Zgryźliwość kojarzy mi się z radością, która źle skończyła.
CZWARTEK
15 kwietnia 2010
NR 88. 6306
NAKŁAD
540
TYS
.
2
2,00
zł
w tym 7% VAT
DZIŚ SPECJALNY
„DUŻY FORMAT”
PO KATASTROFIE
W SMOLEŃSKU
Dwaj pasażerowie lotu
101: Lech Kaczyński
i Janusz Krupski.
Trzy katastrofy, które
wstrząsnęły Polską.
Zmieniały historię.
Czy zmieniały Polaków?
Wszystko nam się
pomieszało, czyli o naszym
przeżywaniu żałoby
REDAKTOR PROWADZĄCY
R
AFAŁ
S
TEC
WYDAJE AGORA SA
NUMER INDEKSU
www.wyborcza.pl
WRACAJĄ
A ONI WCIĄZ
Samolot z 30 ciałami wylądował wczoraj w Warszawie.
Premier żegnał każdą z ofiar katastrofy z osobna
WARSZAWA, lotnisko wojskowe Okęcie
JOANNA AGACKA-INDECKA – UR. 1964, PREZES NACZELNEJ RADY ADWOKACKIEJ
u
ABP MIRON CHODAKOWSKI – UR. 1957, PRAWOSŁAWNY ORDYNARIUSZ POLOWY WOJSKA POLSKIEGO
u
CZESŁAW CYWIŃSKI – UR. 1926, PREZES ŚWIATOWEGO ZWIĄZKU ŻOŁNIERZY ARMII KRAJOWEJ
u
LESZEK DEPTUŁA – UR. 1953, POSEŁ NA SEJM RP
u
MJR ZBIGNIEW DĘBSKI – UR. 1922,
POWSTANIEC WARSZAWSKI
u
KATARZYNA DORACZYŃSKA – UR. 1978, PRACOWNICA BIURA PRASOWEGO KANCELARII PREZYDENTA
u
ALEKSANDER FEDOROWICZ – UR. 1971, TŁUMACZ PRE-
ZYDENTA
u
JANINA FETLIŃSKA – UR. 1952, SENATOR RP
u
PPŁK JAROSŁAW FLORCZAK – UR. 1969, FUNKCJONARIUSZ BIURA OCHRONY RZĄDU
u
POR. PAWEŁ JANECZEK – UR. 1973, FUNK-
CJONARIUSZ BIURA OCHRONY RZĄDU
u
DARIUSZ JANKOWSKI – UR. 1955, PRACOWNIK KANCELARII PREZYDENTA
u
MARIUSZ KAZANA – UR. 1960, DYREKTOR PROTOKOŁU DYPLOMATYCZ-
NEGO MSZ
u
GEN. STANISŁAW NAŁĘCZ-KOMORNICKI – UR. 1924, KANCLERZ ORDERU WOJENNEGO VIRTUTI MILITARI
u
STANISŁAW JERZY KOMOROWSKI – UR. 1953, WICEMINISTER OBRO-
NY NARODOWEJ
u
CHORĄŻY PAWEŁ KRAJEWSKI – UR. 1975, FUNKCJONARIUSZ BIURA OCHRONY RZĄDU
u
PŁK DR HAB. WOJCIECH LUBIŃSKI – UR. 1969, LEKARZ PREZYDENTA LECHA KA-
CZYŃSKIEGO
u
TOMASZ MERTA – UR. 1965, WICEMINISTER KULTURY
u
KPT. DARIUSZ MICHAŁOWSKI – UR. 1975, FUNKCJONARIUSZ BIURA OCHRONY RZĄDU
u
JUSTYNA MONIUSZKO
– UR. 1985, STEWARDESA
u
PPOR. PIOTR NOSEK – UR. 1975, FUNKCJONARIUSZ BIURA OCHRONY RZĄDU
u
PIOTR NUROWSKI – UR. 1945, SZEF POLSKIEGO KOMITETU OLIMPIJSKIEGO
u
KS. PPŁK JAN OSIŃSKI – UR. 1975, WICEKANCLERZ KURII POLOWEJ WOJSKA POLSKIEGO
u
KS. PŁK ADAM PILCH – UR. 1965, ZASTĘPCA EWANGELICKIEGO BISKUPA POLOWEGO
u
KRZYSZ-
TOF PUTRA – UR. 1957, WICEMARSZAŁEK SEJMU
u
KS. PROF. RYSZARD RUMIANEK – UR. 1947, REKTOR UNIWERSYTETU KARDYNAŁA STEFANA WYSZYŃSKIEGO
u
SŁAWOMIR SKRZYPEK
– UR. 1963, PREZES NARODOWEGO BANKU POLSKIEGO
u
WŁADYSŁAW STASIAK – UR. 1966, SZEF KANCELARII PREZYDENTA RP
u
CHORĄŻY JACEK SURÓWKA – UR. 1974, FUNKCJONARIUSZ
BIURA OCHRONY RZĄDU
u
JERZY SZMAJDZIŃSKI – UR. 1952, WICEMARSZAŁEK SEJMU
u
PAWEŁ WYPYCH – UR. 1968, SEKRETARZ STANU W KANCELARII PREZYDENTA RP
– Wróciliście do ojczyzny, wróciliście do swych bliskich, ale dzisiaj Wasi bliscy płaczą. Dzisiaj płacze cała ojczyzna – mówił premier Tusk. Relacja – s. 5
WAWEL
DZIELI
POLSKĘ
decyzja pochowania prezydenta Le-
cha Kaczyńskiego z żoną na Wawelu.
Prezydent Lech Kaczyński był dobrym, skrom-
nym człowiekiem, ale nie ma żadnych przy-
czyn, dla jakich miałby spocząć na Wawelu
wśród Królów Polski – obok Marszałka Józe-
fa Piłsudskiego.
Uważamy, że wysoce niestosowne jest w ta-
kiej sprawie powoływanie się na wybór ro-
dziny. Decyzja ta wywołuje poważne protesty
i może spowodować najgłębsze od odzyska-
nia niepodległości w 1989 roku podziały pol-
skiego społeczeństwa.
Apelujemy do Władz Kościoła o wycofanie
się z tej wysoce niefortunnej decyzji podjętej
pochopnie w chwili żałoby i współczucia.
u
PREZYDENT NIE Z PIŁSUDSKIM
Pogrzeb pary prezydenckiej na Wawelu,
ale nie w komnacie Piłsudskiego,
tylko w jej przedsionku. Spadkobiercy
prezydenta Kaczorowskiego chcą,
by spoczął w warszawskiej Świątyni
Opatrzności Bożej, a nie na Wawelu
strona 2
u
SPÓR ZAKŁÓCIŁ ŻAŁOBĘ
Czy po uroczystościach pogrzebowych
znajdziemy się w środku kampanii
wyborczej? Opinie historyków,
publicystów, polityków
strony 2-4, 14
ANDRZEJ WAJDA,
KRYSTYNA ZACHWATOWICZ-WAJDA
K
RAKÓW
, 13
KWIETNIA
2010
N
ajwyższe nasze zdumienie wywołała
2
Polska w żałobie
www.wyborcza.pl
wychodzi 24 godziny na dobę
Czwartek 15 kwietnia 2010
+
Gazeta Wyborcza
+
www.wyborcza.pl
PO KATASTROFIE W SMOLEŃSKU
|
WAWEL DZIELI POLAKÓW
Decyzja o pochowaniu
prezydenta Lecha
Kaczyńskiego na Wawelu
wywołała kontrowersje
– na forach internetowych,
w radiu, były też uliczne
manifestacje. To ważna
dyskusja, przemilczenie jej
zaprzeczałoby
dziennikarskiemu powołaniu.
„Gazeta” nie milczy,
gdy dyskutują jej Czytelnicy.
Decyzja kard. Dziwisza
zakłóciła narodową żałobę, bo
podniosła kwestię oceny zasług
zmarłego prezydenta, co jest
przedwczesne i niestosowne.
Nie chcemy jednak w tych
dniach żałoby podsycać
konf liktu o Wawel. Dlatego
jeszcze tylko dziś
publikujemy najistotniejsze
głosy, bez wnikania w ocenę
prezydentury Lecha
Kaczyńskiego i w polityczne
konsekwencje tego kroku.
Do debaty powrócimy po
ceremoniach pogrzebowych
i po zakończeniu państwowej
żałoby.
NIE Z PIŁSUDSKIM
Jednak nie
obok marszałka
Józefa
Piłsudskiego,
ale w przedsionku
jego krypty
spoczną Lech
i Maria Kaczyńscy
J
AROSŁAW
K
URSKI
M
AGDALENA
K
URSA
, M
AŁGORZATA
S
KOWROŃSKA
, R
ENATA
G
ROCHAL
P
ara prezydencka zostanie po-
OPINIE
HISTORYKÓW , POLITYKÓW,
PUBLICYSTÓW
chowana na Wawelu w krypcie
Piłsudskiego – podał we wtorek
kard. Stanisław Dziwisz. Za-
niepokoiło to rodzinę Mar-
szałka, której nikt o zdanie nie pytał.
Zwłaszcza doniesienia, że trzeba będzie
przesuwać sarkofag. Ponadto krypta
traktowana jest jak grobowiec Piłsud-
skiego, nie leżą tam ani jego córka, ani
żona. Rodzina uważała też, że pocho-
wanie tam prezydenckiej pary to pró-
ba zawłaszczenia mitu Piłsudskiego.
– Poprosiliśmy kard. Dziwisza o spo-
tkanie, by przedstawić nasze stanowi-
sko. Było krytyczne – mówi nieoficjal-
nie osoba bliska rodzinie Piłsudskiego.
Krzysztof Jaraczewski, wnuk Mar-
szałka i prezes Fundacji Rodziny Józe-
fa Piłsudskiego, odwiedził wczoraj kar-
dynała. Spotkania nie komentował. Na-
sze źródło twierdzi, że emocje nieco
opadły, gdy okazało się, że grobowiec
małżonków Kaczyńskich nie znajdzie
się ostatecznie w tym samym po-
mieszczeniu co sarkofag Piłsudskiego.
Razem, ale osobno
Formalnie to jedna krypta, zwana kryp-
tą pod wieżą Srebrnych Dzwonów, ale
składa się z przedsionka oraz części,
gdzie leży Piłsudski. Grobowiec pary
prezydenckiej znajdzie się w przed-
sionku po lewej stronie.
Po decyzji kard. Dziwisza już we wto-
rek wieczorem przed krakowską kurią
kilkaset osób protestowało przeciwko
pochowaniu prezydenta na Wawelu.
Krzyczeli: „Nie na Wawel! Powązki!”.
– Jest mi bardzo przykro, że uro-
czystości pogrzebowe stają się elemen-
tem przepychanek politycznych i że pró-
buje się wciągnąć w to Kościół – mówił
ks. Robert Nęcek, rzecznik kurii. – Me-
tropolita podjął decyzję po rozmowie
ze stroną rządową i po prośbach rodzi-
ny. We wtorek po południu zadzwonił
do kard. Dziwisza brat zmarłego pre-
zydenta, prezes PiS Jarosław Kaczyń-
ski i przekazał życzenie rodziny.
Wczoraj z otoczenia kard. Dziwisza
wyszedł pomysł, by krypta pod wieżą
Srebrnych Dzwonów stała się kryptą
prezydencką. Obok małżonków Ka-
czyńskich miałby w niej spocząć Ry-
szard Kaczorowski, ostatni prezydent
RP na uchodźstwie. Rodzina Kaczo-
rowskiego odmówiła.
– Rozmawiałem z córką prezyden-
ta. Wszyscy są wdzięczni za tę inicjaty-
wę, ale wola rodziny jest taka, by pro-
chy prezydenta Kaczorowskiego spo-
częły w Świątyni Opatrzności Bożej
w Warszawie. Nie mógł rządzić w wol-
nej Polsce, niech więc jego szczątki spo-
czną w stolicy – mówi o. Eustachy Ra-
koczy, jasnogórski kapelan Żołnierzy
Niepodległości i przyjaciel rodziny Ka-
1
Lech Wałęsa
Jestem wiernym synem Kościoła,
grzesznym, ale wiernym. Wyrażam
sprzeciw i niezadowolenie, tak jak
to było przed nominacją Sławoja
Leszka Głódzia na metropolitę
gdańskiego, ale gdy decyzja już
zapada, to ją przyjmuję. Zakładam,
że w decyzji swój udział ma
Duch Święty. Dlatego nie chcę
dyskutować. Takie mam zasady.
Władysław Bartoszewski
były szef MSZ, pełnomocnik rządu
ds. dialogu międzynarodowego
Zgadzam się ze słowami biskupa
Tadeusza Pieronka, który
powiedział, że prezydentów
powinno się chować w stolicy.
A obecną stolicą Polski jest
Warszawa, a nie Kraków.
Osobiście jako urodzony
warszawiak cenię sobie też starą
tradycję, że byli prezydenci
naszego miasta mają swoje groby
na warszawskich cmentarzach.
2
3
Decyzja o pochówku na Wawelu ogłoszona przez kard. Dziwisza (2) wywołała wiele kontrowersji. Wczoraj wieczorem
pod krakowską kurią po raz drugi manifestowali jej przeciwnicy (1). Równocześnie odbywała się kontrmanifestacja (3).
Oddzielał je kordon policji. Manifestacje odbywały się także w innych miastach
czorowskich, który przyjechał do War-
szawy z misją przekonania rodziny do
pochówku w Krakowie.
– Wawel nie jest najodpowiedniej-
szym miejscem na chowanie prezy-
dentów. Zważywszy jednak na drama-
tyczną śmierć Lecha Kaczyńskiego,
można dopuścić pochowanie go z mał-
żonką na Wawelu. Ale nie powinno stać
się to precedensem, bo trzeba by tam
pochować wszystkich prezydentów III
RP: gen. Jaruzelskiego, Lecha Wałęsę
i Aleksandra Kwaśniewskiego. Zaczy-
na się robić z tego cmentarz, a to nie jest
zwykłe miejsce pochówku – mówi Ja-
nusz Onyszkiewicz, mąż wnuczki Pił-
sudskiego.
Kto pierwszy rzucił: Wawel
Skąd pomysł Wawelu? Wczoraj polity-
cy PiS i Kancelaria Prezydenta sugero-
wali, że z krakowskiej kurii.
– Zaprzeczam tym absurdalnym in-
formacjom, że to życzenie rodziny. Zde-
cydowanym zwolennikiem tej decyzji
był kard. Dziwisz – mówił prezydencki
minister Andrzej Duda.
– Przypisywanie pomysłu kardyna-
łowi mija się z prawdą. On był tym za-
skoczony. Znalazł się w bardzo trudnej
sytuacji, bo jak tu odmówić rodzinie
zmarłego. Zachował się po ludzku, usza-
nował decyzję rodziny i zgodę władz
państwowych – mówi „Gazecie” du-
chowny z krakowskiej kurii.
Pierwszy sygnał o życzeniu córki i Ja-
rosława Kaczyńskiego metropolita usły-
szał we wtorek rano od kancelarii pre-
miera – też zresztą tym zaskoczonej.
Wcześniej w rozmowach z rodziną roz-
ważano warszawską archikatedrę
św. Jana bądź Powązki Wojskowe.
Ale – jak słyszymy w PiS – Powązki
od razu odrzucono, bo „trudno sobie
wyobrazić, by Lech Kaczyński leżał ko-
ło Bieruta”.
Według źródeł „Gazety” propozycja
pochówku na Wawelu wyszła z otocze-
nia prezydenta i jego brata. W rozmo-
wach brali udział m.in. posłanka Elż-
bieta Jakubiak (b. szefowa gabinetu pre-
zydenta), europoseł PiS Paweł Kowal,
wiceprezes PiS Adam Lipiński i szef ga-
binetu prezydenta Maciej Łopiński.
