE
Współczucie i żal to najczęściej pojawiające się słowa w dwóch księgach kondolencyjnych złożonych w holu
kamiennym krakowskiego magistratu oraz w urzędzie wojewódzkim przy ul. Basztowej
W imieniu mieszkańców
Królewskiego Stołecznego Miasta
Krakowa łączymy się w bólu ze
wszystkimi rodakami dotkniętymi
jedną z największych tragedii w
historii Polski. Rodzinie i bliskim
świętej pamięci Prezydenta
Rzeczypospolitej Polskiej Pana
Lecha Kaczyńskiego oraz
rodzinom wszystkich, którzy
towarzyszyli Panu Prezydentowi
w tej ostatniej tragicznej drodze,
składam wyrazy głębokiego
współczucia.
¦
Boże, zabrałeś bastion polskiego
patriotyzmu w osobie pana
prezydenta Lecha Kaczyńskiego
i jego małżonki oraz dostojników
państwowych. Cześć ich pamięci!
¦
Można było się z Panem nie zgadzać,
można było Pana nie lubić, uważać
za wroga politycznego, ale był Pan
prezydentem wybranym przez
naród polski i odszedł Pan
tragicznie, służąc narodowi
i ojczyźnie.
¦
„Tylko życie poświęcone innym jest
warte przeżycia” – A. Einstein.
¦
Niepojęte i niewiarygodne. Stało
się. Wszystkim, którzy teraz
cierpią, mówię – jesteśmy z Wami.
Tym, którzy zginęli, wieczny
odpoczynek racz dać, Panie,
a światłość wiekuista niechaj im
świeci. Amen.
¦
Wyrazy współczucia rodzinom
poległych. By śmierć Polaków
w katastrofie lotniczej 10 kwietnia
2010 r. stała się mobilizacją dla
narodu polskiego oraz służących mu
polityków.
Jacek Majchrowski,
prezydent Krakowa
¦
Życie jest darem. Ten, co je
stworzył, zabiera w godzinie sobie
jedynie wiadomej i z racji dla nas
niepojętych. Tylu z Was, którzy
dzisiaj jesteście już tam, gdzie czas
nie istnieje, znałem. Jak bardzo
będzie Was Polsce brakować,
poznamy dopiero.
Stanisław Kracik,
wojewoda małopolski
¦
Zwykli krakowianie też są
pogrążeni w żalu po stracie
prezydenta RP.
¦
Bardzo nas to boli, że już nigdy nie
zobaczymy pana prezydenta Lecha
Kaczyńskiego i pani prezydentowej
Marii Kaczyńskiej oraz osób, które
wraz z nimi zginęły w tej tragicznej
katastrofie samolotowej pod
Smoleńskiem. Pozostaną oni na
zawsze w naszej najlepszej pamięci.
Łączymy się z wielkim bólem ich
rodzin, a zwłaszcza łączymy się
w bólu i żałobie z rodziną pana dr.
Andrzeja Kremera, wiceministra
spraw zagranicznych, kolegi
naukowego naszej córki Pauliny
z Katedry Prawa Rzymskiego
Uniwersytetu Jagiellońskiego,
który oddał swoje życie na
posterunku pracy tam pod
Smoleńskiem.
¦
Niech śmierć Twoja, Prezydencie,
i tych, którzy polegli z Tobą w Katyniu
na zawsze wyzwoli naród polski oraz
cały świat z okowów wszelkiego zła,
nienawiści oraz okrucieństwa. Tak
nam dopomóż Bóg.
¦
Głęboko wstrząśnięci i poruszeni tą
stratą tragiczną mamy nadzieję, że
sprawi ona, iż nasza klasa
polityczna będzie już zawsze czuć
szacunek do politycznych
przeciwników.
¦
Ciężko opisać te wszystkie
emocje, przelać na papier słowa.
Mimo braku zaangażowania
politycznego odczuwam wielką
stratę. Zapewne nie tylko ja.
