Zgryźliwość kojarzy mi się z radością, która źle skończyła.

Argenty
ń
ski CUD ekonomiczny
Data publikacji: 06.04.2007
To było kilka lat temu, kiedy korporacyjne telewizje pokazywały straszną sytuację w
Argentynie – państwie o burzliwej przeszłości aczkolwiek do czasu wprowadzenia ekonomii
globalnej nieźle dającym sobie radę. Tłumy protestujących na ulicach, Ŝołnierze strzelający
do tych tłumów. Dymy, petardy, ogień i bezrobocie, które przekroczyło 22%. Argentyna w
roku 2001 znalazła się na dnie przepaści, z której, według zachodnich ekonomistów, nie było
juŜ wyjścia. Globaliści, przemysłowcy i bankierzy masowo opuszczali kraj zabierając co
jeszcze tylko było moŜna. Media dostały nakaz, aby zapomnieć o tym kraju i o jego istnieniu.
Argentyna walczy i zwycięŜa - korporacyjne media nie mogą dopuścić byście się Państwo o
tym dowiedzieli.
W grudniu 2001 roku Argentyna znalazła się w dole ekonomicznym, do którego została
zepchnięta przez elity i globalizm. Banki przestały wypłacać pieniądze. Ekonomii kraju nikt
nie był juŜ w stanie kontrolować. Sprawujący wcześniej władzę, prezydent Carlos Menem,
przemysłowiec wybrany na swój urząd w roku 1989, obiecywał Argentyńczykom piękne
kobiety i samochody Ferrari. Od kuchni zaś wyprzedawał gospodarkę państwa w obce ręce po
śmiesznych cenach. PoŜyczał ogromne sumy pieniędzy z Banku Światowego i
Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW). Mieszkańcy Argentyny, która dzięki
poŜyczonym pieniądzom znalazła się w stanie bezprecedensowego rozkwitu, wiwatowali na
cześć swojego prezydenta i ogłosili go geniuszem wolnego rynku.
Sielanka sie skończyła, gdy trzeba było zacząć zwracać poŜyczone pieniądze. W roku 2001
produkt narodowy zmniejszył się aŜ o 11%. Kraj jednak nie otrzymał od Międzynarodowego
Funduszu Walutowego Ŝadnych dodatkowych pieniędzy, ani Ŝadnych konkretnych rad.
GDY LAŁA SI
Ę
KREW
Historia Argentyny pełna jest nieudanych powstań, zrywów, protestów i wojen. Pełna jest
takŜe biedy mas i niewyobraŜalnego bogactwa grupki wybranych. Pełna jest korupcji,
straszliwych tortur i faszystowskich kazamatów. Jednak pod koniec lat 90. XX wieku
oniemiał cały świat. To, co działo się na ulicach Argentyny było ostrzeŜeniem i
przepowiednią dla zwolenników globalnej ekonomii.
Prywatnie dziennikarze zastanawiali się jak to moŜliwe, Ŝe moŜna zniszczyć całe państwo w
tak krótkim czasie. Jak to moŜliwe, Ŝe nikt tego nie zauwaŜył i nie zaradził. Takie pytania
krąŜyły w internecie i w prywatnych rozmowach. Na stronach gazet i w dziennikach
telewizyjnych goniono za sensacją i bredzono coś o nieodpowiedzialności fiskalnej na skalę
państwa. Winą obarczono bardzo szybko przeciętnych Argentyńczyków i nowego prezydenta
Argentyny, De la Rua.
W roku 1999, kiedy De la Rua został wybrany na prezydenta, a kraj znajdował się juŜ w 3-
letniej recesji, szczekaczka CNN ogłaszała, Ŝe Menem nie został wybrany dlatego, poniewaŜ
według konstytucji nie mógł startować w wyborach po raz trzeci. Menem zapowiedział
jednak, Ŝe wystartuje w wyborach w roku 2003. Menem naleŜał do partii Peronistów,
największej siły politycznej w Argentynie. Był silnie związany ze Stanami Zjednoczonymi,
globalizmem i wolnym rynkiem.
