Zgryźliwość kojarzy mi się z radością, która źle skończyła.
REDAKTOR PROWADZĄCY
MARCIN STELMASIAK
DYŻUR REDAKCYJNY W GODZ
. 11-18
TEL
.
19777
TEL
.
(42) 19777
–
Z KOMÓREK I SPOZA
WOJEWÓDZTWA ŁÓDZKIEGO
Bartlomiej Dana
bartlomiej.dana@lodz.agora.pl
www.lodz.gazeta.pl
W poniedziałek 12 kwietnia 2010
Łódź
imieniny obchodzą: Juliusz, Wiktor
LO
2
Łódź w żałobie
www.lodz.gazeta.pl
Poniedziałek 12 kwietnia 2010
1
Gazeta Wyborcza
1
www.wyborcza.pl
TĘ STRASZLIWĄ TRAGEDIĘ...
– Moje serce płacze... Nie wierzę w to... Powinniśmy być teraz razem i modlić się...
Dłu go nie bę dzie my mo gli zro zu mieć, dla cze go tak się sta ło... – wia do mość
o ka ta stro fie pod Smo leń skiem zszokowała i po ru szy ła ło dzian
Jarosław Jagiełło
szef PiS-u w Łodzi, poseł
Tak jak 70 lat temu w Katyniu zgi-
nął kwiat polskiego narodu, tak teraz
w nie wy o bra żal nej tra ge dii zgi nę ło ty -
lu wspaniałych Polaków. Gdy się o tym
do wie dzia łem, po czu łem, że nikt nie
zna dnia ani godziny, że życie ludzkie
jest bardzo kruche. Jeszcze wczoraj
roz ma wia łem z mar szał kiem Krzysz -
to fem Pu trą. Współ pra co wa łem w ko -
mi sji fi nan sów z Alek san drą Na tal li-
-Świat. Dziś ich już nie ma. W planie
Bo żym wpi sa ne by ło wi docz nie dla
nas do świad cze nie ta kiej tra ge dii.
Sławomir Worach
poseł PiS-u
W tak sym bo licz nym miej scu dla
Pol ski zgi nę ły eli ty pol skiej kla sy po li -
tycznej. Opatrzność taki los nam zapi-
sa ła i trud no zro zu mieć dla cze go. Ci lu -
dzie służyli Polsce i to ogromna strata
dla na sze go kra ju. Prze my sław Go siew -
ski jesz cze nie daw no przyj mo wał mnie
do klu bu PiS, opo wia dał o taj ni kach pra -
cy posła. Przyjmował mnie jak ojciec do
no wej ro dzi ny. Strasz na tra ge dia.
Krzysztof Makowski
radny SLD
Brak słów, żeby to opisać. Zginęła
trój ka mo ich do brych zna jo mych. Naj -
bar dziej by łem za przy jaź nio ny z Jo -
lan tą Szy ma nek-De resz. Po ma ga łem
Jo li w kam pa nii do Par la men tu Eu ro -
pej skie go, kie dy kan dy do wa ła z Ło dzi.
Brak słów, brak słów.
Krzysztof Piątkowski
wiceprzewodniczący rady miejskiej
Zgi nę ły oso by, któ re uo sa bia ją na -
szą hi sto rię, du mę z na sze go pań stwa,
z te go, że ma my de mo kra cję. Czu ję
się, jakby umarł mi ktoś bliski. Tak to
czu ję, tak to prze ży wam.
Tomasz Kacprzak
przewodniczący rady miejskiej
Wy da rzy ła się tra ge dia, ja kiej jesz -
cze w historii nie było. To nam uwi-
dacznia, jak kruche jest życie. Wczo-
raj sze spo ry po li tycz ne już ode szły.
Nie ma prezydenta, nie ma wielu po-
słów, wie lu waż nych osób. Po ra zi ła
mnie szczególnie śmierć posła Seba-
stia na Kar pi niu ka, któ re go do brze zna -
łem. Z tego szoku my wszyscy, jako na-
ród, długo się nie otrząśniemy.
Dariusz Joński
szef SLD w Łódzkiem
Je stem przy gnę bio ny tą nie wy o -
bra żal ną tra ge dią. Żad ne sło wa nie od -
da dzą bez mia ru stra ty, ja ką po nie śliś -
my. Mnie naj bar dziej bę dzie bra ko wa -
ło Jo li Szy ma nek-De resz. Dłu go nie
bę dzie my mo gli zro zu mieć, dla cze go
tak się stało.
Wojciech Grochowalski
dziennikarz,
dyrektor Fundacji Rubinsteina
Pani Ma ria Ka czyń ska go ści ła w Ło -
dzi na mo je za pro sze nie na Ru bin ste -
in Piano Festiwal. Dwa dni temu dzwo-
ni łem do pani Iza be li To ma szew skiej
z kan ce la rii pre zy den ta, że by za pro sić
panią pre zy den to wą do Pa ry ża na ob -
cho dy ru bin ste i now skie i cho pi now -
skie na 26 ma ja. Roz ma wia liś my pół
godziny. Dziś już nie ma ani pani pre-
zy den to wej, ani pani Iza be li To ma szew -
skiej. Zginęły. Czuję żal i smutek.
Piotr Pustelnik
himalaista
Łączę się z wami w tych trudnych
dla Polski chwilach. Straszny żal wypeł-
nia na sze ser ca, tu w da le kim Ne pa lu.
Jerzy Czubak
prezes firmy Amcor Rentsch
Tak jak wielu Polakom trudno jest
mi pogodzić się z tym, co się stało. Trud-
no, tym bardziej że obserwuję to ze
Szwaj ca rii, spo za gra nic Pol ski. A prze -
cież jest wielka potrzeba, by być teraz
razem. Dzielić się naszym smutkiem,
wspo mi nać, pa mię tać. Sie dzę w do mu,
oglądam TVN 24 i staram się być tak bli-
sko, jak można, ze wszystkimi, którzy
tę stra tę bo leś nie od czu wa ją. Je stem
z Wa mi.
1
Jerzy Kropiwnicki
były prezydent Łodzi
To niesłychany cios dla Polski.
W jed nej se kun dzie zgi nę li zwierz -
chnik sił zbrojnych, szef sztabu ge-
ne ral ne go i do wódz two sił zbroj nych.
Prze sta ła ist nieć kan ce la ria pre zy -
denta. W żadnym kraju, po obu stro-
nach At lan ty ku, nie mog ła by się zda -
rzyć sy tu a cja, by jed nym sa mo lo tem
le cia ło ty le waż nych osób. I że by fun -
kcjo no wa nie pań stwa by ło za leż ne
od przy sło wio wej jed nej śrub ki czy
podmuchu wiatru. To, co mogło wy-
da wać się osz częd no ścią, sta ło się
wiel ką, nie wy o bra żal ną tra ge dią.
Trzeba skończyć już debatę nad tym,
czy ku pić no we sa mo lo ty dla po trzeb
władz RP, czy latać dalej tymi wraka-
mi, które już 20 lat temu były prze-
sta rza łe. Chcia łem przy pom nieć, że
na przełomie lat 80. i 90. wymienio-
no w Pol sce ca łą f lo tę pa sa żer ską i jest
nie zro zu mia łe, że przy tej oka zji nie
po sła no na złom tak że sa mo lo tów
rzą do wych. Głę bo ko by łem za przy -
jaź nio ny z pa nem pre zy den tem Le -
chem Ka czyń skim. Swo ją przy jaź nią
za szczy cał mnie pan pre zy dent Ry -
szard Ka czo row ski. Zna łem od lat
pre ze sa Sła wo mi ra Skrzyp ka. By łem
za przy jaź nio ny z se na to rem Sta ni -
sła wem Za ją cem. Zgi nę ło wie le osób,
z któ ry mi współ pra co wa łam.
Jolanta Chełmińska
wojewoda łódzki
Kil ka krot nie spo ty ka łam się
z pre zy den tem Le chem Ka czyń skim,
trzy ra zy z je go żo ną. Mie liś my bar -
dzo do bry kon takt. Obie cy wa liś my
so bie, że doj dzie do ko lej ne go spot -
kania. Moje serce płacze po tej tra-
gedii. Może to jest lekcja pokory dla
nas wszystkich?
Stefan Niesiołowski
marszałek Sejmu
W ob li czu te go dra ma tu wszyst -
kie do tych cza so we spo ry po li tycz -
ne tra cą zna cze nie. Mu si my uczcić
Szczątki prezydenckiego samolotu, który rozbił się pod Smoleńskiem
ofia ry, nie za leż nie od na szych sym pa -
tii i op cji po li tycz nych, któ re re pre zen -
to wa li. Je stem wstrząś nię ty, na po kła -
dzie by ło wie lu mo ich przy ja ciół.
Hanna Zdanowska
szefowa PO w Łodzi, posłanka
To jest tak straszne. Nie wierzę w to.
Zapewne do mnie dotrze, kiedy zoba-
czę na sali sejmowej puste krzesła. Zgi-
nę ło 13 po słów. Jesz cze wczo raj ści ska -
łam im ręce i mówiłam: „Do zobacze-
nia na na stęp nym po sie dze niu”. Nie
mo gę so bie uzmy sło wić, jak ogrom ny
to jest ból dla rodzin. Przecież ci po-
sło wie by li czy i miś dzieć mi, ro dzi ca-
mi.
Joanna Skrzydlewska
europosłanka PO
Szok. Tę tragedię można porów-
nać do śmierci Jana Pawła II i do 11
wrześ nia. Zgi nę li lu dzie, któ rych zna -
łam. Zgi nę ła eli ta, naj lep si z naj lep -
szych. Trudno w to uwierzyć. W tych
cięż kich chwi lach po win niś my być te -
raz razem i modlić się.
Zdzisława Janowska
posłanka
To, co się wydarzyło, jest wielką
tra ge dią. Wspo mi nam po słów, któ -
rych wi dzia łam jesz cze wczo raj w Sej -
mie. Mar szał ka Krzysz to fa Pu trę, któ -
ry w czwartek zaprosił posłów na film
do ku men tal ny o An drze ju Ker nie,
Je rze go Szmaj dziń skie go, Ma cie ja
Pła żyń skie go. Wspo mi nam po słan ki
PiS-u Gra ży nę Gę sic ką i Alek san drę
Na tal li-Świat, za wsze zna ko mi cie
przy go to wa ne, za wsze me ry to rycz -
ne. Wspo mi nam Jo lę Szy ma nek-De -
resz, wspa nia łą dziew czy nę za an ga -
żo wa ną w pra cę na rzecz rów no ści
ko biet. Od kil ku na stu lat współ pra -
co wa łam z Izą Ja ru gą-No wac ką. Bar -
dzo mi przykro z powodu pary pre-
zy den ckiej, pani pre zy den to wej, któ -
ra by ła nie zrów na na w dzia łal no ści
na po lu spo łecz nym. Ol brzy mia stra -
ta.
Z ogromnym żalem i bólem przyjęliśmy wiadomość
o tragicznej śmierci
Najszczersze wyrazy głębokiego współczucia
z powodu tragicznej śmierci
Najwyższych Przedstawicieli
Narodu
i Państwa Polskiego
Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej
Lecha Kaczyńskiego
Małżonki Prezydenta
Marii Kaczyńskiej
oraz
Członków Polskiej Delegacji
i
Załogi Samolotu
którzy udawali się na uroczystości 70-lecia Zbrodni Katyńskiej,
by oddać należny hołd pomordowanym na Nieludzkiej Ziemi.
Nie dotarli...!
Chylimy czoła przed Nimi
i łączymy się duchowo z ich Najbliższymi.
To bolesne odejście najlepszych Synów i Córek Rzeczypospolitej Polskiej
niech pozwoli zjednoczyć społeczeństwo wokół wartości,
którymi winniśmy służyć – pomyślności Ojczyzny!
Pamiętajmy o Nich w modlitwie.
Władysław Ziółek
Arcybiskup Metropolita Łódzki,
Jolanta Chełmińska
Wojewoda Łódzki,
Włodzimierz Fisiak
Marszałek Województwa Łódzkiego,
Tomasz Sadzyński
pełniący funkcję Prezydenta Łodzi,
Tomasz Kacprzak
Przewodniczący Rady Miejskiej Łodzi,
Marek Mazur
Przewodniczący Sejmiku Województwa Łódzkiego
składają
Zarząd Regionu Łódzkiego Platformy Obywatelskiej RP
oraz członkowie Platformy Obywatelskiej RP Ziemi Łódzkiej
W
IOLETTA
G
NACIKOWSKA
P
IOTR
W
ESOŁOWSKI
29172941
29173380
LO
WSPOMNIENIA
BRAK SŁÓW, BY OPISAĆ
www.lodz.gazeta.pl
Łódź w żałobie
3
www.wyborcza.pl
1
Gazeta Wyborcza
1
Poniedziałek 12 kwietnia 2010
za ofia ry ka ta stro fy
Kilka godzin po tragedii zapłonęły znicze przed pomnikiem papieża Jana Pawła II i przed Grobem Nieznanego
Żołnierza obok bazyliki archikatedralnej w Łodzi. – Mieszkam blisko i gdy usłyszałam o tej tragedii, zaraz
przyszłam tu zapalić świeczkę. To była potrzeba serca – mówiła łodzianka
R
EDAKCJA
„G
AZETY
”
Sta ni sław Bo żyk zło żył na Gro bie
Nie zna ne go Żoł nie rza bu kiet czer -
wo nych tu li pa nów, za pa lił znicz, a po -
tem długo modlił się i płakał. – Czu-
ję wielki smutek i ból – mówił. – 70 lat
te mu w tam tym miej scu zgi nę ła eli -
ta na sze go na ro du. A te raz po łą czy -
li się z nimi ci, którzy walczyli o ich
pa mięć i god ność. Pol ska prze ży ła
już śmierć pre zy den ta Ga brie la Na -
ru to wi cza i pre mie ra Wła dy sła wa Si -
korskiego. Ale śmierć tylu ważnych
dla państwa osób w jednej katastro-
fie? Tego nie przeżył żaden naród.