¦
Jest we mnie smutek i żal,
ale równocześnie nadzieja,
że ta ogromna tragedia pozwoli na
scalenie naszego narodu, przez co
będzie mocny jak nigdy dotąd.
¦
Lecieliście tam, bo chcieliście,
byśmy pamiętali o poległych tam
naszych rodakach. Teraz my
będziemy pamiętali o Was.
Spoczywajcie w pokoju.
¦
Żegnajcie, Wielcy Polacy, nasi
drodzy Rodacy – Bóg z Wami. My
zostajemy, będziemy o Was
pamiętać.
¦
Mimo że mam dopiero 11/12 lat, też
rozumiem powagę tej sytuacji.
Jestem przybita! Tyle śmierci
naraz!!!
Księga kondolencyjna w krakowskim magistracie
¦
Potworna, niewyobrażalna
tragedia!!! Kwiat narodu polskiego
ginie po raz drugi!!! Będziemy
pamiętać wszystkich. Katyń
Golgotą Polaków.
¦
Dziękuję Ci, Boże, za tych ludzi,
dziękuję, że mogłem żyć w czasach,
kiedy oni żyli. Dziękuję, Panie
Prezydencie, za naukę patriotyzmu,
dziękuję Wam wszystkim za troskę
o Polskę.
¦
Nie ma słów, które mogłyby opisać
nasze uczucia. Jesteśmy z Wami!
¦
Żegnam Lecha Kaczyńskiego.
Byłem, jestem i będę dumny, że był
moim prezydentem.
¦
Panie Prezydencie, dopiero wczoraj
dostrzegliśmy w Panu człowieka.
Za późno! Cześć pamięci ofiar
katastrofy, szczere współczucie
rodzinom i bliskim.
¦
Okrutny los tak chciał... Cześć Ich
pamięci!
¦
Chwała bohaterom. Nic nie zostanie
zapomniane. Niech Bóg ma nasz
naród w opiece! Niech żyje Polska!
¦
Niech ta tragedia będzie głębokim
westchnieniem dla Polski i Polaków
o dobro i jedność Narodu.
¦
Dziękuję, żegnajcie.
¦
W tej straszliwej chwili krzepię się
nadzieją, że stworzony przez Pana
wzór podejmą inni i że będzie on
kontynuowany, by przynieść owoce
nam i przyszłym pokoleniom
Polaków. Chylę czoła przed Pana
Małżonką, Wielką Pierwszą Damą,
która stała się symbolem wiernej
towarzyszki życia swojego męża
i czujnej, kochającej matki.
¦
Wśród Nich było wielu moich
przyjaciół. Niech spoczywają
w pokoju.
Pani
Angeli Przewoźnik-Borovićanin
Magdo,
¦
Z wielkim żalem i bólem pragnę
pożegnać wielkich patriotów Polski.
Można się różnić w wielu sprawach,
ale wszyscy jesteśmy w tym
momencie razem. Niech ta chwila
stanie się refleksją nad naszym
życiem, jego celem i przeznaczeniem.
Niech ci ludzie pozostaną na zawsze
w naszej pamięci.
¦
Ciągle nie mogę uwierzyć, że tylu
znaczących Polaków nie ma już
wśród nas.
wyrazy głębokiego współczucia z powodu śmierci
Brata
najszczersze wyrazy współczucia
z powodu tragicznej śmierci
Twojej Mamy
Andrzeja Przewoźnika
Sekretarza Generalnego
Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa
Krystyny Bochenek
składają
Tobie i Twoim Najbliższym
koleżanki i koledzy z „Gazety Wyborczej”
¦
Spieszmy się kochać ludzi, tak
szybko odchodzą.
¦
Żadne słowa, żadne gesty nie są
w stanie pomóc. Pozostaje nam
łączyć się w bólu z rodzinami ofiar.
Odeszli ludzie, których nigdy nikt
nie zastąpi. W 70. rocznicę tragedii
w Katyniu przychodzi nam
przeżywać ją jeszcze raz, ale
musimy być silni.
składają
Jacek Majchrowski, Prezydent Miasta Krakowa,
oraz koleżanki i koledzy z Kancelarii Prezydenta
W tych dniach jesteśmy
sercem i myślami z Tobą.
