Zgryźliwość kojarzy mi się z radością, która źle skończyła.

Posłannictwo Rozalii
Począwszy od 1930 roku, Pan Jezus zaczyna domagać się przez Rozalię od Polski uznania Go
za swego Króla. Poucza Rozalię, że jest to sprawa ogromnej wagi i że w tej intencji trzeba
wiele się modlić i wiele cierpieć, by przyśpieszyć intronizację w Polsce. Cóż może Rozalia
uczynić w tej sprawie? Zwierza się swemu duchowemu kierownikowi: "Gdy przyszłam do
szpitala, moje prace, małe krzyżyki i małe ofiary składałam Jezusowi, prosząc Go, by Jego
Królestwo przyszło do dusz, do wszystkich serc, by On, Jezus, mógł królować wszechwładnie
w nich".
Jednakże Jezus Król domaga się od Rozalii czegoś więcej; konkretnych działań w tej sprawie
i na skalę przekraczającą jej możliwości. Dlatego zwraca się ona z prośbą o pomoc do swego
kierownika duchowego ks. Kazimierza Dobrzyckiego: "Od pewnego czasu jestem zmuszona
jakąś siłą tajemniczą, by Ojcu powiedzieć to, co czuję w duszy, mianowicie to, by Ojciec
Drogi napisał list do Jego Eminencji ks. kard. Hlonda, Prymasa Polski, o przyśpieszenie
intronizacji (…). Pan Jezus w ten sposób chce ratować Polskę przed upadkiem".
Następnie wyłuszcza ks. Dobrzyckiemu, jak należy rozumieć intronizację i na czym polega
jej istota: "Pan Jezus chce być naszym Królem, Panem i zarazem Ojcem bardzo kochającym".
I nieco dalej dodaje: "Pan Jezus w szczególny sposób chce być naszym Królem, tego On
sobie życzy. Polska musi w sposób wyjątkowy, uroczyście ogłosić Pana Jezusa swym Królem
przez intronizację (…). Intronizacja to nie tylko forma ofiarowania się, ale odrodzenie serc,
poddanie ich pod słodkie panowanie Miłości!"
Ponieważ pojawienie się żądania, by Polska uznała w sposób oficjalny i uroczysty, poprzez
Akt Intronizacji, Jezusa swym Królem, zaskakiwało swą oryginalnością i wiązało się z
ogromnymi trudnościami w jego realizacji, dlatego Pan Jezus jeszcze wielokrotnie zwróci się
do Rozalii w słowach bardzo łagodnych, lecz stanowczych:
"Powiedz, moje dziecko, ojcu,
by napisał w tej sprawie do Prymasa Polski. Teraz jest najodpowiedniejsza chwila,
trzeba korzystać z czasu łaski".
Z tego polecenia Rozalia wywiązała się, informując o
wszystkim swego kierownika duchowego i w pięknych słowach zachęcając go do działania:
"Ojcze Kochany, coś dziwnego dzieje się w mej duszy, czuję przeogromne pragnienie, by
wszystko uczynić i przecierpieć, by Jezus mógł swobodnie panować w naszej ukochanej
Ojczyźnie, a przez Polskę, by zawładnął całym światem. Śmiem to twierdzić stanowczo, że
Polska będzie silną potęgą, najsilniejszą nie tylko w Europie, ale na całym świecie, jeśli
usłucha wezwania Pana Jezusa, a jeśli nie, to zginie. To nie są moje myśli i słowa (…). To mi
pokazał Pan Bóg".
Rozalia w pełni zdaje sobie sprawę, jak trudną misję powierzył jej Pan Jezus i jak mała jest
szansa na jej zrealizowanie. - "Zastanawiając się nad tym - pisze - ogromny ból ogarnął moją
duszę, że Pan Jezus tak strasznie obrażany jest przez ludzi, że tak bardzo daleko do przemiany
ludzkich serc, że sprawa intronizacji jest również daleka". Faktycznie Polska była bardzo
atakowana przez siły zła, a Naród coraz bardziej ulegał demoralizacji.