Prezes PiS jeszcze w poniedziałek
rano chciał, by pogrzeb odbył się na Sta-
rych Powązkach, gdzie leży ojciec bra-
ci Kaczyńskich.
– Po śmierci najbliższych myśli się,
żeby miejsce pochówku było jak naj-
bliżej domu. Jarosław Kaczyński po stra-
cie brata był w traumie – mówi „Gaze-
cie” Elżbieta Jakubiak. – Ale tu nie cho-
dziło o pochówek brata, tylko prezy-
denta RP. Hierarchowie kościelni przed-
stawili dwie propozycje: warszawską ar-
chikatedrę św. Jana Chrzciciela i Wa-
wel. Trzeba było wybrać którąś z nich.
– Dlaczego Wawel, a nie katedra
św. Jana, gdzie leży m.in. prezydent Ga-
briel Narutowicz?
– To godne miejsce, emanacja pań-
stwa, jego tragicznych losów, spoczywa
tam gen. Sikorski, który również zginął
w katastrofie lotniczej – mówi Jakubiak.
– Może cały naród powinien zdecy-
dować, kto spoczywa na Wawelu?
Jakubiak: – Tu nie ma żadnego pro-
blemu. Tylko „Gazeta” ma problem.
W Warszawie wieczorem demon-
strowali przeciwnicy pochówku pary
prezydenckiej na Wawelu. Pod PKiN
przyszło ok. 300 osób. Zbierano też pod-
pisy pod petycją do krakowskiej kurii
o zmianę decyzji.
W
SPÓŁPRACA
A
GNIESZKA
K
UBLIK
, R
AFAŁ
R
OMANOWSKI
,
MIECZ
O demonstracji w Warszawie
– na stronach stołecznych
KOMENTARZ
KARD. DZIWISZ
MÓGŁ TO
POWSTRZYMAĆ
prof. Tomasz Gąsowski
historyk UJ
To dobra decyzja, choć można się
zastanawiać, czy nie było miejsca
bardziej naturalnego i bliskiego.
Emocjonalnie i z urodzenia oraz
jako prezydent Warszawy mógłby
spocząć w katedrze św. Jana czy
na Powązkach i w niczym nie
ujmowałoby to mu godności
i zasług.
K
ATARZYNA
W
IŚNIEWSKA
GAZETA WYBORCZA
Decyzja o pochówku pary prezy-
denckiej na Wawelu „powinna nas łą-
czyć, nie dzielić” – powiedział kard.
Stanisław Dziwisz. Jednak wbrew in-
tencjom kardynała – już podzieliła.
Nie spełni się życzenie krakow-
skiego metropolity, by pogrzeb pre-
zydenta „przyczynił się do zjedno-
czenia wszystkich ludzi”. Zamiast te-
go pod oknami słynnej Franciszkań-
skiej 3 kardynał zobaczył protestują-
cych z hasłem: „Czy na pewno godzien
królów?”.
Ta niestosowna manifestacja to
efekt jego nieprzemyślanej decyzji.
Nie jest najważniejszą sprawą
szukanie pomysłodawców. Nie je-
stem nawet w stanie wyobrazić so-
bie, co czuje teraz Jarosław Ka-
czyński. Rozumiem, że godząc się
na Wawel lub wychodząc z taką ini-
cjatywą, chciał oddać ostatni hołd
ukochanemu bratu.
Osobą, która powinna była tak-
townie rodzinie prezydenta ten po-
mysł wyperswadować, jest właśnie
krakowski kardynał, gospodarz kró-
lewskiego Wawelu, przyjaciel Jana
Pawła II, który całe życie pokazywał,
jak łączyć, a nie dzielić.
Paweł Milcarek
naczelny miesięcznika „Christianitas”
(wpis w blogu Salon 24):
– Piekło
nizin powraca szybciej, niż
myślałem (...). W tym piekle słowo
„Wawel” zastępuje niebo
zbawionych, zaś „Powązki”
przemieniają się w dolinę
odepchniętych. Dobro i chwała
zostały potłuczone na kawałki,
spokój żałoby potargany. (...) Już
za późno: na argumenty – bo nie
mają szans przy namiętnościach,
na rady – bo decyzję podjęto. Ale
powiem po prostu, czego mi żal.
Żal mi grobu w warszawskiej
archikatedrze, gdzie spocząłby
warszawianin, dziedzic Żoliborza
i Powstania Warszawskiego,
prezydent Warszawy,
najwybitniejszy Prezydent RP
po 1989.
WA1
NA WAWELU, ALE
www.wyborcza.pl
wychodzi 24 godziny na dobę
Polska w żałobie
3
www.wyborcza.pl
+
Gazeta Wyborcza
+
Czwartek 15 kwietnia 2010
PO KATASTROFIE W SMOLEŃSKU
|
WAWEL DZIELI POLAKÓW
wyjątkowa śmierć. Stąd Wawel
OPINIE
HISTORYKÓW , POLITYKÓW,
PUBLICYSTÓW
prof. Henryk Samsonowicz
historyk
Nie jestem entuzjastą idei
pochowania prezydenta
Kaczyńskiego z małżonką na
Wawelu. To sprawa złożona.
Z jednej strony katedra wawelska to
sanktuarium kościelne i Kościół
robi, co chce, z drugiej jednak – to
sanktuarium należy do narodu.
Historia jest pamięcią, która
weryfikuje oceny ludzkie. Dobrze
byłoby poczekać z tą decyzją, tak
jak to się stało w przypadku
pochowanych na Wawelu
Kościuszki czy Słowackiego.
Jestem obywatelem tego kraju,
Wawel jest dla mnie symbolem jego
historii. Uważam, że temu miejscu
należy się większa ref leksja nad
tym, jak je wykorzystywać. Nie
znaczy to, że z góry zakładam, że
Lech Kaczyński nie powinien być
tam pochowany. Jeśli pomysł ten
przetrwałby próbę czasu, czemu
nie. Ale jeszcze raz podkreślam,
Kościół ma tu ostatnie słowo, choć
powinien w swoich decyzjach
uwzględniać rolę tego sanktuarium
jako miejsca narodowej pamięci.
Magdalena Środa
filozof, etyk
(wypowiedź w TOK FM)
Osobiście
czuję się tą decyzją dotknięta. Choć
nie jestem sentymentalna, Wawel
uważam za święte historyczne
miejsce. Prof. Zoll powiedział, że to
miejsce zamknięte i nie powinno
się tam nikogo chować. Kraków
i Wawel to nasze dobro narodowe,
serce historii Polski. Sam Lech
Kaczyński byłby przeciwko tej
decyzji. Byłby przeciwko dzieleniu
Polaków i wykorzystywaniu jego
śmierci do takiego podziału, który
naprawdę może być nie do
zasypania. To jest mój apel do pana
Jarosława Kaczyńskiego, bo to
zapewne jest jego pomysł: trzeba
było dać Polakom tydzień spokoju,
tydzień na ref leksję. Nie mogę
pojąć, jak ktoś po śmierci bliskich
osób tak szybko zaczyna myśleć
politycznie. I podejmować tego
rodzaju decyzję. Jestem tym
oburzona. Jarosław Kaczyński
postawił wszystkich pod murem.
Nikt posiadający ludzkie uczucia
i kulturę osobistą nie jest w stanie
zareagować. Jestem pełna obaw co
do aktywności Jarosława
Kaczyńskiego, który nawet w tych
ciężkich dniach myśli o swojej
politycznej przyszłości i przyszłości
swojej partii. Po decyzji o Wawelu
w moim przekonaniu okres żałoby
mamy za sobą.
Marszałek Piłsudski
nie miałby chyba,
mimo swego niezmiernie
rozbudowanego ego,
nic przeciwko sąsiedztwu
z tym Prezydentem,
z tak właśnie zmarłym
Prezydentem
patykiem prezydenta Kaczyńskiego,
jak wiadomo. Rozumie jednak histo-
rię Polski i racje tej wspólnoty poli-
tycznej, którą tworzymy.
Pozwolę sobie rozszerzyć argu-
menty profesora Majchrowskiego:
Lech Kaczyński był wybrany na pre-
zydenta, czyli konstytucyjnego re-
prezentanta Rzeczypospolitej, w wy-
borach powszechnych (oprócz niego
mieliśmy dwóch jeszcze tak wybra-
nych prezydentów: Lecha Wałęsę
i Aleksandra Kwaśniewskiego; Woj-
ciech Jaruzelski został wybrany wy-
łącznie przez posłów Zgromadzenia
Narodowego). To już mniejszy argu-
ment – ale na Lecha Kaczyńskiego gło-
sowało blisko 9 milionów obywateli.
I nie został odwołany ich decyzją – nie
stracił zatem mandatu, jaki daje de-
mokratyczny wybór w wyborach po-
wszechnych. Odwołała go tragiczna
śmierć w czasie pełnienia obowiąz-
ków służbowych – obowiązków Gło-
wy Państwa. Śmierć w tak niesamo-
wicie symbolicznych okolicznościach,
że trudno ich nie uwzględnić przy de-
cyzji o również nacechowanym sym-
boliką miejscu pochówku.
Ponieważ jestem historykiem, któ-
ry zajmuje się postacią Józefa Pił-
sudskiego, pozwolę sobie dodać tę
uwagę, że – jak sądzę – Marszałek Pił-
sudski nie miałby chyba, mimo swe-
go niezmiernie rozbudowanego ego,
nic przeciwko sąsiedztwu z tym Pre-
zydentem, z tak właśnie zmarłym Pre-
zydentem. Nie było na pewno w ostat-
nich 20 latach Polski niepodległej po-
lityka, który tak bardzo utożsamiał-
by swoją wizję wielkości Rzeczypo-
spolitej z wizją Piłsudskiego, jak wła-
śnie Lech Kaczyński. Łączyła ich bar-
dzo wyraźna niechęć do narodowo-
demokratycznej wizji Romana
Dmowskiego; łączyła ich postawa nie-
schylania (w stosunkach zewnętrz-
nych) głowy przed nikim; łączyła ich
wreszcie konsekwentna postawa an-
tyimperialna – poczucie pewnej mi-
sji w przeciwstawianiu się uznanemu
niebezpieczeństwu rosyjskiego (w
sensie geopolityki, nie stosunku do
samego narodu) imperializmu.
Słowo o zasługach. Wiem, są nie-
porównywalne. Nawet jeśli ktoś nie
chce dostrzec – wbrew faktom – wiel-
kich zasług Lecha Kaczyńskiego w bu-
dowaniu wolności i niepodległości
Polski, powinien może się zastano-
wić nad pewnymi, widocznymi już,
skutkami Jego śmierci. Ta śmierć do-
piero utorowała drogę do pełnej praw-
dy o zbrodni katyńskiej w Rosji. Przy
całym uznaniu dla wysiłku podjęte-
go w tym zakresie przez „Gazetę Wy-
borczą”, przez premierów Władimi-
ra Putina i Donalda Tuska, jak rów-
nież dla filmu Andrzeja Wajdy – to
jednak dopiero ta śmierć pod Smo-
leńskiem, 10 kwietnia 2010 roku, blo-
kuje – chyba raz na zawsze – możli-
wość powrotu do kłamstwa katyń-
skiego. Więcej – ta śmierć, taka śmierć,
śmierć w takim miejscu i okoliczno-
ściach – stwarza wyjątkową, można
powiedzieć: właśnie historyczną,
szansę przezwyciężenia rosyjsko-
-polskiego symbolicznego konf liktu.
Nie byłoby tego wylewu serdecz-
nych, szczerych myśli i uczuć milio-
nów zwyczajnych Rosjan wobec Pol-
ski, gdyby nie ta tragedia. Co z tym da-
lej będzie – to już zależy od nas i od Ro-
sjan (a przede wszystkim od rosyjskich
polityków), ale szansa przełomu po-
wstała teraz, 10 kwietnia, nie 7.
Po drugie – skala reakcji przy-
wódców i mediów całego świata (tym
razem to nie polski zaściankowy kom-
pleks) na tę tragedię jest wyjątkowa
i – znów – stwarza szansę lepszego zro-
zumienia polskiej wspólnoty poli-
tycznej w świecie. Stwarza szansę
symbolicznego (przepraszam za po-
wtarzanie tego słowa, ale trudno go
uniknąć) umocnienia pozycji tej
wspólnoty w świecie. Pozycją realną
musimy się zajmować dalej, ale stro-
na symboliczna ma w dzisiejszych
czasach dominacji PR także wielkie
znaczenie, nie można jej lekceważyć.
To, że mają na ten pogrzeb wa-
welski przyjechać prezydenci Rosji,
Stanów Zjednoczonych, Francji, Nie-
miec (i tylu innych ważnych dla nas
krajów), nie ma precedensu w naszej
historii – a może być też okazją do za-
prezentowania Polski w świecie. Ta-
ką szansą był wcześniej Październik
1978 i Czerwiec 1979, Sierpień 1980,
Czerwiec 1989, w jakimś stopniu tak-
że Kwiecień 2005.
Okrzyki „na Powązki” nie brzmią
dobrze w Krakowie. Gdyby wołali tak
warszawiacy – rozumiałbym ich lepiej
– domagaliby się „swojego” Prezyden-
ta. Okrzyki w Krakowie brzmią po-
dobnie do tych, które widziałem w fil-
mie „Śmierć prezydenta”. Przez te
okrzyki kilkuset osób zgromadzonych
przed kurią przebijają, jak w 1922 roku
przez manifestacje przeciwników pre-
zydenta Narutowicza, złe emocje. Mam
wrażenie, że zupełnie inne emocje sku-
piają się w tych setkach tysięcy osób,
które towarzyszą trumnom z ciałami
Prezydenta i Jego małżonki w ostat-
nich dniach w Warszawie.
To nie była jedna śmierć – zginęło
96 osób. Wspaniała reprezentacja Pol-
ski. Wszyscy godni są najwyższego
szacunku. Głowa Państwa jest jedna
– i oddając jej specjalny hołd – może-
my uczcić ich wszystkich. W krypcie
pod wieżą Srebrnych Dzwonów po-
winna się oczywiście znaleźć tablica
upamiętniająca wszystkie ofiary. Ten
pochówek, mam nadzieję, nie tylko
powinien, ale wciąż jeszcze może nas
połączyć.
PROF
.A
NDRZEJ
N
OWAK
HISTORYK
, U
NIWERSYTET
J
AGIELLOŃSKI
,
RED
.
NACZELNY PISMA
„A
RCANA
”
„Gazeta Wyborcza” jest głosem waż-
nym dla wielu z tych, którzy nie ak-
ceptują decyzji metropolity krakow-
skiego w sprawie pochówku Lecha
i Marii Kaczyńskich na Wawelu. Dla-
tego pozwalam sobie prosić o rozwa-
żenie kilku argumentów w tej sprawie.
Rozumiem wątpliwości. Sam by-
łem zdania, że naturalnym miejscem
pochówku będzie katedra św. Jana
w Warszawie. Lech Kaczyński inau-
gurował w niej tak uroczyście swoją
prezydenturę. Pochowani są w niej
prezydenci II RP, którą tragicznie
Zmarły tak cenił. Wreszcie – był szcze-
gólnie związany z Warszawą. Jednak
kiedy doszła do mnie wiadomość
o decyzji kardynała Dziwisza, że Pre-
zydent spocznie w krypcie u boku
Marszałka Piłsudskiego, pomyśla-
łem, że są bardzo poważne racje, któ-
re tę decyzję wspierają.
Pierwsze argumenty wskazał pre-
cyzyjnie prezydent Krakowa prof. Ja-
cek Majchrowski: Zginęła Głowa Pań-
stwa uosabiająca Majestat Rzeczy-
pospolitej; prezydent Kaczyński zgi-
nął na służbie. Połączenie wyjątko-
wego urzędu z wyjątkową śmiercią.
Profesor Majchrowski nie był sym-
Na Wawelu nie leżą sami zwycięzcy
Wawel nie należy do elit.