Jesteśmy z Tobą w tych trudnych chwilach.
29173424
29173683
DAH
,
BS
KR
www.krakow.gazeta.pl
Kraków
1
Małopolska w żałobie
5
www.wyborcza.pl
1
Gazeta Wyborcza
1
Poniedziałek 12 kwietnia 2010
ZBIGNIEW WASSERMANN
Umiał i wy gry wać, i prze gry wać, i wy ba czać
Urodził się w 1949 r. Prokurator
krajowy, minister – koordynator służb
specjalnych, poseł na Sejm trzech
kadencji.
Na zwi sko Zbi gnie wa Was ser man na
po raz pier wszy pu blicz nie wy pły nę -
ło, gdy latem 1990 r. znalazł się w skła-
dzie ko mi sji we ry fi ku ją cej kra kow -
ską Służ bę Bez pie czeń stwa. Nie zna -
ny do tąd kra kow ski pro ku ra tor ze
spo rym sta żem w spra wach kry mi -
nalnych działał tam jako mąż zaufa-
nia „So li dar no ści”. Skąd ten wy bór?
W la tach 80. Was ser mann, pra cu jąc
w struk tu rach pe e re low skiej pro ku -
ra tu ry, dzia łał jed no cześ nie w dusz -
pa ster stwie praw ni czym, chy ba ja ko
je dy ny czyn ny wów czas pro ku ra tor.
Opie rał się na ci skom prze ło żo nych,
któ rzy dą ży li do peł ne go „upar tyj nie -
nia” pro ku ra tu ry, na ka zu jąc pod wład -
nym wstę po wa nie do par tii ko mu ni -
stycznej lub przynajmniej do „stron-
nictw so jusz ni czych”. Od ma wia jąc,
świa do mie zre zy gno wał z ka rie ry, któ -
rą za pew nił by ak ces do par tii.
Po 1990 r. jego kariera też nie prze-
bie ga ła gład ko. W 1991 r. wy stą pił z li -
stem, w któ rym otwar cie kry ty ko -
wał brak wy star cza ją cych – je go zda -
niem – zmian w pro ku ra tu rze oraz
nie chęć do roz li cze nia się te go śro -
do wi ska z prze szło ścią. Zo stał od wo -
ła ny ze sta no wi ska i za wie szo ny ja -
ko prokurator. Wrócił w 1993 r., w cza-
sach rzą dów Han ny Su choc kiej, na
sta no wi sko pro ku ra to ra pro ku ra tu -
ry ape la cyj nej.
Do wiel kiej po li ty ki wszedł, gdy
w 2000 r. Lech Kaczyński został mi-
ni strem spra wie dli wo ści w rzą dzie
AWS. Był u nie go pro ku ra to rem kra -
jo wym. Współ za kła dał PiS i zo stał
po słem tej par tii z Kra ko wa.
Do pro wa dził do po wsta nia or le -
now skiej ko mi sji śled czej. Tam zy -
skał so bie mia no jed ne go z moc niej -
szych po li ty ków swo jej par tii. Kie -
ro wał struk tu ra mi PiS w Ma ło pol -
sce. W Sej mie obec nej ka den cji PiS
skie ro wał go do ha zar do wej ko mi sji
śled czej, gdzie Was ser mann na le żał
do śled czych za da ją cych naj wię cej me -
ry to rycz nych py tań. Wy róż niał się po -
le mi ka mi z po sła mi PO. Nie kie dy sym -
pa tycz ny mi, jak wów czas, gdy bro nił
swo jej kra kow skiej wy mo wy i pra wa
do uży wa nia spe cy ficz nie ma ło pol -
skie go sfor mu ło wa nia „war ta ło by”.
Praw do po dob ny kan dy dat PiS na pre -
zy den ta Kra ko wa.
Po tra fił być nie za leż nym pro ku ra -
torem w PRL. Miał żonę, dwie córki
i sy na.