Nowemu prezydentowi Argentyny nie pozostawiono niemal Ŝadnego ruchu. W dalszym ciągu
władzę dzierŜyli Peroniści, którzy juŜ od samego początku atakowali swego prezydenta. De la
Rua w swoich przemówieniach prosił Argentyńczyków: „Proszę Was o to byście zrozumieli
jak waŜna jest jedność. Chcę być prezydentem wszystkich Argentyńczyków.”
Gdy nastąpił krach, Międzynarodowy Fundusz Walutowy pierwszy umył ręce. Jego eksperci
twierdzili, ze Argentyna wydawała za duŜo pieniędzy, pomimo Ŝe budŜet państwa był
znacznie mniejszy niŜ budŜet USA podczas wielkiego kryzysu. Gdy ekonomiści wyśmiali
takie tłumaczenie, prawnicy Międzynarodowego Funduszu Walutowego przystąpili do
szturmu. Twierdzili, Ŝe Argentyna posiadała takie prawa rozdzielania poŜyczek, do których
fundusz musiał się dostosować, które uniemoŜliwiły normalne funkcjonowanie ekonomiczne.
Oznacza to, Ŝe fundusz kaŜe nam wierzyć, iŜ biedna Argentyna dyktowała mu warunki.
Cały ten spektakl był nadzorowany przez elity USA. Przez ostatnich 55 lat, podczas całego
istnienia Międzynarodowego Funduszu Walutowego, głos Stanów Zjednoczonych w tej
organizacji był decydujący. Inne bogate kraje członkowskie z łatwością mogłyby sprzeciwić
się USA w głosowaniu i wygrać. Dziwnym trafem nigdy tego nie zrobiły. Gdy jednak
przyjrzymy sie bliŜej MFW stwierdzimy, Ŝe tak naprawdę jest to kartel poŜyczkodawców
zarządzany przez amerykańskie Ministerstwo Skarbu. Nie naleŜy się więc dziwić, Ŝe rząd
USA, a za nim posłusznie amerykańskie i wreszcie zachodnie media, jednogłośnie twierdziły,
Ŝe Argentyna musi być posłuszna regułom narzuconym jej przez MFW.
EKONOMICZNA ANALIZA
Dzisiaj wiemy juŜ, dlaczego upadła ekonomia Argentyny – chociaŜ media tego nie chcą
podawać. Proszę tutaj o szczególną uwagę Czytelników w Polsce. W roku 1991, Menem
oparł ekonomię państwa o „wyŜszą” walutę, jaką był USD. Wprowadzono wymianę
argentyńskiego peso na USD w stałym stosunku 1:1. Menem miał nadzieję, ze USD stanie się
w ten sposób szybko walutą obiegową w Argentynie. Była to na początku niezła idea, ale
wkrótce okazało się, ze wartość USD została zawyŜona. ZawyŜyła się takŜe automatycznie
wartość argentyńskiego peso. Zwróćmy uwagę jak funkcjonuje Euro w Polsce.
W momencie, gdy inwestorzy zorientowali się, Ŝe wartość peso jest zawyŜona, zaczęli się
obawiać, Ŝe musi upaść. Dlatego zaczęli się domagać coraz wyŜszej stopy procentowej na
wszystkim. TakŜe na poŜyczkach prywatnych i rządowych. To spowodowało powstanie
ogromnego długu. Stopa procentowa została podwyŜszona o 40%.
Aby utrzymać oparcie na walucie amerykańskiej, rząd Argentyny musiał w bankach posiadać
odpowiednią ilość USD. W miarę pogłębiania się kryzysu rząd musiał kupować coraz więcej
USD po znacznie zawyŜonej cenie. Coraz więcej ludzi domagało się transakcji gotówkowych.
Ten proces wepchnął Argentynę w dług wysokości 140 mld USD. W grudniu 2001 roku, rząd
Argentyny obwieścił światu, Ŝe nie jest w stanie nic płacić. Argentyna została parnasem
narodów.
Aby utrzymać zawyŜoną wartość peso, Międzynarodowy Fundusz Walutowy dał Argentynie
ogromne poŜyczki. Tylko jednego roku do skarbu państwa wpłynęło 40 mld USD, jako pakiet
zorganizowany przez wiele poŜyczających instytucji. Gwarantem, Ŝe te poŜyczki się spłacą
był jeden podstawowy wymóg – utrzymać zerowy deficyt. Czyli Argentyna musiała
balansować na poziomie 100% budŜetu. Podczas recesji niemoŜliwe jest utrzymanie 100%
budŜetu, poza tym wymaga to bardzo bolesnych operacji, jak cięcia budŜetowe, które
powodują wysokie bezrobocie, by w końcu doprowadzić do zamieszek ulicznych na wielką
skalę.