Wie lu ło dzian wcho dzi ło do ka -
tedry, aby pomodlić się za ofiary ka-
tastrofy. – Dziś ta modlitwa jest szcze-
gól nie po trzeb na – mó wi ła Syl wia
Rut kow ska. – O tra ge dii do wie dzia -
łam się z te le fo nu mo je go chło pa ka
i wciąż nie mogę w to uwierzyć. Zgi-
nę ły naj waż niej sze oso by w pań stwie.
Obu dzi li się ra no, zje dli śnia da nie,
mie li ja kieś pla ny i na gle wszyst ko
się skoń czy ło.
Módlmy się za ojczyznę
i za nas
O go dzi nie 18.30 w pa ra fii oo. je zu i -
tów roz po czę ła się msza ża łob na.
Ubra ni na czar no ło dzia nie przy nie -
śli do kościoła znicze. – To moja pa-
rafia i bywam tu co tydzień. Rzadko
jed nak w ta kim smut ku i za du mie.
Osta t nio – po śmier ci na sze go pa pie -
ża Po la ka – wzdy chał Ka zi mierz Wil -
mań ski.
– Mój brat zginął w wypadku awio-
netki – wspominał pan Jan. – Nie po-
rów nu ję tych tra ge dii. Wiem tyl ko,
jak strasznym uczuciem jest telefon
z in for ma cją o śmier ci bli skie go i jak
trudno jest się po takich wydarze-
niach po zbie rać. Przy sze dłem po -
modlić się za rodziny zmarłych.
Mszę ce le bro wał dusz pa sterz aka -
de mic ki Ja cek Gra na tow ski. – Przy -
szliś my po mo dlić się za oj czyz nę i za
wszyst kich, któ rzy zgi nę li w ka ta -
stro fie. Przy cho dzi my z wia rą – mó -
wił w kazaniu. Wspomniał, że przed
na mi nie dzie la Mi ło sier dzia Bo że -
go, a my je steś my w na stro jach Wiel -
kiego Piątku. – Jak ten znak od Boga
zro zu mieć? Jak mam po wie dzieć:
Pan jest miłosierny? A jest! A nasz
największy problem jest taki, że o mi-
ło sier dziu mó wi my, słu cha my, a je
trze ba czy nić.
Na za koń cze nie po wie dział: – Dziś
szcze gól nie chce my wie rzyć w świę -
tych obcowanie. Bo nie może być tak,
że ty lu war to ścio wych lu dzi pój dzie
w za pom nie nie. Jest nam cięż ko. Ale
módlmy się za ojczyznę i za nas, by
ła twiej nam by ło to mi ło sier dzie oka -
zy wać każ de go dnia.
Na mszy były władze miasta, po-
li ty cy, urzęd ni cy i zwy kli ło dzia nie.
Wszy scy w głę bo kiej za du mie. – Jesz -
cze nie wierzę w to, co się stało. Po-
lecieli na cmentarz – mówił Tomasz
Sa dzyń ski, ko mi sarz Ło dzi. – Je dy -
ne, co możemy teraz zrobić, to mo-
dlić się.
– Prze ży wa my mo ment po ka zu -
ją cy kru chość ży cia – do dał To masz
Kac przak, prze wod ni czą cy ra dy mia -
sta.
Do eu ro po sła Jac ka Sa ry u sza-Wol -
skie go z in for ma cją o tra ge dii za dzwo -
nił brat. A zaraz potem Konstantin Ko-
za czow, prze wod ni czą cy ko mi sji spraw
za gra nicz nych w Du mie. A póź niej
by ły dzie siąt ki te le fo nów z Pa ry ża,
Lon dy nu, Mosk wy i in nych miast.
– Wszy scy wy ra ża li sło wa współ czu -
Sobotni wieczór. Tłumy łodzian pod archikatedrą
cia – mówi Saryusz-Wolski. – Stała się
tra ge dia nie wy o bra żal na i bez pre ce -
den su w świa to wej po li ty ce. Spo wo do -
wa ła wiel ką wy rwę w pol skiej eli cie po -
li tycz nej.
Kil ka dzie siąt mi nut przed roz po -
czę ciem mszy w pa ra fii za koń czy ła się
uro czy stość ślub na. Pań stwo mło dzi
od jeż dża li spod koś cio ła srebr nym
sty lo wym mer ce de sem. – Ro dzi na
chcia ła ukryć przed mło dy mi dzi siej -
sze wy da rze nia – mó wi je den z go ści.
– Chyba się to nie udało. My w duchu
prze ży wa my tę tra ge dię.
Marsz Pamięci
Kil ka ty się cy ło dzian prze szło w Mar -
szu Pa mię ci z pla cu Wol no ści do ar -
chi ka te dry. Marsz zor ga ni zo wa no
spon ta nicz nie – ło dzia nie zwo ła li się
SMS-ami. Z placu Wolności o godz. 20
wyszło około tysiąca osób, ale później
do łą czy ło do nich znacz nie wię cej. Szli
m.in. przed sta wi cie le ma gi stra tu, „So -
li dar no ści”, Nie za leż ne go Zrze sze nia
Stu den tów, har ce rze, straż ni cy miej -
scy. By ły po czty sztan da ro we, f la gi
prze pa sa ne ki rem, ło dzia nie nie śli
świe ce i zni cze.
Idą cy od mó wi li mo dli twę za zmar -
łych i od śpie wa li „Bo że coś Pol skę”.
Po tem ma sze ro wa li w mil cze niu.
Po li cja sza cu je, że pod ar chi ka te -
drę dotarło około 3,5 tys. osób.
Msza w bazylice
archikatedralnej
Tłu my ło dzian sta nę ły przed ar chi -
ka te drą, by z roz sta wio nych głoś ni -
ków wy słu chać mszy w in ten cji ofiar
ka ta stro fy w Smo leń sku. Ar cy bi -
skup Wła dy sław Zió łek mó wił: – Oj -
czyz na stra ci ła w ka ta stro fie swo -
ich naj wy bit niej szych oby wa te li.
Zbież ność miej sca nie wy da je się
przy pad ko wa, wy da je się być ona
znakiem od Opatrzności. (...) Spra-
wu je my Eu cha ry stię wstrząś nię ci
wia do mo ścią, że zgi nął Pre zy dent
Naj jaś niej szej Rze czy pos po li tej. Po -
now nie w zie mię la su ka tyń skie go
wsią kła nie win na pol ska krew in te -
li gen cji III RP. Wo bec ta kiej tra ge -
dii na ro do wej nie ma lu dzi obo jęt -
nych w kraju i za granicą. Zjedno-
cze ni je steś my w bó lu i ża ło bie. Dziś
sensu tego, co się stało, nie rozumie-
my i na pytanie „dlaczego” – nie ma-
my od po wie dzi. Wo bec ogro mu nie -
szczę ścia, któ re prze peł nia smut -
kiem, chrze ści ja nin po tra fi po wie -
dzieć: uderzono mnie i pchnięto
bym upadł, lecz Pan mnie podtrzy-
mał. W naj gor szych chwi lach ludz -
kiego życia, gdy to, co nas spotyka,
za gra ża utra tą na dziei, chrze ści ja -
nin potrafi odczuć, jak zmartwych-
wstały Chrystus kładzie na nim swą
rękę, mówiąc: przestań się lękać. By-
łem umarły, a oto jestem żyjący
– mó wił ar cy bi skup Zió łek.
Ar cy bi skup od czy tał list Be ne -
dyk ta XVI do Bro ni sła wa Ko mo row -
skie go. W na bo żeń stwie uczest ni -
czy li m.in.: To masz Sa dzyń ski, ko -
mi sarz Ło dzi, Jo lan ta Cheł miń ska,
wo je wo da łódz ka i Wło dzi mierz Fi -
siak, mar sza łek wo je wódz twa łódz -
kie go.
Wszystkie instytucje
kulturalne odwołały imprezy
Pla no wa na na we e kend pre mie ra „Zło -
dzie ja” w re ży se rii Mar ka Pa siecz ne -
go w Te a trze No wym od bę dzie się
7 ma ja. W No wym do wtor ku od wo ła -
ne są wszystkie spektakle. Łódzka Fil-
mów ka prze ło ży ła na dru gą po ło wę
ma ja XXVIII Fe sti wal Szkół Te a tral -
nych, który miał rozpocząć się we wto-
rek. Te atr Wiel ki prze ło żył na so bo tę
pre mie rę „Da my pi ko wej” w re ży se -
rii Ma riu sza Tre liń skie go. Do piąt ku
od wo ła nie są wszyst kie spek ta kle w Te -
a trze Po wszech nym. Tak że te pre zen -
to wa ne w ra mach Mię dzy na ro do we -
go Fe sti wa lu Sztuk Przy jem nych i Nie -
przy jem nych.
Naj bliż sze spek ta kle od wo ła ły m.in.:
Fa bry ka Sztu ki, Te atr Ma ły, Te atr Mu -
zycz ny i Te atr La lek Ar le kin.
Fil har mo nia Łódz ka prze ło ży ła
kon cert Sta re go Do bre go Mał żeń stwa
na 21 maja.
Od so bo ty zam knię te są tak że
wszyst kie ki na.
Klub Lu ka od wo łał pla no wa ny na
czwar tek kon cert Muń ka Stasz czy ka.
Nowy termin występu nie jest jeszcze
zna ny.
1
Najszczersze wyrazy głębokiego współczucia
z powodu tragicznej śmierci
Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej
Pana
Lecha Kaczyńskiego
Małżonki Prezydenta
Pani
Marii Kaczyńskiej
oraz
Członków Polskiej Delegacji
i
Załogi Samolotu
składa
Cezary Grabarczyk
Poseł na Sejm RP
LO
29173561
Ło dzia nie mo dli li się
4
Łódź w żałobie
www.lodz.gazeta.pl
Poniedziałek 12 kwietnia 2010
1
Gazeta Wyborcza
1
www.wyborcza.pl
Jo an na Agac ka-In dec ka
Po zo sta je
mo dli twa
1964-2010
A
NNA
K
OŁAKOWSKA
W łódzkiej archikatedrze wczoraj
odprawiona została msza żałobna
w intencji mecenas Joanny Agackiej-
Indeckiej.
– 70. rocznica mordu na polskich jeń-
cach wo jen nych w Ka ty niu, pią ta rocz -
ni ca śmier ci Ja na Pa wła II i tra gicz na
śmierć w ka ta stro fie lot ni czej przed -
sta wi cie li Pol ski w ta jem ni czy spo sób
spla ta ją się w Dniu Bo że go Mi ło sier -
dzia – mówił ks. dr Zbigniew Tracz.
– Ad wo ka ci za pro si li nas na mszę,
w któ rej łą czy my się w bó lu z cór ką,
mę żem i ca łą ro dzi ną zmar łej wczo -
raj tra gicz nie me ce nas Jo an ny Agac -
kiej-In dec kiej, ło dzian ki.
Ksiądz przy bli żył wier nym syl -
wet kę mec. Agac kiej-In dec kiej: – To,
że zna laz ła się wczo raj w sa mo lo cie,
by ło efek tem jej ta len tu i cięż kiej pra -
cy. (...) Była jedną z najbardziej wpły-
wo wych ko biet w Pol sce. Wspa nia ła
ma ma, żo na i cór ka. (...) Ad wo ka tu -
ra łódzka, jak i my wszyscy, utraciła
wspa nia łe go me ce na sa. Po zo sta je
nam po kor ne mil cze nie. Po zo sta je
nam mo dli twa.
– Po wczo raj szej tra ge dii by ło du -
żo komentarzy. Każdy z nas ma swo-
je prze my śle nia – mó wił pod czas
ho mi lii ks. dr Prze my sław Gó ra.
– Człowiek, który otrzymał dar wia-
ry, nigdy nie powie, że w jego życiu
są przy pad ki. Bo ża opatrz ność wpi -
su je cza sa mi w ży cie czło wie ka tra -
giczne wydarzenia. Tak jak pięć lat
temu, i tak jak wczoraj, kiedy pod-
czas tra gicz ne go wy pad ku zgi nął
Lech Ka czyń ski, pre zy dent naj jaś -
niej szej Rzecz pos po li tej Pol skiej,
i me ce nas Jo an na. W so bo tę o godz.