J
ERZY
P
ILCH
,
PRZEWODNICZĄCY
R
ADY
M
IA
-
STA
K
RAKOWA
,
RADNY
P
I
S:
Zby siu... Bar -
dzo się lu bi liś my. Wspa nia ły czło wiek.
Do bre ser ce. Sza no wa łem go. Był mo -
im ko le gą i przy ja cie lem. Wpro wa dzał
mnie do PiS. Chciałem go naśladować
w tej partii. Wiem, że nie miał dobrej
prasy, że miał opinię człowieka zam-
knię te go. Ale wca le nie był za pal czy wy.
Umiał i wy gry wać, i prze gry wać, i wy -
baczać. Był tylko może zbyt zapraco-
wa ny, że by za dbać o swój wi ze ru nek.
W nie dzie lę mie liś my się spot kać to wa -
rzysko. Umówiłem się już z żoną...
J
ERZY
F
EDOROWICZ
,
POSEŁ
PO:
Je stem
sy nem wdo wy ka tyń skiej. By łem w Ka -
ty niu z pre mie rem 7 kwiet nia. Te raz to...
Z po słem Was ser man nem by liś my
w różnych klubach, ale nie miałem z nim
żad ne go spo ru. Żad nych na pięć. Wy -
mie nia liś my po glą dy w spo sób cy wi li -
zo wa ny i grzecz ny. Je steś my, prze pra -
szam, byliśmy w tym samym wieku.
Nie raz tra pi liś my się za cho wa nia mi
młod szych po słów na szych obyd wu or -
ganizacji. Nie wiem, jak teraz wrócę do
tego Sejmu. Nie wiem.
K
RZYSZTOF
U
RBANIAK
,
BYŁY ZASTĘPCA PRO
-
KURATORA OKRĘGOWEGO W
K
RAKOWIE
:
By -
łem mło dym pro ku ra to rem w Kra ko -
wie Kro wo drzy, kie dy po zna łem Zbysz -
ka. Za pro po no wał mi współ pra cę. Ro -
bi liś my wte dy spra wy o za bój stwa i gwał -
ty. We mnie, żółtodziobie, Zbyszek do-
strzegł jakąś śledczą ikrę. Byłem tuż po
apli ka cji sę dziow skiej. To był nie zwy kle
ser decz ny czło wiek, nie zwy kle. Na si ko -
le dzy, któ rzy sa mi prze cież mie li swo -
Wspomnienie
je po glą dy, uwa ża li go za do bre go kum -
pla. Na zy wa liś my go ta tu siem. Miał jesz -
cze wte dy wię kszą po stu rę. Za wsze moż -
na było się do niego zgłosić z proble-
mem, zawsze znalazł czas. Z drugiej stro-
ny miał bardzo twardy charakter. Nie
mógł przez to zrobić wtedy kariery, ale
też nikt nie mógł mu zaszkodzić, bo za-
wsze wy brnął świet ną pra cą. Nie sa mo -
wi cie per fek cyj ny. Do te go nie zmier nie
religijny. Miał taki okres, że przed pra-
cą o piątej rano szedł na mszę. Nasze
kon tak ty ogra ni czy ły się, kie dy od szedł
od pro ku ra tu ry, a po szedł do po li ty ki.
Ale to naturalne. Trudno mi bardzo
o nim mó wić. Stra ci łem przy ja cie la
z pra cy. To by ła ta ka praw dzi wa mę ska
przy jaźń.
1
N
OT
. WP
Martwił się,
że za śpi na sa molot
Zbi gnie wa Was ser man na po zna -
łam niedawno – zaczęłam z nim współ-
pra co wać w grud niu ubieg łe go ro ku
przy Sej mo wej Ko mi sji Śled czej ds. Ha -
zar du. Te wspól nie prze ży te czte ry mie -
sią ce na za wsze po zo sta ną w mo jej pa -
mię ci ja ko nie zwy kły, nie pow ta rzal ny,
wspa nia ły czas. Był nie sa mo wi cie ciep -
łym, wraż li wym czło wie kiem, peł nym
tro ski i do brych, szcze rych in ten cji. In -
te li gen tny i bar dzo mą dry, z ogrom -
nym po czu ciem hu mo ru. Uwiel biał
sło dy cze i do brze przy rzą dzo ne śle -
dzie, skarżył się na krety na działce,
z utęsk nie niem wy pa try wał nad ej ścia
wios ny po te go rocz nej cięż kiej zi mie.