Należy do ludu
PROF
. J
ADWIGA
S
TANISZKIS
SOCJOLOG
cześnie solidarnej. To mu się nie uda-
ło, ale zostało zobowiązanie, które
ktoś musi podjąć. Inny jego nieuda-
ny zamiar to wypracowanie kon-
sensualnej Europy.
Sama go krytykowałam, jak ne-
gocjował traktat lizboński, zbyt upie-
rał się przy sposobie głosowania, ale
teraz widać, że brakuje tej koncepcji
konsensusu, na której tak mu zale-
żało.
Kaczyński uprawiał politykę pod
prąd demokracji medialnej. Próbo-
wał robić małe konkretne gesty, za-
biegał o polską pisownię nazwisk na
Litwie, pojechał z Saakaszwilim do
strefy granicznej, żeby pokazać, że
wciąż są tam rosyjskie wojska.
I wreszcie to jego świetne przemó-
wienie, niewygłoszone już, do Katy-
nia. W jego końcówce jest takie silne
otwarcie na Rosjan. Planował też być
w Moskwie, na Dniu Zwycięstwa. Nie
chciał zostawić tych kilkunastu we-
teranów z Polski samych, bez głowy
państwa. Decyzja, żeby tam pojechać,
jeszcze w towarzystwie Jaruzelskie-
go, nie była dla niego łatwa, ale ją pod-
jął.
gdzie jest obecna i Europa Środko-
wa, dzięki Jagiellonom, i Polska w Eu-
ropie w osobie cudzoziemskich kró-
lów. Jest Katyń symbolizowany przez
gen. Sikorskiego, który przecież mo-
że dlatego zginął, że chciał ujawnić
tę tajemnicę światu. Na Wawelu leży
Piłsudski, który z jednej strony wy-
grał wojnę z bolszewikami, ale z dru-
giej – nie chciał przystąpić do kontr-
rewolucji w Rosji po stronie białych,
bo był socjalistą.
Na Wawelu splatają się tragiczne
polskie losy. Kaczyński pasuje do te-
go miejsca, podobnie jak Piłsudski
z jego zamachem majowym, Sikor-
ski z obozami internowania dla człon-
ków sanacji w Szkocji.
To wszystko ludzie, którzy nie do-
rośli do swojej własnej, pięknej wi-
zji. I w których losach widać dramat
władzy.
Propozycja kardynała Dziwisza, że-
by pochować Lecha Kaczyńskiego
na Wawelu, jest słuszna. Z wielu po-
wodów.
Po pierwsze, Lech Kaczyński był
pierwszym prezydentem wolnej Pol-
ski, który zginął tragicznie w służbie
ojczyzny.
Po drugie, jego los dobrze pasuje
do Wawelu. Tam są pochowani nie
tylko królowie, tam leżą postacie tra-
giczne naszej historii. Ani Piłsudski,
ani Sikorski, ani Norwid, którego ser-
ce jest na Wawelu, to nie są zwycięz-
cy. To są ludzie, którzy próbowali zre-
alizować jakiś mit, wizję, która nig-
dy do końca się nie ziściła.
Lech Kaczyński próbował zbliżyć
się do utopii Polski wolnej, a równo-
Kaczyński się zmienił w końców-
ce prezydentury. Zrozumiał, co to
odpowiedzialność, i zrozumiał, jakie
ograniczenia stawia władza, jak jest
rozmyta.
Dobrze, że toczy się dyskusja o po-
chowaniu go na Wawelu, mam na-
dzieję, że to pomoże docenić tę jego
przemianę. Ktoś może zapytać, co
po nim zostanie. Nic, ale ważne jest,
że próbował, choć nie podołał. A nie
jak większość polityków, którzy ogra-
niczają się do wygrywania wyborów.
Wawel nie należy do elit. Należy
do ludu. Poza tym jest miejscem,
N
OT
.
LW
o. Ludwik Wiśniewski
dominikanin, wieloletni duszpasterz
akademicki, współzałożyciel Ruchu
Obrony Praw Człowieka i Obywatela
Dla pokoju narodowego nie należy
już mówić, dyskutować o miejscu
pochówku prezydenta. Wydawało
się, że wszystko będzie pięknie,
w zgodzie przeżyjemy tę żałobę,
i naraz pojawiła się decyzja, która
wywołała falę dyskusji.
Niemniej jednak decyzję już
podjęto i nie należy tego
rozdrapywać. Lech Kaczyński był
prezydentem Polski, profanacji
Wawelu przecież nie będzie.
W tym tygodniu
zmiany w „Gazecie”
Drodzy Czytelnicy! W związku
z tragedią w Smoleńsku i żałobą
narodową zmieniamy w tym
tygodniu plany wydawnicze
„Gazety”. Przesuwamy cykle
„Leczyć po ludzku”, „Polska
biega”, „Polska na rowery”,
„Rok w ogrodzie”. Odwołujemy
spotkania w Klubie „Goście
Gazety”. O nowych terminach
poinformujemy w „Gazecie”.
Nic złego się nie stanie, dotrzymajmy żałoby
2
Żałoba jest sprawą delikatną,
zwłaszcza jako fenomen społeczny.
Przez decyzję o pochówku została
ona naruszona.
Trzeba robić, co się da, żeby tę ża-
łobę do końca dotrzymać.
Pytał mnie taksówkarz, co o tym
myślę. Uważam, że my, ludzie doro-
śli, racjonalni, tacy, którzy nie wierzą
w voodoo, nie możemy widzieć żad-
nego horroru w tym, że dwa ciała lu-
dzi obdarzonych przez społeczeń-
stwo zaufaniem – na tyle, że wystar-
czyło to do wyboru prezydenta – spo-
czną na Wawelu.
Nic się złego nie stanie. Nie spro-
wadzamy tam niczego, czego mogli-
byśmy się wstydzić. Ot, dwa ciała ko-
chającego się małżeństwa zwykłych
ludzi. Jeżeli mają tam spocząć, to niech
spoczną tam. Bez psucia ludziom, któ-
rzy ich kochali, tego pochówku.
Decyzja o pochówku moim zda-
niem nie jest właściwa, ale jeśli już za-
padła, dajmy im spokój, nic nam się
od tego nie stanie.
H
ALINA
B
ORTNOWSKA
FILOZOF
,
PRZEWODNICZĄCA
R
ADY
H
ELSIŃSKIEJ
F
UNDACJI
P
RAW
C
ZŁOWIEKA
(wypowiedź w Radiu TOK FM)
Stanisław Handzlik
były opozycjonista i jeden z liderów „S”
w Nowej Hucie, b. przewodniczący Rady
Miasta Krakowa
Lech Kaczyński nie powinien być
pochowany na Wawelu. To nie jest
dobry moment na uzasadnianie.
Przyjmuję tę decyzję, ale
uważam, że Wawel nie jest
miejscem, gdzie pan prezydent
powinien spocząć.
Wyjątkowy urząd,
4
Polska w żałobie
Więcej opinii na
wyborcza.pl
Napisz też własną: listydogazety@gazeta.pl
Czwartek 15 kwietnia 2010
+
Gazeta Wyborcza
+
www.wyborcza.pl
PO KATASTROFIE W SMOLEŃSKU
|
WAWEL DZIELI POLAKÓW
OPINIE
HISTORYKÓW, POLITYKÓW,
PUBLICYSTÓW
Misterium i gra
Narodowe misterium ofiary
przekształcono w doraźną
polityczną grę. To niegodne
pamięci zmarłego
Józef Lassota
prezydent Krakowa w latach 1992-98
Nie chcę oceniać, czy pan
prezydent Lech Kaczyński
powinien być pochowany
na Wawelu, czy też nie.
Nie ukrywam, że ta decyzja jest
zaskakująca. I poważnie obawiam
się, że to nie pomoże, ale wręcz
nawet zaszkodzi pewnej
wspólnocie narodowej tworzącej
się w obliczu tej tragedii. I boję
się, że te podziały w życiu
publicznym, o których zasypaniu
tak dużo teraz mówimy, znowu
wrócą.
prof. Jan Hartman
bioetyk, Collegium Medicum UJ
Z przykrością muszę ocenić
wybór Jarosława Kaczyńskiego
jako wysoce niefortunny.
Dla każdego człowieka było
oczywiste, że będzie to
kontrowersyjna decyzja i spotka
się z wrzeniem społecznym. Brat
tragicznie zmarłego prezydenta
sam doprowadził w ten sposób
do pęknięcia jedności narodowej,
której doświadczyliśmy w ciągu
ostatnich kilku dni. Prezes PiS
zdecydował się najwyraźniej
na ruch polityczny i wizerunkowy.
Spodziewam się też, że położenie
obok marszałka Piłsudskiego
ciała prezydenta i jego małżonki
może doprowadzić do
ośmieszenia Lecha
Kaczyńskiego. Całkowicie
zaburzy to prawdziwy obraz
jego osoby. A, niestety, postać
prezydenta Kaczyńskiego
nie wytrzymuje w porównaniu
z Marszałkiem. Nie jest po prostu
wybitnym mężem stanu
i nie odegrał wielkiej historycznej
roli. Nie miał do tego okazji.
Bogusław Sonik
europoseł PO i opozycjonista
Trudno mi się w takiej sytuacji
wypowiadać na temat decyzji
o pochowaniu prezydenta
w kryptach Wawelu. Nie da się
ukryć, że choć pomysł padł
ze strony Jarosława Kaczyńskiego,
to pytanie o słuszność tej decyzji
wypadałoby postawić
kardynałowi Dziwiszowi,
do którego należało przecież
ostatnie słowo. Mam obawę, że
jest to otwarcie furty do nowego
obyczaju w naszej historii:
chowania kolejnych prezydentów
Polski w kryptach Wawelu.
prof. Ryszard Legutko
europoseł PiS
To gospodarze katedry złożyli
propozycję, by para prezydencka
spoczęła na Wawelu.
Jasno mówił o tym kard. Dziwisz
na konferencji prasowej.
Przy takiej ofercie rodzina pana
prezydenta, na czele z Jarosławem
Kaczyńskim, nie miała innego
wyjścia. Nie uważam też, by był
jakiś dysonans w tym, żeby
prezydent wraz z małżonką mieli
swoje miejsce na Wawelu. Nie ma
potrzeby dyskutowania nad takim
rozstrzygnięciem. To decyzja
podjęta przez Kościół i rodzinę,
więc protesty w tej sprawie są
bezsensowne. Wszyscy doskonale
wiedzą, że prezydentura pana
Kaczyńskiego nie była traktowana
poważnie, dziś po śmierci
krytyka, jak widać, nie ustaje.
D
AWID
W
ARSZAWSKI
wiedzmy, w drodze do Auschwitz? Są-
dzić należy, że nie – a przecież w obu wy-
padkach symbolika historyczna była-
by podobna.
Tyle że chodzi tu, jak sądzę, o inną
symbolikę historyczną: tę sprzed lat
dwudziestu, a nie siedemdziesięciu.
Po raz pierwszy w swej historii Polska
w latach 1989-90 odzyskała niepodle-
głość i wolność bez przelania kropli
krwi. Państwo, które przez pół wieku
Polskę uciskało i które w 1940 r. wy-
mordowało w Katyniu jej elitę, ustą-
piło bez ani jednego wystrzału. Zdu-
mieni i szczęśliwi przyjęliśmy ten nie-
spodziewany dar historii – ale jednym
uchem nadal nasłuchiwaliśmy szczę-
ku broni. Nie do końca chcieliśmy wie-
rzyć, że nie poleje się krew. I polała się
– znów w Katyniu.
Tak, to prawda, i należy to raz jesz-
cze podkreślić, polała się nie z winy ja-
kiegokolwiek wroga. Ale symbolicznie,
w tym właśnie miejscu prezydent Rze-
czypospolitej, przedstawiciele jej poli-
tycznych elit i przedstawiciele rodzin
ofiar poprzedniej masakry złożyli dwa-
dzieścia lat po fakcie daninę krwi, któ-
rą w Polsce zawsze trzeba było okupy-
wać wolność. Tak odebrały to niezmie-
rzone tłumy czekające na trasie kon-
duktów. Tak odebrały to miliony ludzi
– nawet jeśli trudno było to nieokreślo-
ne przeświadczenie, że oni zginęli za
nas, ubrać w słowa. Stąd narodowa jed-
ność wokół osoby prezydenta, który nie
jednał przecież, ale dzielił. Bo jedno-
czyliśmy się wszak nie wokół jego poli-
tycznych osiągnięć, lecz wokół jego ofia-
ry za Rzeczpospolitą.
Wawelska decyzja przywróciła nas
na ziemię. Takiego uwznioślenia legen-
da smoleńskiej ofiary nie była już w sta-
nie udźwignąć – a dorobek polityczny
zmarłego nie dawał też do niej podstaw.
Zgoda, Piłsudski też dzielił – lecz wcze-
śniej wskrzesił Polskę i ocalił ją w Bitwie
Warszawskiej. Starczyło tego kapitału
narodowej wdzięczności, by pokryć
koszty i zamachu majowego, i Berezy,
i Brześcia. To nie jest winą zmarłego pre-
zydenta, że odszedł bez takiego kapita-
łu – bo nikt z żyjących go nie ma. Na
szczęście nie było jak go zgromadzić.
Lech Kaczyński nie był udanym pre-
zydentem – ale jego tragiczna śmierć za-
pewniła mu, w pełni zasłużenie, nie-
śmiertelność w polskiej pamięci. Bę-
dzie mu się stawiać pomniki, jego imie-
niem nazywać ulice i szkoły – i słusznie.
Ale chowając go obok Piłsudskiego i Si-
korskiego, wyrządza mu się krzywdę;
nie sposób wszak nie zauważyć różni-
cy między nimi. Jestem zresztą prze-
konany, że ani on, ani pierwsza dama,
ludzie prawdziwie wolni od megalo-
manii, sami by tego nie chcieli. Naro-
dowe misterium ofiary przekształcono
w doraźną polityczną grę. To niegodne
pamięci zmarłego. I niegodne tej po-
tężnej zbiorowej emocji, która nas przez
kilka dni połączyła i pojednała.
Decyzja o pochówku pary prezydenc-
kiej na Wawelu przełamała klimat jed-
nomyślności, zgody narodowej w ża-
łobie, jaki zapanował po tragicznej ka-
tastrofie w Smoleńsku. Ale właśnie ten
klimat, a nie wawelski spór, wymaga
wyjaśnienia. Prezydent Lech Kaczyń-
ski był postacią kontrowersyjną i nie
powinno dziwić, że wywołuje spory na-
wet po swej śmierci. Ale jak to się sta-
ło, że śmierć ta tak bardzo zjednoczy-
ła naród?
Prezydencka para, wraz z towarzy-
szącą im niemal setką dostojnych osób,
zginęła w końcu w wypadku, nie w za-
machu, i z powodu ludzkiego błędu,
a nie z wrażej ręki. Zgoda, miejsce, w któ-
rym zginęli, i powód, dla jakiego się
w nim znaleźli, budzi przejmujące do
głębi skojarzenia. Ale czy reakcja spo-
łeczna byłaby też tak powszechna, tak
głęboka, gdyby do katastrofy doszło, po-
Nad trumną nie należy się bić
żywym
daleko
A
LEKSANDRA
K
LICH
GAZETA
W
YBORCZA
ROZMOWA Z
dr. Dominikiem
Antonowiczem
socjologiem z Uniwersytetu w Toruniu
miał swoich zwolenników i przeciwni-
ków, dyskusja jest bardziej intensywna.
Jakby pan spytał, czy pochowałbym
Lecha Kaczyńskiego w Krakowie, od-
powiedziałbym, że ja osobiście bym te-
go nie zrobił. Ale jeżeli już ktoś podjął
taką decyzję, to nie będę mówił „nie”.
