Zgryźliwość kojarzy mi się z radością, która źle skończyła.

DZIECIĘ STAREGO MIASTA

J.I. Kraszewski

BOHATEROWIE

Franciszek Plewa – główny bohater, studiował w Szkole Sztuk Pięknych, patriota   Jędrzejowa- matka Frania, spracowana, otyła, owocarka                                                   Kachna – służąca Jędrzejowej                                                                                                    Anna – ukochana Franka, patriotka                                                                                        Czapiński – ojciec Anny, wdowiec, liberał, emeryt                                                                   Edward – delikatny(„wata i słoma wśród pokojowej porcelany”), zakochany w Annie, szyderczy, pracował w Biurze Towarzystwa Kredytowego i Rolnego, uważał rewolucję za niepotrzebną, szukał towarzystw wyższych, studiował w Niemczech                                             Młot – młody, energiczny, patriota, spiskował przeciw Moskalom                                          Cyrkulik – Polikarp Feder, opiekował się rannym Frankiem

Książka rozpoczyna się mottem „All is true”

Książka rozpoczyna się od szczegółu opisu Starego Miasta, jako miejsca najpiękniejszego w stolicy. 11 czerwca 1860r, młody chłopiec – Franio, biegnie do swojego mieszkania na poddaszu. Otwiera mu jego otyła, spracowana matka – Jędrzejowa. Franio postanawia opowiedzieć matce o pogrzebie generałowej Sowińskiej,  żonie zamordowanego przy ołtarzu żołnierza (w tym samym dniu (1831r.) w którym zmarł żołnierz, kulę w nogę dostał też ojciec Frania i kulał do śmierci). Mówi matce, że na pogrzebie generałowej niósł trumnę, pogrzeb był okazały, na cmentarzu rwali suknię zmarłej jak relikwie. Franio po pogrzebie postanowił pójść na Wolę, gdzie poległ Sowiński, oddać mu cześć. Jednak chroniono to miejsce i zaczęła się tam bójka – dlatego  chłopak tak szybko biegł do domu.

Anna i Franek kochali się jak brat z siostrą. Młodzi nie mogli być razem, gdyż Franek był gorszego pochodzenia niż Anna – jej ojciec nie pozwalał. Była tak przywiązana do Czapińskiego, że zrobiła się jak jego niewolnica np. dawała prywatne  lekcje i oddawała pieniądze ojcu, a ojciec im był starszy tym bardziej wymagający. Jędrzejowa wiedziała o romansie dzieci, Czapiński uważał Franka za chłopaka bez przyszłości.

We Franku walczyła potrzeba życia  z potrzebą ofiary dla ojczyzny. Boi się o los Anny i matki w momencie  w którym przyjdzie mu walczyć. Gdy w nocy śnił mu się pogrzeb jego i Anny rano poszedł na Podwale, na którym mieszkała, i czatował do momentu, aż do niego wyszła. Z rozmowy młodych wychodzi, że Anna czuje się Polką, potrafi zostać wdową, cierpieć i czekać. Gdy Franek był na pogrzebie ona kilka razy wybiegała na Stare Miasto, aby się o nim dowiedzieć. Edward przerwał ich rozmowę. Zalecał się do Anny, ale go spławiła i szyderczo się do niego odnosiła.

Franek poszedł na spotkanie spiskowców. W pokoju w kącie siedział Sybirak, który ostudzał zapały młodych. Młot tłumaczył jemu i reszcie, że potrzebny jest czyn. Wg niego pracą i pokorą Polska zostanie odkupiona. Sybirak uważał, że Polska jest za słaba do walki, Młot odparł, iż było 30 lat spokoju i teraz nadszedł czas walki, a ich sprzymierzeńcem jest głupota i upór moskali. Sybirak przekonał się do pomysłu, gdy jeden blondynek opowiedział swoją historię: nazywano go panienką co go drażniło więc postanowił udowodnić moskalom, że zniesie najgorszy ból – palił rękę ogniem przez kilka minut i nawet nie pisnął. Walka przeciwko nieprzyjaciołom będzie apostolstwem – nawrócą nieprzyjaciół. Rozchodząc się zobowiązują się rozgłaszać ludowi chęć walki oraz pilnować, aby nie zostać złapanymi. Wszedł wtedy do izby człowiek w rosyjskim mundurze, który okazał się dziecięciem Wawy. Następnie wszedł ojciec Serafin, który przypomniał o poproszeniu Ducha Św. o pomoc.