Od września 1937 roku Rozalia otrzymuje szereg proroczych wizji, w których żądania Jezusa
wobec Polski i świata zostały bardzo wyraźnie sprecyzowane. Od spełnienia tych żądań Bóg
uzależniał los naszej Ojczyzny i innych narodów. Istotę tych objawień można sprowadzić do
warunku:
jeśli Polska chce ocalić siebie, musi uznać
w całym tego
słowa znaczeniu poprzez Akt Intronizacji. Ma być on dokonany przez cały Naród, a w
szczególności przez władze państwowe i kościelne, które w imieniu Narodu mają
wspólnie dokonać w sposób uroczysty tego Aktu
. W następstwie za przykładem Polski
pójdą inne narody i także one dokonają Aktu Intronizacji Jezusa na swego Króla. Wszystkie
narody, które nie uznają Jezusa swym Królem, zginą.
Treść tych przesłań, tak brzemienna w skutkach, stanowiła dla Rozalii i jej kierownika
duchowego, o. Kazimierza Dobrzyckiego, paulina, nie lada wyzwanie. Rozalia otrzymała
wraz ze swą misją ogromny krzyż do dźwigania. Jak był on wielki i bolesny, świadczą o tym
jej pisma. W jego dźwiganiu pomagali jej przede wszystkim Ojcowie Paulini, a szczególnie
wymieniony o. Dobrzycki oraz Generał Paulinów o. Pius Przeździecki z Jasnej Góry. Nic w
tym dziwnego, że Ojcowie Paulini zostali zaangażowani do tego dzieła. Przecież w tle misji
Rózi stała dostojna Królowa Polski i to brzemienne pragnienie Jej Niepokalanego Serca
zostało przekazane Rozalii, a przez nią Polsce za pośrednictwem Paulinów.
W marcu 1938 roku głos wewnętrzny pouczał Rozalię:
"Trzeba ofiary za Polskę, za
grzeszny świat (…), straszne są grzechy Narodu Polskiego. Bóg chce go ukarać. Ratunek
dla Polski jest tylko w moim Boskim Sercu".
Ponieważ mimo wielu starań do intronizacji
w Polsce nie dochodziło, na parę miesięcy przed wybuchem drugiej wojny światowej Rozalia
otrzymuje następną wizję ukazującą ogrom nieszczęść, jakie spadną na Polskę, a zarazem
zapewnienie, że jeśli Polska, z rządem na czele, dokona intronizacji, do zapowiadanej wojny
nie dojdzie. - "Pod koniec lutego 1939 roku - pisze Rozalia - Pan Jezus przedstawił mej duszy
następujący obraz w czasie, gdy Mu polecałam naszą Ojczyznę i wszystkie narody świata.
Zobaczyłam w sposób duchowy granicę polsko-niemiecką, począwszy od Śląska, aż po
Pomorze, całą w ogniu. Widok był to naprawdę przerażający, zdawało mi się, że ten ogień
zniszczy całkowicie cały świat. Po pewnym czasie ogień ogarnął całe Niemcy niszcząc je tak,
że ani śladu nie pozostało z dzisiejszej Trzeciej Rzeszy. Wtedy usłyszałam w głębi duszy głos
i równocześnie odczułam pewność niezwykłą, że tak się stanie:
Moje dziecko, będzie wojna
straszna, która spowoduje takie zniszczenie (…). Wielkie i straszne grzechy i zbrodnie są
Polski. Sprawiedliwość Boża chce ukarać ten Naród za grzechy, zwłaszcza za grzechy
nieczyste, morderstwa i nienawiść. Jest jednak ratunek dla Polski, jeśli Mnie uzna za
swego Króla i Pana w zupełności poprzez intronizację, nie tylko w poszczególnych
częściach kraju, ale w całym państwie z rządem na czele. To uznanie ma być
potwierdzone porzuceniem grzechów, a całkowitym zwrotem do Boga (…). Tylko we
Mnie jest ratunek dla Polski".
Można sobie wyobrazić, co przeżywała Rozalia i osoby z nią związane w dziele intronizacji.
W tamtym czasie wszyscy w Polsce mieli świadomość, że wojna z Niemcami zbliża się
szybkimi krokami, ale tylko Rozalia w pełni zdawała sobie sprawę z koszmaru tej wojny i z
możliwości jej zażegnania. Dlatego całe życie Rozalii zostało podporządkowane w intencji
intronizacji: w szpitalu bierze najcięższe dyżury, podejmuje różne umartwienia i nieustannie
się modli: "1 kwietnia 1939 roku gorąco polecałam, jak tylko umiałam, tę sprawę Panu
Jezusowi za przyczyną Najświętszej Maryi Panny i świętego Józefa, prosząc o światło, co
należy czynić, by ta sprawa była jak najlepiej i jak najprędzej przeprowadzona. I znowu głos
mówił mej duszy:
Powiedz, dziecko, ojcu, by napisał do Prymasa Polski przez Ojca
Generała, by wszystko uczynił dla przyśpieszenia intronizacji.