Jak ten proces wyglądał od strony zwykłego, cięŜko pracującego Argentyńczyka? Na
początku lat 90. namawiano Argentyńczyków do kupowania niemal wszystkiego.
Prywatyzowano firmy i łączono w konglomeraty. Namawiano do budowania domów poprzez
udzielanie niskoprocentowych poŜyczek. Namawiano do zakładania biznesów i dawano
zwalnianym ludziom pakiety wyrównawcze. Średniej klasie pokazywano luksusowe
samochody i sprzedawano je na bardzo niskich przedpłatach, wysokich procentowo
poŜyczkach i długich terminach spłat. Media krzyczały, Ŝe przecieŜ jest tak dobrze, Ŝe
kaŜdego na pewno będzie stać na spłatę samochodu, czy domu. MoŜesz to wszystko mieć juŜ
dzisiaj – spłacać będziesz później. Argentyńczycy, podobnie jak Polacy, zachłysnęli się tym
dobrobytem nie wiedząc, Ŝe zastawiono na nich pułapkę. Po 40 latach biedy i wojen wreszcie
to, co do tej pory oglądali na amerykańskich filmach mogli mieć w ogrodzie, czy w garaŜu.
Wraz z zachodnim kapitałem napłynęli ludzie, których zadaniem było nadzorować jego
przepływ. Uczyli Argentyńczyków na czym polega wolny rynek i globalna ekonomia
(globalny dobrobyt). Wkrótce posiadali oni tak wielkie wpływy na struktury państwowe
Argentyny, Ŝe państwo praktycznie utraciło niepodległość.
W momencie, kiedy USD kupowano za peso w stosunku 1:1 wszystko, co wytwarzano w
Argentynie a takŜe usługi, stały się za drogie, by móc być towarem eksportowym. Całe
państwo, podobnie jak Polskę i inne kraje, zaduszono. Import towarów był znacznie tańszy
niŜ ich wytwarzanie. W ten sposób zniszczono prawie 10% dochodu narodowego.
Masowe prywatyzacje na początku lat 90. XX wieku niemal całego majątku narodowego, za
frakcje wartości rynkowej, juŜ spowodowały bezrobocie na duŜą skalę. Prywatyzowano
głównie zakłady elektryczne, komunalne, telefoniczne itd. Globaliści mają doskonale
opanowany ten proces. Prywatyzację zaczyna się zawsze od wybranych sektorów
kluczowych. Po dokonaniu takiej prywatyzacji, sektory współpracujące stają się
niedostosowane (kompatybilność struktur finansowych i zarządzania). Wtedy nie ma innego
wyjścia, tylko trzeba prywatyzować spiralnie do góry wszystkie sektory gospodarki. Gdy
spirala prywatyzacji kręciła się do góry, spirala zwolnień szła w dół. Na dole znajdowała się
coraz większa liczba osób bez pracy i w końcu bez Ŝadnych środków do Ŝycia.
W skali państwa ruch spirali do góry równowaŜony był przez ruch do dołu. W końcu coraz
więcej ludzi przestawało robić zakupy, pieniądze przestawały się kręcić. Podatki równieŜ.
Argentyńscy biedacy nie płacili podatków, bo i z czego – zamiast tego zaopatrywali się w
karabiny. Gdy pieniądze przestawały się kręcić, teraz juz sprywatyzowane biznesy, zwalniały
coraz więcej ludzi, aby utrzymać zdolność ekonomiczną przedsiębiorstw. Te trzy wzajemnie
powiązane ze sobą kryzysy (podatki, bezrobocie, zawyŜona wartość waluty) spowodowały to,
Ŝe rząd Argentyny zaczął błagać MFW o pomoc, lub radę. Międzynarodowy Fundusz
Walutowy, po długich negocjacjach zdecydował. Argentyna jest za bardzo zadłuŜona. Nie
moŜemy pomóc. Pozostawmy to państwo w stanie swobodnego spadania w otchłań. Na wielu
militarnych naradach podjęto równieŜ decyzję jak odciąć Argentynę od świata zewnętrznego,
gdyby przewidywane powstanie zbrojne zaczęło się przelewać przez granicę.