21, tak jak w niedzielę czy przed pię-
cio ma la ty, ka te dra wy peł ni ła się
wier ny mi.
1
RED
Łódz cy praw ni cy po grą że ni w ża ło -
bie. W ka ta stro fie lot ni czej pod Smo -
leń skiem zgi nę ła Jo an na Agac ka-In -
dec ka, ad wo kat i pre zes Na czel nej
Ra dy Ad wo kac kiej.
Za wsze po god na i uśmiech nię ta.
Życz li wa, lu bia na i sza no wa na. Ener -
gicz na, pra co wi ta i kon sek wen tna
we wszystkim, co robiła. Tak ją zapa-
miętają koledzy. – Była dla nas wzo-
rem – mówią. – Prezesa, który tak wal-
czył o god ność ad wo ka tu ry, nie by -
ło i nie będzie. To wielka strata i nie-
wy o bra żal na tra ge dia. Nikt nie za -
stą pi Jo an ny.
W roku 1988 r. ukończyła Wydział
Pra wa Uni wersytetu Łódz kie go. Do
2001 r. pra co wa ła w Ka te drze Po stę -
po wa nia Kar ne go swo jej uczel ni.
– Kon kret na, wy ma ga ją ca, cza sem
ostra. A przy tym bardzo atrakcyj-
na – wspomina były student.
Na po cząt ku lat 90. prak ty ko wa -
ła w kan ce la riach ad wo kac kich
w USA i Wiel kiej Bry ta nii. Do sko -
na le po słu gi wa ła się an giel skim.
W 1996 r. zda ła eg za min ad wo kac ki
i – tak jak matka – zaczęła prowadzić
w Ło dzi kan ce la rię. Jej ży wio łem
by ło pra wo kar ne. Osta t nio bro ni ła
w głoś nych pro ce sach by łe go po sła
SLD An drze ja Pę cza ka czy eks pre -
zy den ta Zduń skiej Wo li Ze no na
Rzeź ni cza ka. – By ła zna ko mi tym ad -
wo ka tem – mó wi Da riusz Woj nar,
ko le ga od cza sów stu den ckich. – Nie
chciał bym być jej prze ciw ni kiem na
sa li są do wej, ale gdybym sam popadł
w kło po ty, to u niej szu kał bym po -
mo cy praw nej.
Przez ca łe ży cie dzia ła ła w sa mo -
rządach. Już na pierwszym roku stu-
diów zna laz ła się w re ak ty wo wa nym
po znie sie niu sta nu wo jen ne go sa -
mo rzą dzie stu den ckim.
Gdy zo sta ła ad wo ka tem, za czę ła
or ga ni zo wać przy okrę go wych ra -
dach komisje prawne. – To było fo-
rum, na któ rym dys ku to wa no o pro -
jek tach ustaw, o no wych roz wią za -
niach prawnych – wspomina dziekan
Okrę go wej Ra dy Ad wo kac kiej w Ło -
dzi Andrzej Pelc. – Na spotkania ko-
mi sji praw nych zjeż dża ło do Ło dzi
wie lu ad wo ka tów, a na zwi sko me ce -
nas Jo an ny Agac kiej-In dec kiej za -
czy na ło być zna ne w ca łym kra ju.
Po zaledwie pięciu latach od przy-
ję cia do łódz kiej pa le stry me ce nas
Agac ka-In dec ka zna laz ła się w jej
wła dzach sa mo rzą do wych. Trzy la -
ta później – w 2004 r. – była już wice-
dzie ka nem Okrę go wej Ra dy.
W tym sa mym ro ku wy bra no ją
do Na czel nej Ra dy Ad wo kac kiej – do -
sta ła naj wię kszą licz bę gło sów.
A w 2007 r. ob ję ła sta no wi sko pre ze -
sa. By ła naj młod szą w hi sto rii ad wo -
ka tu ry oso bą na tym sta no wi sku
– miała zaledwie 43 lata. Podczas gło-
so wa nia po par ło ją po nad 250 ad wo -
katów. – To wszystko nie miało pre-
ce den su – mó wi me ce nas Woj nar.
W cią gu za led wie je de na stu lat
Jo an na Agac ka-In dec ka do szła do
naj wyż szych god no ści we wła dzach
swo jej kor po ra cji. – Nie by ło jej ła -
two, bo nie pochodziła ze stolicy
– mó wi me ce nas Ja ro sław Szy mań -
ski, tak że ko le ga od cza sów stu den -
ckich. – Mimo to udało jej się przeła-
mać mo no pol war szaw skiej ad wo -
katury na tę funkcję.
Łódz cy ad wo ka ci nie ma ją wąt -
pli wo ści, cze mu za wdzię cza ła suk -
ces i po par cie śro do wi ska. – Mia ła
na tu ral ny dar zjed ny wa nia so bie lu -
dzi – wspo mi na me ce nas Szy mań -
ski. – Po tra fi ła bu do wać po ro zu mie -
nie, a nie wy wo ły wać kon f lik ty i po -
głę biać róż ni ce. Zin te gro wa ła ad wo -
ka tu rę.
Dzie kan An drzej Pelc wy li cza:
– Dy na micz na, rzut ka i prze bo jo wa.
Dzię ki swej otwar to ści zjed na ła ad -
Odeszłaś
za wcześnie
– pożegnanie
wo ka tu rze śro do wi ska, któ re nie za -
wsze były jej przychylne.
Han na Gąszcz-Kru pow czyk, ko le -
żan ka ze stu diów i apli ka cji, pod kre śla,
że by ła świet nym dy plo ma tą: – Nie mia -
ła wro gów, tyl ko sa mych przy ja ciół.
Szy mon By czko, z któ rym przez
osta t ni rok pro wa dzi ła kan ce la rię, mó -
wi: – Mia ła od wa gę przed sta wia nia swo -
ich my śli i po glą dów, ale tak że po dej -
mo wa nia trud nych dzia łań. Od wa gę,
któ rą czer pa ła z prze ko na nia o mo ral -
nej słusz no ści te go, co ro bi ła.
Od sześciu lat żyła między Łodzią
a War sza wą. Dla wszyst kich by ło nie -
po ję te, skąd bie rze nie spo ży tą ener -
gię i jak udaje jej się łączyć wszystkie
swo je obo wiąz ki: pa le stra, kan ce la ria,
ro dzi na. Ra no by ła na roz pra wie w są -
dzie, w przer wie roz sy ła ła służ bo we
ma i le, po tem je cha ła do War sza wy na
spot ka nia w NRA, a wie czo rem przyj -
mo wa ła klien tów w kan ce la rii. – Nikt
nie potrafił za nią nadążyć – mówi Da-
riusz Woj nar. – Za dzi wia ła nas pra co -
wi to ścią i tym, że po tra fi ła ro bić kil ka
rze czy jed no cześ nie.
Nikt nie słyszał, aby skarżyła się
na zmę cze nie. Nikt nie za pa mię ta
jej na rze ka ją cej na nad miar obo wiąz -
ków. – By ła świet nie zor ga ni zo wa -
na, wy ko rzy sty wa ła każ dą chwi lę
– opo wia da me ce nas Gąszcz-Kru -
pow czyk. – W spra wach za wo do -
wych rze tel na i uczci wa, kon sek wen -
tna i per fek cyj na we wszyst kim, co
ro bi ła. A przy tym ko cha ją ca i za an -
ga żo wa na mat ka, bo nie za leż nie od
na wa łu pra cy za wsze zna laz ła czas
dla córki Kasi.
Da riusz Woj nar, tak że czło nek NRA
z Ło dzi, spę dził z me ce nas Agac ką-In -
dec ką wie le go dzin w pod ró żach mię -
dzy Ło dzią a sto li cą: – Gdy wy cho dzi -
liś my z dłu gich na rad i spot kań, pier -
wszy mi oso ba mi, do któ rych dzwo ni -
ła po ich zakończeniu, byli córka i mąż.
Mi mo ogro mu obo wiąz ków za wsze
zna laz ła czas na do brą li te ra tu rę, spek -
takl w te a trze czy kon cert. Jeź dzi ła na
nartach, często można było ją spotkać
na za wo dach praw ni ków. Nie daw no
prze nio sła się do no we go do mu, zmie -
ni ła sie dzi bę kan ce la rii.
Woj nar: – Naj wię kszą stra tą ad wo -
ka tu ry jest to, że za an ga żo wa nie Jo -
an ny za czy na ło da wać efek ty. Za jej
ka den cji zo sta ły od bu do wa ne do bre
sto sun ki z wy mia rem spra wie dli wo -
ści, Kra jo wą Ra dą Są dow nic twa, pro -
ku ra tu rą, Try bu na łem Kon sty tu cyj -
nym. To dzięki niej na nasz krajowy
zjazd przy je chał pre zy dent Lech Ka -
czyński. To dzięki niej na niedawnym
nad zwy czaj nym zjeź dzie prze ma wiał
mi ni ster spra wie dli wo ści Krzysz tof
Kwiat kow ski. Ci lu dzie chcie li z na mi
roz ma wiać dzię ki za an ga żo wa niu Jo -
an ny.
W Na czel nej Ra dzie Ad wo kac kiej
za czę ła pra cę nad pro jek tem no we -
go pra wa o ad wo ka tu rze. Dzie kan
Pelc: – Mia ła być ko or dy na tor ką te -
go wiel kie go przed sięw zię cia, któ re
bę dzie my mu sie li do koń czyć bez
niej.
W so bo tę o szó stej ra no da ła znać
mę żo wi, że szczę śli wie do je cha ła do
War sza wy i wsia da do sa mo lo tu. Mia -
ła w Ka ty niu re pre zen to wać pol skich
ad wo ka tów.
1
Niewyobrażalny dramat, jaki do-
tknął nasz kraj, nie ominął także ad-
wokatury, zabierając nam prezes Na-
czelnej Rady Adwokackiej, adwokat
Joannę Agacką-Indecką – dla łódz-
kich adwokatów naszą drogą Joan-
nę.
Wy cho wa na w eto sie po sza no wa nia
god no ści jed nost ki ludz kiej, wol no -
ści i de mo kra cji, po świę ci ła ca łe swo -
je życie aktywności na rzecz dobra
wspól ne go, naj pierw ja ko stu den -
tka pra wa, póź niej ad wo kat i czło -
nek naj wyż szych władz ad wo ka tu -
ry.
Ka ta stro fa pol skie go sa mo lo tu
rzą do we go pod Smo leń skiem tra -
gicz nie zni we czy ła jej ogrom ne pla -
ny na przyszłość i nadzieje polskiej
ad wo ka tu ry, ja kie z jej oso bą wią za -
ła.
Śp. Jo an na Agac ka-In dec ka zy -
ska ła wiel ki, nie kwe stio no wa ny
i za słu żo ny sza cu nek. Po tra fi ła go -
dzić prze ciw no ści, zde cy do wa nie
i mą drze pro wa dzi ła ad wo ka tu rę
wśród licz nych za gro żeń. By ła
prze ni kli wa, żar li wa i szla chet na.
Sta ła się au to ry te tem i wzo rem
dzię ki swo jej ogrom nej pra co wi to -
ści. Zawsze z uwagą jej słuchano
– i w roz mo wach ga bi ne to wych, ku -
lu a ro wych, i kie dy prze ma wia ła na
po sie dze niach sa mo rzą do wych
gre miów.
Jo an no, za brak nie nam two je go
mą dre go gło su, two je go ciep ła, kon -
sek wen cji, uśmie chu. Ode szłaś za
wcześ nie!
1
A
DWOKACI
Ł
ÓDZKIEJ
I
ZBY
A
DWOKACKIEJ
LO
nam
www.lodz.gazeta.pl
Łódź w żałobie
5
www.wyborcza.pl
1
Gazeta Wyborcza
1
Poniedziałek 12 kwietnia 2010
od wo ła ne me cze i wykłady
W ha li na Ryn ku Ba łuc kim, gdy ra dio gra ło na stro jo wą mu zy kę, lu dzie ku po wa li. Gdy odzy wał się głos
dziennikarza, wszyscy zamierali i nasłuchiwali z przejęciem. Wiceprezydent Wiesława Zewald zapowiada:
– Łódzkie szkoły dostaną gotowy scenariusz lekcji ułatwiający rozmowę o tragedii
Kłopoty z odwołaniem
siatkarskiego finału
W nie dzie lę cen tra han dlo we i wię -
kszość skle pów by ła nie czyn na.
Księga pamiątkowa
„Wo bec ogro mu tra ge dii, któ ra spot -
ka ła Na ród Pol ski, pro si my Pań stwa
o chwi lę za du my i wspól ną mo dli twę
za Pre zy den ta RP Le cha Ka czyń skie -
go i wie lu wy so kich przed sta wi cie li
Pań stwa Pol skie go, któ rzy zgi nę li dziś
w ka ta stro fie lot ni czej w Smo leń sku.
Zwra ca my się do miesz kań ców na sze -
go mia sta i wo je wódz twa o wy wie sze -
nie Flag Na ro do wych prze pa sa nych
ki rem” – na pi sa li To masz Sa dzyń ski,
peł nią cy fun kcję pre zy den ta Ło dzi,
Jo lan ta Cheł miń ska, wo je wo da łódz -
ki, To masz Ka sprzak, prze wod ni czą -
cy Ra dy Miej skiej w Ło dzi, Wło dzi -
mierz Fi siak, mar sza łek wo je wódz twa
łódz kie go.