Decyzja zapadła i koniec. Dyskusja do
niczego nie prowadzi. Wydawało mi się,
że z polityką poczekamy do niedzieli,
zacznie się po pogrzebie, w poniedzia-
łek. Nie mówię, że ktoś to cynicznie wy-
korzystuje dla własnych interesów, bo
tak źle chyba nie jest, ale widać po dys-
kusji nad miejscem pochówku, że już
się zaczęła kampania wyborcza.
Każda ze stron ma swoje argumenty...
– Wawel to pomysł czysto politycz-
ny. Dyskusja sprowadza się do oceny
prezydentury Lecha Kaczyńskiego.
Przekładanie tego na miejsce pochów-
ku jest niewłaściwe. Tak naprawdę prze-
kraczamy granicę szacunku dla osoby
zmarłej, wykorzystujemy jej śmierć do
bieżącej polityki, jeszcze zanim zosta-
nie pogrzebana. Od czasu śmierci Bro-
nisława Geremka wiemy, że szacunku
dla zmarłych w Polsce nie ma, nawet
dzień po ich odejściu. Pamiętam, jak ci
sami ludzie, którzy dziś chcą nieść na
własnych plecach na Wawel Lecha Ka-
czyńskiego, pluli na Miłosza, jak pluli
na Bronisława Geremka. Dobrze, że ma-
my różne poglądy, ale skoro decyzja zo-
stała już podjęta, niech tak zostanie. Tra-
gedia w Smoleńsku powinna nas na-
uczyć jednego: nad trumną nie należy
bić się po twarzy.
A my się bijemy...
– Teraz już nie mówimy o tragedii
w Smoleńsku, śmierci głowy państwa,
tylko dyskutujemy o Wawelu. Polityka
zaczęła się na całego, wielu poważnych
polityków nie będzie podsycało drażli-
wych tematów, ale ci z drugiego szere-
gu, skrajni zwolennicy i oponenci Le-
cha Kaczyńskiego, którzy chcą zaistnieć
w mediach, a nie mieli dotąd okazji, bę-
dą formułowali radykalne opinie. Prze-
biją się do mediów, bo prasa i telewizja
mają dosyć informacji, kto oddaje hołd,
dlaczego itd.
R
OZMAWIAŁ
J
ACEK
H
OŁUB
J
ACEK
H
OŁUB
:
Powązki, archikatedra,
Świątynia Opatrzności czy Wawel?
D
OMINIK
A
NTONOWICZ
:
W ostatnich stu
latach kogokolwiek chowaliśmy na Wa-
welu, zawsze budziło to kontrowersje.
Tak było z Piłsudskim, z gen. Władysła-
wem Sikorskim i z pogrzebem Czesła-
wa Miłosza. Zawsze kończyło się żenu-
jącą dyskusją nad trumną. Decyzja
o miejscu pochówku prezydenta w nie-
unikniony sposób jest polityczna, wy-
nika to stąd, że nie ma procedur i zasad,
kogo chowamy na Wawelu, kogo na Po-
wązkach, a kogo w archikatedrze. W tej
chwili jest tak, że gdy umrze ktoś znaczą-
cy, na nowo pojawiają się głosy, czy zasłu-
guje na miano narodowego bohatera,
bo tylko tacy spoczywają na Wawelu,
czy nie. I jeżeli to jest polityk, a Lech Ka-
czyński do soboty rano był politykiem,
Bardzo mi żal prezydenta Lecha Ka-
czyńskiego. Zostanie pochowany na
Wawelu – w polskim narodowym mu-
zeum. Daleko od ludzi, w zimnej
krypcie, do której wchodzi się z bi-
letem wstępu (normalny – 12 zł, ulgo-
wy – 7, w grupie zorganizowanej – ta-
niej o złotówkę) i w określonych go-
dzinach (w porze letniej od 9 do 17,
w zimowej – do 16).
Małe pocieszenie, że ktoś, kto ze-
chce go odwiedzić, będzie jeszcze
mógł wspiąć się na wieżę z dzwonem
Zygmunt oraz zerknąć do Muzeum
Katedralnego i skorzystać z prze-
wodnika (po grobach królewskich
oprowadza przez 10 minut).
Muzealny, zimny Wawel nie jest
już dobrym miejscem pochówku
dla nikogo. Więzi pamięć o ludziach,
zamienia ją w pomniki. Niewiele
w nim emocji, wiele rekwizytów,
masek, napuszonej, sztucznej
wzniosłości. Jest bezruch i mar-
twota. Żadnej idei, myśli, tchnie-
nia, które – jak ponad sto lat temu
chciał Stanisław Wyspiański – wy-
zwoliłyby Polskę i Polaków. Nie-
przypadkowo część jego „Wyzwo-
lenia” dzieje się na Wawelu – w tym
wypełnionym śmiercią skansenie
narodowych trucheł. Nieprzypad-
kowo już od dziesięcioleci nie grze-
bie się tu żadnych Polaków.
Szczególnie żal mi pani Marii.
Ona – taka miła, ciepła, urocza – na
pewno chciałaby być bliżej ludzi,
których lubiła i którzy ją lubili i sza-
nowali. Bliżej swoich sąsiadów z war-
szawskiej kamienicy, bliżej swojego
mieszkania przy ul. Czerwonego
Krzyża, bliżej ulic i skwerów, które
pokochała. Nie zasłużyła na pochó-
wek w zimnej krypcie. Takich ludzi
jak ona nie oblewa się spiżem, nie
czyni z nich muzealnych ekspona-
tów, tym bardziej że ciągle pulsuje
żywa pamięć o jej dobroci, wdzięku,
reklamówce, w której nosiła za mę-
żem kanapki, i geście, z jakim po-
prawiała fałdy na jego marynarce.
Pani Maria na pewno wolałaby,
żeby ci, którzy chcieliby na grobie jej
i jej męża położyć kwiaty i zapalić
znicz, mieli do nich blisko. Tak jak np.
do warszawskiej katedry św. Jana.
Do muzeum wszystkim żywym
jest daleko.
Mnożenie panteonów to dzielenie narodu
G
RZEGORZ
P
IĄTEK
KRYTYK ARCHITEKTURY
*
miejsce pochówku dwóch prezyden-
tów o PRL-owskim rodowodzie.
Nie chodzi o to, czy państwo Ka-
czyńscy Wawelu są godni, tylko o to, że
chowanie prezydenta w tym miejscu
jest anachronizmem. Dla jednych mo-
że wzruszającym, dla wszystkich jed-
nak szkodliwym. To również walka o to,
kto dysponuje zbiorową pamięcią. Czy
będziemy ją kształtować według wspól-
nego mianownika (w tym przypadku
– prezydenckiej służby państwu z woli
narodu), czy fragmentować wzdłuż po-
działów politycznych i religijnych.
Już wysłanie do wawelskiej katedry
trumny Piłsudskiego (dla którego jesz-
cze za życia obmyślano samodzielne
mauzoleum w Warszawie) było pomy-
słem przestarzałym i sprzecznym
z wielo kulturowym charakterem II RP,
jak też z poglądami samego Marszałka.
Mam nadzieję, że pogrzeb Kaczyń-
skich okaże się anomalią, a kontrower-
sje skłonią nas do szukania uniwersal-
nego rozwiązania na przyszłość.
Czy możemy wyobrazić sobie miej-
sce, w którym składano by szczątki ko-
lejnych prezydentów bez względu na
ich przynależność polityczną i wyzna-
nie? Otwarte miejsce żywej pamięci ( jak
Grób Nieznanego Żołnierza), a nie ( jak
wawelskie krypty) salki muzealne z bi-
letami wstępu? Upaństwowienie kate-
dry krakowskiej (wzorem praskiej) trud-
no sobie wyobrazić. Podobnie niewy-
konalne wydaje się wyjęcie krypt wa-
welskich spod kurateli Kościoła i po-
wierzenie np. Radzie Ochrony Pamię-
ci Walk i Męczeństwa.
Nie ma jednak sensu bić się o Wawel.
Musimy stworzyć miejsce na miarę
współczesnego państwa, którego stoli-
cą jest Warszawa, a nie Kraków, państwa
niezależnego od Kościoła, w którym jest
miejsce dla prezydenta niekatolika (za
życia i po śmierci), które nie musi uży-
wać archaicznych symboli. Potrzeba
miejsca, w którym pogrzeby mogłyby
się odbywać i według ceremoniału reli-
gijnego, i według świeckiego.
Stworzenie uniwersalnej przestrzeni,
w której byłoby miejsce zarówno dla ge-
nerała Jaruzelskiego, jak i Lecha Wałę-
sy, Aleksandra Kwaśniewskiego, Lecha
Kaczyńskiego, będzie sprawdzianem
dojrzałości naszego społeczeństwa oraz
apolityczności instytucji państwa.
W matematyce dzielenie jest od-
wrotnością mnożenia, ale mnożenie
panteonów jest dzieleniem narodu i je-
go zbiorowej pamięci.
Kontrowersje wokół miejsca po-
chówku pary prezydenckiej obnaży-
ły fakt, że przez ponad dwadzieścia lat
III RP nie zadaliśmy sobie pytania: co
robić z ciałem zmarłego prezydenta.
Decyzja kardynała Dziwisza niesie
kilka konsekwencji. Zwłoki głowy pań-
stwa, zamiast zostać w gestii rodziny
czy państwa, stały się własnością Ko-
ścioła katolickiego. Nie ma problemu,
by prezydent, jako katolik, był pocho-
wany w świątyni katolickiej lub na cmen-
tarzu katolickim. Co jednak z prezy-
dentami niekatolikami?
Nie życzę rychłej śmierci ani Woj-
ciechowi Jaruzelskiemu, ani Aleksan-
drowi Kwaśniewskiemu, ale prędzej czy
później staniemy przed problemem
– gdzie ich pochować. Czy dla nich znaj-
dzie się miejsce na Wawelu? Wątpię. Czy
Wawel stanie się miejscem pochówku
tych prezydentów lub innych dygnita-
rzy, którzy żyli dobrze z Kościołem?
Na to się zanosi: to Kościół będzie de-
cydował, kto znajdzie się w narodowym
panteonie, kto za życia dostatecznie się
zasłużył, kto zginął śmiercią zwykłą, kto
tragiczną, a kto bohaterską. Łatwo prze-
widzieć, do jakich żenujących targów
dojdzie, gdy przyjdzie rozstrzygnąć
Ewa Lipska
poetka
Niedobre są te chwile w życiu
narodu, kiedy emocje
wyprzedzają rozum.
NOT
.
LW
,
IH
,
DW
,
MODEST
,
BLAST
,
KAWI
,
KFK
,
BART
*Autor jest związany z miesięcznikiem
„Architektura Murator”, kurator wystaw
architektonicznych, m.in. na Biennale
Architektury w Wenecji
3
Na Wawel
www.wyborcza.pl
wychodzi 24 godziny na dobę
Polska w żałobie
5
www.wyborcza.pl
+
Gazeta Wyborcza
+
Czwartek 15 kwietnia 2010
PO KATASTROFIE W SMOLEŃSKU
|
POWRÓT 30 OFIAR
Kondukt, jakiego w stolicy nie było
Witało ich pochmurne niebo i żałobny marsz Chopina. Płacz najbliższych i uderzenia butów żołnierzy
niosących trumny. I cała Polska przed telewizorami
MOSKWA
GODZ. 12.11. Tiry z trumnami. Za chwilę żołnierze przeniosą je
do wypożyczonego przez NATO samolotu C-17 Globemaster
LOTNISKO OKĘCIE
GODZ. 18.01. Krewni ofiar witają swoich bliskich
WARSZAWA
GODZ. 19.23. Kondukt z trumnami jedzie do hali Torwar. Tam odbędą się nabożeństwa i czuwanie krewnych
zydenckiego samolotu przy-
wieziono wczoraj do War-
szawy. Trumny przyleciały
wypożyczonym przez NATO
samolotem C-17 Globemaster. Wylą-
dował o godz. 16.17.
Na płycie lotniska czekały rodzi-
ny ofiar, politycy i duchowni.
– Joanna Agacka-Indecka, prezes
Naczelnej Rady Adwokackiej – od-
czytał lektor przez megafon. Chwi-
lę później żołnierze wynieśli z sa-
molotu pierwszą trumnę okrytą na-
rodową f lagą.
I tak 30 razy: kolejne nazwisko,
kolejne trumny. Żołnierze ustawia-
li je w rzędzie na katafalkach. Naj-
bliżsi zabitych klękali, kładli kwiaty
na wieko trumny. Milczeli, płakali,
modlili się.
– Wróciliście do ojczyzny, wrócili-
ście do swych bliskich. Dzisiaj wasi bli-
scy płaczą. Dzisiaj płacze cała ojczy-
zna – mówił premier Donald Tusk pod-
czas ceremonii żałobnej.
Wymienił wszystkich powracają-
cych. Głos premiera brzmiał drama-
tycznie, gdy każde odczytywane na-
zwisko poprzedzał słowem „wrócił”:
– Wrócił Tomasz Merta, wicemini-
ster kultury i dziedzictwa narodowe-
go. Kilka tygodni temu długo rozma-
wiałem z nim o tym, jak z okazji zbli-
żających się rocznic czcić bohaterów.
Nie spodziewaliśmy się, że tak nagle
stanie się jednym z nich.
– Wróciła Justyna Moniuszko, z za-
łogi samolotu. W czasie lotów, chociaż
mogła niejednego komandosa za-
wstydzić umiejętnościami, mówiliśmy
do niej „córeczko”, bo taka była dobra
i serdeczna dla wszystkich.
Potem duchowni odmówili eku-
meniczną modlitwę w intencji ofiar.
Przejmującą, ponaddwugodzinną ce-
remonię oglądał w telewizji cały kraj.
Kondukt z trumnami przejechał
al. Żwirki i Wigury, Trasą Łazienkow-
ską, ul. Czerniakowską do ul. Łazien-
kowskiej i hali Torwar. Wzdłuż trasy sta-
ły szpalery ludzi. W milczeniu patrzy-
li na kondukt 30 karawanów, jakiego
Warszawa jeszcze nie widziała. – Przej-
mujący, zatrważający widok. Zginęło
tylu wspaniałych ludzi. Musiałam
przyjść i ich pożegnać – mówiła Anna
Kołodziej z warszawskiej Ochoty.
W hali Torwar, gdzie złożono trum-
ny, od wczoraj trwa modlitewne czu-
wanie. Wstęp mają tylko rodziny za-
bitych. Trumny są wydawane na ży-
czenie krewnych ofiar. Część rodzin
zdecydowała się już wczoraj zabrać
ciała bliskich. Wieczorem przed halą
zebrało się kilkaset osób. Powstało ko-
lejne miejsce w Warszawie, gdzie cią-
gle palą się znicze.
Ciała prezydenckich ministrów
Władysława Stasiaka, Pawła Wypy-
cha oraz pracowników Kancelarii Pre-
zydenta Katarzyny Doraczyńskiej
i Dariusza Jankowskiego przewiezio-
no do Pałacu Prezydenckiego i wy-
stawiono w Sali Hetmańskiej na par-
terze. Jak poinformował PAP prezy-
dencki minister Jacek Sasin, daty po-
grzebów ministrów i pracowników
kancelarii nie są jeszcze znane. Wy-
znaczą je rodziny tragicznie zmarłych.
Dziś ma przylecieć kolejne ponad
30 trumien z ofiarami. A także trumna
ostatniego prezydenta Polski na uchodź-
stwie Ryszarda Kaczorowskiego.
Rozpoznanie wszystkich poległych
potrwa, jak zapowiada minister zdro-
wia Ewa Kopacz, jeszcze około tygo-
dnia. Do wczoraj w moskiewskim Cen-
tralnym Biurze Ekspertyz Medyczno-
-Sądowych patomorfolodzy z Polski
i ich koledzy rosyjscy oraz bliscy ofiar
rozpoznali 67 osób spośród 96 ofiar
tragedii.