Jasna Góra jest stolicą Maryi. Przez Maryję przyszedł Syn Boży, by zbawić świat i tu
również przez Maryję przyjdzie zbawienie dla Polski przez intronizację. Gdy się to
stanie, wówczas Polska będzie przedmurzem chrześcijaństwa, silną i potężną, o którą
rozbiją się wszelkie ataki nieprzyjacielskie".
W lipcu 1938 roku otrzymała proroczą wizję i pouczenie, dotyczące wtedy dość dalekiej
przyszłości, a dla nas, dziś żyjących, bardzo bliskiej. Tak to opisuje: "Znalazłam się na
wysokiej górze, na której zobaczyłam kulę zupełnie podobną do globusa, lecz bardzo dużą. Z
wielkim zainteresowaniem oglądam ją. Pod względem geograficznym był to glob.
Rozpoznawałam części świata i poszczególne państwa. Wtem staje przede mną postać męża
pełna powagi i majestatu. Kto to był, nie wiem. Owa postać zbliżyła się do mnie, nawiązując
rozmowę. Mówi do mnie:
To jest kula ziemska,
polecając mi wymienić i określić granice
części świata, a w nich poszczególne państwa. Gdy odpowiedziałam na pytania, wówczas ta
osoba mówi do mnie głosem pełnym powagi i namaszczenia:
Moje dziecko! Za grzechy i
zbrodnie popełnione przez ludzkość na całym świecie ześle Pan Bóg straszną karę.
Sprawiedliwość Boża nie może znieść dłużej tych występków. Ostoją się tylko te
państwa, w których będzie Chrystus królował. Jeśli chcecie ratować świat, trzeba
przeprowadzić intronizację (…) we wszystkich państwach i narodach na całym świecie.
Tu i jedynie tu jest ratunek. Które państwa i narody jej nie przyjmą i nie poddadzą się
pod panowanie słodkiej miłości Jezusowej, zginą bezpowrotnie z powierzchni ziemi i już
nigdy nie powstaną. Zapamiętaj to sobie, dziecko moje, zginą i już nigdy nie powstaną!!!
(…) Pamiętaj, dziecko, by sprawa tak bardzo ważna nie była przeoczona i nie poszła w
zapomnienie. (…) Intronizacja w Polsce musi być przeprowadzona".
Rozalia przypomniała sobie, że ofiarowała się Panu Jezusowi z miłości ku Niemu na
całkowite wyniszczenie za Polskę na pierwszym miejscu, a potem za Niemcy, Rosję,
Hiszpanię i za cały świat. W tej chwili postać wzięła ją za rękę i zaprowadziła na drugą stronę
globu. Wskazała na Amerykę i Australię i rzekła z bólem:
"Czyż za te dusze Chrystus nie
cierpiał? Czyż one nie są odkupione Jego Najświętszą Krwią? Trzeba je, dziecko,
włączyć, szczególnie Amerykę.
Dalej mówił z najgłębszym przekonaniem:
Trzeba wszystko czynić, by intronizacja była
przeprowadzona. Jest to ostatni wysiłek miłości Jezusowej na te ostatnie czasy!
Pytam z
bojaźnią tę osobę, czy Polska się ostoi? Odpowiada mi:
Polska nie zginie, o ile przyjmie
Chrystusa za Króla w całym tego słowa znaczeniu, jeśli się podporządkuje pod Prawo
Boże, pod prawo Jego miłości. Inaczej, moje dziecko, nie ostoi się.
I jeszcze na ostatek
mówi do mnie przekonywująco:
Oświadczam ci to, moje dziecko, jeszcze raz, że tylko te
państwa nie zginą, które będą oddane Jezusowemu Sercu przez intronizację, które Go
uznają swym Królem i Panem. Przyjdzie straszna katastrofa na świat
- mówił -
jak zaraz
zobaczysz.
W tej chwili powstał straszliwy huk. Owa kula pękła. Z jej wnętrza wybuchnął ogromny
ogień, za nim polała się obrzydliwa lawa jak z wulkanu, niszcząc doszczętnie wszystkie
państwa, które nie uznały Chrystusa. Widziałam zniszczone Niemcy i inne zachodnie państwa
Europy. Z przerażeniem zwróciłam się o ratunek do tego Pana, a on mi mówił:
Nie bój się,
dziecko,
i trzymał mnie za ramiona. Pytam go: Czy to jest koniec świata, a ten ogień i lawa,
czy to jest piekło? Otrzymuję odpowiedź:
Nie jest to koniec świata ani piekło, tylko
straszna wojna, która ma dopełnić dzieła zniszczenia.