W Ma łej Sa li ob rad Ra dy Miej -
skiej w Ło dzi wy ło żo no księ gę kon -
do len cyj ną. Oto nie któ re wpi sy ło -
dzian: „Nie wy po wie dzia ny ból, żal
i bez rad ność to uczu cia, któ re za -
władnęły całym krajem po tak nie-
spo dzie wa nej śmier ci za rów no pa -
ry pre zy den ckiej, jak i wszyst kich
po zo sta łych osób. Łą cząc się w bó -
lu z ro dzi na mi ofiar, li czę na ła ska -
wość Boga i jego pomoc w dalszych
lo sach na szej oj czyz ny”.
„Serca i dusze nasze płaczą, bo od-
sze dłeś, Panie Pre zy den cie, któ ry wal -
czy łeś i dba łeś o pa mięć na szych bo -
ha te rów, na szej hi sto rii, na szą na ro -
dową pamięć oraz nasze prawa w Unii
Eu ro pej skiej. Bo i my się, że te raz bę -
dzie bardzo trudno bez Ciebie.
Panie Pre zy den cie, by łeś i zo sta -
niesz dla mnie wzo rem po li ty ki
i czło wie ka. Uwa żam, że by łeś naj -
lep szym Pre zy den tem w hi sto rii Pol -
ski”.
„By łeś, je steś i bę dziesz. Wiel kim
Po la kiem i pa trio tą. Pa mięć o To bie bę -
dzie wiecz na. Spo czy waj w po ko ju.
Żal, ból, ale i nadzieja, że Polskie
Dzie ło – Su we ren na, So li dar na Rzecz -
pos po li ta bę dzie trwa ła”.
„Smutek, żal, trauma. Brak słów,
żeby opisać, co czuję”.
„Bę dzie my o To bie pa mię tać, Panie
Pre zy den cie”.
„W życiu piękne są tylko chwile”
– ogromna strata, żałość ściska ser-
ce.
Gdyby nie twarda postawa PGE Skry
Beł cha tów, za pla no wa ny na so bo tę
i nie dzie lę fi nał Li gi Mi strzów siat -
ka rzy praw do po dob nie zo stał by ro -
ze gra ny. W trzy zes po ło wym skła -
dzie.
Dra ma tycz ne ne go cja cje w spra -
wie lo su im pre zy trwa ły w so bo tę kil -
ka go dzin. In for ma cje zmie nia ły się
co kil ka na ście mi nut: za gra ją bez
opra wy mu zycz nej i do pin gu; za gra -
ją przy pustych trybunach; nie za-
grają wcale; zagrają, ale bez Skry. Or-
ga ni za to rzy, czy li beł cha tow ski klub
i Pol ska Li ga Siat ków ki, a tak że spon -
sor Pol ska Gru pa Ener ge tycz na krót -
ko po in for ma cji o tra ge dii pod Smo -
leń skiem za pro po no wa li od wo ła nie
fi na łu. Siat ka rze Skry na spe cjal nym
spot ka niu stwier dzi li, że gdy by na -
wet eu ro pej ska fe de ra cja ka za ła ro -
zegrać turniej, nie wyjdą na boisko.
– Nie za leż nie od kon sek wen cji, ja kie
mia ły by nas spot kać – opo wia da li.
– Nie wy o bra ża my so bie, że mo gli -
byś my się cie szyć ze zdo by te go pun -
ktu w ob li czu ta kiej tra ge dii. Zresz -
tą tak że za wod ni cy in nych zes po łów
twierdzili, że nie chcą grać.
Skrę po par li sze fo wie Tren ti no
Volley i ACH Volley Bled. Obaj za-
a pe lo wa li o wy zna cze nie no we go
ter mi nu. Wszyst ko za le ża ło więc od
Dy na ma Mosk wa i Phi li pa Ber be -
na, wi ce pre zy den ta CEV (Eu ro pej -
skiej Fe de ra cji Siat kar skiej). Ro sja -
nie nie mogli się zdecydować – na
po cząt ku stwier dzi li, że zga dza ją
się na odwołanie Final Four, by póź-
niej zmie nić zda nie. Tłu ma czy li, że
nie mogą nic postanowić bez kon-
tak tu ze swo i mi sze fa mi w Mosk -
wie. – A tam jest zamieszanie, co
sprawia, że nie możemy się dodzwo-
nić – mówili.
Ber ben był go to wy prze pro wa -
dzić imprezę bez kibiców. – To nie-
moż li we. Nie wy o bra żam so bie, że -
by w ta kiej sy tu a cji grać. Stra ci liś -
my sporo pieniędzy, ale są rzeczy
waż niej sze – twier dził sta now czo
To masz Za dro ga, pre zes za rzą du
PGE. Andrzej Lemek, szef sędziów
w PZPS, za de cy do wał, że od wo łu -
je pol skich ar bi trów li nio wych. Apel
o prze nie sie nie Fi nal Fo ur wy sto -
so wa li na wet ki bi ce, któ rych kil ku -
set zebrało się przed łódzką Atlas
Are ną.
Ob ra dy de cy den tów by ły bar dzo
burzliwe, co było widać na twarzach
sze fów beł cha tow skie go klu bu.
W koń cu pre ze si Skry, Tren ti no i Ble -
du pod pi sa li apel, że po sta ra ją się
wspól nie zna leźć wol ny ter min.
A Ber be na po mógł prze ko nać Mi ro -
sław Przedpełski, prezes PZPS, spe-
cjal nie ścią gnię ty z War sza wy. Jak
się do wie dzie liś my, gdyby CEV ka-
za ła grać, wła dze Ło dzi go to we by ły
zam knąć ha lę.
– Od wo łu je my im pre zę z sza -
cun ku dla Po la ków – za ko mu ni ko -
wał po godz. 14 Berben. Decyzja,
kie dy Fi nal Fo ur zo sta nie ro ze gra -
ny, za pad nie w cią gu ty god nia. Jest
prob lem ze zna le zie niem ter mi -
nu, bowiem w czterech krajach,
z któ re go po cho dzą uczest ni cy,
trwa osta t nia fa za roz gry wek li go -
wych. Nie wy klu czo ne, że je den
z pół fi na łów, mię dzy Tren ti no
a Ble dem, zo sta nie ro ze gra ny po -
za Polską, na przykład w Trieście.
Praw do po dob nie jed nak im pre za
zo sta nie do koń czo na w pier wszej
po ło wie ma ja.
Flaga z kirem na łódzkiej Operze
Wie sła wa Ze wald za po wia da:
– Szko ły do sta ną go to wy sce na riusz
lek cji uła twia ją cy roz mo wę o tra ge dii.
W IV LO wszystkie pierwsze lek-
cje rozpoczną się dziś minutą ciszy.
O godz. 9 uczniowie pójdą do kościo-
ła Świętego Ducha na mszę poświę-
co ną ofia rom tra ge dii. – Pani Jo an na
Agac ka-In dec ka by ła na szą ab sol wen -
tką – mó wi Ka ta rzy na Fel de, dy rek tor -
ka IV LO.
W Gimnazjum nr 43 przy ul. Po-
wszech nej mi nu ta ci szy bę dzie w po -
łud nie. – By ucznio wie za u wa ży li, że
nie jest to zwykły dzień, i mieli okazję
pomyśleć o tym, co się stało – mówi
dy rek tor Krzysz tof Ju rek.
Handel nie pracował
W so bo tę w cen trach han dlo wych wy -
łą czo na by ła mu zy ka, a klien ci sku pia -
li się w sklepach ze sprzętem AGD,
gdzie na te le wi zo rach oglą da li wia do -
mo ści do ty czą ce lot ni czej tra ge dii.
W ha li tar go wej na Ryn ku Ba łuc kim
nie wy łą czo no głoś ni ków na proś bę
sprze daw ców, by sły chać by ło ra dio,
któ re in for mo wa ło o tra ge dii. Za raz
po wy pad ku sa mo lo tu re la cje ze Smo -
leń ska prze pla ta ne by ły z na stro jo wą
mu zy ką. Gdy ra dio gra ło, lu dzie ku -
powali. Gdy odzywał się głos dzienni-
ka rza, wszy scy za mie ra li i na słu chi -
wa li z prze ję ciem.
Go dzi nę po tra ge dii w Po rcie Łódź
było pusto. – Mieliśmy być tu wcześ-
niej, ale prze ło ży liś my go dzi nę spot -
ka nia ze zna jo my mi – opo wia da Mal -
wi na Choj nac ka, ło dzian ka. – I my, i na -
si zna jo mi chcie liś my obej rzeć wia do -
mo ści, do wie dzieć się, co do kład nie
się stało.
„W uzna niu dla pier wsze go w III
Rzecz pos po li tej Pol skiej Mę ża Sta nu
po Pre zy den cie na Uchodź stwie Ka -
czo row skie go. Wy ra zy głę bo kie go ża -
lu”.
„Ko cha ny nasz Pre zy den cie, tak
szybko od nas odszedłeś, tyle miałeś
jesz cze do zro bie nia. Zo sta wi łeś nas
osie ro co nych”.
Wpi sów do ko ny wać moż na rów -
nież dzi siaj w go dzi nach 8-16.
1
R
EDAKCJA
G
AZETY
Philip Berben informuje o odwołaniu finału Ligi Mistrzów
W so bo tę od wo ła ne zo sta ły tak że
me cze siat ka rek Or ga ni ki Bu do wla -
nych Łódź i koszykarek ŁKS-u. Dzień
póź niej nie jeź dzi li żuż low cy Or ła
Łódź, a za pla no wa ny na po nie dzia łek
mecz pił ka rzy ŁKS-u z Pod be ski dziem
Biel sko-Bia ła też zo stał prze nie sio ny
na inny termin.
Żałoba na uczelniach
i w szkołach
Po ka ta stro fie pre zy den ckie go sa mo -
lo tu za ję cia zawiesiły łódz kie uczel -
nie. Wło dzi mierz Ny kiel, rek tor Uni -
wersytetu Łódz kie go, do po nie dział -
ku od wo łał wy kła dy i ćwi cze nia.
W sobotę od godz. 16 na Politechni-
ce Łódz kiej ogło szo no go dzi ny rek -
tor skie dla wszyst kich kie run ków
stu diów, że by stu den ci mo gli wziąć
udział w mszy świętej za ofiary kata-
stro fy.
Tak że w łódz kich szko łach pod sta -
wo wych i śred nich trwa ża ło ba na ro -
do wa. Kon rad Czy żyń ski, p.o. ku ra tor
łódzkiej oświaty, prosi szkoły, by prze-
nio sły na in ny ter min za pla no wa ne
w tym ty god niu im pre zy i uro czy sto -
ści. – Wspólnie z Wiesławą Zewald, wi-
ce pre zy dent Ło dzi od po wie dzial ną za
edu ka cję, za a pe lu je my rów nież do na -
u czy cie li, by roz ma wia li z ucznia mi
o tej tra ge dii na lek cjach – za po wia da
ku ra tor.
R
E
K
L
A
M
A
OBWIESZCZENIE WOJEWODY ŁÓDZKIEGO
Na podstawie art. 49 ustawy z dnia 14 czerwca 1960 r. Kodeks postępowania administracyjnego (Dz.U. z 2000 r. Nr 98, poz. 1071 ze zmianami) w związku z art. 90 ust. 2 pkt 1
ustawy z dnia 3 października 2008 r. o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska oraz ocen oddziaływania na środowisko
(Dz.U. z 2008 r., Nr 199, poz. 1227 ze zmianami)
informuję,
że Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska w Łodzi przeprowadza ponowną procedurę oceny oddziaływania na środowisko
przedsięwzięcia polegającego na budowie autostrady A1 na odcinku:
granica województwa kujawsko-pomorskiego/łódzkiego do węzła Stryków od km 230+817 do km 295+850 – Zadanie II,
odcinek 3 węzeł „Piątek” – węzeł „Stryków” od km 273+400 do km 291+000.
Jednocześnie zawiadamiam wszystkich zainteresowanych o możliwości zapoznania się z dokumentacją ww. przedsięwzięcia, która udostępniona jest do wglądu w siedzibie
Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Łodzi, ul. Traugutta 25, pokój 1116, XI piętro, oraz o możliwości składania wniosków i uwag w siedzibie lub na adres Regionalnej Dyrekcji
Ochrony Środowiska w Łodzi, 90-113 Łódź, ul. Traugutta 25, bądź Wydziału Infrastruktury Łódzkiego Urzędu Wojewódzkiego w Łodzi, 90-926 Łódź, ul. Piotrkowska 104, w terminie
od 15 kwietnia 2010 r. do 6 maja 2010 r.
Szczegółowych informacji udziela prowadzący postępowanie – Pani Grażyna Porwańska, Naczelnik Wydziału Ocen Oddziaływania na Środowisko
Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Łodzi, ul. Traugutta 25, w godzinach 8.00-16.00, pokój 1116, XI piętro, tel. (42) 665-09-78.