WOT
,
RICZ
,
ŚMIK
Czytaj też na stronach stołecznych
WA1
C
iała 30 ofiar katastrofy pre-
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl hannaeva.xlx.pl
15 kwietnia 2010
NR 88. 6306
NAKŁAD
540
TYS
.
2
2,00
zł
w tym 7% VAT
DZIŚ SPECJALNY
„DUŻY FORMAT”
PO KATASTROFIE
W SMOLEŃSKU
Dwaj pasażerowie lotu
101: Lech Kaczyński
i Janusz Krupski.
Trzy katastrofy, które
wstrząsnęły Polską.
Zmieniały historię.
Czy zmieniały Polaków?
Wszystko nam się
pomieszało, czyli o naszym
przeżywaniu żałoby
REDAKTOR PROWADZĄCY
R
AFAŁ
S
TEC
WYDAJE AGORA SA
NUMER INDEKSU
www.wyborcza.pl
WRACAJĄ
A ONI WCIĄZ
Samolot z 30 ciałami wylądował wczoraj w Warszawie.
Premier żegnał każdą z ofiar katastrofy z osobna
WARSZAWA, lotnisko wojskowe Okęcie
JOANNA AGACKA-INDECKA – UR. 1964, PREZES NACZELNEJ RADY ADWOKACKIEJ
u
ABP MIRON CHODAKOWSKI – UR. 1957, PRAWOSŁAWNY ORDYNARIUSZ POLOWY WOJSKA POLSKIEGO
u
CZESŁAW CYWIŃSKI – UR. 1926, PREZES ŚWIATOWEGO ZWIĄZKU ŻOŁNIERZY ARMII KRAJOWEJ
u
LESZEK DEPTUŁA – UR. 1953, POSEŁ NA SEJM RP
u
MJR ZBIGNIEW DĘBSKI – UR. 1922,
POWSTANIEC WARSZAWSKI
u
KATARZYNA DORACZYŃSKA – UR. 1978, PRACOWNICA BIURA PRASOWEGO KANCELARII PREZYDENTA
u
ALEKSANDER FEDOROWICZ – UR. 1971, TŁUMACZ PRE-
ZYDENTA
u
JANINA FETLIŃSKA – UR. 1952, SENATOR RP
u
PPŁK JAROSŁAW FLORCZAK – UR. 1969, FUNKCJONARIUSZ BIURA OCHRONY RZĄDU
u
POR. PAWEŁ JANECZEK – UR. 1973, FUNK-
CJONARIUSZ BIURA OCHRONY RZĄDU
u
DARIUSZ JANKOWSKI – UR. 1955, PRACOWNIK KANCELARII PREZYDENTA
u
MARIUSZ KAZANA – UR. 1960, DYREKTOR PROTOKOŁU DYPLOMATYCZ-
NEGO MSZ
u
GEN. STANISŁAW NAŁĘCZ-KOMORNICKI – UR. 1924, KANCLERZ ORDERU WOJENNEGO VIRTUTI MILITARI
u
STANISŁAW JERZY KOMOROWSKI – UR. 1953, WICEMINISTER OBRO-
NY NARODOWEJ
u
CHORĄŻY PAWEŁ KRAJEWSKI – UR. 1975, FUNKCJONARIUSZ BIURA OCHRONY RZĄDU
u
PŁK DR HAB. WOJCIECH LUBIŃSKI – UR. 1969, LEKARZ PREZYDENTA LECHA KA-
CZYŃSKIEGO
u
TOMASZ MERTA – UR. 1965, WICEMINISTER KULTURY
u
KPT. DARIUSZ MICHAŁOWSKI – UR. 1975, FUNKCJONARIUSZ BIURA OCHRONY RZĄDU
u
JUSTYNA MONIUSZKO
– UR. 1985, STEWARDESA
u
PPOR. PIOTR NOSEK – UR. 1975, FUNKCJONARIUSZ BIURA OCHRONY RZĄDU
u
PIOTR NUROWSKI – UR. 1945, SZEF POLSKIEGO KOMITETU OLIMPIJSKIEGO
u
KS. PPŁK JAN OSIŃSKI – UR. 1975, WICEKANCLERZ KURII POLOWEJ WOJSKA POLSKIEGO
u
KS. PŁK ADAM PILCH – UR. 1965, ZASTĘPCA EWANGELICKIEGO BISKUPA POLOWEGO
u
KRZYSZ-
TOF PUTRA – UR. 1957, WICEMARSZAŁEK SEJMU
u
KS. PROF. RYSZARD RUMIANEK – UR. 1947, REKTOR UNIWERSYTETU KARDYNAŁA STEFANA WYSZYŃSKIEGO
u
SŁAWOMIR SKRZYPEK
– UR. 1963, PREZES NARODOWEGO BANKU POLSKIEGO
u
WŁADYSŁAW STASIAK – UR. 1966, SZEF KANCELARII PREZYDENTA RP
u
CHORĄŻY JACEK SURÓWKA – UR. 1974, FUNKCJONARIUSZ
BIURA OCHRONY RZĄDU
u
JERZY SZMAJDZIŃSKI – UR. 1952, WICEMARSZAŁEK SEJMU
u
PAWEŁ WYPYCH – UR. 1968, SEKRETARZ STANU W KANCELARII PREZYDENTA RP
– Wróciliście do ojczyzny, wróciliście do swych bliskich, ale dzisiaj Wasi bliscy płaczą. Dzisiaj płacze cała ojczyzna – mówił premier Tusk. Relacja – s. 5
WAWEL
DZIELI
POLSKĘ
decyzja pochowania prezydenta Le-
cha Kaczyńskiego z żoną na Wawelu.
Prezydent Lech Kaczyński był dobrym, skrom-
nym człowiekiem, ale nie ma żadnych przy-
czyn, dla jakich miałby spocząć na Wawelu
wśród Królów Polski – obok Marszałka Józe-
fa Piłsudskiego.
Uważamy, że wysoce niestosowne jest w ta-
kiej sprawie powoływanie się na wybór ro-
dziny. Decyzja ta wywołuje poważne protesty
i może spowodować najgłębsze od odzyska-
nia niepodległości w 1989 roku podziały pol-
skiego społeczeństwa.
Apelujemy do Władz Kościoła o wycofanie
się z tej wysoce niefortunnej decyzji podjętej
pochopnie w chwili żałoby i współczucia.
u
PREZYDENT NIE Z PIŁSUDSKIM
Pogrzeb pary prezydenckiej na Wawelu,
ale nie w komnacie Piłsudskiego,
tylko w jej przedsionku. Spadkobiercy
prezydenta Kaczorowskiego chcą,
by spoczął w warszawskiej Świątyni
Opatrzności Bożej, a nie na Wawelu
strona 2
u
SPÓR ZAKŁÓCIŁ ŻAŁOBĘ
Czy po uroczystościach pogrzebowych
znajdziemy się w środku kampanii
wyborczej? Opinie historyków,
publicystów, polityków
strony 2-4, 14
ANDRZEJ WAJDA,
KRYSTYNA ZACHWATOWICZ-WAJDA
K
RAKÓW
, 13
KWIETNIA
2010
N
ajwyższe nasze zdumienie wywołała
2
Polska w żałobie
www.wyborcza.pl
wychodzi 24 godziny na dobę
Czwartek 15 kwietnia 2010
+
Gazeta Wyborcza
+
www.wyborcza.pl
PO KATASTROFIE W SMOLEŃSKU
|
WAWEL DZIELI POLAKÓW
Decyzja o pochowaniu
prezydenta Lecha
Kaczyńskiego na Wawelu
wywołała kontrowersje
– na forach internetowych,
w radiu, były też uliczne
manifestacje. To ważna
dyskusja, przemilczenie jej
zaprzeczałoby
dziennikarskiemu powołaniu.
„Gazeta” nie milczy,
gdy dyskutują jej Czytelnicy.
Decyzja kard. Dziwisza
zakłóciła narodową żałobę, bo
podniosła kwestię oceny zasług
zmarłego prezydenta, co jest
przedwczesne i niestosowne.
Nie chcemy jednak w tych
dniach żałoby podsycać
konf liktu o Wawel. Dlatego
jeszcze tylko dziś
publikujemy najistotniejsze
głosy, bez wnikania w ocenę
prezydentury Lecha
Kaczyńskiego i w polityczne
konsekwencje tego kroku.
Do debaty powrócimy po
ceremoniach pogrzebowych
i po zakończeniu państwowej
żałoby.
NIE Z PIŁSUDSKIM
Jednak nie
obok marszałka
Józefa
Piłsudskiego,
ale w przedsionku
jego krypty
spoczną Lech
i Maria Kaczyńscy
J
AROSŁAW
K
URSKI
M
AGDALENA
K
URSA
, M
AŁGORZATA
S
KOWROŃSKA
, R
ENATA
G
ROCHAL
P
ara prezydencka zostanie po-
OPINIE
HISTORYKÓW , POLITYKÓW,
PUBLICYSTÓW
chowana na Wawelu w krypcie
Piłsudskiego – podał we wtorek
kard. Stanisław Dziwisz. Za-
niepokoiło to rodzinę Mar-
szałka, której nikt o zdanie nie pytał.
Zwłaszcza doniesienia, że trzeba będzie
przesuwać sarkofag. Ponadto krypta
traktowana jest jak grobowiec Piłsud-
skiego, nie leżą tam ani jego córka, ani
żona. Rodzina uważała też, że pocho-
wanie tam prezydenckiej pary to pró-
ba zawłaszczenia mitu Piłsudskiego.
– Poprosiliśmy kard. Dziwisza o spo-
tkanie, by przedstawić nasze stanowi-
sko. Było krytyczne – mówi nieoficjal-
nie osoba bliska rodzinie Piłsudskiego.
Krzysztof Jaraczewski, wnuk Mar-
szałka i prezes Fundacji Rodziny Józe-
fa Piłsudskiego, odwiedził wczoraj kar-
dynała. Spotkania nie komentował. Na-
sze źródło twierdzi, że emocje nieco
opadły, gdy okazało się, że grobowiec
małżonków Kaczyńskich nie znajdzie
się ostatecznie w tym samym po-
mieszczeniu co sarkofag Piłsudskiego.
Razem, ale osobno
Formalnie to jedna krypta, zwana kryp-
tą pod wieżą Srebrnych Dzwonów, ale
składa się z przedsionka oraz części,
gdzie leży Piłsudski. Grobowiec pary
prezydenckiej znajdzie się w przed-
sionku po lewej stronie.
Po decyzji kard. Dziwisza już we wto-
rek wieczorem przed krakowską kurią
kilkaset osób protestowało przeciwko
pochowaniu prezydenta na Wawelu.
Krzyczeli: „Nie na Wawel! Powązki!”.
– Jest mi bardzo przykro, że uro-
czystości pogrzebowe stają się elemen-
tem przepychanek politycznych i że pró-
buje się wciągnąć w to Kościół – mówił
ks. Robert Nęcek, rzecznik kurii. – Me-
tropolita podjął decyzję po rozmowie
ze stroną rządową i po prośbach rodzi-
ny. We wtorek po południu zadzwonił
do kard. Dziwisza brat zmarłego pre-
zydenta, prezes PiS Jarosław Kaczyń-
ski i przekazał życzenie rodziny.
Wczoraj z otoczenia kard. Dziwisza
wyszedł pomysł, by krypta pod wieżą
Srebrnych Dzwonów stała się kryptą
prezydencką. Obok małżonków Ka-
czyńskich miałby w niej spocząć Ry-
szard Kaczorowski, ostatni prezydent
RP na uchodźstwie. Rodzina Kaczo-
rowskiego odmówiła.
– Rozmawiałem z córką prezyden-
ta. Wszyscy są wdzięczni za tę inicjaty-
wę, ale wola rodziny jest taka, by pro-
chy prezydenta Kaczorowskiego spo-
częły w Świątyni Opatrzności Bożej
w Warszawie. Nie mógł rządzić w wol-
nej Polsce, niech więc jego szczątki spo-
czną w stolicy – mówi o. Eustachy Ra-
koczy, jasnogórski kapelan Żołnierzy
Niepodległości i przyjaciel rodziny Ka-
1
Lech Wałęsa
Jestem wiernym synem Kościoła,
grzesznym, ale wiernym. Wyrażam
sprzeciw i niezadowolenie, tak jak
to było przed nominacją Sławoja
Leszka Głódzia na metropolitę
gdańskiego, ale gdy decyzja już
zapada, to ją przyjmuję. Zakładam,
że w decyzji swój udział ma
Duch Święty. Dlatego nie chcę
dyskutować. Takie mam zasady.
Władysław Bartoszewski
były szef MSZ, pełnomocnik rządu
ds. dialogu międzynarodowego
Zgadzam się ze słowami biskupa
Tadeusza Pieronka, który
powiedział, że prezydentów
powinno się chować w stolicy.
A obecną stolicą Polski jest
Warszawa, a nie Kraków.
Osobiście jako urodzony
warszawiak cenię sobie też starą
tradycję, że byli prezydenci
naszego miasta mają swoje groby
na warszawskich cmentarzach.
2
3
Decyzja o pochówku na Wawelu ogłoszona przez kard. Dziwisza (2) wywołała wiele kontrowersji. Wczoraj wieczorem
pod krakowską kurią po raz drugi manifestowali jej przeciwnicy (1). Równocześnie odbywała się kontrmanifestacja (3).
Oddzielał je kordon policji. Manifestacje odbywały się także w innych miastach
czorowskich, który przyjechał do War-
szawy z misją przekonania rodziny do
pochówku w Krakowie.
– Wawel nie jest najodpowiedniej-
szym miejscem na chowanie prezy-
dentów. Zważywszy jednak na drama-
tyczną śmierć Lecha Kaczyńskiego,
można dopuścić pochowanie go z mał-
żonką na Wawelu. Ale nie powinno stać
się to precedensem, bo trzeba by tam
pochować wszystkich prezydentów III
RP: gen. Jaruzelskiego, Lecha Wałęsę
i Aleksandra Kwaśniewskiego. Zaczy-
na się robić z tego cmentarz, a to nie jest
zwykłe miejsce pochówku – mówi Ja-
nusz Onyszkiewicz, mąż wnuczki Pił-
sudskiego.
Kto pierwszy rzucił: Wawel
Skąd pomysł Wawelu? Wczoraj polity-
cy PiS i Kancelaria Prezydenta sugero-
wali, że z krakowskiej kurii.
– Zaprzeczam tym absurdalnym in-
formacjom, że to życzenie rodziny. Zde-
cydowanym zwolennikiem tej decyzji
był kard. Dziwisz – mówił prezydencki
minister Andrzej Duda.
– Przypisywanie pomysłu kardyna-
łowi mija się z prawdą. On był tym za-
skoczony. Znalazł się w bardzo trudnej
sytuacji, bo jak tu odmówić rodzinie
zmarłego. Zachował się po ludzku, usza-
nował decyzję rodziny i zgodę władz
państwowych – mówi „Gazecie” du-
chowny z krakowskiej kurii.
Pierwszy sygnał o życzeniu córki i Ja-
rosława Kaczyńskiego metropolita usły-
szał we wtorek rano od kancelarii pre-
miera – też zresztą tym zaskoczonej.
Wcześniej w rozmowach z rodziną roz-
ważano warszawską archikatedrę
św. Jana bądź Powązki Wojskowe.
Ale – jak słyszymy w PiS – Powązki
od razu odrzucono, bo „trudno sobie
wyobrazić, by Lech Kaczyński leżał ko-
ło Bieruta”.
Według źródeł „Gazety” propozycja
pochówku na Wawelu wyszła z otocze-
nia prezydenta i jego brata. W rozmo-
wach brali udział m.in. posłanka Elż-
bieta Jakubiak (b. szefowa gabinetu pre-
zydenta), europoseł PiS Paweł Kowal,
wiceprezes PiS Adam Lipiński i szef ga-
binetu prezydenta Maciej Łopiński.