Ta decyzja MFW spowodowała, Ŝe przewidując spadek wartości peso, Argentyńczycy ruszyli
na banki, by wybrać swoje oszczędności. Banki zostały zamknięte, płace w wielu sektorach
gospodarki wstrzymane. Zrozpaczony prezydent Argentyny ogłosił, Ŝe Argentyna przestaje
spłacać swoje długi. Prasa przewidywała, Ŝe będą się tam działy dantejskie sceny, po czym
przestała się sprawą interesować.
ARGENTY
Ń
SKI CUD
Wydawało się, Ŝe dla Argentyny nie ma juŜ ratunku. Szczury zaczęły opuszczać tonący okręt.
Prezydent Menem wyjechał do Chile. Biznesmeni i ich międzynarodowi doradcy rozjeŜdŜali
się do swoich krajów. Nawet drobni biznesmeni, których rodzice przyjechali do Argentyny w
poszukiwaniu lepszego Ŝycia, na gwałt starali się o wizy wjazdowe do swoich rodzinnych
krajów. Pozostawiano na pastwę losu całe fabryki z parkiem maszynowym – w których nie
opłacało się nic produkować. Pracowników zostawiano na bruku. Pozostawiano piękne
rezydencje z basenami i całe biurowce wyłoŜone marmurami. Ci, którzy doprowadzili do
kryzysu wynosili się jak szarańcza na inne pola, które moŜna było jeszcze objeść.
Magazyn „Time” zastanawiał się: Co dalej moŜe zrobić De La Rua? To jest pytanie za milion
dolarów. Obojętne czy sam, czy w jakiejś koalicji, natychmiast potrzebuje planu, aby
złagodzić kryzys. Musi pomóc ludziom napełnić brzuchy i być moŜe odnowić wzrost
gospodarczy. Problem jest taki, Ŝe aby złagodzić skutki kryzysu działające na biednych, rząd
musi wydać miliony dolarów na jedzenie i podstawowe potrzeby. To spowoduje pogłębienie
kryzysu finansowego. Coś musi się stać…
I stało się. Argentyńczycy zawierzyli swojemu prezydentowi, który zerwał rokowania z
międzynarodową finansjerą. Wojsko, policja i zwykli ludzie stanęli murem. Twierdzili, Ŝe
Argentyna naleŜy do Argentyńczyków a nie do międzynarodowej mafii finansowej.
Osamotniony rząd Argentyny podjął decyzje, które wprowadziły Biały Dom i
międzynarodowych bankierów w furię. Wbrew zaleceniom uwolniono wartość wymienną
peso. Minister ekonomii Roberto Lavagna stwierdził: „Utrzymanie konkurencyjnych cen
wymiany walutowej pomoŜe eksportowi i zaspokojeniu potrzeb kraju”. Zdecydowano się
równieŜ zaprzestać polityki wolnego rynku, której ekonomia krajowa była więźniem.
Nawiązano współpracę ekonomiczną z Brazylią i Chinami. Kapitał zaczął napływać do kraju.
Bank Centralny zaczął znowu skupować USD, ale tylko tyle, ile potrzebne jest do utrzymania
wzrostu ekonomicznego.
Gdy Argentyna ogłosiła, Ŝe jest w stanie po trzech latach od chwili odejścia od zwyrodniałych
idei globalistów, zapłacić po 30 centów za kaŜdego dolara długu i utrzymać swój
niespotykany wzrost ekonomiczny, najpierw jej nie dowierzano. Później surowo zakazano
donosić o tym mediom. Nie dziwmy się, jest to bowiem namacalny dowód jak szybko
ekonomie poszczególnych państw i Ŝycie ich mieszkańców moŜe się poprawić gdy zerwą one
z globalistycznymi niedorzecznościami.