LO
29163592
Nieczynne galerie handlowe i sklepy,
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl hannaeva.xlx.pl
MARCIN STELMASIAK
DYŻUR REDAKCYJNY W GODZ
. 11-18
TEL
.
19777
TEL
.
(42) 19777
–
Z KOMÓREK I SPOZA
WOJEWÓDZTWA ŁÓDZKIEGO
Bartlomiej Dana
bartlomiej.dana@lodz.agora.pl
www.lodz.gazeta.pl
W poniedziałek 12 kwietnia 2010
Łódź
imieniny obchodzą: Juliusz, Wiktor
LO
2
Łódź w żałobie
www.lodz.gazeta.pl
Poniedziałek 12 kwietnia 2010
1
Gazeta Wyborcza
1
www.wyborcza.pl
TĘ STRASZLIWĄ TRAGEDIĘ...
– Moje serce płacze... Nie wierzę w to... Powinniśmy być teraz razem i modlić się...
Dłu go nie bę dzie my mo gli zro zu mieć, dla cze go tak się sta ło... – wia do mość
o ka ta stro fie pod Smo leń skiem zszokowała i po ru szy ła ło dzian
Jarosław Jagiełło
szef PiS-u w Łodzi, poseł
Tak jak 70 lat temu w Katyniu zgi-
nął kwiat polskiego narodu, tak teraz
w nie wy o bra żal nej tra ge dii zgi nę ło ty -
lu wspaniałych Polaków. Gdy się o tym
do wie dzia łem, po czu łem, że nikt nie
zna dnia ani godziny, że życie ludzkie
jest bardzo kruche. Jeszcze wczoraj
roz ma wia łem z mar szał kiem Krzysz -
to fem Pu trą. Współ pra co wa łem w ko -
mi sji fi nan sów z Alek san drą Na tal li-
-Świat. Dziś ich już nie ma. W planie
Bo żym wpi sa ne by ło wi docz nie dla
nas do świad cze nie ta kiej tra ge dii.
Sławomir Worach
poseł PiS-u
W tak sym bo licz nym miej scu dla
Pol ski zgi nę ły eli ty pol skiej kla sy po li -
tycznej. Opatrzność taki los nam zapi-
sa ła i trud no zro zu mieć dla cze go. Ci lu -
dzie służyli Polsce i to ogromna strata
dla na sze go kra ju. Prze my sław Go siew -
ski jesz cze nie daw no przyj mo wał mnie
do klu bu PiS, opo wia dał o taj ni kach pra -
cy posła. Przyjmował mnie jak ojciec do
no wej ro dzi ny. Strasz na tra ge dia.
Krzysztof Makowski
radny SLD
Brak słów, żeby to opisać. Zginęła
trój ka mo ich do brych zna jo mych. Naj -
bar dziej by łem za przy jaź nio ny z Jo -
lan tą Szy ma nek-De resz. Po ma ga łem
Jo li w kam pa nii do Par la men tu Eu ro -
pej skie go, kie dy kan dy do wa ła z Ło dzi.
Brak słów, brak słów.
Krzysztof Piątkowski
wiceprzewodniczący rady miejskiej
Zgi nę ły oso by, któ re uo sa bia ją na -
szą hi sto rię, du mę z na sze go pań stwa,
z te go, że ma my de mo kra cję. Czu ję
się, jakby umarł mi ktoś bliski. Tak to
czu ję, tak to prze ży wam.
Tomasz Kacprzak
przewodniczący rady miejskiej
Wy da rzy ła się tra ge dia, ja kiej jesz -
cze w historii nie było. To nam uwi-
dacznia, jak kruche jest życie. Wczo-
raj sze spo ry po li tycz ne już ode szły.
Nie ma prezydenta, nie ma wielu po-
słów, wie lu waż nych osób. Po ra zi ła
mnie szczególnie śmierć posła Seba-
stia na Kar pi niu ka, któ re go do brze zna -
łem. Z tego szoku my wszyscy, jako na-
ród, długo się nie otrząśniemy.
Dariusz Joński
szef SLD w Łódzkiem
Je stem przy gnę bio ny tą nie wy o -
bra żal ną tra ge dią. Żad ne sło wa nie od -
da dzą bez mia ru stra ty, ja ką po nie śliś -
my. Mnie naj bar dziej bę dzie bra ko wa -
ło Jo li Szy ma nek-De resz. Dłu go nie
bę dzie my mo gli zro zu mieć, dla cze go
tak się stało.
Wojciech Grochowalski
dziennikarz,
dyrektor Fundacji Rubinsteina
Pani Ma ria Ka czyń ska go ści ła w Ło -
dzi na mo je za pro sze nie na Ru bin ste -
in Piano Festiwal. Dwa dni temu dzwo-
ni łem do pani Iza be li To ma szew skiej
z kan ce la rii pre zy den ta, że by za pro sić
panią pre zy den to wą do Pa ry ża na ob -
cho dy ru bin ste i now skie i cho pi now -
skie na 26 ma ja. Roz ma wia liś my pół
godziny. Dziś już nie ma ani pani pre-
zy den to wej, ani pani Iza be li To ma szew -
skiej. Zginęły. Czuję żal i smutek.
Piotr Pustelnik
himalaista
Łączę się z wami w tych trudnych
dla Polski chwilach. Straszny żal wypeł-
nia na sze ser ca, tu w da le kim Ne pa lu.
Jerzy Czubak
prezes firmy Amcor Rentsch
Tak jak wielu Polakom trudno jest
mi pogodzić się z tym, co się stało. Trud-
no, tym bardziej że obserwuję to ze
Szwaj ca rii, spo za gra nic Pol ski. A prze -
cież jest wielka potrzeba, by być teraz
razem. Dzielić się naszym smutkiem,
wspo mi nać, pa mię tać. Sie dzę w do mu,
oglądam TVN 24 i staram się być tak bli-
sko, jak można, ze wszystkimi, którzy
tę stra tę bo leś nie od czu wa ją. Je stem
z Wa mi.
1
Jerzy Kropiwnicki
były prezydent Łodzi
To niesłychany cios dla Polski.
W jed nej se kun dzie zgi nę li zwierz -
chnik sił zbrojnych, szef sztabu ge-
ne ral ne go i do wódz two sił zbroj nych.
Prze sta ła ist nieć kan ce la ria pre zy -
denta. W żadnym kraju, po obu stro-
nach At lan ty ku, nie mog ła by się zda -
rzyć sy tu a cja, by jed nym sa mo lo tem
le cia ło ty le waż nych osób. I że by fun -
kcjo no wa nie pań stwa by ło za leż ne
od przy sło wio wej jed nej śrub ki czy
podmuchu wiatru. To, co mogło wy-
da wać się osz częd no ścią, sta ło się
wiel ką, nie wy o bra żal ną tra ge dią.
Trzeba skończyć już debatę nad tym,
czy ku pić no we sa mo lo ty dla po trzeb
władz RP, czy latać dalej tymi wraka-
mi, które już 20 lat temu były prze-
sta rza łe. Chcia łem przy pom nieć, że
na przełomie lat 80. i 90. wymienio-
no w Pol sce ca łą f lo tę pa sa żer ską i jest
nie zro zu mia łe, że przy tej oka zji nie
po sła no na złom tak że sa mo lo tów
rzą do wych. Głę bo ko by łem za przy -
jaź nio ny z pa nem pre zy den tem Le -
chem Ka czyń skim. Swo ją przy jaź nią
za szczy cał mnie pan pre zy dent Ry -
szard Ka czo row ski. Zna łem od lat
pre ze sa Sła wo mi ra Skrzyp ka. By łem
za przy jaź nio ny z se na to rem Sta ni -
sła wem Za ją cem. Zgi nę ło wie le osób,
z któ ry mi współ pra co wa łam.
Jolanta Chełmińska
wojewoda łódzki
Kil ka krot nie spo ty ka łam się
z pre zy den tem Le chem Ka czyń skim,
trzy ra zy z je go żo ną. Mie liś my bar -
dzo do bry kon takt. Obie cy wa liś my
so bie, że doj dzie do ko lej ne go spot -
kania. Moje serce płacze po tej tra-
gedii. Może to jest lekcja pokory dla
nas wszystkich?
Stefan Niesiołowski
marszałek Sejmu
W ob li czu te go dra ma tu wszyst -
kie do tych cza so we spo ry po li tycz -
ne tra cą zna cze nie. Mu si my uczcić
Szczątki prezydenckiego samolotu, który rozbił się pod Smoleńskiem
ofia ry, nie za leż nie od na szych sym pa -
tii i op cji po li tycz nych, któ re re pre zen -
to wa li. Je stem wstrząś nię ty, na po kła -
dzie by ło wie lu mo ich przy ja ciół.
Hanna Zdanowska
szefowa PO w Łodzi, posłanka
To jest tak straszne. Nie wierzę w to.
Zapewne do mnie dotrze, kiedy zoba-
czę na sali sejmowej puste krzesła. Zgi-
nę ło 13 po słów. Jesz cze wczo raj ści ska -
łam im ręce i mówiłam: „Do zobacze-
nia na na stęp nym po sie dze niu”. Nie
mo gę so bie uzmy sło wić, jak ogrom ny
to jest ból dla rodzin. Przecież ci po-
sło wie by li czy i miś dzieć mi, ro dzi ca-
mi.
Joanna Skrzydlewska
europosłanka PO
Szok. Tę tragedię można porów-
nać do śmierci Jana Pawła II i do 11
wrześ nia. Zgi nę li lu dzie, któ rych zna -
łam. Zgi nę ła eli ta, naj lep si z naj lep -
szych. Trudno w to uwierzyć. W tych
cięż kich chwi lach po win niś my być te -
raz razem i modlić się.
Zdzisława Janowska
posłanka
To, co się wydarzyło, jest wielką
tra ge dią. Wspo mi nam po słów, któ -
rych wi dzia łam jesz cze wczo raj w Sej -
mie. Mar szał ka Krzysz to fa Pu trę, któ -
ry w czwartek zaprosił posłów na film
do ku men tal ny o An drze ju Ker nie,
Je rze go Szmaj dziń skie go, Ma cie ja
Pła żyń skie go. Wspo mi nam po słan ki
PiS-u Gra ży nę Gę sic ką i Alek san drę
Na tal li-Świat, za wsze zna ko mi cie
przy go to wa ne, za wsze me ry to rycz -
ne. Wspo mi nam Jo lę Szy ma nek-De -
resz, wspa nia łą dziew czy nę za an ga -
żo wa ną w pra cę na rzecz rów no ści
ko biet. Od kil ku na stu lat współ pra -
co wa łam z Izą Ja ru gą-No wac ką. Bar -
dzo mi przykro z powodu pary pre-
zy den ckiej, pani pre zy den to wej, któ -
ra by ła nie zrów na na w dzia łal no ści
na po lu spo łecz nym. Ol brzy mia stra -
ta.
Z ogromnym żalem i bólem przyjęliśmy wiadomość
o tragicznej śmierci
Najszczersze wyrazy głębokiego współczucia
z powodu tragicznej śmierci
Najwyższych Przedstawicieli
Narodu
i Państwa Polskiego
Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej
Lecha Kaczyńskiego
Małżonki Prezydenta
Marii Kaczyńskiej
oraz
Członków Polskiej Delegacji
i
Załogi Samolotu
którzy udawali się na uroczystości 70-lecia Zbrodni Katyńskiej,
by oddać należny hołd pomordowanym na Nieludzkiej Ziemi.
Nie dotarli...!
Chylimy czoła przed Nimi
i łączymy się duchowo z ich Najbliższymi.
To bolesne odejście najlepszych Synów i Córek Rzeczypospolitej Polskiej
niech pozwoli zjednoczyć społeczeństwo wokół wartości,
którymi winniśmy służyć – pomyślności Ojczyzny!
Pamiętajmy o Nich w modlitwie.
Władysław Ziółek
Arcybiskup Metropolita Łódzki,
Jolanta Chełmińska
Wojewoda Łódzki,
Włodzimierz Fisiak
Marszałek Województwa Łódzkiego,
Tomasz Sadzyński
pełniący funkcję Prezydenta Łodzi,
Tomasz Kacprzak
Przewodniczący Rady Miejskiej Łodzi,
Marek Mazur
Przewodniczący Sejmiku Województwa Łódzkiego
składają
Zarząd Regionu Łódzkiego Platformy Obywatelskiej RP
oraz członkowie Platformy Obywatelskiej RP Ziemi Łódzkiej
W
IOLETTA
G
NACIKOWSKA
P
IOTR
W
ESOŁOWSKI
29172941
29173380
LO
WSPOMNIENIA
BRAK SŁÓW, BY OPISAĆ
www.lodz.gazeta.pl
Łódź w żałobie
3
www.wyborcza.pl
1
Gazeta Wyborcza
1
Poniedziałek 12 kwietnia 2010
za ofia ry ka ta stro fy
Kilka godzin po tragedii zapłonęły znicze przed pomnikiem papieża Jana Pawła II i przed Grobem Nieznanego
Żołnierza obok bazyliki archikatedralnej w Łodzi. – Mieszkam blisko i gdy usłyszałam o tej tragedii, zaraz
przyszłam tu zapalić świeczkę. To była potrzeba serca – mówiła łodzianka
R
EDAKCJA
„G
AZETY
”
Sta ni sław Bo żyk zło żył na Gro bie
Nie zna ne go Żoł nie rza bu kiet czer -
wo nych tu li pa nów, za pa lił znicz, a po -
tem długo modlił się i płakał. – Czu-
ję wielki smutek i ból – mówił. – 70 lat
te mu w tam tym miej scu zgi nę ła eli -
ta na sze go na ro du. A te raz po łą czy -
li się z nimi ci, którzy walczyli o ich
pa mięć i god ność. Pol ska prze ży ła
już śmierć pre zy den ta Ga brie la Na -
ru to wi cza i pre mie ra Wła dy sła wa Si -
korskiego. Ale śmierć tylu ważnych
dla państwa osób w jednej katastro-
fie? Tego nie przeżył żaden naród.