Granice Polski były nienaruszone -
Polska ocalała. Ta osoba nieznana mówi jeszcze do mnie:
Państwa oddane pod panowanie
Chrystusa i Jego Boskiemu Sercu, dojdą do szczytu potęgi i będzie już jedna Owczarnia
i jeden Pasterz.
Po tych słowach wszystko znikło. W dniu następnym po Komunii świętej pytałam Pana
Jezusa, co to ma znaczyć? Otrzymałam pouczenie:
Tak się, dziecko, stanie, jeśli ludzkość
nie zwróci się do Boga. Nie trzeba zaniedbywać sprawy przyspieszenia chwili
intronizacji w Polsce".
Rozalia w liście do swego kierownika duchowego wyjaśnia, jakie zrozumienie towarzyszyło
jej podczas powyższej wizji: "Były to słowa do głębi przekonujące mnie,
że to wszystko się
stanie, te państwa ostoją się tylko, które Mnie uznają swym Królem. Zniszczenie będzie
wielkie wskutek grzechów, które się rozlały jak potop na ziemi, więc muszą być krwią
zmyte, zwłaszcza tam, gdzie były popełniane w sposób najohydniejszy.
Gdy Pan Jezus będzie Królem i Panem naszego Narodu, wówczas my staniemy się bardzo
silnymi, bo wszyscy będą się starali wypełniać wolę Pana Jezusa, nawet innowiercy będą
prosić o przyjęcie ich na łono Kościoła katolickiego. Przyjdą straszne czasy, lecz my musimy
wierzyć i ufać Panu Bogu, że On nas nie opuści, a zwłaszcza musimy odmienić życie, by było
zgodne z prawem Bożym. Ludzie zobaczą skutki, ile intronizacja wleje siły i mocy w cały
nasz Naród. Pan Jezus nie dopuści zniszczenia na ziemiach polskich. Prośmy gorąco Pana
Jezusa o zbliżenie się Jego Królestwa, bo
zbliżają się czasy, kiedy nastanie jedna
Owczarnia i jeden Pasterz".
Niepowodzeniem zakończyły się starania o intronizację Jezusa na Króla Polski przed
wybuchem drugiej wojny światowej, w wyniku czego Polska i wiele krajów świata uległo
zniszczeniu. Czy zatem misja powierzona Rozalii także zakończyła się niepowodzeniem?
Przez jakiś czas tak wydawało się samej Rozalii. Jej dotychczasowym staraniom o
intronizację przyświecała myśl: teraz albo nigdy. Gdy po wybuchu wojny rozmyślała nad
tymi słowami uważając, że czas łaski dany Polsce został zaprzepaszczony, usłyszała głos
Jezusa:
"Czy czas u Boga jest czasem ludzkim? Czyż nie przygotowuję serc ludzkich do
tej wzniosłej chwili, jaką ma być intronizacja? Czy sądzisz, jakoby ma zapowiedź nie
dała się spełnić?"
Rozalia otrzymała w latach wojny dalsze przynaglenia od Jezusa, by nadal
usilnie zabiegać o intronizację w Polsce. W dniu 2 stycznia 1941 roku pisze: "Pan Jezus
prawie nagli moją duszę, bym wszystko uczyniła, co tylko jest w mojej mocy, by
przyśpieszyć ten dzień błogosławiony oddania całych narodów pod panowanie Jego słodkiej
miłości". Przed samą śmiercią Rozalia da świadectwo swej wierze: "Ja tak wierzę w
intronizację, w jej przeprowadzenie, że choćby mi głowę ścinano, że to nigdy nie nastąpi, nie
uwierzyłabym temu. Już nigdy nie będę myślała, dlaczego tak, czy inaczej się stało, dlaczego
nie teraz, lecz później… (ona nastąpi)". Ale też zdumiewa się nad postawą ludzi
odpowiedzialnych za nasz Naród: "O jakże serce ludzkie jest ślepe i rozum szalenie
ograniczony. (…) Ojciec Kochany jeszcze będzie musiał przypomnieć o tej sprawie Jego
Eminencji Prymasowi Polski".
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hannaeva.xlx.pl