Czapiński spotkał na ulicy Franka, zapytał czy był na pogrzebie, gdy dowiedział się, że TAK, to pogratulował. Zaprosił go do siebie, Anna zdziwiła się, gdy zobaczyła ukochanego w swoim domu, upuściła nawet imbryczek z herbatą. Gdy rozmawiali wszedł Edward, przeciwnik rewolucji. Kłócił się z Frankiem, był przeciw wyzwoleniu ojczyzny. Franek wyszedł. W mieszkaniu czekał na niego Młot. Po kilku miesiącach kraj podzielił się na 2 obozy. Jednoczyły się one w programach, rozchodziły w środkach. Szlachta, matadorzy inteligencji i średnia klasa zbogaconych chcieli, naśladując europejski obyczaj, „grać w szachy opozycji” z Rosją i powolną presją wymusić na niej odstępstwa, które dałyby siłę do dalszego działania. Zarzucano im brak odwagi, płytkość. Byli to otyli, majętni ludzie z Komitetem Towarzystwa Rolniczego(TR) na czele (nie miało TR nigdy ochoty na żywe działanie, stało w opozycji z narodem). Przeciw nim występowała gorąca młodzież – rozmarzona, wierząca w cuda, w wielkie cele ludzkości, ale oni także nie mieli planu. Kilka razy manifestowano. Największy odbył się 29 listopada w Lesznie, brali w nim udział Anna, Franek i Jędrzejowa. Od tego czasu ktoś wypytywał o Franka, do jego mieszkania przychodzili podejrzani ludzie.

Przed kolejną manifestacją Franek miał wątpliwości, które uspokajał w nim Młot. Bał się on śmierci niewinnych z ich winy. W czasie manifestu zaatakowali ich żandarmi. Frankowi przecięli rękę i podeptany końmi (m.in. staranowały mu nogę). Młot z rozciętą głową. Franek potrzebował pomocy, dlatego Młot odważył się pójść mu po doktora przebrany za kobietę (aby go nie schwytano). Doktor przyszedł, opatrzył rannego i kazał zabrać rannego ze Starego Miasta, gdyż odbędzie się przeszukiwanie mieszkań. Służąca Kachna postanowiła poprosić Annę o pomoc. Ta poszła do przyjaciół Franka, do których go przewieziono. Jędrzejowa starannie posprzątała mieszkanie. Przyszli żandarmi i pytali o Franka, matka kłamała, że wyjechał na wieś, nie ugięła się pod ich groźbami.

Czapiński poprosił Edwarda żeby TR zaczęło działać , on że robią co w ich mocy. Miała odbyć się tego dnia demonstracja z udziałem księży. Franek nie wytrzymał w łóżku, ostatkami sił poszedł na demonstrację. Rosjanie porąbali krzyż, rozbili obraz Matki Boskiej, zabili księdza. Matka i Anna pobiegły do Franka, ale go nie było w mieszkaniu. Matka myślała, że został schwytany przez żandarmów. Zaczęły go szukać. Dowiedziały się, że młodzieniec jest w Cytadeli, pochwycony przez Rosjan, z postrzeloną nogą. Mogą go jutro odebrać.     Pogrzeb 5 poległych w walkach z 27 lutego miał się odbyć 2 marca –rząd na to pozwolił.    O świcie następnego dnia Jędrzejowa pobiegła błagać o syna do Resursy. Prosiła o ratunek dla syna, powiedziała , że jest w 2 miejscach ranny. Powiedzieli, że się tym zajmą. Wychodząc zobaczyła jadącego urzędnika (dokonywał on wcześniej rewizji jej mieszkania szukając Franka). On powiedział jej, że żałuje, iż jej syn jest tylko ranny. Ona obraziła się i wybuchła, że przeklina jego, jego rodzinę i Rosjan. On (Kacper Iwanowicz) zląkł się i poszedł do jenerała poprosić o uwolnienie Franka, udało mu się to wskórać. Odwiozła go do domu dorożka, matka dziękowała Matce Boskiej Częstochowskiej. Odbył się pogrzeb 5 poległych  po którym dokonał się cud – rząd rozpoczął walkę o odzyskanie władzy.

Przyjaciele spiskowcy odwiedzają chłopaka w jego mieszkaniu, gdyż nabył on daru jasnowidzenia. Matka bała się, że żandarmi go wyśledzą. Odwiedził go także Edward i jakiś nieznany Zagrodzki u którego Jędrzejowa wykryła chytre zamiary. Zagrodzki o swoim położeniu nigdy nie mówił, bywał podczas narady, a w chwili czynu zawsze się zawieruszał. Kazano go śledzić. Edward zaczął szpiegować Annę.