Prezes PiS jeszcze w poniedziałek
rano chciał, by pogrzeb odbył się na Sta-
rych Powązkach, gdzie leży ojciec bra-
ci Kaczyńskich.
– Po śmierci najbliższych myśli się,
żeby miejsce pochówku było jak naj-
bliżej domu. Jarosław Kaczyński po stra-
cie brata był w traumie – mówi „Gaze-
cie” Elżbieta Jakubiak. – Ale tu nie cho-
dziło o pochówek brata, tylko prezy-
denta RP. Hierarchowie kościelni przed-
stawili dwie propozycje: warszawską ar-
chikatedrę św. Jana Chrzciciela i Wa-
wel. Trzeba było wybrać którąś z nich.
– Dlaczego Wawel, a nie katedra
św. Jana, gdzie leży m.in. prezydent Ga-
briel Narutowicz?
– To godne miejsce, emanacja pań-
stwa, jego tragicznych losów, spoczywa
tam gen. Sikorski, który również zginął
w katastrofie lotniczej – mówi Jakubiak.
– Może cały naród powinien zdecy-
dować, kto spoczywa na Wawelu?
Jakubiak: – Tu nie ma żadnego pro-
blemu. Tylko „Gazeta” ma problem.
W Warszawie wieczorem demon-
strowali przeciwnicy pochówku pary
prezydenckiej na Wawelu. Pod PKiN
przyszło ok. 300 osób. Zbierano też pod-
pisy pod petycją do krakowskiej kurii
o zmianę decyzji.
W
SPÓŁPRACA
A
GNIESZKA
K
UBLIK
, R
AFAŁ
R
OMANOWSKI
,
MIECZ
O demonstracji w Warszawie
– na stronach stołecznych
KOMENTARZ
KARD. DZIWISZ
MÓGŁ TO
POWSTRZYMAĆ
prof. Tomasz Gąsowski
historyk UJ
To dobra decyzja, choć można się
zastanawiać, czy nie było miejsca
bardziej naturalnego i bliskiego.
Emocjonalnie i z urodzenia oraz
jako prezydent Warszawy mógłby
spocząć w katedrze św. Jana czy
na Powązkach i w niczym nie
ujmowałoby to mu godności
i zasług.
K
ATARZYNA
W
IŚNIEWSKA
GAZETA WYBORCZA
Decyzja o pochówku pary prezy-
denckiej na Wawelu „powinna nas łą-
czyć, nie dzielić” – powiedział kard.
Stanisław Dziwisz. Jednak wbrew in-
tencjom kardynała – już podzieliła.
Nie spełni się życzenie krakow-
skiego metropolity, by pogrzeb pre-
zydenta „przyczynił się do zjedno-
czenia wszystkich ludzi”. Zamiast te-
go pod oknami słynnej Franciszkań-
skiej 3 kardynał zobaczył protestują-
cych z hasłem: „Czy na pewno godzien
królów?”.
Ta niestosowna manifestacja to
efekt jego nieprzemyślanej decyzji.
Nie jest najważniejszą sprawą
szukanie pomysłodawców. Nie je-
stem nawet w stanie wyobrazić so-
bie, co czuje teraz Jarosław Ka-
czyński. Rozumiem, że godząc się
na Wawel lub wychodząc z taką ini-
cjatywą, chciał oddać ostatni hołd
ukochanemu bratu.
Osobą, która powinna była tak-
townie rodzinie prezydenta ten po-
mysł wyperswadować, jest właśnie
krakowski kardynał, gospodarz kró-
lewskiego Wawelu, przyjaciel Jana
Pawła II, który całe życie pokazywał,
jak łączyć, a nie dzielić.
Paweł Milcarek
naczelny miesięcznika „Christianitas”
(wpis w blogu Salon 24):
– Piekło
nizin powraca szybciej, niż
myślałem (...). W tym piekle słowo
„Wawel” zastępuje niebo
zbawionych, zaś „Powązki”
przemieniają się w dolinę
odepchniętych. Dobro i chwała
zostały potłuczone na kawałki,
spokój żałoby potargany. (...) Już
za późno: na argumenty – bo nie
mają szans przy namiętnościach,
na rady – bo decyzję podjęto. Ale
powiem po prostu, czego mi żal.
Żal mi grobu w warszawskiej
archikatedrze, gdzie spocząłby
warszawianin, dziedzic Żoliborza
i Powstania Warszawskiego,
prezydent Warszawy,
najwybitniejszy Prezydent RP
po 1989.
WA1
NA WAWELU, ALE
www.wyborcza.pl
wychodzi 24 godziny na dobę
Polska w żałobie
3
www.wyborcza.pl
+
Gazeta Wyborcza
+
Czwartek 15 kwietnia 2010
PO KATASTROFIE W SMOLEŃSKU
|
WAWEL DZIELI POLAKÓW
wyjątkowa śmierć. Stąd Wawel
OPINIE
HISTORYKÓW , POLITYKÓW,
PUBLICYSTÓW
prof. Henryk Samsonowicz
historyk
Nie jestem entuzjastą idei
pochowania prezydenta
Kaczyńskiego z małżonką na
Wawelu. To sprawa złożona.
Z jednej strony katedra wawelska to
sanktuarium kościelne i Kościół
robi, co chce, z drugiej jednak – to
sanktuarium należy do narodu.
Historia jest pamięcią, która
weryfikuje oceny ludzkie. Dobrze
byłoby poczekać z tą decyzją, tak
jak to się stało w przypadku
pochowanych na Wawelu
Kościuszki czy Słowackiego.
Jestem obywatelem tego kraju,
Wawel jest dla mnie symbolem jego
historii. Uważam, że temu miejscu
należy się większa ref leksja nad
tym, jak je wykorzystywać. Nie
znaczy to, że z góry zakładam, że
Lech Kaczyński nie powinien być
tam pochowany. Jeśli pomysł ten
przetrwałby próbę czasu, czemu
nie. Ale jeszcze raz podkreślam,
Kościół ma tu ostatnie słowo, choć
powinien w swoich decyzjach
uwzględniać rolę tego sanktuarium
jako miejsca narodowej pamięci.
Magdalena Środa
filozof, etyk
(wypowiedź w TOK FM)
Osobiście
czuję się tą decyzją dotknięta. Choć
nie jestem sentymentalna, Wawel
uważam za święte historyczne
miejsce. Prof. Zoll powiedział, że to
miejsce zamknięte i nie powinno
się tam nikogo chować. Kraków
i Wawel to nasze dobro narodowe,
serce historii Polski. Sam Lech
Kaczyński byłby przeciwko tej
decyzji. Byłby przeciwko dzieleniu
Polaków i wykorzystywaniu jego
śmierci do takiego podziału, który
naprawdę może być nie do
zasypania. To jest mój apel do pana
Jarosława Kaczyńskiego, bo to
zapewne jest jego pomysł: trzeba
było dać Polakom tydzień spokoju,
tydzień na ref leksję. Nie mogę
pojąć, jak ktoś po śmierci bliskich
osób tak szybko zaczyna myśleć
politycznie. I podejmować tego
rodzaju decyzję. Jestem tym
oburzona. Jarosław Kaczyński
postawił wszystkich pod murem.
Nikt posiadający ludzkie uczucia
i kulturę osobistą nie jest w stanie
zareagować. Jestem pełna obaw co
do aktywności Jarosława
Kaczyńskiego, który nawet w tych
ciężkich dniach myśli o swojej
politycznej przyszłości i przyszłości
swojej partii. Po decyzji o Wawelu
w moim przekonaniu okres żałoby
mamy za sobą.
Marszałek Piłsudski
nie miałby chyba,
mimo swego niezmiernie
rozbudowanego ego,
nic przeciwko sąsiedztwu
z tym Prezydentem,
z tak właśnie zmarłym
Prezydentem
patykiem prezydenta Kaczyńskiego,
jak wiadomo. Rozumie jednak histo-
rię Polski i racje tej wspólnoty poli-
tycznej, którą tworzymy.
Pozwolę sobie rozszerzyć argu-
menty profesora Majchrowskiego:
Lech Kaczyński był wybrany na pre-
zydenta, czyli konstytucyjnego re-
prezentanta Rzeczypospolitej, w wy-
borach powszechnych (oprócz niego
mieliśmy dwóch jeszcze tak wybra-
nych prezydentów: Lecha Wałęsę
i Aleksandra Kwaśniewskiego; Woj-
ciech Jaruzelski został wybrany wy-
łącznie przez posłów Zgromadzenia
Narodowego). To już mniejszy argu-
ment – ale na Lecha Kaczyńskiego gło-
sowało blisko 9 milionów obywateli.
I nie został odwołany ich decyzją – nie
stracił zatem mandatu, jaki daje de-
mokratyczny wybór w wyborach po-
wszechnych. Odwołała go tragiczna
śmierć w czasie pełnienia obowiąz-
ków służbowych – obowiązków Gło-
wy Państwa. Śmierć w tak niesamo-
wicie symbolicznych okolicznościach,
że trudno ich nie uwzględnić przy de-
cyzji o również nacechowanym sym-
boliką miejscu pochówku.
Ponieważ jestem historykiem, któ-
ry zajmuje się postacią Józefa Pił-
sudskiego, pozwolę sobie dodać tę
uwagę, że – jak sądzę – Marszałek Pił-
sudski nie miałby chyba, mimo swe-
go niezmiernie rozbudowanego ego,
nic przeciwko sąsiedztwu z tym Pre-
zydentem, z tak właśnie zmarłym Pre-
zydentem. Nie było na pewno w ostat-
nich 20 latach Polski niepodległej po-
lityka, który tak bardzo utożsamiał-
by swoją wizję wielkości Rzeczypo-
spolitej z wizją Piłsudskiego, jak wła-
śnie Lech Kaczyński. Łączyła ich bar-
dzo wyraźna niechęć do narodowo-
demokratycznej wizji Romana
Dmowskiego; łączyła ich postawa nie-
schylania (w stosunkach zewnętrz-
nych) głowy przed nikim; łączyła ich
wreszcie konsekwentna postawa an-
tyimperialna – poczucie pewnej mi-
sji w przeciwstawianiu się uznanemu
niebezpieczeństwu rosyjskiego (w
sensie geopolityki, nie stosunku do
samego narodu) imperializmu.
Słowo o zasługach. Wiem, są nie-
porównywalne. Nawet jeśli ktoś nie
chce dostrzec – wbrew faktom – wiel-
kich zasług Lecha Kaczyńskiego w bu-
dowaniu wolności i niepodległości
Polski, powinien może się zastano-
wić nad pewnymi, widocznymi już,
skutkami Jego śmierci. Ta śmierć do-
piero utorowała drogę do pełnej praw-
dy o zbrodni katyńskiej w Rosji. Przy
całym uznaniu dla wysiłku podjęte-
go w tym zakresie przez „Gazetę Wy-
borczą”, przez premierów Władimi-
ra Putina i Donalda Tuska, jak rów-
nież dla filmu Andrzeja Wajdy – to
jednak dopiero ta śmierć pod Smo-
leńskiem, 10 kwietnia 2010 roku, blo-
kuje – chyba raz na zawsze – możli-
wość powrotu do kłamstwa katyń-
skiego. Więcej – ta śmierć, taka śmierć,
śmierć w takim miejscu i okoliczno-
ściach – stwarza wyjątkową, można
powiedzieć: właśnie historyczną,
szansę przezwyciężenia rosyjsko-
-polskiego symbolicznego konf liktu.
Nie byłoby tego wylewu serdecz-
nych, szczerych myśli i uczuć milio-
nów zwyczajnych Rosjan wobec Pol-
ski, gdyby nie ta tragedia. Co z tym da-
lej będzie – to już zależy od nas i od Ro-
sjan (a przede wszystkim od rosyjskich
polityków), ale szansa przełomu po-
wstała teraz, 10 kwietnia, nie 7.
Po drugie – skala reakcji przy-
wódców i mediów całego świata (tym
razem to nie polski zaściankowy kom-
pleks) na tę tragedię jest wyjątkowa
i – znów – stwarza szansę lepszego zro-
zumienia polskiej wspólnoty poli-
tycznej w świecie. Stwarza szansę
symbolicznego (przepraszam za po-
wtarzanie tego słowa, ale trudno go
uniknąć) umocnienia pozycji tej
wspólnoty w świecie. Pozycją realną
musimy się zajmować dalej, ale stro-
na symboliczna ma w dzisiejszych
czasach dominacji PR także wielkie
znaczenie, nie można jej lekceważyć.
To, że mają na ten pogrzeb wa-
welski przyjechać prezydenci Rosji,
Stanów Zjednoczonych, Francji, Nie-
miec (i tylu innych ważnych dla nas
krajów), nie ma precedensu w naszej
historii – a może być też okazją do za-
prezentowania Polski w świecie. Ta-
ką szansą był wcześniej Październik
1978 i Czerwiec 1979, Sierpień 1980,
Czerwiec 1989, w jakimś stopniu tak-
że Kwiecień 2005.
Okrzyki „na Powązki” nie brzmią
dobrze w Krakowie. Gdyby wołali tak
warszawiacy – rozumiałbym ich lepiej
– domagaliby się „swojego” Prezyden-
ta. Okrzyki w Krakowie brzmią po-
dobnie do tych, które widziałem w fil-
mie „Śmierć prezydenta”. Przez te
okrzyki kilkuset osób zgromadzonych
przed kurią przebijają, jak w 1922 roku
przez manifestacje przeciwników pre-
zydenta Narutowicza, złe emocje. Mam
wrażenie, że zupełnie inne emocje sku-
piają się w tych setkach tysięcy osób,
które towarzyszą trumnom z ciałami
Prezydenta i Jego małżonki w ostat-
nich dniach w Warszawie.
To nie była jedna śmierć – zginęło
96 osób. Wspaniała reprezentacja Pol-
ski. Wszyscy godni są najwyższego
szacunku. Głowa Państwa jest jedna
– i oddając jej specjalny hołd – może-
my uczcić ich wszystkich. W krypcie
pod wieżą Srebrnych Dzwonów po-
winna się oczywiście znaleźć tablica
upamiętniająca wszystkie ofiary. Ten
pochówek, mam nadzieję, nie tylko
powinien, ale wciąż jeszcze może nas
połączyć.
PROF
.A
NDRZEJ
N
OWAK
HISTORYK
, U
NIWERSYTET
J
AGIELLOŃSKI
,
RED
.
NACZELNY PISMA
„A
RCANA
”
„Gazeta Wyborcza” jest głosem waż-
nym dla wielu z tych, którzy nie ak-
ceptują decyzji metropolity krakow-
skiego w sprawie pochówku Lecha
i Marii Kaczyńskich na Wawelu. Dla-
tego pozwalam sobie prosić o rozwa-
żenie kilku argumentów w tej sprawie.
Rozumiem wątpliwości. Sam by-
łem zdania, że naturalnym miejscem
pochówku będzie katedra św. Jana
w Warszawie. Lech Kaczyński inau-
gurował w niej tak uroczyście swoją
prezydenturę. Pochowani są w niej
prezydenci II RP, którą tragicznie
Zmarły tak cenił. Wreszcie – był szcze-
gólnie związany z Warszawą. Jednak
kiedy doszła do mnie wiadomość
o decyzji kardynała Dziwisza, że Pre-
zydent spocznie w krypcie u boku
Marszałka Piłsudskiego, pomyśla-
łem, że są bardzo poważne racje, któ-
re tę decyzję wspierają.
Pierwsze argumenty wskazał pre-
cyzyjnie prezydent Krakowa prof. Ja-
cek Majchrowski: Zginęła Głowa Pań-
stwa uosabiająca Majestat Rzeczy-
pospolitej; prezydent Kaczyński zgi-
nął na służbie. Połączenie wyjątko-
wego urzędu z wyjątkową śmiercią.
Profesor Majchrowski nie był sym-
Na Wawelu nie leżą sami zwycięzcy
Wawel nie należy do elit.