Lu bił The Rol ling Sto nes i mu zy kę
country. Kil ka dni te mu po da ro wał mi
pły tę CD ze skła dan ką naj lep szych
utwo rów pol skie go roc ka. Ta pły ta jest
mo ją je dy ną ma te rial ną pa miąt ką po
nim. Miał mnóstwo wspaniałych pla-
nów na przyszłość – prywatnie chciał
mieć ogród pełen kwitnących kwiatów.
Miał mnie nauczyć dobrze grać w te-
ni sa. Osta t ni raz roz ma wia łam z nim
wie czo rem w przed dzień tra ge dii – po -
wie dział, że do Ka ty nia „le ci z po trze -
by serca”. Martwił się, żeby nie zaspać
i nie spóźnić się rano na samolot...
Teraz już nie ma go wśród nas. Nie
po tra fię po go dzić się z je go śmier cią.
Prze ży łam z nim za led wie kil ka o wie -
le za krótkich chwil. Zostawił nas wszyst-
kich – ro dzi nę i przy ja ciół – po grą żo -
nych w głę bo kim bó lu, któ re go nic nie
ukoi. Bez niego nic już nie będzie takie
samo. Ta rana nigdy się nie zagoi, ta pust-
ka nigdy się nie wypełni. Miał zadzwo-
nić do mnie po powrocie z Katynia do
Polski. Teraz już przez całe swoje życie
będę czekać na ten telefon...
Cześć je go pa mię ci.
M
AJA
J
ANKOWSKA
,
ASYSTENTKA POSŁA
W
ASSERMANNA
WIESŁAW WODA
Wy ma ga ją cy wo bec sie bie i oto cze nia
KR
Poseł na Sejm pięciu kadencji.
Był wiceprezydentem Krakowa, wi-
cewojewodą krakowskim, wojewo-
dą tarnowskim. Na urlopach – pszcze-
larzem.
W Sej mie był wi ce prze wod ni czą cym
ko mi sji Przy jaz ne Pań stwo. Wal czył
też o re ha bi li ta cję Win cen te go Wi to -
sa, który w procesie brzeskim był ska-
za ny z dzie się cio ma in ny mi po li tycz -
ny mi prze ciw ni ka mi Jó ze fa Pił sud -
skie go. Przy pom nij my, że w 1932 r.
sąd uznał Witosa i 10 posłów II RP za
win nych prze stęp stwa „prze ciw wła -
dzy zwierzchniej” – na podstawie obo-
wią zu ją ce go wte dy w Pol sce ro syj -
skie go ko dek su kar ne go z 1903 r. Wi -
tos do stał pół to ra ro ku wię zie nia. Ska -
za nych ob ję ła am ne stia rzą du emi -
gra cyj ne go ogło szo na po wy bu chu
II wojny światowej, ale nigdy nie zo-
sta li zre ha bi li to wa ni.
W wy ni ku in ter wen cji Wie sła wa
Wo dy Mi ni ster stwo Spra wie dli wo -
ści pod ję ło de cy zję o ana li zie akt
z pro ce su brze skie go. Był żo na ty,
miał dwie dorosłe córki. W wolnych
chwi lach zaj mo wał się pszcze lar -
stwem.
Dzien ni ka rze pod kre śla ją, że miał
dystans do siebie. W 2000 r. napisa-
liś my w „Ga ze cie”, jak po seł za trzy -
mał eks pres ja dą cy z Kra ko wa do
War sza wy, bo... po my lił po cią gi. Tekst
po trak to wał ja ko ane gdo tę, któ ra
miała mu pomóc w przebiciu się do
ga zet.
