Zgryźliwość kojarzy mi się z radością, która źle skończyła.

-Cześć, Eve –przywitała ją Abi, kiedy przybyła do Tokarza. Czito został w Jamce.
A przynajmniej miała taką nadzieję.
-Witaj, Abi! –Odpowiedziała Eve. –Ich Hore twoja schwester. Ich przykro...
Chociaż  jej mina nie wykazywała bolesnego smutku z tego powodu, Abi podziękowała jej i pobiegła do Kari. Czuła, że to z nią powinna porozmawiać.
A Kari spokojnie siedziała pod strychem, wzrok miała wbity w ścianę. Gdy Abi weszła, ta spojrzała na nią współczująco i spytała:
-Szukasz Czito?
-Nie. W zasadzie, to szukam właśnie pani.
Kari gestem przywołała ją bliżej siebie.
-O co chodzi?
-Eee –Abi nie miała pojęcia, od czego zacząć. –Ostatnio, w nocy miałam dość... Nietypowego gościa. Przedstawiła się jako Zoja od Tokarza i dodała, że nie żyje od trzynastu lat.
Kari wytrzeszczyła oczy.
-Objawiła ci się ZOJA? Dlaczego?
Abi zacisnęła zęby.
-Podobałmisięczito.
-Co?
-Podobał mi się... Czito.
-Aha... I już ci się nie podoba?
Abi poczuła, że może z nią porozmawiać na każdy temat, tak więc odparła:
-Biance też się podobał. Nie śmiałabym.
-Aha... Kontynuuj, jak możesz. Co Zoja ci pokazała?
-Sytuacje, w jakich poznały się różne pary kotów od Tokarza.
Kari spojrzała na nią z zazdrością.
-Mi nigdy niczego nie pokazywała! Fajnie się tak podróżuje w czasie?
-Nie –odpowiedziała Abi szczerze. –To jakby żołądek wywracał się do góry spodem, a przed oczami migotają wszystkie barwy tęczy!
-To musi być piękne! –Rozmarzyła się Kari.
-Szczególnie, jeśli chce się puścić pawia-przyznała Abi. Po chwili obie śmiały się serdecznie. Kari spojrzała na nią łagodnie i orzekła:
-Chciałabym, abyś została moją synową!
Abi znów spochmurniała.
-Przepraszam, ale muszę już iść.
Nim Kari zdążyła odpowiedzieć, ruszyła ku wyjściu.
-Du iść? –Zdziwiła się Eve. Abi w milczeniu przeszła obok niej. Kiedy opuściła Tokarz, znów zaczęła płakać.
Nigdy nie będzie z Czito.
Bianka była pierwsza.
I umarła, wciąż z nim chodząc.
Choć nawet, gdyby Bianka z nim zerwała... Wtedy Abi i tak czułaby się okropnie, będąc z byłym własnej siostry. Po prostu-skoro Bianka ją wyprzedziła, nic się nie da zrobić. Trzeba pogodzić się z tym, że może ona i Czito nie są sobie przeznaczeni...
-Płakasz? –Usłyszała znany jej głos. Była to Eve. Stała tuż za nią i przyglądała się ze zdumieniem łzom kapiącym po jej policzkach.
-Tak trochę... Mogę ci zaufać, prawda? A więc potrafisz sobie wyobrazić, co ja teraz czuję? Kocham tylko cztery osoby. Rodziców, Biankę i Czita. Rodziców nie ma, Bianka nie żyje, a przez szacunek do niej nie mogę być z Czitem... Po prostu katastrofa!
-Czito magst du... –Szepnęła Eve. –Bardzo.
-Wiem... Ale okoliczności...
Eve przybliżyła się do niej i spojrzała w oczy.
-Chciałaby twój schwester, aby ty była wiecznie nieszczęśliwa und samotna?
-Nie wiem, co ona by chciała! I raczej się nie dowiem! –Zdenerwowała się Abi. –Po prostu –zmieniła ton głos na łagodniejszy, by nie urazić Eve –potrzebuję trochę czasu, by ochłonąć. Rodzice powinni już wrócić dwa tygodnie temu. Chcę z nimi porozmawiać na ten temat. Może oni mi doradzą. Strasznie za nimi tęsknię... Oby szybko wrócili. Dobra, pójdę już do domu. –Dodała nagle, miejąc w duchu nadzieję, że Czito opuścił już Jamkę. Akurat to on był ostatnim, kogo chciałaby teraz spotkać. Pierwszy raz to się dzieje... Zawsze pragnęła być blisko niego.
Sytuacja się zmieniła...
Zaskakujące, jak Bianka potrafiła utrzymać sobą całe życie i charakter Abi... Bez niej, czuła się teraz dziwnie pusta w środku...
Eve spoglądała na oddalającą się kotkę. Tydzień temu Junior przyszedł z niemiłą wiadomością o śmierci pary kotów-pasowali dokładnie do opisów rodziców Abi. Czy powiedzieć...?
-Abi! –Zawołała za nią. Koteczka przystanęła i odwróciła głowę. Z jej oczu wciąż kapały łzy.
-O co chodzi? –Zapytała cicho.
-Eee.. Trzymaj się –powiedziała Eve z dodającym otuchy uśmiechem. Może jeszcze nie warto jej krzywdzić... Nie teraz, po tych wszystkich wydarzeniach...
Abi szybko doszła do Jamki. Wcześniej z ulgą stwierdziła, że Czita w domu nie zastanie-był przy rzece. Skutecznie go ominęła idąc między drzewami, by jej nie zobaczył i wpadła jak wiatr do Jamki, by paść na legowisko.
Ale na nim ktoś już był.

...
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hannaeva.xlx.pl