Należy do ludu
PROF
. J
ADWIGA
S
TANISZKIS
SOCJOLOG
cześnie solidarnej. To mu się nie uda-
ło, ale zostało zobowiązanie, które
ktoś musi podjąć. Inny jego nieuda-
ny zamiar to wypracowanie kon-
sensualnej Europy.
Sama go krytykowałam, jak ne-
gocjował traktat lizboński, zbyt upie-
rał się przy sposobie głosowania, ale
teraz widać, że brakuje tej koncepcji
konsensusu, na której tak mu zale-
żało.
Kaczyński uprawiał politykę pod
prąd demokracji medialnej. Próbo-
wał robić małe konkretne gesty, za-
biegał o polską pisownię nazwisk na
Litwie, pojechał z Saakaszwilim do
strefy granicznej, żeby pokazać, że
wciąż są tam rosyjskie wojska.
I wreszcie to jego świetne przemó-
wienie, niewygłoszone już, do Katy-
nia. W jego końcówce jest takie silne
otwarcie na Rosjan. Planował też być
w Moskwie, na Dniu Zwycięstwa. Nie
chciał zostawić tych kilkunastu we-
teranów z Polski samych, bez głowy
państwa. Decyzja, żeby tam pojechać,
jeszcze w towarzystwie Jaruzelskie-
go, nie była dla niego łatwa, ale ją pod-
jął.
gdzie jest obecna i Europa Środko-
wa, dzięki Jagiellonom, i Polska w Eu-
ropie w osobie cudzoziemskich kró-
lów. Jest Katyń symbolizowany przez
gen. Sikorskiego, który przecież mo-
że dlatego zginął, że chciał ujawnić
tę tajemnicę światu. Na Wawelu leży
Piłsudski, który z jednej strony wy-
grał wojnę z bolszewikami, ale z dru-
giej – nie chciał przystąpić do kontr-
rewolucji w Rosji po stronie białych,
bo był socjalistą.
Na Wawelu splatają się tragiczne
polskie losy. Kaczyński pasuje do te-
go miejsca, podobnie jak Piłsudski
z jego zamachem majowym, Sikor-
ski z obozami internowania dla człon-
ków sanacji w Szkocji.
To wszystko ludzie, którzy nie do-
rośli do swojej własnej, pięknej wi-
zji. I w których losach widać dramat
władzy.
Propozycja kardynała Dziwisza, że-
by pochować Lecha Kaczyńskiego
na Wawelu, jest słuszna. Z wielu po-
wodów.
Po pierwsze, Lech Kaczyński był
pierwszym prezydentem wolnej Pol-
ski, który zginął tragicznie w służbie
ojczyzny.
Po drugie, jego los dobrze pasuje
do Wawelu. Tam są pochowani nie
tylko królowie, tam leżą postacie tra-
giczne naszej historii. Ani Piłsudski,
ani Sikorski, ani Norwid, którego ser-
ce jest na Wawelu, to nie są zwycięz-
cy. To są ludzie, którzy próbowali zre-
alizować jakiś mit, wizję, która nig-
dy do końca się nie ziściła.
Lech Kaczyński próbował zbliżyć
się do utopii Polski wolnej, a równo-
Kaczyński się zmienił w końców-
ce prezydentury. Zrozumiał, co to
odpowiedzialność, i zrozumiał, jakie
ograniczenia stawia władza, jak jest
rozmyta.
Dobrze, że toczy się dyskusja o po-
chowaniu go na Wawelu, mam na-
dzieję, że to pomoże docenić tę jego
przemianę. Ktoś może zapytać, co
po nim zostanie. Nic, ale ważne jest,
że próbował, choć nie podołał. A nie
jak większość polityków, którzy ogra-
niczają się do wygrywania wyborów.
Wawel nie należy do elit. Należy
do ludu. Poza tym jest miejscem,
N
OT
.
LW
o. Ludwik Wiśniewski
dominikanin, wieloletni duszpasterz
akademicki, współzałożyciel Ruchu
Obrony Praw Człowieka i Obywatela
Dla pokoju narodowego nie należy
już mówić, dyskutować o miejscu
pochówku prezydenta. Wydawało
się, że wszystko będzie pięknie,
w zgodzie przeżyjemy tę żałobę,
i naraz pojawiła się decyzja, która
wywołała falę dyskusji.
Niemniej jednak decyzję już
podjęto i nie należy tego
rozdrapywać. Lech Kaczyński był
prezydentem Polski, profanacji
Wawelu przecież nie będzie.
W tym tygodniu
zmiany w „Gazecie”
Drodzy Czytelnicy! W związku
z tragedią w Smoleńsku i żałobą
narodową zmieniamy w tym
tygodniu plany wydawnicze
„Gazety”. Przesuwamy cykle
„Leczyć po ludzku”, „Polska
biega”, „Polska na rowery”,
„Rok w ogrodzie”. Odwołujemy
spotkania w Klubie „Goście
Gazety”. O nowych terminach
poinformujemy w „Gazecie”.
Nic złego się nie stanie, dotrzymajmy żałoby
2
Żałoba jest sprawą delikatną,
zwłaszcza jako fenomen społeczny.
Przez decyzję o pochówku została
ona naruszona.
Trzeba robić, co się da, żeby tę ża-
łobę do końca dotrzymać.
Pytał mnie taksówkarz, co o tym
myślę. Uważam, że my, ludzie doro-
śli, racjonalni, tacy, którzy nie wierzą
w voodoo, nie możemy widzieć żad-
nego horroru w tym, że dwa ciała lu-
dzi obdarzonych przez społeczeń-
stwo zaufaniem – na tyle, że wystar-
czyło to do wyboru prezydenta – spo-
czną na Wawelu.
Nic się złego nie stanie. Nie spro-
wadzamy tam niczego, czego mogli-
byśmy się wstydzić. Ot, dwa ciała ko-
chającego się małżeństwa zwykłych
ludzi. Jeżeli mają tam spocząć, to niech
spoczną tam. Bez psucia ludziom, któ-
rzy ich kochali, tego pochówku.
Decyzja o pochówku moim zda-
niem nie jest właściwa, ale jeśli już za-
padła, dajmy im spokój, nic nam się
od tego nie stanie.
H
ALINA
B
ORTNOWSKA
FILOZOF
,
PRZEWODNICZĄCA
R
ADY
H
ELSIŃSKIEJ
F
UNDACJI
P
RAW
C
ZŁOWIEKA
(wypowiedź w Radiu TOK FM)
Stanisław Handzlik
były opozycjonista i jeden z liderów „S”
w Nowej Hucie, b. przewodniczący Rady
Miasta Krakowa
Lech Kaczyński nie powinien być
pochowany na Wawelu. To nie jest
dobry moment na uzasadnianie.
Przyjmuję tę decyzję, ale
uważam, że Wawel nie jest
miejscem, gdzie pan prezydent
powinien spocząć.
Wyjątkowy urząd,
4
Polska w żałobie
Więcej opinii na
wyborcza.pl
Napisz też własną: listydogazety@gazeta.pl
Czwartek 15 kwietnia 2010
+
Gazeta Wyborcza
+
www.wyborcza.pl
PO KATASTROFIE W SMOLEŃSKU
|
WAWEL DZIELI POLAKÓW
OPINIE
HISTORYKÓW, POLITYKÓW,
PUBLICYSTÓW
Misterium i gra
Narodowe misterium ofiary
przekształcono w doraźną
polityczną grę. To niegodne
pamięci zmarłego
Józef Lassota
prezydent Krakowa w latach 1992-98
Nie chcę oceniać, czy pan
prezydent Lech Kaczyński
powinien być pochowany
na Wawelu, czy też nie.
Nie ukrywam, że ta decyzja jest
zaskakująca. I poważnie obawiam
się, że to nie pomoże, ale wręcz
nawet zaszkodzi pewnej
wspólnocie narodowej tworzącej
się w obliczu tej tragedii. I boję
się, że te podziały w życiu
publicznym, o których zasypaniu
tak dużo teraz mówimy, znowu
wrócą.
prof. Jan Hartman
bioetyk, Collegium Medicum UJ
Z przykrością muszę ocenić
wybór Jarosława Kaczyńskiego
jako wysoce niefortunny.
Dla każdego człowieka było
oczywiste, że będzie to
kontrowersyjna decyzja i spotka
się z wrzeniem społecznym. Brat
tragicznie zmarłego prezydenta
sam doprowadził w ten sposób
do pęknięcia jedności narodowej,
której doświadczyliśmy w ciągu
ostatnich kilku dni. Prezes PiS
zdecydował się najwyraźniej
na ruch polityczny i wizerunkowy.
Spodziewam się też, że położenie
obok marszałka Piłsudskiego
ciała prezydenta i jego małżonki
może doprowadzić do
ośmieszenia Lecha
Kaczyńskiego. Całkowicie
zaburzy to prawdziwy obraz
jego osoby. A, niestety, postać
prezydenta Kaczyńskiego
nie wytrzymuje w porównaniu
z Marszałkiem. Nie jest po prostu
wybitnym mężem stanu
i nie odegrał wielkiej historycznej
roli. Nie miał do tego okazji.
Bogusław Sonik
europoseł PO i opozycjonista
Trudno mi się w takiej sytuacji
wypowiadać na temat decyzji
o pochowaniu prezydenta
w kryptach Wawelu. Nie da się
ukryć, że choć pomysł padł
ze strony Jarosława Kaczyńskiego,
to pytanie o słuszność tej decyzji
wypadałoby postawić
kardynałowi Dziwiszowi,
do którego należało przecież
ostatnie słowo. Mam obawę, że
jest to otwarcie furty do nowego
obyczaju w naszej historii:
chowania kolejnych prezydentów
Polski w kryptach Wawelu.
prof. Ryszard Legutko
europoseł PiS
To gospodarze katedry złożyli
propozycję, by para prezydencka
spoczęła na Wawelu.
Jasno mówił o tym kard. Dziwisz
na konferencji prasowej.
Przy takiej ofercie rodzina pana
prezydenta, na czele z Jarosławem
Kaczyńskim, nie miała innego
wyjścia. Nie uważam też, by był
jakiś dysonans w tym, żeby
prezydent wraz z małżonką mieli
swoje miejsce na Wawelu. Nie ma
potrzeby dyskutowania nad takim
rozstrzygnięciem. To decyzja
podjęta przez Kościół i rodzinę,
więc protesty w tej sprawie są
bezsensowne. Wszyscy doskonale
wiedzą, że prezydentura pana
Kaczyńskiego nie była traktowana
poważnie, dziś po śmierci
krytyka, jak widać, nie ustaje.
D
AWID
W
ARSZAWSKI
wiedzmy, w drodze do Auschwitz? Są-
dzić należy, że nie – a przecież w obu wy-
padkach symbolika historyczna była-
by podobna.
Tyle że chodzi tu, jak sądzę, o inną
symbolikę historyczną: tę sprzed lat
dwudziestu, a nie siedemdziesięciu.
Po raz pierwszy w swej historii Polska
w latach 1989-90 odzyskała niepodle-
głość i wolność bez przelania kropli
krwi. Państwo, które przez pół wieku
Polskę uciskało i które w 1940 r. wy-
mordowało w Katyniu jej elitę, ustą-
piło bez ani jednego wystrzału. Zdu-
mieni i szczęśliwi przyjęliśmy ten nie-
spodziewany dar historii – ale jednym
uchem nadal nasłuchiwaliśmy szczę-
ku broni. Nie do końca chcieliśmy wie-
rzyć, że nie poleje się krew. I polała się
– znów w Katyniu.
Tak, to prawda, i należy to raz jesz-
cze podkreślić, polała się nie z winy ja-
kiegokolwiek wroga. Ale symbolicznie,
w tym właśnie miejscu prezydent Rze-
czypospolitej, przedstawiciele jej poli-
tycznych elit i przedstawiciele rodzin
ofiar poprzedniej masakry złożyli dwa-
dzieścia lat po fakcie daninę krwi, któ-
rą w Polsce zawsze trzeba było okupy-
wać wolność. Tak odebrały to niezmie-
rzone tłumy czekające na trasie kon-
duktów. Tak odebrały to miliony ludzi
– nawet jeśli trudno było to nieokreślo-
ne przeświadczenie, że oni zginęli za
nas, ubrać w słowa. Stąd narodowa jed-
ność wokół osoby prezydenta, który nie
jednał przecież, ale dzielił. Bo jedno-
czyliśmy się wszak nie wokół jego poli-
tycznych osiągnięć, lecz wokół jego ofia-
ry za Rzeczpospolitą.
Wawelska decyzja przywróciła nas
na ziemię. Takiego uwznioślenia legen-
da smoleńskiej ofiary nie była już w sta-
nie udźwignąć – a dorobek polityczny
zmarłego nie dawał też do niej podstaw.
Zgoda, Piłsudski też dzielił – lecz wcze-
śniej wskrzesił Polskę i ocalił ją w Bitwie
Warszawskiej. Starczyło tego kapitału
narodowej wdzięczności, by pokryć
koszty i zamachu majowego, i Berezy,
i Brześcia. To nie jest winą zmarłego pre-
zydenta, że odszedł bez takiego kapita-
łu – bo nikt z żyjących go nie ma. Na
szczęście nie było jak go zgromadzić.
Lech Kaczyński nie był udanym pre-
zydentem – ale jego tragiczna śmierć za-
pewniła mu, w pełni zasłużenie, nie-
śmiertelność w polskiej pamięci. Bę-
dzie mu się stawiać pomniki, jego imie-
niem nazywać ulice i szkoły – i słusznie.
Ale chowając go obok Piłsudskiego i Si-
korskiego, wyrządza mu się krzywdę;
nie sposób wszak nie zauważyć różni-
cy między nimi. Jestem zresztą prze-
konany, że ani on, ani pierwsza dama,
ludzie prawdziwie wolni od megalo-
manii, sami by tego nie chcieli. Naro-
dowe misterium ofiary przekształcono
w doraźną polityczną grę. To niegodne
pamięci zmarłego. I niegodne tej po-
tężnej zbiorowej emocji, która nas przez
kilka dni połączyła i pojednała.
Decyzja o pochówku pary prezydenc-
kiej na Wawelu przełamała klimat jed-
nomyślności, zgody narodowej w ża-
łobie, jaki zapanował po tragicznej ka-
tastrofie w Smoleńsku. Ale właśnie ten
klimat, a nie wawelski spór, wymaga
wyjaśnienia. Prezydent Lech Kaczyń-
ski był postacią kontrowersyjną i nie
powinno dziwić, że wywołuje spory na-
wet po swej śmierci. Ale jak to się sta-
ło, że śmierć ta tak bardzo zjednoczy-
ła naród?
Prezydencka para, wraz z towarzy-
szącą im niemal setką dostojnych osób,
zginęła w końcu w wypadku, nie w za-
machu, i z powodu ludzkiego błędu,
a nie z wrażej ręki. Zgoda, miejsce, w któ-
rym zginęli, i powód, dla jakiego się
w nim znaleźli, budzi przejmujące do
głębi skojarzenia. Ale czy reakcja spo-
łeczna byłaby też tak powszechna, tak
głęboka, gdyby do katastrofy doszło, po-
Nad trumną nie należy się bić
żywym
daleko
A
LEKSANDRA
K
LICH
GAZETA
W
YBORCZA
ROZMOWA Z
dr. Dominikiem
Antonowiczem
socjologiem z Uniwersytetu w Toruniu
miał swoich zwolenników i przeciwni-
ków, dyskusja jest bardziej intensywna.
Jakby pan spytał, czy pochowałbym
Lecha Kaczyńskiego w Krakowie, od-
powiedziałbym, że ja osobiście bym te-
go nie zrobił. Ale jeżeli już ktoś podjął
taką decyzję, to nie będę mówił „nie”.