Brytyjski „Guardian” w grudniu 2004 roku pisał: „Trzy lata temu, w grudniu, Argentyna była
w kryzysie. Ekonomia staczała się niekontrolowanie w przepaść, banki zamknęły swoje
podwoje dla inwestorów, prezydenci zmieniali się co tydzień… Dzisiaj powszechne odczucia
wśród ekonomistów w Buenos Aires są takie, ze państwo wygrzebało się z najgorszego. Tak,
Argentyna ciągle zmaga się ze skomplikowanym procesem rekonstrukcji zadłuŜenia, ale
ekonomia przeszła niesamowite zmiany…”
Jak Feniks, ekonomia podźwignęła się z popiołów. Po spadku 11% produktu narodowego w
roku 2002, w 2003 roku wzrósł on o prawie 9% i wzrośnie o następnych 8% w tym roku.
Rząd ostroŜnie oznajmia, Ŝe w roku 2005 wzrośnie on o 4%, ale większość ekspertów
ekonomicznych wierzy, Ŝe faktyczny wzrost będzie wynosił 5%…
Te załoŜenia „wolnego rynku” były złe dla miejsc pracy. Bezrobocie osiągnęło w roku 2002
swoje apogeum i wynosiło 22%. Teraz wynosi 12%…
Czy jesteście wierzący, czy nie. Niektórzy mówią o podniesieniu sie Argentyny jako o cudzie,
którego nie mógł przeprowadzić Rodrigo Rato, dyrektor MFW. (…) Teraz juŜ nikt nie
oszukuje.
Druga rzecz, którą tają media, to fakt absolutnego zjednoczenia klasy robotników z klasą
menadŜerów.
GDY SIEDZIELI BEZCZYNNIE NA ULICACH
Gdy fabrykanci zamykali fabryki i uciekali do innych krajów, poniewaŜ produkcja była
nieopłacalna, pracownicy i kierownictwo traciło pracę i zasiedlało pobliskie kawiarnie i
ławki. Dyskutowano głównie jak poprawić swoje Ŝycie i sytuację przeznaczonego na
zatracenie kraju. Pracownicy takich opuszczonych fabryk jak Zanon, tęsknie spoglądali na
bramy. W zakładach tych spędzili większość swego Ŝycia. W końcu podjęli decyzje. Weszli
na tereny opuszczonych i zdewastowanych fabryk. Ustanowili rady zakładowe, uruchomili
maszyny i zaczęli produkować z materiałów znajdujących się jeszcze w magazynach.
Na to niemal komunistyczne zachowanie ludzi, władze i wojsko patrzyły przychylnie.
Wkrótce do tokarzy, szlifierzy i magazynierów dołączyli kierownicy działów, pracownicy
biur i dyrektorzy ekonomiczni. W rekordowym czasie uruchomiono sprzedaŜ i eksport. Nie
było wyznaczonych godzin pracy. Decyzje w swoich fabrykach, ludzie podejmowali podczas
krótkich narad produkcyjnych.
Okazało się, Ŝe produkcja jest opłacalna i potrzebna. To, co nie opłacało się globalistom,
zaczęło się opłacać zwykłym ludziom. Bez pomocy banków i karteli finansowych. Wkrótce
produkcja i sprzedaŜ osiągnęła w niektórych fabrykach rekordowe poziomy. Ludzie dzielili
się dochodami pomiędzy sobą. Nigdy jeszcze nie zarabiali takich sum pieniędzy. Zaczęli je
więc wydawać. Ruszyło budownictwo i inne gałęzie przemysłu.
Wszystko to stało się w tak krótkim czasie, ze Ameryka nie zdąŜyła nawet ogłosić Argentyny
państwem komunistycznym. Utworzono Ruch Pracowników Bez Pracy (MTD). Ruch ten
wkrótce posiadał moŜliwości prowadzenia nacisków politycznych. I to była jeszcze jedna
tajemnica cudu argentyńskiego.
SZCZURY WRACAJ
Ą
Sytuacja Argentyny zaczęła się poprawiać. Globaliści i fabrykanci zaczęli wracać i domagać
się zwrotu zagrabionych przez ludzi fabryk. Ci, którzy pozostawili trzy lata temu państwo na
progu wojny domowej, teraz zaczynają się domagać, powołując się na międzynarodowe
prawo. Czy coś to Polakom przypomina?
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hannaeva.xlx.pl