Wie lu ło dzian wcho dzi ło do ka -
tedry, aby pomodlić się za ofiary ka-
tastrofy. – Dziś ta modlitwa jest szcze-
gól nie po trzeb na – mó wi ła Syl wia
Rut kow ska. – O tra ge dii do wie dzia -
łam się z te le fo nu mo je go chło pa ka
i wciąż nie mogę w to uwierzyć. Zgi-
nę ły naj waż niej sze oso by w pań stwie.
Obu dzi li się ra no, zje dli śnia da nie,
mie li ja kieś pla ny i na gle wszyst ko
się skoń czy ło.
Módlmy się za ojczyznę
i za nas
O go dzi nie 18.30 w pa ra fii oo. je zu i -
tów roz po czę ła się msza ża łob na.
Ubra ni na czar no ło dzia nie przy nie -
śli do kościoła znicze. – To moja pa-
rafia i bywam tu co tydzień. Rzadko
jed nak w ta kim smut ku i za du mie.
Osta t nio – po śmier ci na sze go pa pie -
ża Po la ka – wzdy chał Ka zi mierz Wil -
mań ski.
– Mój brat zginął w wypadku awio-
netki – wspominał pan Jan. – Nie po-
rów nu ję tych tra ge dii. Wiem tyl ko,
jak strasznym uczuciem jest telefon
z in for ma cją o śmier ci bli skie go i jak
trudno jest się po takich wydarze-
niach po zbie rać. Przy sze dłem po -
modlić się za rodziny zmarłych.
Mszę ce le bro wał dusz pa sterz aka -
de mic ki Ja cek Gra na tow ski. – Przy -
szliś my po mo dlić się za oj czyz nę i za
wszyst kich, któ rzy zgi nę li w ka ta -
stro fie. Przy cho dzi my z wia rą – mó -
wił w kazaniu. Wspomniał, że przed
na mi nie dzie la Mi ło sier dzia Bo że -
go, a my je steś my w na stro jach Wiel -
kiego Piątku. – Jak ten znak od Boga
zro zu mieć? Jak mam po wie dzieć:
Pan jest miłosierny? A jest! A nasz
największy problem jest taki, że o mi-
ło sier dziu mó wi my, słu cha my, a je
trze ba czy nić.
Na za koń cze nie po wie dział: – Dziś
szcze gól nie chce my wie rzyć w świę -
tych obcowanie. Bo nie może być tak,
że ty lu war to ścio wych lu dzi pój dzie
w za pom nie nie. Jest nam cięż ko. Ale
módlmy się za ojczyznę i za nas, by
ła twiej nam by ło to mi ło sier dzie oka -
zy wać każ de go dnia.
Na mszy były władze miasta, po-
li ty cy, urzęd ni cy i zwy kli ło dzia nie.
Wszy scy w głę bo kiej za du mie. – Jesz -
cze nie wierzę w to, co się stało. Po-
lecieli na cmentarz – mówił Tomasz
Sa dzyń ski, ko mi sarz Ło dzi. – Je dy -
ne, co możemy teraz zrobić, to mo-
dlić się.
– Prze ży wa my mo ment po ka zu -
ją cy kru chość ży cia – do dał To masz
Kac przak, prze wod ni czą cy ra dy mia -
sta.
Do eu ro po sła Jac ka Sa ry u sza-Wol -
skie go z in for ma cją o tra ge dii za dzwo -
nił brat. A zaraz potem Konstantin Ko-
za czow, prze wod ni czą cy ko mi sji spraw
za gra nicz nych w Du mie. A póź niej
by ły dzie siąt ki te le fo nów z Pa ry ża,
Lon dy nu, Mosk wy i in nych miast.
– Wszy scy wy ra ża li sło wa współ czu -
Sobotni wieczór. Tłumy łodzian pod archikatedrą
cia – mówi Saryusz-Wolski. – Stała się
tra ge dia nie wy o bra żal na i bez pre ce -
den su w świa to wej po li ty ce. Spo wo do -
wa ła wiel ką wy rwę w pol skiej eli cie po -
li tycz nej.
Kil ka dzie siąt mi nut przed roz po -
czę ciem mszy w pa ra fii za koń czy ła się
uro czy stość ślub na. Pań stwo mło dzi
od jeż dża li spod koś cio ła srebr nym
sty lo wym mer ce de sem. – Ro dzi na
chcia ła ukryć przed mło dy mi dzi siej -
sze wy da rze nia – mó wi je den z go ści.
– Chyba się to nie udało. My w duchu
prze ży wa my tę tra ge dię.
Marsz Pamięci
Kil ka ty się cy ło dzian prze szło w Mar -
szu Pa mię ci z pla cu Wol no ści do ar -
chi ka te dry. Marsz zor ga ni zo wa no
spon ta nicz nie – ło dzia nie zwo ła li się
SMS-ami. Z placu Wolności o godz. 20
wyszło około tysiąca osób, ale później
do łą czy ło do nich znacz nie wię cej. Szli
m.in. przed sta wi cie le ma gi stra tu, „So -
li dar no ści”, Nie za leż ne go Zrze sze nia
Stu den tów, har ce rze, straż ni cy miej -
scy. By ły po czty sztan da ro we, f la gi
prze pa sa ne ki rem, ło dzia nie nie śli
świe ce i zni cze.
Idą cy od mó wi li mo dli twę za zmar -
łych i od śpie wa li „Bo że coś Pol skę”.
Po tem ma sze ro wa li w mil cze niu.
Po li cja sza cu je, że pod ar chi ka te -
drę dotarło około 3,5 tys. osób.
Msza w bazylice
archikatedralnej
Tłu my ło dzian sta nę ły przed ar chi -
ka te drą, by z roz sta wio nych głoś ni -
ków wy słu chać mszy w in ten cji ofiar
ka ta stro fy w Smo leń sku. Ar cy bi -
skup Wła dy sław Zió łek mó wił: – Oj -
czyz na stra ci ła w ka ta stro fie swo -
ich naj wy bit niej szych oby wa te li.
Zbież ność miej sca nie wy da je się
przy pad ko wa, wy da je się być ona
znakiem od Opatrzności. (...) Spra-
wu je my Eu cha ry stię wstrząś nię ci
wia do mo ścią, że zgi nął Pre zy dent
Naj jaś niej szej Rze czy pos po li tej. Po -
now nie w zie mię la su ka tyń skie go
wsią kła nie win na pol ska krew in te -
li gen cji III RP. Wo bec ta kiej tra ge -
dii na ro do wej nie ma lu dzi obo jęt -
nych w kraju i za granicą. Zjedno-
cze ni je steś my w bó lu i ża ło bie. Dziś
sensu tego, co się stało, nie rozumie-
my i na pytanie „dlaczego” – nie ma-
my od po wie dzi. Wo bec ogro mu nie -
szczę ścia, któ re prze peł nia smut -
kiem, chrze ści ja nin po tra fi po wie -
dzieć: uderzono mnie i pchnięto
bym upadł, lecz Pan mnie podtrzy-
mał. W naj gor szych chwi lach ludz -
kiego życia, gdy to, co nas spotyka,
za gra ża utra tą na dziei, chrze ści ja -
nin potrafi odczuć, jak zmartwych-
wstały Chrystus kładzie na nim swą
rękę, mówiąc: przestań się lękać. By-
łem umarły, a oto jestem żyjący
– mó wił ar cy bi skup Zió łek.
Ar cy bi skup od czy tał list Be ne -
dyk ta XVI do Bro ni sła wa Ko mo row -
skie go. W na bo żeń stwie uczest ni -
czy li m.in.: To masz Sa dzyń ski, ko -
mi sarz Ło dzi, Jo lan ta Cheł miń ska,
wo je wo da łódz ka i Wło dzi mierz Fi -
siak, mar sza łek wo je wódz twa łódz -
kie go.
Wszystkie instytucje
kulturalne odwołały imprezy
Pla no wa na na we e kend pre mie ra „Zło -
dzie ja” w re ży se rii Mar ka Pa siecz ne -
go w Te a trze No wym od bę dzie się
7 ma ja. W No wym do wtor ku od wo ła -
ne są wszystkie spektakle. Łódzka Fil-
mów ka prze ło ży ła na dru gą po ło wę
ma ja XXVIII Fe sti wal Szkół Te a tral -
nych, który miał rozpocząć się we wto-
rek. Te atr Wiel ki prze ło żył na so bo tę
pre mie rę „Da my pi ko wej” w re ży se -
rii Ma riu sza Tre liń skie go. Do piąt ku
od wo ła nie są wszyst kie spek ta kle w Te -
a trze Po wszech nym. Tak że te pre zen -
to wa ne w ra mach Mię dzy na ro do we -
go Fe sti wa lu Sztuk Przy jem nych i Nie -
przy jem nych.
Naj bliż sze spek ta kle od wo ła ły m.in.:
Fa bry ka Sztu ki, Te atr Ma ły, Te atr Mu -
zycz ny i Te atr La lek Ar le kin.
Fil har mo nia Łódz ka prze ło ży ła
kon cert Sta re go Do bre go Mał żeń stwa
na 21 maja.
Od so bo ty zam knię te są tak że
wszyst kie ki na.
Klub Lu ka od wo łał pla no wa ny na
czwar tek kon cert Muń ka Stasz czy ka.
Nowy termin występu nie jest jeszcze
zna ny.
1
Najszczersze wyrazy głębokiego współczucia
z powodu tragicznej śmierci
Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej
Pana
Lecha Kaczyńskiego
Małżonki Prezydenta
Pani
Marii Kaczyńskiej
oraz
Członków Polskiej Delegacji
i
Załogi Samolotu
składa
Cezary Grabarczyk
Poseł na Sejm RP
LO
29173561
Ło dzia nie mo dli li się
4
Łódź w żałobie
www.lodz.gazeta.pl
Poniedziałek 12 kwietnia 2010
1
Gazeta Wyborcza
1
www.wyborcza.pl
Jo an na Agac ka-In dec ka
Po zo sta je
mo dli twa
1964-2010
A
NNA
K
OŁAKOWSKA
W łódzkiej archikatedrze wczoraj
odprawiona została msza żałobna
w intencji mecenas Joanny Agackiej-
Indeckiej.
– 70. rocznica mordu na polskich jeń-
cach wo jen nych w Ka ty niu, pią ta rocz -
ni ca śmier ci Ja na Pa wła II i tra gicz na
śmierć w ka ta stro fie lot ni czej przed -
sta wi cie li Pol ski w ta jem ni czy spo sób
spla ta ją się w Dniu Bo że go Mi ło sier -
dzia – mówił ks. dr Zbigniew Tracz.
– Ad wo ka ci za pro si li nas na mszę,
w któ rej łą czy my się w bó lu z cór ką,
mę żem i ca łą ro dzi ną zmar łej wczo -
raj tra gicz nie me ce nas Jo an ny Agac -
kiej-In dec kiej, ło dzian ki.
Ksiądz przy bli żył wier nym syl -
wet kę mec. Agac kiej-In dec kiej: – To,
że zna laz ła się wczo raj w sa mo lo cie,
by ło efek tem jej ta len tu i cięż kiej pra -
cy. (...) Była jedną z najbardziej wpły-
wo wych ko biet w Pol sce. Wspa nia ła
ma ma, żo na i cór ka. (...) Ad wo ka tu -
ra łódzka, jak i my wszyscy, utraciła
wspa nia łe go me ce na sa. Po zo sta je
nam po kor ne mil cze nie. Po zo sta je
nam mo dli twa.
– Po wczo raj szej tra ge dii by ło du -
żo komentarzy. Każdy z nas ma swo-
je prze my śle nia – mó wił pod czas
ho mi lii ks. dr Prze my sław Gó ra.
– Człowiek, który otrzymał dar wia-
ry, nigdy nie powie, że w jego życiu
są przy pad ki. Bo ża opatrz ność wpi -
su je cza sa mi w ży cie czło wie ka tra -
giczne wydarzenia. Tak jak pięć lat
temu, i tak jak wczoraj, kiedy pod-
czas tra gicz ne go wy pad ku zgi nął
Lech Ka czyń ski, pre zy dent naj jaś -
niej szej Rzecz pos po li tej Pol skiej,
i me ce nas Jo an na. W so bo tę o godz.
21, tak jak w niedzielę czy przed pię-
cio ma la ty, ka te dra wy peł ni ła się
wier ny mi.