Odbywa się zebranie w zamku jenerała. Był on zły na urzędników, że nic nie wiedzą o spiskowcach. Zagrodzki wydał jenerałowi Frania (że u niego się wszyscy spotykają) oraz oznajmił kto spotyka się tam.      Anna wymykała  się z domu pod pretekstem zakupów.

W nocy z mieszkania Jędrzejowej zabrano Franka i przeszukano mieszkanie. Urzędnik Polak przyszedł do niej i chciał, aby nakłoniła syna do wyznania prawdy, ona , ze nie zrobi z syna zdrajcy. Młot codziennie inaczej wyglądał, gdyż był na liście podanej przed Zagrodzkiego. Przebrany za staruszka przyszedł do Jędrzejowej i mówił, że uwolnią Franka  tylko trzeba się za nim wstawić.

Odbywało się śledztwo. Frankowi nie dawano spokoju, dopóki był słaby wypytywano go, on cierpliwie kłamał przez 3 dni. Po 3 dniach wypuszczono go mówiąc, że oskarżenie było mylne, że w mieszkaniu na dole ktoś udostępniał mieszkanie dla spiskowców. Wypuszczono go. (To Młot kazał wszystkim tak mówić, aby odwrócić podejrzenia).

Edward myśląc, że Anna wie o wypuszczeniu Franka sam jej o tym powiedział. Franek myślał, że nie ma dziewczyny przy nim bo go zdradziła (bo Czapiński miał brata (burmistrza), który zmarł. Za życia zmarła mu żona i dzieci, a on wszedł w spółki z Żydami, żył skąpo a po śmierci Czapiński odziedziczył jego spadek). Jak Jędrzejowa dowiedziała się o pieniądzach, chciała Annę za synową:P Była dla niej milsza. Anna rzadziej bywała teraz u Franka, gdyż srogi ojciec się domyślał spotkań, a Edward ją szpiegował.

Rozeszła się wieść o rozwiązaniu Towarzystwa Patriotycznego, był to kolejny pretekst do manifestacji. Franek przez okno widział jak wojsko pędziło ku zamkowi. Wyszedł, gdy usłyszał huk od strony Cytadeli, dowiedział się, że Rosjanie mordują wszystkich. Księża kapucyni wyszli z obrazem jak z tarczą. W oknie ujrzał Annę, upadł wtedy postrzelony w piersi, obok postrzelono 10letniego chłopca, który zawołał „Jeszcze Polska nie zginęła”. Anna wybiegła, wołała o ratunek, ale był zgiełk. Chciała go pochować. Zabrała go do domu. Dobijali się wtedy do niej żołnierze, włamali się, gdy nie otwierała. Nie wie, gdzie zabrano Franka. Przy niej siedział ojciec. Jędrzejowa nie wracała już do swojego mieszkania. Mówiono, że siadała pod Kościołem i w Bogu szukała pociechy. I ostatnie słowa: „Tak zginęło poczciwe dziecię Starego Miasta”.

OPRACOWANIE:

Potrzeba życia i potrzeba ofiary Warszawa, rok 1861. Po trzydziestu latach letargu zastraszony naród zaczyna podnosić głowę. Nowe pokolenie, które wyrosło w zniewolonym kraju, które powstanie listopadowe zna jedynie z opowieści ojców, dość ma ucisku, dość bezczeszczenia wszystkiego, co dla Polaków najświętsze. Okazją do zamanifestowania patriotyzmu i sprzeciwu wobec władzy caratu staje się pogrzeb generałowej Katarzyny Sowińskiej, wdowy po bohaterskim obrońcy woli. Wśród gorącogłowej młodzieży jest Franek, syn ubogiej owocarki ze Starego Miasta, dobrze zapowiadający się malarz.

Chłopaka wychowywała matka w wierze katolickiej i stawiając za wzór ojca, uczestnika powstania, który zmarł kilka lat po nim z powodu odniesionych ran. Franek głęboko kocha matkę, która dla jedynaka zrobiłaby wszystko, ale w jego życiu jest ktoś jeszcze – Anna, córka biednego nauczyciela, tyranizowana przez złośliwego starca. Anioł to prawdziwy, modelowa patriotka, która wszystko poświęci dla wyzwolenia ojczyzny, z własnym szczęściem na czele. Autor uczynił z zakochanych wyrazicieli idei, które chciał zaszczepić czytelnikowi: patriotyzmu, miłości ojczyzny, gotowości do poświęcenia życia za wolność narodu (na początku powieści Franek jest jeszcze rozdarty: „Walczyła w nim potrzeba życia z potrzebą ofiary... dla ojczyzny”, ale wkrótce ta potrzeba ofiary zaczyna przeważać). Kraszewski nie zadał sobie trudu, by tchnąć w młodych choć odrobinę życia. Są papierowi do tego stopnia, że trudno przejąć się ich losami. Rozmowy zakochanych dzisiejszego czytelnika przyprawiają o mdłości: są wzniosłe i nieznośnie ckliwe. Raz jeden możemy dostrzec w nich żywych ludzi: gdy się kłócą – po raz pierwszy w życiu. Franek czyni Annie nieuzasadniony zarzut, który pod znakiem zapytania stawia szczerość jego uczuć do panny. Ta reaguje jak przystało na prawdziwą kobietę, wkrótce jednak znów wraca do swej wzorcowej poprawności i wybacza ukochanemu.

