Zgryźliwość kojarzy mi się z radością, która źle skończyła.
~PODEJRZANA NUMER 1 –OLIVE
Gdy powiedziano o pójściu do Jamki, rzekomo poszła „Do klopa” a w rzeczywistości mogła iść po truciznę.
~PODEJRZANA NUMER 2 –HANA
Uśmiechała się dziwnie, gdy przybiegła nagle podczas zbierania fiołków. Może dosypała moment przed tym arszenik do miski?
~PODEJRZANA NUMER 3 –ZELINE
To ona szukała, wtedy gdy ktoś zepchnął Biankę z krawędzi. To mogła być zdecydowanie ona...
~PODEJRZANA NUMER 4 -FELICE
Nie ma głównych podejrzeń. I to właśnie jest podejrzane...
~MOTYW~
Uroda Bianki? Jakaś zazdrość? Prawdopodobnie...
~WINNA~
Abi ze Złotego Półwyspu.
Tak wyglądałaby zapewne notatka Abi, gdyby umiała pisać. Niestety, nie potrafiła tego robić, będąc w końcu kotem. Ale umiała czytać, chociaż w tej sytuacji wolałaby nie umieć... Wolałaby nie stać tu teraz, wpatrując się w sześć liter wyrytych w kamieniu, układających się w tyle znaczące dla niej imię.
BIANKA
Abi nigdy nie przywiązywała większej wagi do bliskości-będąc blisko siostry nigdy nie potrafiła wyobrazić sobie takiego końca...
A choć jeszcze niedawno oddałaby wiele za bliską obecność Czito, teraz wolałaby, aby to Bianka stała przy niej.
Mogłaby ustąpić jej Czito, na zawsze. Mogłaby do końca życia jej służyć, mogłaby nawet odciąć sobie łapę czy ogon!
Wiele mogłaby uczynić, lecz jest już za późno.
Duże oczy ozdobione ciemnymi rzęsami, białe jak śnieg futerko, puszysty ogon, perlisty śmiech, spanie do południa, ta wspaniała pogoda ducha...
Nigdy już nie wróci. Teraz Bianka stała się ponurą przeszłością... Choć można było ją odczytać, nie jest brudnopisem. Jest już wydrukowaną książką, której przebieg autor zaplanował już dawno temu.. Dlaczego zaplanował taki los dla tej miłej, dobrej postaci? Miała wszystko!
A teraz nie żyje. A Abi nie ma już niczego... Nawet jej.
-Chcesz już stąd iść? –Zapytał Czito niemal szeptem. Abi przymknęła powieki.
-Tak –odpowiedziała. Nie mogła stać tu po prostu, bo choć blisko niej była wtedy Bianka, nie takiej bliskości oczekiwała.
Odwróciła się i wraz z Czitem ruszyła ku domowi. Przebiegła wzrokiem po zrozpaczonych pyszczkach przyjaciółek Bianki. Ich kochany Bananik odszedł... Tylko która z nich to zrobiła? Która z nich udaje tylko smutek, a w głębi duszy wie, że to przez nią Bianka spoczywa w grobie? Lepiej, by Abi tego nie wiedziała, boby rozszarpała ją na strzępy. Tę rozpacz zwalczyłaby chętnie zemstą...
Już jej nie zależało na miłości do Czito-stało się to dla niej całkowicie obojętne. Chciałaby znów być tą w cieniu, a mieć swoją perfekcyjną siostrę przy sobie.
Dlaczego wszystko docenia się dopiero wtedy, kiedy bezpowrotnie się to traci?
Doszli do Jamki. Abi spojrzała z bólem na opróżnione już miski, które nigdy się więcej nie napełnią... To w tej różowej była trucizna. Bianka zasmuciłaby się, gdyby odkryła że to jej ulubiona miska okryła się niesławą...
Ale już tego nie odkryje. Nigdy. Teraz przez wieki będzie leżeć w zimnej ziemi z dala od najbliższych, od niej, Czito...
A Abi nienawidzi się jeszcze bardziej za wszystko, co robiła wcześniej. Chciała odebrać Biance miłość... Swojej jedynej siostrze, która teraz już jej nie zazna?
Czym jest to uczucie, którym darzyła Czito, skoro po śmierci Bianki przygasło?
Nie potrafiłaby już teraz zrobić niczego sprzecznego z tym, co sądziła Bianka. Z jej wolą.
Szczególnie, że to ONA jest winna! To ONA nie reagowała, kiedy Bianka zaczęła jeść. Przecież jej siostra zawsze była lekkomyślna. Trzeba było przewidzieć ogrom zagrożenia!
Wszystko dzieje się jakby za mgłą... Oczy Czito, legowisko Bianki, które pozostanie wiecznie puste.
-Kocham cię.
Słowa Czito? Ale... Bianka.
Bianka. On kochał Biankę!
Dlatego odbiegła od niego.
Nie spojrzy w jego oblicze.
Nie odpowie mu.
Jak on mógł?
Jak ona mogłaby?