1
RED
Łódz cy praw ni cy po grą że ni w ża ło -
bie. W ka ta stro fie lot ni czej pod Smo -
leń skiem zgi nę ła Jo an na Agac ka-In -
dec ka, ad wo kat i pre zes Na czel nej
Ra dy Ad wo kac kiej.
Za wsze po god na i uśmiech nię ta.
Życz li wa, lu bia na i sza no wa na. Ener -
gicz na, pra co wi ta i kon sek wen tna
we wszystkim, co robiła. Tak ją zapa-
miętają koledzy. – Była dla nas wzo-
rem – mówią. – Prezesa, który tak wal-
czył o god ność ad wo ka tu ry, nie by -
ło i nie będzie. To wielka strata i nie-
wy o bra żal na tra ge dia. Nikt nie za -
stą pi Jo an ny.
W roku 1988 r. ukończyła Wydział
Pra wa Uni wersytetu Łódz kie go. Do
2001 r. pra co wa ła w Ka te drze Po stę -
po wa nia Kar ne go swo jej uczel ni.
– Kon kret na, wy ma ga ją ca, cza sem
ostra. A przy tym bardzo atrakcyj-
na – wspomina były student.
Na po cząt ku lat 90. prak ty ko wa -
ła w kan ce la riach ad wo kac kich
w USA i Wiel kiej Bry ta nii. Do sko -
na le po słu gi wa ła się an giel skim.
W 1996 r. zda ła eg za min ad wo kac ki
i – tak jak matka – zaczęła prowadzić
w Ło dzi kan ce la rię. Jej ży wio łem
by ło pra wo kar ne. Osta t nio bro ni ła
w głoś nych pro ce sach by łe go po sła
SLD An drze ja Pę cza ka czy eks pre -
zy den ta Zduń skiej Wo li Ze no na
Rzeź ni cza ka. – By ła zna ko mi tym ad -
wo ka tem – mó wi Da riusz Woj nar,
ko le ga od cza sów stu den ckich. – Nie
chciał bym być jej prze ciw ni kiem na
sa li są do wej, ale gdybym sam popadł
w kło po ty, to u niej szu kał bym po -
mo cy praw nej.
Przez ca łe ży cie dzia ła ła w sa mo -
rządach. Już na pierwszym roku stu-
diów zna laz ła się w re ak ty wo wa nym
po znie sie niu sta nu wo jen ne go sa -
mo rzą dzie stu den ckim.
Gdy zo sta ła ad wo ka tem, za czę ła
or ga ni zo wać przy okrę go wych ra -
dach komisje prawne. – To było fo-
rum, na któ rym dys ku to wa no o pro -
jek tach ustaw, o no wych roz wią za -
niach prawnych – wspomina dziekan
Okrę go wej Ra dy Ad wo kac kiej w Ło -
dzi Andrzej Pelc. – Na spotkania ko-
mi sji praw nych zjeż dża ło do Ło dzi
wie lu ad wo ka tów, a na zwi sko me ce -
nas Jo an ny Agac kiej-In dec kiej za -
czy na ło być zna ne w ca łym kra ju.
Po zaledwie pięciu latach od przy-
ję cia do łódz kiej pa le stry me ce nas
Agac ka-In dec ka zna laz ła się w jej
wła dzach sa mo rzą do wych. Trzy la -
ta później – w 2004 r. – była już wice-
dzie ka nem Okrę go wej Ra dy.
W tym sa mym ro ku wy bra no ją
do Na czel nej Ra dy Ad wo kac kiej – do -
sta ła naj wię kszą licz bę gło sów.
A w 2007 r. ob ję ła sta no wi sko pre ze -
sa. By ła naj młod szą w hi sto rii ad wo -
ka tu ry oso bą na tym sta no wi sku
– miała zaledwie 43 lata. Podczas gło-
so wa nia po par ło ją po nad 250 ad wo -
katów. – To wszystko nie miało pre-
ce den su – mó wi me ce nas Woj nar.
W cią gu za led wie je de na stu lat
Jo an na Agac ka-In dec ka do szła do
naj wyż szych god no ści we wła dzach
swo jej kor po ra cji. – Nie by ło jej ła -
two, bo nie pochodziła ze stolicy
– mó wi me ce nas Ja ro sław Szy mań -
ski, tak że ko le ga od cza sów stu den -
ckich. – Mimo to udało jej się przeła-
mać mo no pol war szaw skiej ad wo -
katury na tę funkcję.
Łódz cy ad wo ka ci nie ma ją wąt -
pli wo ści, cze mu za wdzię cza ła suk -
ces i po par cie śro do wi ska. – Mia ła
na tu ral ny dar zjed ny wa nia so bie lu -
dzi – wspo mi na me ce nas Szy mań -
ski. – Po tra fi ła bu do wać po ro zu mie -
nie, a nie wy wo ły wać kon f lik ty i po -
głę biać róż ni ce. Zin te gro wa ła ad wo -
ka tu rę.
Dzie kan An drzej Pelc wy li cza:
– Dy na micz na, rzut ka i prze bo jo wa.
Dzię ki swej otwar to ści zjed na ła ad -
Odeszłaś
za wcześnie
– pożegnanie
wo ka tu rze śro do wi ska, któ re nie za -
wsze były jej przychylne.
Han na Gąszcz-Kru pow czyk, ko le -
żan ka ze stu diów i apli ka cji, pod kre śla,
że by ła świet nym dy plo ma tą: – Nie mia -
ła wro gów, tyl ko sa mych przy ja ciół.
Szy mon By czko, z któ rym przez
osta t ni rok pro wa dzi ła kan ce la rię, mó -
wi: – Mia ła od wa gę przed sta wia nia swo -
ich my śli i po glą dów, ale tak że po dej -
mo wa nia trud nych dzia łań. Od wa gę,
któ rą czer pa ła z prze ko na nia o mo ral -
nej słusz no ści te go, co ro bi ła.
Od sześciu lat żyła między Łodzią
a War sza wą. Dla wszyst kich by ło nie -
po ję te, skąd bie rze nie spo ży tą ener -
gię i jak udaje jej się łączyć wszystkie
swo je obo wiąz ki: pa le stra, kan ce la ria,
ro dzi na. Ra no by ła na roz pra wie w są -
dzie, w przer wie roz sy ła ła służ bo we
ma i le, po tem je cha ła do War sza wy na
spot ka nia w NRA, a wie czo rem przyj -
mo wa ła klien tów w kan ce la rii. – Nikt
nie potrafił za nią nadążyć – mówi Da-
riusz Woj nar. – Za dzi wia ła nas pra co -
wi to ścią i tym, że po tra fi ła ro bić kil ka
rze czy jed no cześ nie.
Nikt nie słyszał, aby skarżyła się
na zmę cze nie. Nikt nie za pa mię ta
jej na rze ka ją cej na nad miar obo wiąz -
ków. – By ła świet nie zor ga ni zo wa -
na, wy ko rzy sty wa ła każ dą chwi lę
– opo wia da me ce nas Gąszcz-Kru -
pow czyk. – W spra wach za wo do -
wych rze tel na i uczci wa, kon sek wen -
tna i per fek cyj na we wszyst kim, co
ro bi ła. A przy tym ko cha ją ca i za an -
ga żo wa na mat ka, bo nie za leż nie od
na wa łu pra cy za wsze zna laz ła czas
dla córki Kasi.
Da riusz Woj nar, tak że czło nek NRA
z Ło dzi, spę dził z me ce nas Agac ką-In -
dec ką wie le go dzin w pod ró żach mię -
dzy Ło dzią a sto li cą: – Gdy wy cho dzi -
liś my z dłu gich na rad i spot kań, pier -
wszy mi oso ba mi, do któ rych dzwo ni -
ła po ich zakończeniu, byli córka i mąż.
Mi mo ogro mu obo wiąz ków za wsze
zna laz ła czas na do brą li te ra tu rę, spek -
takl w te a trze czy kon cert. Jeź dzi ła na
nartach, często można było ją spotkać
na za wo dach praw ni ków. Nie daw no
prze nio sła się do no we go do mu, zmie -
ni ła sie dzi bę kan ce la rii.
Woj nar: – Naj wię kszą stra tą ad wo -
ka tu ry jest to, że za an ga żo wa nie Jo -
an ny za czy na ło da wać efek ty. Za jej
ka den cji zo sta ły od bu do wa ne do bre
sto sun ki z wy mia rem spra wie dli wo -
ści, Kra jo wą Ra dą Są dow nic twa, pro -
ku ra tu rą, Try bu na łem Kon sty tu cyj -
nym. To dzięki niej na nasz krajowy
zjazd przy je chał pre zy dent Lech Ka -
czyński. To dzięki niej na niedawnym
nad zwy czaj nym zjeź dzie prze ma wiał
mi ni ster spra wie dli wo ści Krzysz tof
Kwiat kow ski. Ci lu dzie chcie li z na mi
roz ma wiać dzię ki za an ga żo wa niu Jo -
an ny.
W Na czel nej Ra dzie Ad wo kac kiej
za czę ła pra cę nad pro jek tem no we -
go pra wa o ad wo ka tu rze. Dzie kan
Pelc: – Mia ła być ko or dy na tor ką te -
go wiel kie go przed sięw zię cia, któ re
bę dzie my mu sie li do koń czyć bez
niej.
W so bo tę o szó stej ra no da ła znać
mę żo wi, że szczę śli wie do je cha ła do
War sza wy i wsia da do sa mo lo tu. Mia -
ła w Ka ty niu re pre zen to wać pol skich
ad wo ka tów.
1
Niewyobrażalny dramat, jaki do-
tknął nasz kraj, nie ominął także ad-
wokatury, zabierając nam prezes Na-
czelnej Rady Adwokackiej, adwokat
Joannę Agacką-Indecką – dla łódz-
kich adwokatów naszą drogą Joan-
nę.
Wy cho wa na w eto sie po sza no wa nia
god no ści jed nost ki ludz kiej, wol no -
ści i de mo kra cji, po świę ci ła ca łe swo -
je życie aktywności na rzecz dobra
wspól ne go, naj pierw ja ko stu den -
tka pra wa, póź niej ad wo kat i czło -
nek naj wyż szych władz ad wo ka tu -
ry.
Ka ta stro fa pol skie go sa mo lo tu
rzą do we go pod Smo leń skiem tra -
gicz nie zni we czy ła jej ogrom ne pla -
ny na przyszłość i nadzieje polskiej
ad wo ka tu ry, ja kie z jej oso bą wią za -
ła.
Śp. Jo an na Agac ka-In dec ka zy -
ska ła wiel ki, nie kwe stio no wa ny
i za słu żo ny sza cu nek. Po tra fi ła go -
dzić prze ciw no ści, zde cy do wa nie
i mą drze pro wa dzi ła ad wo ka tu rę
wśród licz nych za gro żeń. By ła
prze ni kli wa, żar li wa i szla chet na.
Sta ła się au to ry te tem i wzo rem
dzię ki swo jej ogrom nej pra co wi to -
ści. Zawsze z uwagą jej słuchano
– i w roz mo wach ga bi ne to wych, ku -
lu a ro wych, i kie dy prze ma wia ła na
po sie dze niach sa mo rzą do wych
gre miów.
Jo an no, za brak nie nam two je go
mą dre go gło su, two je go ciep ła, kon -
sek wen cji, uśmie chu. Ode szłaś za
wcześ nie!
1
A
DWOKACI
Ł
ÓDZKIEJ
I
ZBY
A
DWOKACKIEJ
LO
nam
www.lodz.gazeta.pl
Łódź w żałobie
5
www.wyborcza.pl
1
Gazeta Wyborcza
1
Poniedziałek 12 kwietnia 2010
od wo ła ne me cze i wykłady
W ha li na Ryn ku Ba łuc kim, gdy ra dio gra ło na stro jo wą mu zy kę, lu dzie ku po wa li. Gdy odzy wał się głos
dziennikarza, wszyscy zamierali i nasłuchiwali z przejęciem. Wiceprezydent Wiesława Zewald zapowiada:
– Łódzkie szkoły dostaną gotowy scenariusz lekcji ułatwiający rozmowę o tragedii
Kłopoty z odwołaniem
siatkarskiego finału
W nie dzie lę cen tra han dlo we i wię -
kszość skle pów by ła nie czyn na.
Księga pamiątkowa
„Wo bec ogro mu tra ge dii, któ ra spot -
ka ła Na ród Pol ski, pro si my Pań stwa
o chwi lę za du my i wspól ną mo dli twę
za Pre zy den ta RP Le cha Ka czyń skie -
go i wie lu wy so kich przed sta wi cie li
Pań stwa Pol skie go, któ rzy zgi nę li dziś
w ka ta stro fie lot ni czej w Smo leń sku.
Zwra ca my się do miesz kań ców na sze -
go mia sta i wo je wódz twa o wy wie sze -
nie Flag Na ro do wych prze pa sa nych
ki rem” – na pi sa li To masz Sa dzyń ski,
peł nią cy fun kcję pre zy den ta Ło dzi,
Jo lan ta Cheł miń ska, wo je wo da łódz -
ki, To masz Ka sprzak, prze wod ni czą -
cy Ra dy Miej skiej w Ło dzi, Wło dzi -
mierz Fi siak, mar sza łek wo je wódz twa
łódz kie go.