Równie papierowa jest cała galeria innych postaci. Ojciec Anny – stary, zgorzkniały zrzęda, przyjaciel Franka Młot – wyraziciel poglądów młodzieży dążącej do walki z zaborcą, Edward – wymuskany zalotnik Anny, braciszek Serafin, bernardyn przypominający braciszka Tucka z przygód Robin Hooda czy Kasia – służąca u matki Franka. Swoją drogą, Kraszewski przedstawia domostwo owocarki jako ubogie, a mimo to pracuje u nich służąca. Być może zmieniły się standardy w pojmowaniu ubóstwa, ale raczej Kasia niezbędna była w prowadzeniu fabuły, gdyż kilkakrotnie wykazała się zimną krwią i niespodziewaną bystrością umysłu, ratując chlebodawców z opałów. Zdecydowanie najlepiej wypada Jędrzejowa, matka Franka, staromiejska przekupka. Oczywiście jej postać też zbudowana jest bardzo stereotypowo, ale Kraszewski przynajmniej pozwolił jej wykazać się wielką siłą woli i energią w staraniach o uwolnienie aresztowanego syna.

Na szczęście dla czytelnika banalna fabuła z udziałem płaskich postaci rzucona jest na tło wydarzeń historycznych, a te Kraszewski odmalował w sposób porywający. Opierając się na relacjach, przedstawił atmosferę miasta i nastroje jego mieszkańców. Rzecz jasna i tu doszła do głosu tendencyjność autora; nastroje rewolucyjne wykazuje lud, młodzież, niższe duchowieństwo; arystokracja, bogate mieszczaństwo, urzędnicy – wszyscy boją się gwałtownych ruchów, uważają kraj za niegotowy do starcia z caratem. Spontaniczne manifestacje, brutalnie tłumione przez władze, podsycają tylko wrzenie, doprowadzając do tragedii, która stanie się udziałem głównych bohaterów. Sceny zbiorowe, manifestacje, starcia z wojskiem pełne są napięcia; wypadły bardzo plastycznie i niemal wyłącznie dla nich warto po powieść sięgnąć.

Nader wyraźne są inspiracje Kraszewskiego. „Dziecię Starego Miasta” zaczyna się niemal jak „Dom Pod Kotem z Rakietką” Balzaca. Najpierw krótka panorama miasta, potem zbliżenie na staromiejskie kamienice, a wreszcie wejście do jednej z nich i dokładny opis ubogiego poddasza Franka – drobiazgowy i wiele mówiący o mieszkańcach. Pazur pokazał też autor w opisie kancelarii rosyjskiego generała, w której cisną się rozmaici donosiciele i podejrzane typy, i w rozmowach między nimi a oficjelem. O Warszawie i jej mieszkańcach Kraszewski pisze z czułością i miłością, niekiedy wymyka mu się poetyckie wręcz porównanie („Po wczorajszym deszczu ranek był jak dziecię wychodzące z kąpieli: świeży, pełen woni, która dolatywała aż w te zakąty miasta od wiślanych brzegów i lasów”), bojowo nastawiona młodzież ma go po swojej stronie. Prawdziwe oburzenie i ból czuć w opisach sytuacji Polaków i licznych nieszczęść, jakie na nich spadają. Te szczere tony ratują powieść przed całkowitym popadnięciem w przegadanie, widoczne wyraźnie w rozmowach Franka i Anny oraz w tyradach wygłaszanych na zebraniach konspiratorów.

„Dziecię Starego Miasta” jest świadectwem czasów, w jakich powstało. Wątłe fabularnie, zapełnione sztampowymi postaciami i drętwymi dialogami broni się jednak dzięki żywemu przedstawieniu atmosfery lat przed powstaniem styczniowym, żarliwemu protestowi wobec krzywd i plastycznemu przedstawieniu burzliwych wypadków. Rozmowy zakochanych radzę przekartkować, a nad resztą pochylić się z szacunkiem i dać się wciągnąć w wir historycznych wydarzeń.

 

 

1

 

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hannaeva.xlx.pl