Zgryźliwość kojarzy mi się z radością, która źle skończyła.

W ciągu najbliższych kilku dni prześladowca Bianki (kimkolwiek był) nie atakował już. A zresztą nie miał nawet takiej okazji, by móc wykorzystać jakąś okazję do ataku. Bianka trzymała się bez ustanku z Abi, Czitem, lub ze swymi „owockami”- Felice, Haną, Olive i Zeline. Dni były teraz bardzo przyjemne. Nie było ani zimno, ani gorąco. Po prostu-w sam raz!
Dlatego właśnie Abi od razu przestała przejmować się wszystkim i pozwoliła sobie na odrobinę luzu.
Czito przychodził bardzo często. W dodatku co chwila zagadywał do Abi. Może uznał, że jest warta przynajmniej rozmowy...? Ważne było, że okazywał istotnie coraz większe zainteresowanie dla niej. Bianka na szczęście nie zdawała się tego zauważać. Może i lepiej... Po co miałaby się denerwować w takiej sytuacji?
                                                                 ***
Gdy nadeszła środa, Abi zdecydowała się towarzyszyć Biance w drodze na łąkę-gdzie biała koteczka miała się spotkać ze swoimi przyjaciółkami.
- Bananku!! –Dobiegł ich głos Felice, której postać z daleka już wymachiwała do nich łapką. –I cytrynka! –Dodała, szczerząc zęby.
-NIE JESTEM „CYTRYNKA” –Warknęła Abi przez zaciśnięte zęby. Felice to zlekceważyła.
-Gdzie reszta? –Zapytała Bianka.
-Zbierają kwiaty! –Odparła jej przyjaciółka podskakując w miejscu. –Mamy tyle kolorów...
Abi nie rozumiała, jak można być aż takim dziecinnym w tym wieku, ale powstrzymała się od wyrażającej jej opinię na ten temat uwagi. Poszła za nimi do jakiejś opuszczonej jamki... No, może teraz nie do końca opuszczonej, gdyż zajmowały ją trzy podekscytowane kotki. Olive trzymała w łapach jakiś niebieski duży kwiat, Hana stała tuż za nią i spoglądała na kwiat z uwielbieniem, a Zeline selekcjonowała kwiaty według kolorów.
-Bananku, witaj! –Zawołała Hana nie podnosząc oczu. –Widzisz naszą kolekcję?
Na widok Abi zaniemówiła.
-Cześć, Abi –odezwała się po chwili.
-Brakuje nam zielonych-westchnęła Olive, kładąc trzymany przez nią kwiat na stos z makami i innymi czerwonymi kwiatami, na co Zeline prychnęła i szybko przestawiła go na niebieski stos.
- Nie ma zielonych kwiatów- orzekła Abi czując, że jest najbardziej poważna i zrównoważona ze wszystkich tu zebranych.
-Różowych jest dużo-kontynuowała Olive, puszczając jej uwagę mimo uszu. –Ej, a gdzie umieścić stokrotki? Mają żółty środek...
-Ale płatki są białe! –Zachichotała Hana. –Tam je połóż.
Zeline przejęła stokrotki od Olive i starannie ułożyła przy konwaliach.
-Idziemy na teren domu Banana, tam są fiołki! –Oznajmiła Felice przywódczym tonem. –Bo fioletowych nie mamy prawie żadnych!
-Są dzwonki-zauważyła Bianka.
-Przyda się więcej! –Pisnęła Olive. –Ale wcześniej idę do ... klopa! –Zachichotała.
-Chichi, pójdę za nią bo jeszcze jakiś kocur będzie ją podglądać! –Rozległ się głosik Hany.
-A ja popilnuję z drugiej strony! –Zaproponowała Zeline chichocąc.
Gdy całą trójką wyszły, Abi zwróciła się zniesmaczona do pozostałych:
-Czy one zawsze chodzą razem nawet do kibla?!
-Pilnują tylko Olive, bo pląta się czasem za nią pewny czarny kocur-wyjaśniła Felice rzeczowo.
                                                                   ***
Przy Jamce było rzeczywiście mnóstwo dorodnych fiołków. Koteczki piały z zachwytu, a Abi w tym samym czasie wywracała oczami. O Boże, co za lalki...
-Fijołeczki, fioletowe... –Zanuciła Zeline wpadając w porośnięte kwiatami zbocze.
-POGNIECIESZ JE! –Jęknęła Felice.
Do Abi i Bianki podleciała Hana. Uśmiechała się.
-No, zbierajcie! –Zaszczebiotała miło, zachęcając.
Kiedy już wszystkie (wliczając niezadowoloną z tej czynności Abi) wyzbierały dostateczną ilość fiołków, cztery koteczki oznajmiły że pójdą je zanieść do „bazy”. Bianka z Abi długo za nimi spoglądały.
-Dziecinada! –Roześmiała się Abi. –A co ty sądzisz, eee... Bananie?
”Banan” wpatrywał się właśnie w miski przy Jamce z istotnym bananem na pyszczku.
-Patrz Abi –Szczerzyła się nieprzerwanie. –Jedzenie!
-NIE JEDZ-orzekła Abi stanowczo, ale Bianka tylko zachichotała drwiąco.
-Ty to wszędzie widzisz zagrożenie. A przecież wiesz, że ono było tu wcześniej. –Powiedziała tonem głosu, jakby mówiła do kogoś niesprawnego psychicznie.
-WIESZ, JAKA SYTUACJA TU PANUJE! NIE WARTO SIĘ NARAŻAĆ!
-Spokojnie, to tylko jedzenie! –Bianka sięgnęła do miski. Abi wpatrywała się w nią zeźlonym wzrokiem.
-Jesteś zbyt nieostrożna i mnie nigdy nie słuchasz! –Mruknęła z wyrzutem. –Kiedyś źle to się może skończyć, panienko!
-Daj spokój! –Bianka odsunęła się od miski. –Sama powinnaś spróbować, to bardzo smaczne...
Wtem oczy rozszerzyły się jej w strachu. Spojrzała błędnym wzrokiem na siostrę.
-Ojej –pisnęła, po czym osunęła się bezwładnie na trawę.



                                                                                                           Koniec części pierwszej

...
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hannaeva.xlx.pl