W Ma łej Sa li ob rad Ra dy Miej -
skiej w Ło dzi wy ło żo no księ gę kon -
do len cyj ną. Oto nie któ re wpi sy ło -
dzian: „Nie wy po wie dzia ny ból, żal
i bez rad ność to uczu cia, któ re za -
władnęły całym krajem po tak nie-
spo dzie wa nej śmier ci za rów no pa -
ry pre zy den ckiej, jak i wszyst kich
po zo sta łych osób. Łą cząc się w bó -
lu z ro dzi na mi ofiar, li czę na ła ska -
wość Boga i jego pomoc w dalszych
lo sach na szej oj czyz ny”.
„Serca i dusze nasze płaczą, bo od-
sze dłeś, Panie Pre zy den cie, któ ry wal -
czy łeś i dba łeś o pa mięć na szych bo -
ha te rów, na szej hi sto rii, na szą na ro -
dową pamięć oraz nasze prawa w Unii
Eu ro pej skiej. Bo i my się, że te raz bę -
dzie bardzo trudno bez Ciebie.
Panie Pre zy den cie, by łeś i zo sta -
niesz dla mnie wzo rem po li ty ki
i czło wie ka. Uwa żam, że by łeś naj -
lep szym Pre zy den tem w hi sto rii Pol -
ski”.
„By łeś, je steś i bę dziesz. Wiel kim
Po la kiem i pa trio tą. Pa mięć o To bie bę -
dzie wiecz na. Spo czy waj w po ko ju.
Żal, ból, ale i nadzieja, że Polskie
Dzie ło – Su we ren na, So li dar na Rzecz -
pos po li ta bę dzie trwa ła”.
„Smutek, żal, trauma. Brak słów,
żeby opisać, co czuję”.
„Bę dzie my o To bie pa mię tać, Panie
Pre zy den cie”.
„W życiu piękne są tylko chwile”
– ogromna strata, żałość ściska ser-
ce.
Gdyby nie twarda postawa PGE Skry
Beł cha tów, za pla no wa ny na so bo tę
i nie dzie lę fi nał Li gi Mi strzów siat -
ka rzy praw do po dob nie zo stał by ro -
ze gra ny. W trzy zes po ło wym skła -
dzie.
Dra ma tycz ne ne go cja cje w spra -
wie lo su im pre zy trwa ły w so bo tę kil -
ka go dzin. In for ma cje zmie nia ły się
co kil ka na ście mi nut: za gra ją bez
opra wy mu zycz nej i do pin gu; za gra -
ją przy pustych trybunach; nie za-
grają wcale; zagrają, ale bez Skry. Or-
ga ni za to rzy, czy li beł cha tow ski klub
i Pol ska Li ga Siat ków ki, a tak że spon -
sor Pol ska Gru pa Ener ge tycz na krót -
ko po in for ma cji o tra ge dii pod Smo -
leń skiem za pro po no wa li od wo ła nie
fi na łu. Siat ka rze Skry na spe cjal nym
spot ka niu stwier dzi li, że gdy by na -
wet eu ro pej ska fe de ra cja ka za ła ro -
zegrać turniej, nie wyjdą na boisko.
– Nie za leż nie od kon sek wen cji, ja kie
mia ły by nas spot kać – opo wia da li.
– Nie wy o bra ża my so bie, że mo gli -
byś my się cie szyć ze zdo by te go pun -
ktu w ob li czu ta kiej tra ge dii. Zresz -
tą tak że za wod ni cy in nych zes po łów
twierdzili, że nie chcą grać.
Skrę po par li sze fo wie Tren ti no
Volley i ACH Volley Bled. Obaj za-
a pe lo wa li o wy zna cze nie no we go
ter mi nu. Wszyst ko za le ża ło więc od
Dy na ma Mosk wa i Phi li pa Ber be -
na, wi ce pre zy den ta CEV (Eu ro pej -
skiej Fe de ra cji Siat kar skiej). Ro sja -
nie nie mogli się zdecydować – na
po cząt ku stwier dzi li, że zga dza ją
się na odwołanie Final Four, by póź-
niej zmie nić zda nie. Tłu ma czy li, że
nie mogą nic postanowić bez kon-
tak tu ze swo i mi sze fa mi w Mosk -
wie. – A tam jest zamieszanie, co
sprawia, że nie możemy się dodzwo-
nić – mówili.
Ber ben był go to wy prze pro wa -
dzić imprezę bez kibiców. – To nie-
moż li we. Nie wy o bra żam so bie, że -
by w ta kiej sy tu a cji grać. Stra ci liś -
my sporo pieniędzy, ale są rzeczy
waż niej sze – twier dził sta now czo
To masz Za dro ga, pre zes za rzą du
PGE. Andrzej Lemek, szef sędziów
w PZPS, za de cy do wał, że od wo łu -
je pol skich ar bi trów li nio wych. Apel
o prze nie sie nie Fi nal Fo ur wy sto -
so wa li na wet ki bi ce, któ rych kil ku -
set zebrało się przed łódzką Atlas
Are ną.
Ob ra dy de cy den tów by ły bar dzo
burzliwe, co było widać na twarzach
sze fów beł cha tow skie go klu bu.
W koń cu pre ze si Skry, Tren ti no i Ble -
du pod pi sa li apel, że po sta ra ją się
wspól nie zna leźć wol ny ter min.
A Ber be na po mógł prze ko nać Mi ro -
sław Przedpełski, prezes PZPS, spe-
cjal nie ścią gnię ty z War sza wy. Jak
się do wie dzie liś my, gdyby CEV ka-
za ła grać, wła dze Ło dzi go to we by ły
zam knąć ha lę.
– Od wo łu je my im pre zę z sza -
cun ku dla Po la ków – za ko mu ni ko -
wał po godz. 14 Berben. Decyzja,
kie dy Fi nal Fo ur zo sta nie ro ze gra -
ny, za pad nie w cią gu ty god nia. Jest
prob lem ze zna le zie niem ter mi -
nu, bowiem w czterech krajach,
z któ re go po cho dzą uczest ni cy,
trwa osta t nia fa za roz gry wek li go -
wych. Nie wy klu czo ne, że je den
z pół fi na łów, mię dzy Tren ti no
a Ble dem, zo sta nie ro ze gra ny po -
za Polską, na przykład w Trieście.
Praw do po dob nie jed nak im pre za
zo sta nie do koń czo na w pier wszej
po ło wie ma ja.
Flaga z kirem na łódzkiej Operze
Wie sła wa Ze wald za po wia da:
– Szko ły do sta ną go to wy sce na riusz
lek cji uła twia ją cy roz mo wę o tra ge dii.
W IV LO wszystkie pierwsze lek-
cje rozpoczną się dziś minutą ciszy.
O godz. 9 uczniowie pójdą do kościo-
ła Świętego Ducha na mszę poświę-
co ną ofia rom tra ge dii. – Pani Jo an na
Agac ka-In dec ka by ła na szą ab sol wen -
tką – mó wi Ka ta rzy na Fel de, dy rek tor -
ka IV LO.
W Gimnazjum nr 43 przy ul. Po-
wszech nej mi nu ta ci szy bę dzie w po -
łud nie. – By ucznio wie za u wa ży li, że
nie jest to zwykły dzień, i mieli okazję
pomyśleć o tym, co się stało – mówi
dy rek tor Krzysz tof Ju rek.
Handel nie pracował
W so bo tę w cen trach han dlo wych wy -
łą czo na by ła mu zy ka, a klien ci sku pia -
li się w sklepach ze sprzętem AGD,
gdzie na te le wi zo rach oglą da li wia do -
mo ści do ty czą ce lot ni czej tra ge dii.
W ha li tar go wej na Ryn ku Ba łuc kim
nie wy łą czo no głoś ni ków na proś bę
sprze daw ców, by sły chać by ło ra dio,
któ re in for mo wa ło o tra ge dii. Za raz
po wy pad ku sa mo lo tu re la cje ze Smo -
leń ska prze pla ta ne by ły z na stro jo wą
mu zy ką. Gdy ra dio gra ło, lu dzie ku -
powali. Gdy odzywał się głos dzienni-
ka rza, wszy scy za mie ra li i na słu chi -
wa li z prze ję ciem.
Go dzi nę po tra ge dii w Po rcie Łódź
było pusto. – Mieliśmy być tu wcześ-
niej, ale prze ło ży liś my go dzi nę spot -
ka nia ze zna jo my mi – opo wia da Mal -
wi na Choj nac ka, ło dzian ka. – I my, i na -
si zna jo mi chcie liś my obej rzeć wia do -
mo ści, do wie dzieć się, co do kład nie
się stało.
„W uzna niu dla pier wsze go w III
Rzecz pos po li tej Pol skiej Mę ża Sta nu
po Pre zy den cie na Uchodź stwie Ka -
czo row skie go. Wy ra zy głę bo kie go ża -
lu”.
„Ko cha ny nasz Pre zy den cie, tak
szybko od nas odszedłeś, tyle miałeś
jesz cze do zro bie nia. Zo sta wi łeś nas
osie ro co nych”.
Wpi sów do ko ny wać moż na rów -
nież dzi siaj w go dzi nach 8-16.
1
R
EDAKCJA
G
AZETY
Philip Berben informuje o odwołaniu finału Ligi Mistrzów
W so bo tę od wo ła ne zo sta ły tak że
me cze siat ka rek Or ga ni ki Bu do wla -
nych Łódź i koszykarek ŁKS-u. Dzień
póź niej nie jeź dzi li żuż low cy Or ła
Łódź, a za pla no wa ny na po nie dzia łek
mecz pił ka rzy ŁKS-u z Pod be ski dziem
Biel sko-Bia ła też zo stał prze nie sio ny
na inny termin.
Żałoba na uczelniach
i w szkołach
Po ka ta stro fie pre zy den ckie go sa mo -
lo tu za ję cia zawiesiły łódz kie uczel -
nie. Wło dzi mierz Ny kiel, rek tor Uni -
wersytetu Łódz kie go, do po nie dział -
ku od wo łał wy kła dy i ćwi cze nia.
W sobotę od godz. 16 na Politechni-
ce Łódz kiej ogło szo no go dzi ny rek -
tor skie dla wszyst kich kie run ków
stu diów, że by stu den ci mo gli wziąć
udział w mszy świętej za ofiary kata-
stro fy.
Tak że w łódz kich szko łach pod sta -
wo wych i śred nich trwa ża ło ba na ro -
do wa. Kon rad Czy żyń ski, p.o. ku ra tor
łódzkiej oświaty, prosi szkoły, by prze-
nio sły na in ny ter min za pla no wa ne
w tym ty god niu im pre zy i uro czy sto -
ści. – Wspólnie z Wiesławą Zewald, wi-
ce pre zy dent Ło dzi od po wie dzial ną za
edu ka cję, za a pe lu je my rów nież do na -
u czy cie li, by roz ma wia li z ucznia mi
o tej tra ge dii na lek cjach – za po wia da
ku ra tor.
R
E
K
L
A
M
A
OBWIESZCZENIE WOJEWODY ŁÓDZKIEGO
Na podstawie art. 49 ustawy z dnia 14 czerwca 1960 r. Kodeks postępowania administracyjnego (Dz.U. z 2000 r. Nr 98, poz. 1071 ze zmianami) w związku z art. 90 ust. 2 pkt 1
ustawy z dnia 3 października 2008 r. o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska oraz ocen oddziaływania na środowisko
(Dz.U. z 2008 r., Nr 199, poz. 1227 ze zmianami)
informuję,
że Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska w Łodzi przeprowadza ponowną procedurę oceny oddziaływania na środowisko
przedsięwzięcia polegającego na budowie autostrady A1 na odcinku:
granica województwa kujawsko-pomorskiego/łódzkiego do węzła Stryków od km 230+817 do km 295+850 – Zadanie II,
odcinek 3 węzeł „Piątek” – węzeł „Stryków” od km 273+400 do km 291+000.
Jednocześnie zawiadamiam wszystkich zainteresowanych o możliwości zapoznania się z dokumentacją ww. przedsięwzięcia, która udostępniona jest do wglądu w siedzibie
Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Łodzi, ul. Traugutta 25, pokój 1116, XI piętro, oraz o możliwości składania wniosków i uwag w siedzibie lub na adres Regionalnej Dyrekcji
Ochrony Środowiska w Łodzi, 90-113 Łódź, ul. Traugutta 25, bądź Wydziału Infrastruktury Łódzkiego Urzędu Wojewódzkiego w Łodzi, 90-926 Łódź, ul. Piotrkowska 104, w terminie
od 15 kwietnia 2010 r. do 6 maja 2010 r.
Szczegółowych informacji udziela prowadzący postępowanie – Pani Grażyna Porwańska, Naczelnik Wydziału Ocen Oddziaływania na Środowisko
Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Łodzi, ul. Traugutta 25, w godzinach 8.00-16.00, pokój 1116, XI piętro, tel. (42) 665-09-78.
LO
29163592
Nieczynne galerie handlowe i sklepy,