G
RAŻYNA
L
EJA
,
BYŁA PEŁNOMOCNICZKA
K
RA
-
KOWA DS
.
TURYSTYKI
,
DZIAŁACZKA
PSL-
U
:
Przy cho dzi łam do PSL-u, kie dy pre ze -
sem w Małopolsce był Bogdan Pęk. Ale
tra fi łam do ko ła Wie sła wa Wo dy. By -
łam w nim świetnie przyjęta. To bardzo
ciepły człowiek, mimo że w życiu za-
wo do wym był per fek cjo ni stą. Kie dy się
umó wił, był do kład nie o tej go dzi nie.
Jak miał coś przygotować, robił to ide-
al nie. Wiem, że w dzia łal no ści po sel -
skiej był za to ceniony, trafiały do nie-
go za da nia, w któ re trze ba by ło wło żyć
mnó stwo ener gii i pra cy.
W koń cu zo stał prze wod ni czą cym
PSL-u w Małopolsce. Ale był też sze-
fem ma ło pol skich ochot ni czych stra -
ży pożarnych. I wydaje mi się, że z tej
drugiej funkcji cieszył się bardziej.
A
NDRZEJ
K
OSINIAK
-K
AMYSZ
,
PREZES KRA
-
KOWSKIEGO
PSL-
U
:
Zna liś my się pra wie
od 40 lat. Stanisław Gucwa powiedział
wte dy do Zbi gnie wa Ko zio ła, ów czes -
ne go wi ce pre mie ra, że jest w Kra ko wie
dwóch ludzi, którzy będą kiedyś kimś.
To Wo da i Ko si niak-Ka mysz. Nie wiem,
czy można się tym chwalić, ale ja to za-
pa mię ta łem. By ło to daw no, zna liś my
się więc długo. Spędzaliśmy też różne
chwi le. Kie dyś wy my śla liś my, że Wie -
sław Wo da bę dzie wo je wo dą tar now -
skim. I był wo je wo dą re we la cyj nym
– po wsta wa ły dro gi, no wy bu dy nek dla
wo je wódz twa. To świet ny ad mi ni stra -
tor – wymagał od siebie, więc miał pra-
wo wy ma gać od oto cze nia.
Nie powiem, że zawsze się w roz-
wią za niach po li tycz nych z nim zga -
dza łem. Spie ra liś my się, ale za wsze
po zo sta wa liś my w sza cun ku. To zresz -
tą był człowiek, który bardzo selekcjo-
no wał gro no swo ich przy ja ciół. Per -
fek cjo ni sta. Su ro wy w ży ciu za wo do -
wym, ale wzorowy mąż i ojciec. W so-
bo tę w Kra ko wie wsia da łem do dwóch
tak só wek i dwóch tak sów ka rzy po wie -
działo mi, że szkoda Wiesława Wody.
Bo to był pracowity i uczciwy człowiek.
Mie li ra cję.
U
RSZULA
A
UGUSTYN
,
POSŁANKA
PO
Z
T
AR
-
NOWA
:
Wie lo krot nie był mo im go ściem
w stu diu, kie dy by łam dzien ni kar ką.
Póź niej był mo im star szym ko le gą w Sej -
mie. I wielu rzeczy mnie nauczył, pod-
po wia dał. Ko rzy sta łam z tych pod po -
wie dzi. By liś my w róż nych op cjach, ale
za wsze współ pra co wa liś my. Wie siek
nie zamykał się na młodszych od sie-
bie. Osta t nio wspól nie in ter we nio wa -
liś my w spra wie za gro żo nej stad ni ny
ko ni Kli ko wa. Do te go na szym wspól -
nym te ma tem by ły ochot ni cze stra że
po żar ne.
Za wsze z wiel kim za an ga żo wa niem
opo wia dał o Ka si nie i swo jej pa sie ce.
Kie dy chciał wy ra zić ko muś sym pa -
tię, wręczał miód z tej pasieki. Dosta-
wa łam go wie lo krot nie.
1
N
OT
. WP
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hannaeva.xlx.pl