Decyzja zapadła i koniec. Dyskusja do
niczego nie prowadzi. Wydawało mi się,
że z polityką poczekamy do niedzieli,
zacznie się po pogrzebie, w poniedzia-
łek. Nie mówię, że ktoś to cynicznie wy-
korzystuje dla własnych interesów, bo
tak źle chyba nie jest, ale widać po dys-
kusji nad miejscem pochówku, że już
się zaczęła kampania wyborcza.
Każda ze stron ma swoje argumenty...
– Wawel to pomysł czysto politycz-
ny. Dyskusja sprowadza się do oceny
prezydentury Lecha Kaczyńskiego.
Przekładanie tego na miejsce pochów-
ku jest niewłaściwe. Tak naprawdę prze-
kraczamy granicę szacunku dla osoby
zmarłej, wykorzystujemy jej śmierć do
bieżącej polityki, jeszcze zanim zosta-
nie pogrzebana. Od czasu śmierci Bro-
nisława Geremka wiemy, że szacunku
dla zmarłych w Polsce nie ma, nawet
dzień po ich odejściu. Pamiętam, jak ci
sami ludzie, którzy dziś chcą nieść na
własnych plecach na Wawel Lecha Ka-
czyńskiego, pluli na Miłosza, jak pluli
na Bronisława Geremka. Dobrze, że ma-
my różne poglądy, ale skoro decyzja zo-
stała już podjęta, niech tak zostanie. Tra-
gedia w Smoleńsku powinna nas na-
uczyć jednego: nad trumną nie należy
bić się po twarzy.
A my się bijemy...
– Teraz już nie mówimy o tragedii
w Smoleńsku, śmierci głowy państwa,
tylko dyskutujemy o Wawelu. Polityka
zaczęła się na całego, wielu poważnych
polityków nie będzie podsycało drażli-
wych tematów, ale ci z drugiego szere-
gu, skrajni zwolennicy i oponenci Le-
cha Kaczyńskiego, którzy chcą zaistnieć
w mediach, a nie mieli dotąd okazji, bę-
dą formułowali radykalne opinie. Prze-
biją się do mediów, bo prasa i telewizja
mają dosyć informacji, kto oddaje hołd,
dlaczego itd.
R
OZMAWIAŁ
J
ACEK
H
OŁUB
J
ACEK
H
OŁUB
:
Powązki, archikatedra,
Świątynia Opatrzności czy Wawel?
D
OMINIK
A
NTONOWICZ
:
W ostatnich stu
latach kogokolwiek chowaliśmy na Wa-
welu, zawsze budziło to kontrowersje.
Tak było z Piłsudskim, z gen. Władysła-
wem Sikorskim i z pogrzebem Czesła-
wa Miłosza. Zawsze kończyło się żenu-
jącą dyskusją nad trumną. Decyzja
o miejscu pochówku prezydenta w nie-
unikniony sposób jest polityczna, wy-
nika to stąd, że nie ma procedur i zasad,
kogo chowamy na Wawelu, kogo na Po-
wązkach, a kogo w archikatedrze. W tej
chwili jest tak, że gdy umrze ktoś znaczą-
cy, na nowo pojawiają się głosy, czy zasłu-
guje na miano narodowego bohatera,
bo tylko tacy spoczywają na Wawelu,
czy nie. I jeżeli to jest polityk, a Lech Ka-
czyński do soboty rano był politykiem,
Bardzo mi żal prezydenta Lecha Ka-
czyńskiego. Zostanie pochowany na
Wawelu – w polskim narodowym mu-
zeum. Daleko od ludzi, w zimnej
krypcie, do której wchodzi się z bi-
letem wstępu (normalny – 12 zł, ulgo-
wy – 7, w grupie zorganizowanej – ta-
niej o złotówkę) i w określonych go-
dzinach (w porze letniej od 9 do 17,
w zimowej – do 16).
Małe pocieszenie, że ktoś, kto ze-
chce go odwiedzić, będzie jeszcze
mógł wspiąć się na wieżę z dzwonem
Zygmunt oraz zerknąć do Muzeum
Katedralnego i skorzystać z prze-
wodnika (po grobach królewskich
oprowadza przez 10 minut).
Muzealny, zimny Wawel nie jest
już dobrym miejscem pochówku
dla nikogo. Więzi pamięć o ludziach,
zamienia ją w pomniki. Niewiele
w nim emocji, wiele rekwizytów,
masek, napuszonej, sztucznej
wzniosłości. Jest bezruch i mar-
twota. Żadnej idei, myśli, tchnie-
nia, które – jak ponad sto lat temu
chciał Stanisław Wyspiański – wy-
zwoliłyby Polskę i Polaków. Nie-
przypadkowo część jego „Wyzwo-
lenia” dzieje się na Wawelu – w tym
wypełnionym śmiercią skansenie
narodowych trucheł. Nieprzypad-
kowo już od dziesięcioleci nie grze-
bie się tu żadnych Polaków.
Szczególnie żal mi pani Marii.
Ona – taka miła, ciepła, urocza – na
pewno chciałaby być bliżej ludzi,
których lubiła i którzy ją lubili i sza-
nowali. Bliżej swoich sąsiadów z war-
szawskiej kamienicy, bliżej swojego
mieszkania przy ul. Czerwonego
Krzyża, bliżej ulic i skwerów, które
pokochała. Nie zasłużyła na pochó-
wek w zimnej krypcie. Takich ludzi
jak ona nie oblewa się spiżem, nie
czyni z nich muzealnych ekspona-
tów, tym bardziej że ciągle pulsuje
żywa pamięć o jej dobroci, wdzięku,
reklamówce, w której nosiła za mę-
żem kanapki, i geście, z jakim po-
prawiała fałdy na jego marynarce.
Pani Maria na pewno wolałaby,
żeby ci, którzy chcieliby na grobie jej
i jej męża położyć kwiaty i zapalić
znicz, mieli do nich blisko. Tak jak np.
do warszawskiej katedry św. Jana.
Do muzeum wszystkim żywym
jest daleko.
Mnożenie panteonów to dzielenie narodu
G
RZEGORZ
P
IĄTEK
KRYTYK ARCHITEKTURY
*
miejsce pochówku dwóch prezyden-
tów o PRL-owskim rodowodzie.
Nie chodzi o to, czy państwo Ka-
czyńscy Wawelu są godni, tylko o to, że
chowanie prezydenta w tym miejscu
jest anachronizmem. Dla jednych mo-
że wzruszającym, dla wszystkich jed-
nak szkodliwym. To również walka o to,
kto dysponuje zbiorową pamięcią. Czy
będziemy ją kształtować według wspól-
nego mianownika (w tym przypadku
– prezydenckiej służby państwu z woli
narodu), czy fragmentować wzdłuż po-
działów politycznych i religijnych.
Już wysłanie do wawelskiej katedry
trumny Piłsudskiego (dla którego jesz-
cze za życia obmyślano samodzielne
mauzoleum w Warszawie) było pomy-
słem przestarzałym i sprzecznym
z wielo kulturowym charakterem II RP,
jak też z poglądami samego Marszałka.
Mam nadzieję, że pogrzeb Kaczyń-
skich okaże się anomalią, a kontrower-
sje skłonią nas do szukania uniwersal-
nego rozwiązania na przyszłość.
Czy możemy wyobrazić sobie miej-
sce, w którym składano by szczątki ko-
lejnych prezydentów bez względu na
ich przynależność polityczną i wyzna-
nie? Otwarte miejsce żywej pamięci ( jak
Grób Nieznanego Żołnierza), a nie ( jak
wawelskie krypty) salki muzealne z bi-
letami wstępu? Upaństwowienie kate-
dry krakowskiej (wzorem praskiej) trud-
no sobie wyobrazić. Podobnie niewy-
konalne wydaje się wyjęcie krypt wa-
welskich spod kurateli Kościoła i po-
wierzenie np. Radzie Ochrony Pamię-
ci Walk i Męczeństwa.
Nie ma jednak sensu bić się o Wawel.
Musimy stworzyć miejsce na miarę
współczesnego państwa, którego stoli-
cą jest Warszawa, a nie Kraków, państwa
niezależnego od Kościoła, w którym jest
miejsce dla prezydenta niekatolika (za
życia i po śmierci), które nie musi uży-
wać archaicznych symboli. Potrzeba
miejsca, w którym pogrzeby mogłyby
się odbywać i według ceremoniału reli-
gijnego, i według świeckiego.
Stworzenie uniwersalnej przestrzeni,
w której byłoby miejsce zarówno dla ge-
nerała Jaruzelskiego, jak i Lecha Wałę-
sy, Aleksandra Kwaśniewskiego, Lecha
Kaczyńskiego, będzie sprawdzianem
dojrzałości naszego społeczeństwa oraz
apolityczności instytucji państwa.
W matematyce dzielenie jest od-
wrotnością mnożenia, ale mnożenie
panteonów jest dzieleniem narodu i je-
go zbiorowej pamięci.
Kontrowersje wokół miejsca po-
chówku pary prezydenckiej obnaży-
ły fakt, że przez ponad dwadzieścia lat
III RP nie zadaliśmy sobie pytania: co
robić z ciałem zmarłego prezydenta.
Decyzja kardynała Dziwisza niesie
kilka konsekwencji. Zwłoki głowy pań-
stwa, zamiast zostać w gestii rodziny
czy państwa, stały się własnością Ko-
ścioła katolickiego. Nie ma problemu,
by prezydent, jako katolik, był pocho-
wany w świątyni katolickiej lub na cmen-
tarzu katolickim. Co jednak z prezy-
dentami niekatolikami?
Nie życzę rychłej śmierci ani Woj-
ciechowi Jaruzelskiemu, ani Aleksan-
drowi Kwaśniewskiemu, ale prędzej czy
później staniemy przed problemem
– gdzie ich pochować. Czy dla nich znaj-
dzie się miejsce na Wawelu? Wątpię. Czy
Wawel stanie się miejscem pochówku
tych prezydentów lub innych dygnita-
rzy, którzy żyli dobrze z Kościołem?
Na to się zanosi: to Kościół będzie de-
cydował, kto znajdzie się w narodowym
panteonie, kto za życia dostatecznie się
zasłużył, kto zginął śmiercią zwykłą, kto
tragiczną, a kto bohaterską. Łatwo prze-
widzieć, do jakich żenujących targów
dojdzie, gdy przyjdzie rozstrzygnąć
Ewa Lipska
poetka
Niedobre są te chwile w życiu
narodu, kiedy emocje
wyprzedzają rozum.
NOT
.
LW
,
IH
,
DW
,
MODEST
,
BLAST
,
KAWI
,
KFK
,
BART
*Autor jest związany z miesięcznikiem
„Architektura Murator”, kurator wystaw
architektonicznych, m.in. na Biennale
Architektury w Wenecji
3
Na Wawel
www.wyborcza.pl
wychodzi 24 godziny na dobę
Polska w żałobie
5
www.wyborcza.pl
+
Gazeta Wyborcza
+
Czwartek 15 kwietnia 2010
PO KATASTROFIE W SMOLEŃSKU
|
POWRÓT 30 OFIAR
Kondukt, jakiego w stolicy nie było
Witało ich pochmurne niebo i żałobny marsz Chopina. Płacz najbliższych i uderzenia butów żołnierzy
niosących trumny. I cała Polska przed telewizorami
MOSKWA
GODZ. 12.11. Tiry z trumnami. Za chwilę żołnierze przeniosą je
do wypożyczonego przez NATO samolotu C-17 Globemaster
LOTNISKO OKĘCIE
GODZ. 18.01. Krewni ofiar witają swoich bliskich
WARSZAWA
GODZ. 19.23. Kondukt z trumnami jedzie do hali Torwar. Tam odbędą się nabożeństwa i czuwanie krewnych
zydenckiego samolotu przy-
wieziono wczoraj do War-
szawy. Trumny przyleciały
wypożyczonym przez NATO
samolotem C-17 Globemaster. Wylą-
dował o godz. 16.17.
Na płycie lotniska czekały rodzi-
ny ofiar, politycy i duchowni.
– Joanna Agacka-Indecka, prezes
Naczelnej Rady Adwokackiej – od-
czytał lektor przez megafon. Chwi-
lę później żołnierze wynieśli z sa-
molotu pierwszą trumnę okrytą na-
rodową f lagą.
I tak 30 razy: kolejne nazwisko,
kolejne trumny. Żołnierze ustawia-
li je w rzędzie na katafalkach. Naj-
bliżsi zabitych klękali, kładli kwiaty
na wieko trumny. Milczeli, płakali,
modlili się.
– Wróciliście do ojczyzny, wrócili-
ście do swych bliskich. Dzisiaj wasi bli-
scy płaczą. Dzisiaj płacze cała ojczy-
zna – mówił premier Donald Tusk pod-
czas ceremonii żałobnej.
Wymienił wszystkich powracają-
cych. Głos premiera brzmiał drama-
tycznie, gdy każde odczytywane na-
zwisko poprzedzał słowem „wrócił”:
– Wrócił Tomasz Merta, wicemini-
ster kultury i dziedzictwa narodowe-
go. Kilka tygodni temu długo rozma-
wiałem z nim o tym, jak z okazji zbli-
żających się rocznic czcić bohaterów.
Nie spodziewaliśmy się, że tak nagle
stanie się jednym z nich.
– Wróciła Justyna Moniuszko, z za-
łogi samolotu. W czasie lotów, chociaż
mogła niejednego komandosa za-
wstydzić umiejętnościami, mówiliśmy
do niej „córeczko”, bo taka była dobra
i serdeczna dla wszystkich.
Potem duchowni odmówili eku-
meniczną modlitwę w intencji ofiar.
Przejmującą, ponaddwugodzinną ce-
remonię oglądał w telewizji cały kraj.
Kondukt z trumnami przejechał
al. Żwirki i Wigury, Trasą Łazienkow-
ską, ul. Czerniakowską do ul. Łazien-
kowskiej i hali Torwar. Wzdłuż trasy sta-
ły szpalery ludzi. W milczeniu patrzy-
li na kondukt 30 karawanów, jakiego
Warszawa jeszcze nie widziała. – Przej-
mujący, zatrważający widok. Zginęło
tylu wspaniałych ludzi. Musiałam
przyjść i ich pożegnać – mówiła Anna
Kołodziej z warszawskiej Ochoty.
W hali Torwar, gdzie złożono trum-
ny, od wczoraj trwa modlitewne czu-
wanie. Wstęp mają tylko rodziny za-
bitych. Trumny są wydawane na ży-
czenie krewnych ofiar. Część rodzin
zdecydowała się już wczoraj zabrać
ciała bliskich. Wieczorem przed halą
zebrało się kilkaset osób. Powstało ko-
lejne miejsce w Warszawie, gdzie cią-
gle palą się znicze.
Ciała prezydenckich ministrów
Władysława Stasiaka, Pawła Wypy-
cha oraz pracowników Kancelarii Pre-
zydenta Katarzyny Doraczyńskiej
i Dariusza Jankowskiego przewiezio-
no do Pałacu Prezydenckiego i wy-
stawiono w Sali Hetmańskiej na par-
terze. Jak poinformował PAP prezy-
dencki minister Jacek Sasin, daty po-
grzebów ministrów i pracowników
kancelarii nie są jeszcze znane. Wy-
znaczą je rodziny tragicznie zmarłych.
Dziś ma przylecieć kolejne ponad
30 trumien z ofiarami. A także trumna
ostatniego prezydenta Polski na uchodź-
stwie Ryszarda Kaczorowskiego.
Rozpoznanie wszystkich poległych
potrwa, jak zapowiada minister zdro-
wia Ewa Kopacz, jeszcze około tygo-
dnia. Do wczoraj w moskiewskim Cen-
tralnym Biurze Ekspertyz Medyczno-
-Sądowych patomorfolodzy z Polski
i ich koledzy rosyjscy oraz bliscy ofiar
rozpoznali 67 osób spośród 96 ofiar
tragedii.
WOT
,
RICZ
,
ŚMIK
Czytaj też na stronach stołecznych
WA1
C
iała 30 ofiar katastrofy pre-